Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Karmienie butelką (525 Wątki)

Emocje butelkowej mamy

Data utworzenia : 2014-02-12 17:46 | Ostatni komentarz 2015-11-12 15:04

Redakcja LOVI

18995 Odsłony
81 Komentarze

Marzyłaś o tym, by karmić piersią. Nie udało się. Bardzo to przeżywasz, targają Tobą negatywne emocje, zadajesz pytania, które jeszcze bardziej bolą. Obawiasz się, czy karmiąc butelką dasz dziecku to, co dostałoby gdybyś karmiła piersią. Przeczytaj, w jaki sposób powstaje więź między matką a niemowlęciem oraz dlaczego nie warto trwać w rozpaczy nad straconym mlekiem.

2015-07-02 16:30

Mój też przez inkubator miał butelke :( żałuję że durna byłam taka,że nie umiałam się kłócić gdy już nie miał kabelków w okół siebie to mogłam go wziąć do piersi a nie łaskawie jak mi pozwolili :/ a wiem że nawet mamy karmią dzieci gdy te mają kabelki a mój synek dopiero na 5 dobę dostał pierś :/ a te 5 dni na butli to jednak robi różnicę... Przy następnym dziecku bedę mądrzejsza i pierwsze co będę przystawiać choćby nie wiem co. Ale teraz już po ptakach :) Mam zdrowe dziecko,niczym nie odbiega od rówiesników i oby tak dalej :) ważne że ma kochającą mamę która chciała dobrze ale niestety nie wyszło bo nie miała takiej wiedzy jak teraz :)

2015-07-02 16:01

Chciałam karmic dłużej ale cóż karmiłam przez pół roku ale w moim otoczeniu słyszałam tylko że to moja wina że nie karmie piersią bo jedna karmiła do półtora roku albo i dłuzej a ja co tylko pół roku byłam w sumie zła i na nich że mi tak gadają i sama na siebie że może rzeczywiście to moja wina

2015-07-02 15:53

Moja historia nie różni się niczym od waszych. Mój Oliver urodził się i zabrali go do inkubatora z racji tego podawali mu butelkę. Przed ciążą nastawiłam się na karmienia piersią nie brałam pod uwagę innej możliwości ,ale bardzo się pomyliłam. Jak przynieśli mi synka byłam szczęśliwa ,Pani kazała przystawić dziecko po piersi i moja szczęścia opadlo,raz ze nie potrafiłam go przystawić a dwa że dziecko nie łapało piersi bo z butelki było mu łatwiej . Kazali próbować więc walczyłam kilka razy się udało,próbowałam przez nakładki ale miałam taki nawal że mleko samo leciało a dziecko zamias ssać było całą mokre rozdrażnione i głodne. Mimo że prosiłam o pomoc w szpitalu w ogóle ich to nie interesowało cały czas tylko mówili "przystawiac dziecko ,nauczy się" ja płakałam i synek płakał. Mówiłam sobie ze to stres ze jak wrócę do domu będzie lepiej i wszystko się ułoży i znowu się pomyliłam. W domu było jeszcze gorzej, mieszkaliśmy z tesciami więc gdy tylko mały płakał oni zaraz byli pod drzwiami bo ja mu krzywdę robię. Jak mąż wychodził do pracy potrafili przyjść z pytanie "dawałaś dziecku jeść" wtedy sobie myślałam Boże czy ja naprawdę jestem taką okropną matką przeciesz nie glodzila bym własnego dziecka. Po tym wszystkim po prostu się poddalam moje dziecko zjadlo butelkę i grzecznie spało więc miałam święty spokój, wpadłam w depresję płakałam razem z synkiem miałam już dość mieszkania tam po prostu nie dawalam rady. Długo się obwinialam że karmię butelką ale to było jedyne dobre rozwiązanie, teraz wiem że niema nic złego w mleku mm Dziecko jest zdrowe prawidłowo się rozwija i rośnie. Przeszłam przez piekło ale teraz będąc w drugiej ciąży chciała bym karmić piersią , zdaje sobie sprawę że może się nie udać ale będę próbować.

