Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Karmienie piersią (1188 Wątki)

Karmienie piersią - wyzwania i sukcesy

Data utworzenia : 2014-10-04 21:38 | Ostatni komentarz 2016-06-01 15:20

Redakcja LOVI

25659 Odsłony
205 Komentarze

Tylko nieliczne mamy karmią piersią bez najmniejszych przeszkód. Większość napotyka jakieś trudności. Warto to wiedzieć i potraktować problem jak wyzwanie. Przygotuj się na to wyzwanie - sprawdź nasze rady na najczęściej pojawiające się kłopoty z karmieniem piersią.

2015-12-01 21:41

AgnieszkaE-1976 ważne ,że próbowałaś ! 5 miesięcy walki to naprawdę dużo , powinnaś być z siebie dumna. Przy problemach z jedzeniem taki długi czas to jest sukces. Magicznypazur za upór i wytrwałość powinnaś dostać medal. Podziwiam Cie , nie wiem czy bym dała rade będąc na twoim miejscu.

2015-12-01 21:23

Aga ważne, że się starałaś dać córeczce to co najlepsze i mimo tego, że nie miałaś wsparcia od personelu medycznego to się starałaś, to się bardzo ceni! :) A nie zachowania, że nie karmię, bo nie. Osobiście każda mama ma prawo decydować jak chce karmić, ale dla takich maluszków warto się wysilić :)

2015-12-01 15:18

Magiczny pazur, podziwiam za wytrwałość! U mnie ostatnio tej wytrwałości zabrakło. Pierwszą córkę karmiłam przez 8 miesięcy, po czym sama "się odstawiła". Druga była karmiona przez 1,5 roku i decyzję o zakończeniu karmienia podjęłam ja, ponieważ mała traktowała pierś jak smoczek - mało jadła, a często się domagała. Trzecia córeczka urodziła się w czerwcu, w 35 tc. Już w szpitalu miałam problemy z karmieniem, bo mała od początku była dokarmiana, a wsparcia od personelu medycznego niestety nie miałam. Uparłam się jednak żeby karmić naturalnie. Mała miała od początku problemy ze ssaniem. Po miesiącu zaczęłam odciągać mleko i dokarmiać córeczkę mieszanką, oprócz tego podawałam pierś. Od tygodnia jednak już nie karmię -mała zrezygnowała z piersi najpierw w dzień a potem także w nocy. Pokarmu miałam coraz mniej i odciąganie szło coraz gorzej - kilka dni walczyłam, ale w końcu się poddałam. Czuję się trochę zawiedziona, że tak krótko karmiła, ale dobre i 5 miesięcy.

2015-12-01 14:46

Każdy mówi nie poddawać się... Ale to wcale nie jest takie proste. Ja synka karmiłam piersią tylko w szpitalu i jeden dzień w domu. Mialam okropnie poranione brodawki, krew z nich leciała, Trzeba było leczyć. W dodatku synek miał problem z chwytaniem piersi... Bardzo się irytował, płakal, wyginał się, więc się poddałam po części. Miałam zakupiony laktator, więc próbowalam tym... Ale niestety okazał się nietrafny, mąż kupił inny ręczny - działał, ale za długo mleko się ściągało, więc zakupił mi elektryczny laktator i to był strzał w dziesiątkę. Ściągałam synkowi pokarm przez 8,5 miesiąca. Było to męczące, ale chciałam dać mu to co najlepsze :) Pewnie bylo by dłużej niż 8,5 miesiąca, ale laktator mi się popsul i niestety nie był do naprawy

