Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Rozwój i wychowanie (747 Wątki)

Jak NIE mówić do dzieci

Data utworzenia : 2014-02-01 21:59 | Ostatni komentarz 2015-11-08 19:59

Proud Mommy

13167 Odsłony
86 Komentarze

Nie mam nic przeciwko ludziom, którzy w zachwycie nad dzieckiem pochylają się i coś tam do niego szczebiocą. Natomiast nic tak mnie nie irytuje jak niepotrzebne zmiękczanie i/czy seplenienie (mlećko, cio to, plose, itp.). A przecież mowa, jakiej my, dorośli, używamy, ma wpływ na rozwój mowy naszych maluchów. Czy zdarzyło się Wam spotkać z taką sytuacją? Jak zareagowałyście/reagujecie? A może Wy same używacie takiego języka?

2015-11-08 19:59

i ja równiez zaliczam się do tego typu mam, którzy nie lubią jak się zmiękcza wyrazy ani nie lubię zastępowania podstawowych wyrazów innymi, np ciuciu zamiast cukierek albo tutu zamiast picie... Mówię do dziecka normalnie, ewentualnie pieszczotliwie, ale nie zdrabniam wyrazów ani nic w tym stylu

2015-11-08 11:14

Też nie cierpię gdy ktoś pieści się do dziecka. Nigdy tego nie robiłam i nie popieram takiego zachowania. Nie wiem czym kierują się tacy ludzie ale jest to dosyć irytujące

2015-10-24 15:36

Angie dziękuję za miłe słowa. :) U Was jest piękne to, że z czasem nauczyłaś się rozsądnie kłócić z mężem; to, że on jest bardzo cierpliwy i to, że nie przeklinacie w domu. Również widać, że bardzo się kochacie. Miłość i szacunek górą. ;)

2015-10-23 22:20

Roxi - tak dobrze wiedzieć, że nie tylko ja mam tak rypięte pomysły XD Takie jesteśmy dziwne emocjonalne kobiety :) Małgorzata - fajnie sie czyta takie chwytające za serce wyznania kobiety :) widać, że kochasz swojego męża nad życie :) I myślę, że jesli na takim wzorcu będą się chować wasze dzieci to cud miód :) będą mieć same wspaniałe związki :) Aggi - genialny pomysł :D Jak kiedyś nasze kłótnie staną się ostrzesze to kupimy psa :) No i my też oboje przepraszamy - bo wychodzimy z przekonania, że wina lezy po środku

2015-10-23 17:22

U nas pies ratuje sytuację :) W kulminacyjnym momencie gdy następuje moment mrożącego krew milczenia, któreś zawsze zabiera nasza sunie na spacer i wraca jak ochłonie. I muszę przyznać, że to dużo daje. Te 30min odosobnienia bez rzucajacego wmilczeniu gromy partnera pozwala popopatrzeć na wszystko z innej perspektywy. Po takim przzewietrzeniu głowy zazwyczaj od razu się dogadujemy. I zawsze obydwoje się przepraszamy bez wzgl na to kto zaczął i kto miał rację.

2015-10-23 17:01

No to faktycznie zabawnie macie podczas tych kłótni. :D Może głupio to zabrzmi, ale aż miło się posprzeczać patrząc na te fantastyczne godzenia się. ;) Ja jak chcę się szybko pogodzić z mężem, stosuję swoją tajną broń - nie odzywam się słowem i udaję bardzo smutną. On tego nie znosi, więc w trybie natychmiastowym jest przy mnie. ;) (Dłużej niż 5 minut nie wytrzyma). Skuteczność stuprocentowa. Żadne fochy, sprzeczki, robienie po złości nie działa, a to za każdym razem. :D Może zabrzmi to bardzo egoistycznie, ale prawda jest taka, że najczęściej do kłótni dochodzi przez niego. Czasami żałuję, że to nie ja go przepraszam tylko on mnie. Przykre, ale coraz lepiej daje radę. :) I było podobnie jak u Roxi, tylko w odwrotnej kolejności. Nie umiał przepraszać. To słowo nie przechodziło mu przez gardło. Działało to na mnie jak czerwona płachta na byka, więc go nauczyłam. Trochę to trwało, ale było warto. Jeszcze muszę popracować nad wyrażaniem uczuć. Często okazuje mi czułość, mówi, że mnie kocha, ale żeby porozmawiać o emocjach to ciężko. Musi mieć odpowiedni moment i wiedzieć, że go słucham. Widzę, że mu trudno, bo potem się wzrusza, za to aż miło na niego popatrzeć no i tak cieplej na serduchu się robi, jak wiesz, że komuś na Tobie zależy... :)