2015-07-02 10:28

Będąc w drugiej ciąży nastawiłam się, że będę karmiła piersią mojego maluszka przynajmniej przez pół roku. Niestety z różnych względów stało się inaczej. Od samego początku czułam presje otoczenia i panujący "terror laktacyjny". Kiedy musiałam przejść na butelkę miałam ogromne wyrzuty sumienia i wstydziłam się kupować w sklepie mleko oznaczone numerem 1. Miałam wrażenie, że jestem złą matką i przeze mnie synek będzie się gorzej rozwijał. Dodatkowo jeszcze każdy pytał czy karmię piersią. Czasami wstyd było mi się przyznać, że nie. Czułam się gorsza od karmiących koleżanek. Dopiero szczera rozmowa z moją siostrą uświadomiła mi, że wcale nie jestem złą matką. Od tego czasu inaczej na to patrzę. Pewnie pomogło i to, że synek skończył pół roczku i przeszliśmy na mleko 2... Ehhh...Ciężko mają te butelkowe mamy :(

2015-06-30 20:19

Ja sama karmiłam dziecko butelka (a jestem położną) i wydawało by się że co to za problem. A jednak.... jak dziecko głodne a w piersiach prawie nic to jest to problem.... Strasznie walczyłam o to by karmić i nie było mi łatwo podjąć decyzję o zakończeniu "dokarmiania" piersią. Ale w momencie gdy im częściej przystawiałam do piersi (a przystawiałam często) a mleka było coraz mniej-w zasadzie nic.... to się poddałam. Ale nie uważam że karmienie butelką jest w jakiś sposób mniej "osobiste" niż karmienie piersią. Mam z synkiem cudowną więź, a przez to że mój mąż również mógł karmić małego mógł poczuć to co ja :) Jak wszystkiego: są plusy i minusy ale we wszystkim trzeba znaleźć znacznie więcej plusów :) Butelkowe mamy jest na prawdę OK!!!!!!!!!

2015-06-30 16:54

Ja miałam wręcz na odwrót niż u większości mam miałam tyle pokarmu że miałam normalnie dosyć karmilam mała a w między czasie musialam jeszcze ściągać bo po prostu ze mnie leciało dodam że podczas ściągania było to nawet 400-500 ml przy jednym ściąganiu

2015-06-30 15:13

Ja urodziłam wcześniaka i od początku miałam wsparcie w położnych i pielęgniarkach podobnie było z lekarzami, którzy powtarzali mi, że mój pokarm jest nie tylko samym mlekiem lecz również lekarstwem. Córka miała problemy z jelitami, gdyby np. zamiast mojego mleka było podawane mm mogłoby wdać się poważne zakażenie do jej jelit, pokarm byłby ciężko strawny. Dzięki temu wsparciu walczyłam zawzięcie o to mleko i do tej pory jest ono naszym ratunkiem na wszelakie dolegliwości.

2015-06-30 15:06

Beata74 mój tydzień karmienia też raczej był na zasadzie glodzenia dziecka w szpitalu lekarz potrafił powiedzieć że nie rozumie jak to można dziecka nie karmić a ja to wszystko słyszałam. Córka schudła pół kilograma była niedożywiona zwalam wszystko na zoltaczke potem na położna że przyszła dopiero po tygodniu potem na szpital który w ogóle nie pomógł w nauce karmienia piersią przyszla położna i wcisnela dziecku sutka do buzi i z tym był problem bo dowozili mi oslonki na sutki. Doczytalam o zoltaczce jeżeli dziecko nie je nie wyplukuje się bilirubina czyli dziecko nie jadło bądź jadło mało było ospale i osowiale ja nic nie widziałam niepokojacego. Moja koleżanka urodziła jej się udało a mi wróciły wszystkie przykre wspomnienia. To były dla mnie naprawdę trudne chwile ale nikt nie potrafił mnie zrozumieć. Najgorsze jest we wszystkim to że przez dłuższy czas myślałam że wszystko jest okej mówiłam wszystkim że tak miało być ważne że mam zdrowe dziecko - ale ja czuję że zawiodłam.