Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Konkursy #teamLOVI (394 Wątki)

KONKURS "Moje Maleństwo – mój najpiękniejszy prezent od życia" (zakończony)

Data utworzenia : 2014-12-10 09:26 | Ostatni komentarz 2015-01-05 23:27

Redakcja LOVI

37761 Odsłony
376 Komentarze

Witajcie w konkursowym wątku "Moje Maleństwo – mój najpiękniejszy prezent od życia" Poniżej – poprzez opcję „komentuj” zamieszczacie swoje zgłoszenia – odpowiedź na pytanie, co pozytywnego Twoje Maleństwo wniosło do Twojego życia. Przypominamy, że tekst może zawierać max. 1000 znaków (liczone bez spacji) a każdy uczestnik może zamieścić tylko jedno zgłoszenie. Zgłoszenia uczestników, którzy nie uzupełnią w profilu użytkownika danych teleadresowych nie będą brane pod uwagę. Szczegóły konkursu Moje Maleństwo – mój najpiękniejszy prezent od życia: http://lovi.pl/pl/parents/589 Zapraszamy do zapoznania się z regulaminem: >>> REGULAMIN Powodzenia :-)

2014-12-16 14:02

Narodziny Dawida wywróciły moje życie do góry nogami. Każdy dzień stał się pełny, wyjątkowy i przepełniony miłością. Macierzyństwo okazało się niezwykle piękną, ale też trudna i wymagającą drogą. Poza wszelką radością, jaka wiąże się z byciem mamą, napotykam (jak każda mama zresztą) wiele trudności, zmartwień i sytuacji, w których najważniejsza jest cierpliwość i siła. Dlatego dzięki narodzinom mojego synka o stokroć bardziej szanuję i kocham swoją mamę. Dopiero teraz zrozumiałam, jak wiele dla mnie i mojego rodzeństwa zrobiła i poświęciła, jak dużo miała w sobie siły i wytrwałości, jak wiele trudności i zmartwień ma za sobą i jaką wspaniała, bezgraniczną miłością mnie obdarowała.

2014-12-16 12:56

Laurka wniosła niezliczoną ilość pozytywnych rzeczy do mojego życia. Ale taką najbardziej niesamowitą jest uśmiech. Nikt nigdy tyle się do mnie nie uśmiechał. Każdego dnia jestem obdarzana milionem najprzeróżniejszych uśmiechów. Pławię się w nich, tarzam, karmię się nimi. Są moim turbo dieslem do życia. Są ciekawsze od wszystkich seriali i przyjemniejsze niż zakupy. Piękniejsze niż nowa sukienka i szpilki. Radośniejsze niż wieczór w gronie przyjaciół. Bardziej niesamowite niż magia świąt. Rozbrajające bardziej niż mój mąż ze stertą prasowania. Słodsze od fabryki czekolady. Uśmiech mojego dziecka, to coś na co mogę patrzeć godzinami i co uskrzydla moją duszę! :)

2014-12-16 11:12

Staraliśmy się z mężem o dziecko dwa lata. Była miłość, zdrowie, wszystkie badania – idealne. Mój Mateusz dużo komponował, ja odnalazłam się w sporcie i zaczęłam trenować boks. Obrałam sobie za cel zawody. Na początku lipca przeszłam zabieg, który miał dać nam większe szanse na poczęcie przez następne 4 miesiące a zawody w październiku. Codziennie biłam się z myślami - starać się dalej o dziecko? A może do zawodów dać sobie spokój? Pierwsza walka na amatorskim ringu była dla mnie takim osobistym Mount Everestem, powiedziałam sobie, że po niej mogę rodzić dzieci na potęgę. Przecież tego nie można zaplanować? Co Ty sobie Anka wyobrażasz? A JEDNAK! Dokładnie dwa dni po zawodach (było wspaniale!) w moim brzuchu zakiełkowało nowe życie! Do dziś przecieram oczy patrząc w lustro. Nic już nie było dla mnie tak ważne. Problemy w pracy? Jakie problemy? Brzydka jesienna pogoda? Przecież jest pięknie! Sąsiadka rzuca mi niemiłe spojrzenie? Jestem w ciąży i cały świat jest wspaniały! Sąsiadce odwzajemniam się szerokim uśmiechem i „Miłego dnia”, zbieram te brzydkie jesienne liście do wazonu, a w pracy każdy problem rozwiązuję w sekundę. I czekam, czekam, czekam na nasze maleństwo.

