Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Rozwój i wychowanie (747 Wątki)

Jak NIE mówić do dzieci

Data utworzenia : 2014-02-01 21:59 | Ostatni komentarz 2015-11-08 19:59

Proud Mommy

13163 Odsłony
86 Komentarze

Nie mam nic przeciwko ludziom, którzy w zachwycie nad dzieckiem pochylają się i coś tam do niego szczebiocą. Natomiast nic tak mnie nie irytuje jak niepotrzebne zmiękczanie i/czy seplenienie (mlećko, cio to, plose, itp.). A przecież mowa, jakiej my, dorośli, używamy, ma wpływ na rozwój mowy naszych maluchów. Czy zdarzyło się Wam spotkać z taką sytuacją? Jak zareagowałyście/reagujecie? A może Wy same używacie takiego języka?

2014-02-20 08:45

Jestem tego samego zdania ;) Zdrobnienia takie jak np. serduszko, laleczka jak najbardziej :) Ale sylopek czy litelki odpadają ! ;)

2014-02-19 15:23

widze ze temat zmiekczen znowu zawital :D Fujfuj tez mowimy , rybunia , laleczka , serduszko ii inne male zamienniki to nic zlego prawda :)? Tak jak sijle napisała litelki , sukenecki , sylopek , cycy ( na smoczek - moja tesciowka tak mowi) no to moim zdaniem tragedia :)

2014-02-18 23:52

hehe, skads to znam, ja rowniez zwrocilam uwage tesciowej by tak nie zwracala sie do moejj corki ;)

2014-02-18 22:42

U nas mowi sie "fujfuj" :) ale zgodze sie z ProudMummy duzo zalezy od regionu. Wiele slow czy normalnych okreslen sie rozni, a co dopiero taki dzieciecy jezyk. Ja na przyklad nadal jestem w szoku, jak slysze od mojego meza, ze z dzieckiem na pole idzie. A ja sie pytam gdzie on pole widzi, i ze chyba na podworko wychodzi albo na dwor ewentualnie. Ja mimo, ze w Zagłebiu mieszkam, mam bardzo duzo nalecialosci ze slaskiego jezyka. I czesto slysze, ze mam nie zaciagac albo, ze ktos nie rozumie co mowie. Zwlaszcza ktos spoza moich rejonow :)

2014-02-18 22:34

dla mnie rybunia jest niepotrzebnym zmiękczeniem, a dziecko zamiast słyszeć twarde "ka" na końcu wyrazu ma zmiękczenie "nia". a teściowa tworzy wiele neologizmów i ogólnie ma gwarowe jakieś naleciałości (mieszkamy na wsi), szczególnie jak przyjdzie jej mama, wtedy obie jakby innym językiem mówiły czasami. ostatnio zauważyłam np że teściowa zamiast dajmy na to "fe" czy "be" wymyśliła, że gdy coś jest brzydkie albo brudne itp. to mówi się "pe" - znaczy ona tak mówi do mojego synka. a ja jak żyję tak nigdy nie słyszałam takiego określenia.

2014-02-18 20:05

Te zmiękczenia to jeszcze, mam wrażenie, zależne są od regionu, bo nie da się ukryć, że regionalizmy jednak panują w naszym codziennym słowniku. U nas 'rybunia' jest jak najbardziej spotykanym wyrazem i nikogo taka forma nie dziwi. Ale tworzenie neologizmów na potrzeby dziecka (w mniemaniu niektórych dorosłych, bo ja tu nie widzę takowej potrzeby) jest bzdurne.

2014-02-18 18:56

Z "rybunia" nigdy się nie spotkałam szczerze mówiąc. Ale zauważyłam, że każda osoba w inny sposób wyrazy zmiękcza czy zmienia, różny jest też ton jakim się mówi. Najgorsze na pewno jest przekręcanie wyrazów czy zmiana "litelek".

2014-02-18 18:06

To o czym piszesz Marta jest też normalnym zdrobnieniem wyrazu występującym w słowniku. Ja też ich czasem używam. Ale wkurzają mnie takie typowe zmiękczenia i seplenienia do dzieci. Moja teściowa np. używa bardzo dużo zdrobnień kończących się na "cia","nia" itp. np. rybunia, jakby nie można było powiedzieć rybka.