Ekologiczne jedzenie jest bardzo zdrowe, smaczne, ale i drogie. Jak więc wyżywić ekologiczną rodzinę ze średniej pensji? - Jest ciężko. Trzeba być pomysłowym. I poszukać inspiracji. Ja znalazłam je w kuchni naszych babć - wyznaje Marta z Poznania. Razem z mężem wychowują - i karmią! - trójkę dzieci.
Piotr Hykawy-Zabłocki
Specjaliści mówią tak: ekologiczna kuchnia to normalne gotowanie, ale z lepszych i zdrowszych półproduktów. - Wykorzystujmy te same przepisy, które mamy już sprawdzone. Będzie jeszcze smaczniej, bo ekologiczna żywność jest lepsza - przekonuje Cezary Lompart, właściciel białostockiej Restauracji Ekologicznej Dzień Dobry.
Marta przyznaje się bez bicia, że ekologiczną kuchnią zainteresowała się dopiero kilka lat temu. - Mój najmłodszy syn miał jakieś alergie, problemy z trawieniem. Zaczęłam kupować ekologiczne owoce i warzywa, jemu się polepszyło, no i jakoś tak się całą rodziną wciągnęliśmy w ekokuchnię - opowiada Marta.
Proste to nie było. Po pierwsze: rynek zdrowej żywności dopiero w Polsce się rozwija. - Często brakuje podstawowych rzeczy, nie wszystko mogę zamówić przez Internet. Na początku zauważyłam, że najprościej kupić ekologiczne dżemy, mąki, kasze, jajka i miód. Ale to było za mało - śmieje się Marta. Wymagało to czasu, żeby nauczyć się gdzie i co można kupić.
Ale kiedy cała rodzina Marty zaczęła coraz bardziej przyzwyczajać się do ekologicznej kuchni, wtedy okazało się, że takie gotowanie jest dla nich za drogie. - Nie zarabiamy kokosów. A ekologiczny kurczak kosztuje ponad 30 złotych za kilogram, wołowina jeszcze drożej, i to dużo. 10 jajek kosztuje około 10 złotych, tyle samo kosztuje kostka masła - wylicza Marek, mąż Marty. On uważał, że to fanaberie żony, i chciał skończyć eko-eksperyment. Ale Marta się uwzięła. I wtedy pomyślała o slow foodzie - ruchu, który promuje cieszenie się jedzeniem i odkrywanie smaków. I który stawia na lokalne, regionalne przepisy. - Skoro nie stać mnie na codzienne jedzenie wołowiny po burgundzku, to poszukałam, co jadły nasze babcie. 100 lat temu mięso było przecież wielkim rarytasem - tłumaczy.
Pierwszy pomysł był taki: skoro nie będzie mięsa, to trzeba się najeść jakimiś kluskami lub ziemniakami. Skoro rodzina Marta to poznaniacy, na pierwszy ogień poszły tradycyjne pyry z gzikiem. Pyry to ziemniaki. Gzik to twaróg zmieszany ze śmietaną i drobno pokrojoną cebulką. Posolić, popieprzyć - pycha. - Wszyscy to lubią, i wszystkie półprodukty bez problemu można dostać w wersji „eko” - zdradza Marta.
Równie proste do zrobienia są wszelkie rodzaje naleśników i placki ziemniaczane. - Na słodko, na ostro, z sosami, mogą być z mięsem. Nigdy się nie znudzą - poleca Marta. - Nieprawda, ile można jeść kluchy? - odcina się ze śmiechem Marek. - Poza tym, trzeba jeść też warzywa. A trudno podawać codziennie tartą marchewkę z jabłkiem - dodaje.
Zachęceni sukcesem zaczęli szukać lokalnych, wielkopolskich dań, które mogliby wykorzystać. - Niestety, okazało się, że nasz region słynął z kaczki, no ale my szukaliśmy czegoś tańszego. Stare książki kucharskie pełne były przepisów na dania ze szparagów, jarmużu, rzepy. Problem w tym, że dostanie tych warzyw w wersji eko graniczyło z cudem - wspomina Marta.
Wtedy na pomoc przyszły im Mazury.
- Na jakiś wakacjach kupiliśmy książkę kucharską z tradycyjnymi daniami mazurskimi. To było to - wspominają. Cała rodzina zakochała się na przykład w kotlecikach selerowych. - Podawanych z ziemniakami, co dla Poznaniaków jest ważne - śmieją się.
Marta zaznacza, że nie jest radykałem w kuchni. - Jeśli nie jestem w stanie kupić ekologicznych przypraw, bo są za drogie, to kupuję normalny pieprz, goździki i tak dalej - mówi. Poza tym stara się robić dużo sałatek. - Mało mięsa w diecie to był pierwszy problem. Ale kiedy zamiast pyz (w Poznaniu pyzy są drożdżowe, w innych regionach nazywa się je parowcami lub pampuchami) lub ziemniaków na stole lądowały sałaty, miałam bunt na pokładzie - przypomina sobie. Jednak w końcu udało się jej przekonać rodzinę, że tak też można jeść. Do sałatek potrzebny był jednak dobry chleb.