2015-10-23 14:26

Boże przecież ja to samo zrobiłam hahahaha... Autentycznie jak mi jęczał w końcu że młody śpi z nami od urodzenia to sobie pościeliłam na łóżku kołdrę i próbowałam zasnąć a on w końcu powiedział żę jestem jakaś nienormalna :D ale teraz mówi że mu smutno by było jakby Mati z nami nie spał a wcześniej były wojny o to że łóżko jest dla rodziców i może spać tylko przez pierwszą noc w domu... :) A teraz czasem mi mówi że jak chcę i mi przeszkadza jego chrapanie to moge iść spać do drugiego pokoju on sobie z synkiem pośpi i wtedy jest kłotnia kto śpi z małym haha :) Ale już uzgodniliśmy że młody idzie do swojego wyra jak skończy 2 -latka,...Ciekawe bo w sumie my tak mówiliśmy a tylko do 3 miesiaca,a do 6 miesiaca,do roku i tak dalej śpi z nami a ma 14 miesiąc :D Ale masz rację cisza podczas kłótni jest najgorsza.Bo mimo wszystko czuć napięcie,znacznie gorsze niż w kłotni... Ja przyznam się szczerze może raz w życiu przeprosiłam swojego D. No nie może mi to przez gardło przejść i nawet jak wiem że on miał racje,że kłotnia z mojej winy to ja nie przeprosze i jeszcze będe focha miała. I on zawsze przeprasza żeby tylko załagodzić sytuację :D

2015-10-23 12:37

:D wiecie żeby się kłócić to trzeba mieć dobrego partnera do tego :P Opowiem Wam o sytuacji która mnie rozwaliła na łopatki a super przedstawia jak wyglądają i jak się kończą nasze kłótnie. Poszło o to, że mąż chciał, żeby Zośka spała w swoim łózeczku, a ja chciałam ją w łóżku (bo i tak karmię piersią i jest mi wygodniej). No co mąż się upierał no do fakt faktem niewygodnie facetowi z dzieckiem obok bo boi się obrocić itp. Ale uparłam się, że mi też musi byc wygodnie a nie będe jej co 2 godziny wyciągać i karmić skoro mogę mieć pierś na wierzchu i tylko jej wsadzać do buzi :P No a on cały czas swoje. Więc się wkurzyłam i powiedziałam: jak nas nie chcesz obok siebie to będziemy spać na ziemi! Wzięłam koce, poduszki i ze łzami w oczach zrobiłam nam posłanie na dywanie, wtuliłam się w Zosię a mąż patrzył się zdumiały na to co wyprawiam. Zaczął się śmiać i mówi: wracaj do mnie szalona kobieto. Ale oczywiście miałam już takiego focha, że ani mi sie myślało ruszyć z tej ziemi. Na co On siedział na łózku i powtarzał - wracaj ale to już, wygrałaś śpimy razem. A ja uparcie nie i już :D No to mój mąż wziął kołdrę i położył się obok nas na ziemi. Na moje pytanie co robi, odpowiedział: miejsce męża jest przy żonie :D I dodał jeszcze - a teraz wyobraź sobie, ze ktoś wchodzi do naszej sypialni i widzi tą sytuację ... I spojrzeliśmy na puste łóżko i nas na tej ziemi to zaczęliśmy się tak śmiać z całej sytuacji, że wręcz turlaliśmy się ze śmiechu po tej podłodze. Biedna Zosia patrzyła na nas jak na wariatów i odpowiadałą na nasze śmiechy swoim wesołym gugu :P No i tak sie kończą wszystkie nasze kłótnie - salwą śmiechu, wojną na poduszki (albo to co jest pod ręką), przytuleniem a w najgorszym wypadku słowami: naprawdę przepraszam, nie chciałam/łem Cię zranić ... Bardzo bym chciała, żeby moje dziecko umiało się śmiać ze swoich błędów, porażek, emocji :) Moja mama nigdy nie obracała sytuacji w żart i zamiast kłótni były dłuuugie ciche dni. Zdecydowanie wolałam jako dziecko - jak się kłócili niż jak milczeli ... Ale rozumiem, ze trzeba wtedy uważać na słowa, czyny i pamiętać że dziecko chłonie :)