Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Karmienie butelką (541 Wątki)

Emocje butelkowej mamy

Data utworzenia : 2014-02-12 17:46 | Ostatni komentarz 2015-11-12 15:04

Redakcja LOVI

19420 Odsłony
81 Komentarze

Marzyłaś o tym, by karmić piersią. Nie udało się. Bardzo to przeżywasz, targają Tobą negatywne emocje, zadajesz pytania, które jeszcze bardziej bolą. Obawiasz się, czy karmiąc butelką dasz dziecku to, co dostałoby gdybyś karmiła piersią. Przeczytaj, w jaki sposób powstaje więź między matką a niemowlęciem oraz dlaczego nie warto trwać w rozpaczy nad straconym mlekiem.

2014-02-18 13:00

Tez miałam plany karmić synka do 2 roku życia jednak juz w drugiej dobie pojawiły sie niepokojąca wysypka, śluzowe kupki i bóle brzuszka. Wytrwalismy do końca 6 miesiąca wtedy dopiero okazLo sie ze synek ma alergie na białko mleka krowiego i laktozę od tamtej pory powoli przeszliśmy na nutramigen który pił do skończenia 18 miesiąca. Było mi przykro ze nie mogę karmić go piersią ale moje mleko aby mu szkodziło. Lekarka tłumaczyła mi ze syn pojąć moje mleko musi je trafić tak jakby znajdowały sie w Nin kawałki szkła. Po przejściu na butelkę wysypka zniknęła w ciagu kilku dni kupki wreszcie po raz pierwszy wyglądały normalnie i żadnych boli brzuszka nie było!:)

2014-02-16 22:49

no ja miałam całe pokrwawione piersi, osłonki(kapturki) w ogóle nie wchodziły w rachubę bo mały nawet nie chciał ich złapać, ściagałam mu troche laktatorem i buteleczką podawałam bo nie mógł zupełnie załapać a jak juz załapał to prawie nic nie było w piersiach bo mi laktacja zanikała i znów zaczęłam walczyć o nią i tak w kółko 3 razy aż wreszcie sama z wielką anemią dałam nam obu spokój ja zaczęłam jeść wszystko, żeby poprawić swój organizm (a przy karmieniu niestety nie zawsze mozna zjeść różne warzywa czy owoce, w kazdym razie na samym początku) a mały jadł mm i najadał sie i oboje staliśmy się bardziej spokojni, a ja wreszcie miałam czas dla drugiego dziecka. Bo jednak karmienie piersia i ta walka zajmowała mi dużo czasu

2014-02-16 19:48

Ja podziwiam wszystkie mamy które walczą jak lwice o pokarm dla swojego maluszka ale przecież czasem to nie od nas jest zależne. Więc jeżeli już widzimy że nie mamy siły, jesteśmy tym bardziej zmęczone to nakarmmy dziecko butelką a jak już będzie spokojniejsze to wtedy przystawmy je do piersi może zaskoczy.

2014-02-14 16:03

ja miałam taki moment w szpitalu kiedy patrzyłam na zegarek i kolejne godziny mały przyssany do cyca (o 5 nad ranem już nie wytrzymałam) odstawiłam go i poszłam po butelke i sie pokłóciłam z położną bo ta mi nie dostanie pani butelki i juz. Na kolejny dzień zapytałam na obchodzie czy mogę sie wypisac na własne żądanie bo nikt nie będzie za mnie decydować czy karmię piersią czy butelką, pielęgniarki dostały opieprz od pediatry, że nie mają prawa mi odmawiać butelki. A po powrocie do domu odetchnęłam mówie teraz juz na butli będziesz aż raz podałam sztuczne mleko bo piersi mi rozsadzało więc powrót do piersi a raczej do laktatora i butelki, ale niestety później walczyłam o każdą kropelkę bo byłam dumna, że moje maleństwo tak ładnie rośnie na moim pokarmie, ale chociaz 2 miesiące daliśmy radę