- Z chlebem to była długa historia. Najpierw kupowaliśmy, potem piekliśmy sami, ale w końcu stanęło na tym, że pieczemy chleb sami tylko raz na tydzień, może dwa. Z braku czasu. Najczęściej kupujemy, ale ponieważ mieszkamy daleko od dobrej piekarni, więc najczęściej jemy normalny chleb razowy - tłumaczy Marta.
Na ich stole pojawia się też dużo ryb. - To ustępstwo na rzecz diety, bo ryb ekologicznych nie ma. To znaczy ja nie znalazłam ich w Poznaniu. Ale uznaliśmy, że są zdrowe - zdradza. Marta i Marek podkreślają, że w eko-gotowaniu trzeba zachować umiar. - Kiedy przyjeżdżają goście i chcemy podać mięso, to kupujemy w normalnym sklepie, bo tylko na to nas stać - przyznają. Rygorystycznie pilnują natomiast, żeby owoce i warzywa były ekologiczne. - Ponieważ nie wszystko jest dostępne przez cały rok, wymusza to na nas kreatywność i przekopywanie Internetu i książek kucharskich. Ale warto! - zapewniają.
Pyry z gzikiem
40 dkg twarogu
150 ml gęstej śmietany
Duża cebula
Ziemniaki
Sól i pieprz
Ziemniaki ugotować. Twaróg wymieszać ze śmietaną, dodać drobno pokrojoną cebulę, przyprawić.
Kotleciki selerowe
1-2 duże selery
2 cebule
2 jajka
Sól, mielona papryka
Tarta bułka - 1 łyżka
Natka pietruszki
Olej
Tarty chrzan
Masło, smalec
Surowy seler zetrzeć i wymieszać z 1 posiekaną cebulą. Ostudzić, dodać jajka, sól, szczyptę papryki, tartą bułkę i posiekaną natkę. Wymieszać, dodać mąkę, jeśli masa jest za rzadka. Uformować kotleciki, usmażyć. Drugą cebulę posiekać, usmażyć, polać na kotlety. Podawać z ziemniakami i zmieszanym z masłem tartym chrzanem.
Sałatka z fasoli z kozim serem
0,6 kg fasolki szparagowej
Cytryna (łyżka soku i łyżeczka otartej skórki)
Sól
Łyżka masła
Ząbek czosnku
Łyżeczka cukru
100 g koziego sera
Cebula,
Bazylia, 2 łyżki posiekanych listków
Jajko na twardo
SOS:
2 łyżki oleju,
Łyżka soku z cytryny
Łyżeczka miodu
Łyżeczka majonezu
Łyżka wywaru z fasoli
Sól, pieprz
Fasolkę kroimy na kawałki, gotujemy w osolonej wodzie z dodatkiem masła, czosnku, cukru, soku i skórki z cytryny. Odcedzamy, mieszamy z bazylią. Dodajemy pokrojony w kostkę ser i posiekana cebulę, polewamy sosem, posypujemy pokruszonym jajkiem.
Przepisy Marty pochodzą z książki Hanny Szymanderskiej „Kuchnia Polska. Potrawy regionalne” oraz książki Tadeusza Ostojskiego i Rafała Wolskiego „Smak Mazur. Kuchnia dawnych Prus Wschodnich”.
Ekologiczne jedzenie to powrót do natury. To prawda. Ale ten powrót jest dokładnie pilnowany przez naukowców i Unię Europejską. Niech nas nie zmylą bajania o „wsi spokojnej, wsi wesołej”. Żeby nie dać się oszukać ...
Kasza, nie dość, że może być bazą wielu pysznych dań, to sama w sobie jest bardzo zdrowym daniem. Jeśli kasza kojarzy Wam się z bezkształtną, rozgotowaną papką bez smaku – czas na zmiany! Dowiedz się, jakie ...
Spacery wydłużają się do kilku godzin a dzieciaki hasają, zużywając olbrzymie pokłady energii. Zgłodnieją na pewno. Dlatego, żeby po godzinie nie wracać do domu lub awaryjnie nie kupować batonika czy drożdżówki, ...
Przedstawiamy Wam zdrowy, smaczny i kolorowy alfabet żywienia. Zajrzyj, może kilka pozycji włączysz na stałe do menu swojego dziecka. N jak naprawdę warto i Z jak zapraszamy :)
Wiele młodych mam, rozpoczynając przygodę z rozszerzaniem diety, stoi przed dużym dylematem – karmić malucha gotowymi posiłkami czy gotować domowe obiadki? Z jednej strony kusi nas wygoda i szybkość podania dań ...
mraczek to tylko pozazdrościć takiego męża ;) My mamy sprawdzonych dostawców i sklepy i z nich korzystamy wiemy , że są świeże. Wedliny bierzemy od znajomego ktory sam robi , jaja mamy wiejskie ;) a warzywka owoce wlasne(oczywiscie nie wszystkie) na...
My tez gotujemy sami w domu dla Jasia zupki i deserki też robię sama. I raczej nie używamy gotowych produktów w naszej diecie ,co do wędlin też robimy czasem sami a te ze sklepu jemy sporadycznie i powiem że wychodzi to naprawdę tanio, a jeszcze mój...
ja też wolę gotować sama dla córeczki obiady ze słoiczka są dobre gdy nie zdążyliśmy ugotować obiadku albo na wyjeździe, do produktów ekologicznych mam dostęp bo mam rodzinę na wsi tak więc mamy zawsze warzywa i owoce zdrowe dla naszego dziecka