2015-11-30 23:32

Zazdroszczę kobietą , które od razu pięknie zaczynają przygodę z karmieniem piersią. U mnie nie było zbyt kolorowo , ale nie było tez tragicznie. Córka mimo naturalnego porodu dopiero w drugiej dobie dostała moje mleko. I co? Nie umiała ssać jak należy. Kolejną dobę była dokarmiana. Nie poddałam się próbowałam dalej. Kolejnej doby był przełom, córka ssała , ale nie jadała tyle ile należy. Zamiast jeść to spała przy piersi. Dzięki dobremu personelowi w szpitalu , który pomagał mi przystawiać dziecko do piersi mała nauczyła się jeść. Rezultaty były takie , że moje brodawki były poranione , a córka siedziała długo przy piersi. Po czasie jej się odwidziało i jadała bardzo krótko i łapczywie , a potem robiła sobie z piersi smoczek. Po powrocie do domu gdzie nie było osoby , która by mi pomogła przez 2 tygodnie walczyłam. Córka nie budziła się na karmienie, nadal raniła mi brodawki ale jadała. Co najważniejsze przybierała na wadze. Mój upór pomógł , w końcu nauczyłyśmy się obie jak należy jeść. Ja umiałam ją dobrze przystawić , a córka nie spała z piersią w ustach. Musiałam pomóc sobie smoczkiem. Po tym czasie karmienie było czystą przyjemnością , a nie powodem do stresu.

2015-05-11 10:19

Bardzo dużo mówi się o wsparciu kobiet w ciąży i o wsparciu karmienia piersią. Mówi się bardzo dużo ale jeszcze niewiele się robi. Ja miałam bardzo ciężko przez to , że urodziłam w 35 tygodniu przez cc. Nikt nie potrafił mi pomoc , wesprzeć. Dwa tygodnie po porodzie to był koszmar. Będąc w ciąży nawet przez chwilę nie przypuszczałam , że to będzie coś tak strasznego. W ogóle nie cieszyłam się moim dzieckiem tylko byłam cały czas przejęta i zestresowana. Gdy miałam problemy z laktacja i szukałam doradcy laktacyjnego to się okazało , że najbliższy jest 50 km od mojego miejsca zamieszkania. Ja obolala z noworodkiem sama w życiu bym się w taką trasę nie wybrała. Pediatra nie chciała przyjechać do domu na pierwszą wizytę .musiałam sama z kilkudniowym dzieckiem jechać do ośrodka przy ujemnej temperaturze. Położna niemalże blagalam żeby przyjechała zobaczyła kikut pepowinowy i zdjęła mi szwy. Bardzo się zawiodłam opieką okoloporodowa. Wszystkie te sytuacje sprawiają , że aż się odechciewa mieć drugie dziecko.

2015-05-11 10:18

mnie żadne komantarze o tzw. wymionach mnie nie raziły...najbardziej zniechęciły mnie położne zaraz po porodzie cc. Jak mnie zmuszały do karmienia mimo ,że byłam cała pogryziona , miałam strupy a mały jak sie okazało ( sama odkryłam) miał krótkie wędzidełko.... bardzo chciałam byc super hiper mamuśką z małym przystawionym do cycka ...ale neistety nie zniosłam bólu... na poczatku się bardzo o to obwiniałam ze przeszłam tylko na mm...jednak mi przeszło...mój mały jest cudownym 9 miesiecznym brzdącem i teraz rozumiem mamy z historiami podobnymi do mojej :)

2015-05-11 09:57

Dokładnie nie można się poddawać trzeba walczyć a za parę lat będziemy z siebie zadowolone że tyle walczyłyśmy mimo przeciwności;) widzę że położne to do siebie mają że nie są chętne do pomocy;/ mi nikt nawet nie pokazał jak dziecko przystawiać do piersi, malutka płakała a ja po prostu jeszcze pokarmu nie miałam.... niektórzy wychodzą z założenia że jak już urodzisz dziecko to automatycznie posiadasz całą wiedzę i w takich oczywistych kwestiach nie potrzebujesz pomocy.... A jeśli chodzi o kwestię "kobieta to nie krowa....." eh.... niestety coraz częściej to słychać głównie przez kobiety które podjęły decyzje o karmieniu mm i nie chodzi mi tu o kobiety które nie mogą karmi tylko te które NIE CHCĄ bo piersi bo wygoda i niezależność itd... Moja koleżanka stwierdziła że nie po to robiła piersi żeby teraz mieć zwisy.... bez komentarza