2014-02-14 11:46

Gdybym trafiła na forum w czasie ciąży to na pewno byście o mnie powiedziały, że na matkę się nie nadaję. Na początku ciąży nie chciałam w ogóle słyszeć ani o naturalnym porodzie ani o karmieniu piersią. Kwestia sposobu rodzenia zmieniła się w drugiej połowie ciąży. A karmienie, hmm, no cóż, cały czas twierdziłam, że karmić nie będę. Ale jakoś w okolicy 36-37 tygodnia okazało się, że już pojawia się pokarm, denerwowałam się tym. Prawie wpadłam w panikę. W szpitalu po porodzie, kiedy przyniesiono mi małą i przystawiono do piersi to chciałam krzyczeć "NIE!", ale jakoś się wstrzymałam. Pierwszy miesiąc karmienia był dla mnie koszmarem, popękane, krwawiące brodawki, młoda szczypała czasami, później kryzys laktacyjny. Tak się męczyłam i mówiłam sobie byle do jesieni, jak skończy 3 miesiące to przechodzę na butelkę, nie będę więźniem. A kiedy minął 4 miesiąc i pokarmu robiło się coraz mniej to się nagle załamałam. Próbowałam chyba wszystkiego na pobudzenie laktacji, ale niestety, ilość pokarmu ciągle się zmniejszała. Teraz kiedy mała ma prawie 8 miesięcy już w zasadzie nie mam go wcale. Raz na dzień czy dwa dam jej między posiłkami possać pierś, bo jak się mocno natrudzę i namasuję to coś tam poleci, kilka kropel. Więc w momencie kiedy ja chciałam karmić jak najdłużej, okazało się to niemożliwe, natomiast przetłumaczyłam sobie, że dałam dziecku to co najważniejsze na początku, a teraz będę dawać jej inne ważne rzeczy, takie jak miłość i zainteresowanie.

2014-02-13 21:56

ja walczyłam jak lwica, żeby karmić małego jak najdłużej relaktacje bolały leciały łzy, aż po 3 razie powiedziałam dość to przecież nie koniec świata i maluch tez od razu się przestawił i nie płakał za piersią, moja teściówka była niezbyt zadowolona, że niby sie łatwo poddałam ale ile można a maluch się najadał i spał dłużej niż po moim mleczku i żadnych kolek niczego. Czasami smutno mi było, że juz nie karmię piersią, ale wtedy sobie mówiłam, że przecież maluch rosnie i jest szczęśliwy. Nie obwiniajcie się jeśli nie dacie rady

2014-02-12 22:29

Mama karmiąca butelka nie jest gorsza matką. Czasem po prostu natura sobie zażartuje i tak już jest, ale to czy karmimy piersią czy butelką świadczy o naszej miłości do naszych dzieci nie. Ja karmię piersią ale mam koleżanki które karmia butelką i sa najwspanialszymi mamami dla swoich dzieci.

2014-02-12 22:24

W rzeczy samej. Kiedy moja koleżanka zobaczyła jak karmię syna butelką, ostentacyjnie oświadczyła, że ona będzie karmić jak najdłużej. Ja tylko pokiwałam głową i odparłam, że życzę jej tego z całego serca, choć to nie takie proste jak jej się wydaje. Karmiła 3 tygodnie niecałe. Pierwsze dziecko do 6 miesięcy dokarmiałam, później przeszłam na mm bo byłam w ciąży z drugim synem. Natomiast drugi syn ssał pierś do ok 3 miesiąca. Niestety dośtał pleśniawek, zaraził mnie i przez ten ból nie dałam rady. Późniejsze dostawianie się nie powiodło choć nie ssał tylko 2 tygodnie. Stwierdziłam, że nie będziemy się katować i ściągałam dalej pokarm. Puki co laktacja jest, ale nie mówię nie mm. Synek jest tak do mnie przywiązany, że prawie cały czas spędza ze mną. Śpimy razem, bawimy się, jemy (przespał może 2 tygodnie w łóżeczku). Owszem karmienie z piersi jest fajną sprawą bo o każdej porze dnia i nocy mamy gotową ,,Butlę" do podania, w nocy dajemy pierś i spać, a tu to podgrzewanie/przygotowanie, ściąganie pokarmu itd, ale i bez karmienia można zbudować silną więź z dzieckiem