2014-12-16 10:37

Myślałam, że nic dobrego nie czeka mnie już w życiu. Ostatnie miesiące upłynęły mi pod znakiem żałoby i bólu po stracie ukochanej siostry - Ewa zginęła w wypadku samochodowym mając zaledwie 27 lat. Chodziłam do pracy, jadłam, spałam, zajmowałam się córkami - właściwie to wegetowałam, bo nie było to prawdziwe życie. Nie planowałam więcej dzieci (mam dwie córki w wieku: 15 i 7 lat) choć zawsze marzyłam o dużej rodzinie. Dwie kreski na teście ciążowym "obudziły" mnie, przywróciły do życia, przywołały szczery uśmiech na twarzy oraz osuszyły płynące nieustannie łzy. Sprawiły ogromną radość moim najbliższym, a szczególnie pogrążonym w żałobie rodzicom. Nie jestem już najmłodsza i nie ukrywam, że obawiam się o zdrowie swoje i maleństwa, ale wierzę, że wszystko będzie dobrze. Ewa kiedyś mnie zapytała; "Siostra, będziesz za mną przy porodzie jeżeli będę planować dziecko? " Ja odpowiedziałam: "Oczywiście tylko musisz urodzić w wakacje !" (jestem nauczycielką). Teraz ja będę miała wakacyjne dziecko, a myślę że moja siostrzyczka będzie czuwała nad nami.

2014-12-16 09:47

To będzie szczera i trudna "spowiedź" ... Ddługo z mężem staraliśmy się zajść w ciążę.Po 1,5 roku gdy już stwierdziliśmy że jednak jest coś nie tak i trzeba się wybrać do lekarza po pomoc a tu nagle coś zaczęło się zmieniać.. zaczęłam się dziwnie czuć zrobiłam test i szok W KOŃCU pozytywny. I u mnie dopiero się zaczęło :/ zamiast się cieszyć wręcz szaleć z radości ja przez 2 tygodnie ciągle płakałam.Wszyscy mnie pytali dlaczego się nie cieszę skoro tak długo czekałam na dziecko a ja nie wiedziałam co im odpowiedzieć:( zagnialam to na szalejace hormony. Trwało to bardzo długo ciągłe się zastanawiałam czy dam radę, czy będę dobra mama czy będę mmogła spelniac jego marzenia... Trwało to do 5 miesiąca! Meczarnia! I nagle zmiana wszystko wywrucilo się do góry nogami gdy poczułam pierwsze ruchy mojego SYNKA! Coś wspaniałego :) u nawet nie umiem opisać tego co czuje.. no tak miłość takie proste słowo a tyle znaczy. Teraz ciągle chodzę uśmiechnięta, chwale się swoim brzuszkiem:) i już nie mogę się doczekać chwili w której pierwsze raz spojrzę mu w oczka

2014-12-16 08:25

Moja ciąża jest wielkim spełnieniem marzeń. Zawsze chciałam mieć dzieci, ale jakoś nigdy nie był odpowiedni czas i decyzja o posiadaniu maleństwa była odkładana w czasie. Maleństwo postanowiło samo wybrać sobie ten moment. Po wakacjach nad morzem, kiedy na teście zobaczyłam dwie kreseczki, nie mogłam w to uwierzyć, ale ucieszyłam się! Moje życie nabrało barw. Czuję się bardziej odpowiedzialna, bo już nie tylko za siebie, ale za drugiego człowieka, który lada moment przyjdzie na świat. Moja ciąża nie jest bezproblemowa. Ciągle mnie zaskakuje i uczy pokory i cierpliwości. Pomimo wielu przeciwności i obaw o zdrowie dziecka. Najpierw złe wyniki badań prenatalnych i podejrzenie wad genetycznych, szereg badań, amniopunkcja, oczekiwanie na wyniki jak na wyrok, wyniki prawidłowe-jestem najszczęsliwsza na świecie! Teraz zmagam się z cukrzycą ciążową. Ale to nic. Daję radę. Codzienne kopniaki mojego synka wynagradzają mi wszystko, a narodziny będą najcudowniejszym prezentem jaki dostałam od życia!

