Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Pogaduchy (1582 Wątki)

Odwiedziny w szpitalu

Data utworzenia : 2013-09-20 15:56 | Ostatni komentarz 2024-07-20 11:19

mamabasia

8122 Odsłony
150 Komentarze

Gdy urodziłam Madzię już wcześniej poinformowałam dalszą rodzinę i znajomych,że te pierwsze dni z córeczką chcemy mięć tylko dla nas. W szpitalu odwiedziły nas tylko babcie. Obok nas leżał dziewczyna do której goście przychodziły całymi grupami dla mnie było to uciążliwe i czasem krępujące.

2015-02-10 09:29

Dobrze, że dziewczyna z którą dzieliłaś salę przemyślała swoje postępowanie i przeprosiła, bo nie zawsze takie się zdarzają. A w okresie pierwszych godzin niezwykle ważne jest wsparcie chociażby koleżanki, która leży w łóżku obok. W szpitalu w którym przebywałam były pokoje rodzinne, ja pomimo tego, że nie byłam z córką właśnie taki pokój zajmowałam, a na pozostałych salach leżały mamy z dziećmi bez możliwości odwiedzin tatusiów. I dzięki temu czuło się o wiele większy komfort, którego Tobie niestety brakowało...

2015-02-05 10:53

Ja niestety miałam też podobny problem, kiedy urodziłam synka z powodu braku miejsc na bloku gdzie są sale typowo dla kobiet po porodzie,zostałam przewieziona na zwykłą salę na oddziale położniczym i leżałam z dwiema paniami. Do jednej z nich cały czas ktoś przychodził, ale najbardziej krępujące było dla mnie to że przez większość dnia towarzyszył jej mąż którego obecność bardzo mnie krępowała. Ja miałam obfite krwawienie, byłam obolała i bardzo zmęczona po całonocnym porodzie i kiedy musiałam wstać np. do toalety bardzo mi przeszkadzało że na sali jest mężczyzna ponieważ czułam nie komfortowo. Miałam również problemy z karmieniem i nie było dla mnie przyjemne gdy ktoś obcy ogląda moje zmagania z laktatorem. W drugim dniu po porodzie zdenerwował mnie kiedy kolejny raz ( chyba 10 ) trącił krzesłem na którym siedział o moje łózko i mój synek który spał koło mnie obudził się, nie wytrzymałam i powiedziałam że mógłby bardziej uważać tym bardziej że któryś raz z kolei tak zrobił i że nie jestem zadowolona z tego że przebywa cały czas z partnerką. W nocy mój synek bardzo płakał, nie mogłam go nakarmić, prosiłam o pomoc położną i fakt było odrobinę zamieszania z tym związanego, a koleżanka chyba w odwecie powiedziała że nie życzy sobie abym włączała światło ponieważ jej to przeszkadza, więc karmiłam synka przy włączonej latarce w telefonie komórkowym ( nawiasem mówiąc powinny być małe lampki koło łóżka). Rano miałam już wychodzić do domu ale poprosiłam jeszcze o pomoc panią która zajmowała się pomocą laktacyjną w szpitalu ( nie było jej przez te dni kiedy urodziłam więc chciałam aby mi pomogła w przystawieniu synka) i kiedy przyszła , zaczęłyśmy rozmawiać i ja jej powiedziałam o swoich problemach o tym że mój synek w nocy bardzo płacze a w ciągu dnia nie mogę do dobudzić do karmienia i Ona mi powiedziała że bardzo mnie rozumie, że też tak miała gdy urodziła pierwsze dziecko i że współtowarzyszka kazała się przenieść do innego pokoju, a tak naprawdę to nie mamy wpływu na to że nasze dziecko płacze w nocy. Kiedy wyszła koleżanka leżąca obok przeprosiła mnie i powiedziała że zachowała się nie w porządku bo ja przez całą noc siedziałam masując piersi i próbując nakarmić swoje dziecko a Ona nie miała świadomości że robię to wszystko aby pobudzić laktację i nakarmić swoje dziecko.

2015-02-05 08:58

Ja przez długi czas leżałam bez mojej córci, tata bywał u mnie prawie codziennie i miał możliwość ze mną przebywania przy inkubatorze, dalsza rodzina takiej możliwości raczej nie miała..chyba, że poprosiliśmy. Byłam w takim stanie, że raczej nie miałam ochoty na wizyty i dobre rady..Najciężej przychodziło mi tłumaczenie teściowej, która koniecznie chciała zobaczyć mnie jak i swoją wnuczkę za którymi się stęskniła.

2014-12-15 22:18

mnie również odwiedziło tylko rodzenstwo z mojej strony i taty dziecka + jedna babcia... Z tym że mój P ma 9 rodzenstwa... Ale położne nie pozwalaly nam zbytnio na odwiedziny i byl dzienny limit;)

2014-12-15 22:07

Ja miałam cesarke i byłam bardzo zmęczona i strasznie mnie wszystko bolalo że przez dwa dni nie dałam rady zejść z łóżka,mąż mnie odwiedzil zaraz na drugi dzień a siostry i dziadkowie przyszli na chwilę ale mi to nie przeszkadzało,bardzo się cieszyłam z wizyty chociaż nie za bardzo się czułam.

2014-10-13 11:45

U mnie w szpitalu było tak że nawet jak bym chciała żeby mnie ktoś odwiedzał to i tak nie było o tym mowy moja córcia była w kiepskim stanie i leżała cały czas pod kroplówkami także nie było mowy o dwiedzinach nawet jej tatuś zobaczył ją dopiero 4 dni po urodzeniu

2014-10-12 19:18

U nas w szpitalu odwiedziny były od 14:00-17:00 codziennie i mogła wejść tylko jedna osoba.. leżałam w pokoju dwuosobowym,więc szczerze powiedziawszy kiedy zostałąm sama,to mąż był dla mnie zbawieniem,bo mogłam spokojnie iść pod prysznic,czy po prostu do łazienki. Ale nie chciałam,zeby ktokolwiek inny przyjeżdżał..była tylko teściowa zobaczyć wnuczkę,bo mieszka daleko i wiedziała,ze po urodzeniu tak prędko jej nie zobaczy. Uważam że po urodzeniu dziecka nie ma co kobiecie zawracać głowy i tak,jak piszecie,że kiedy jest się na pokoju kilkuosobowym,z dzieciaczkami,to gdzie jeszcze mieli by mieścić sie odwiedzający..

2014-10-10 14:55

Miałam taką samą sytację jak autorka wątku... nie chciałam pielgrzymek do dziecka i na wstępie oznajmiłam to wszystkim.... Do dziecka Był oczywiście Tatuś Obie Babcie dziadek i moje rodzeństwo ... no cóż.... ale przychodzili tak bym miała czas dla siebie bym mogła odpocząć czy się zdrzemnąć....