2014-12-16 05:57

Jestem dość młodą mamusią, ale mąż i dzieci są dla mnie najważniejszą wartością. Gdy miałam 20 lat lekarz postawił diagnozę - MUSI PANI JAK NAJSZYBCIEJ ZAJŚĆ W CIĄŻĘ. TERAZ ALBO NIGDY! Mimo młodego wieku i trwania naszych studiów bez wahania zdecydowaliśmy się na dziecko. To była najlepsza decyzja w życiu jaką podjęliśmy. Nasza Ania to cud. CUD jaki pojawił się w naszym życiu 16 października 2012. Najpiękniejsze co mogło nas spotkać. Mimo, że czasem bywało ciężko i musieliśmy sami bez niczyjej pomocy radzić sobie w trudnych chwilach warto było. To nasz największy skarb jaki w życiu mamy. Uwielbiamy patrzeć jak śpi, rośnie, zmienia się z dnia na dzień. To jest dar od Boga o który trzeba dbać i kochać całym sercem. Nie chcę zapeszać bo jest jeszcze bardzo wcześnie, ale znów jestem w ciąży!:D To najpiękniejszy prezent świąteczny jaki mogliśmy sobie wymarzyć. Już przygotowujemy naszą dwulatkę na pojawienie się w domu małego dzidziusia, a ona widać, że cieszy się z tej wiadomości głaszcze mnie po brzuchu i puka do mojego brzucha:). JESTEM NAJSZCZĘŚLIWSZA NA ŚWIECE. Mam kochanego męża, wspaniałą córkę oraz maleńkiego "ktosia", którego już z całych sił kocham. A studia i pracę da się pogodzić - dla chcącego nic trudnego:) DZIECI DODAJE ENERGII I OGROMNEJ CHĘCI DO ŻYCIA:) WESOŁYCH ŚWIĄT:)

2014-12-16 01:48

Mój mąż jest wspaniałym człowiekiem. Po 2 latach wspólnego życia, zaczęliśmy rozmawiać na temat ciąży. Te rozmowy były dla Nas bardzo trudne. Ja byłam już na to gotowa, On nie. "Chcę się Tobą nacieszyć""Jeszcze nie, za 2 lata zaczniemy się starać…”. Przez pół roku walczyłam z Nim, rozmowy, kłótnie, mój płacz..kilka tygodni spokoju i od nowa to samo. Po jednej z awantur coś do mnie dotarło...nie namówię go, muszę poczekać. Pogodziłam się z tym, to przecież nie może być tylko moja decyzja...Przestałam naciskać i dokładnie miesiąc później zaszliśmy w ciążę. 3 Tygodnie niepewności...i nasze pierwsze USG. Poszliśmy na nie razem.. Kiedy na ekranie pojawiła się dziwna, szybko pulsująca plamka. Kiedy pani doktor puściła Nam ten dźwięk...dźwięk serduszka. Kiedy poczułam jego mocny uścisk na mojej dłoni..spojrzałam w Jego oczy, wiedziałam że nasze życie się odmieniło...Widziałam w tych oczach bezgraniczną miłość do tego pulsującego punkciku..miłość i pewność siebie, której do tej pory mu brakowało. Z chłopaka w jednej chwili stał się mężczyzną i pierwszy raz mój dzielny mąż płakał. Nigdy tego nie zapomnę.