Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Konkursy #teamLOVI (394 Wątki)

KONKURS "Dzień z życia Mamy"

Data utworzenia : 2014-05-26 09:35 | Ostatni komentarz 2014-06-30 19:55

Redakcja LOVI

60750 Odsłony
540 Komentarze

Witajcie w wątku naszego WIELKIEGO KONKURSU z okazji DNIA MAMY! Poniżej – poprzez opcję „komentuj” zamieszczacie swoje zgłoszenia – teksty opisujące dzień z życia Mamy. Przypominamy, że tekst może zawierać max. 1800 znaków (liczone bez spacji) a każdy uczestnik może zamieścić tylko jedno zgłoszenie. Szczegóły konkursu Dzień z życia Mamy: http://lovi.pl/pl/karmienie-piersia/514 Powodzenia:-)

2014-05-27 16:09

Każdy dzień z moimi dziećmi jest wyjątkowy bo każde z nich znajduje się gdzie indziej. Moja dwuletnia córeczka budzi się przy mnie każdego dnia, mój synek patrzy na mnie z nieba i mam ogromne poczucie, że daje mi buziaka co rano w policzek, albo w czółko jeśli czymś się smucę, mój najmłodszy bąbelek rośnie w moim brzuszku i rano delikatnymi muśnięciami w brzuszku daje znać, że pora na śniadanie. Potem koniecznie zabawa z córeczką gdy jest cieplutko idziemy do ogrodu i szalejemy, odwiedzamy drzewko braciszka mieszkającego w niebie i dzwonimy mu dzwoneczkiem na przywitanie który jest zawieszony wśród gałęzi, oczywiście malutka głaszczę też brzuszek i mówi witaj braciszku to ja Twoja siostrzyczka i cmok w pępek bo myśli, że on właśnie tam się znajduje. Potem wspólny obiadek i drzemka. Cudownie tak patrzeć jak zasypia (Boże jakim jest cudem dziecko). Kiedy już zregenerujemy siły tata wraca do domu w tedy jest istne szaleństwo!!! Radosny uśmiech córeczki sprawia, że jestem szczęśliwa i mam nadzieje że mój Aniołek w niebie też. Wieczorem oczywiście mleczko dla córeczki przed snem i tylko z butelki żadnego kubeczka, zabawa w wannie, kołysanki i sen. Ja rozmawiam z moimi synkami i Tym w niebie i tym w brzuszku i zasypiamy razem. Czysz może być coś cudowniejszego jak macierzyństwo choć by okupione tęsknotą za swoim dzieckiem aż po granice życia i śmierci - NIE!!!

2014-05-27 16:08

Moja córeczka kończy dziś 8 miesięcy. Nasz pierwszy wspólny Dzień Mamy był cudowny - z resztą jak wszystkie dni jakie razem spędzamy. Oliwia chyba podświadomie dała mi nawet odrobinkę dłużej pospać, bo aż do 7:30, kiedy to obudziła mnie "paceniam" mnie po twarzy i przecudnym uśmiechem niewiniątka. Oczywiście było to jednoznaczne z "mama daj cycocha". Po naszym porannym, łóżkowym przytulaniu wspólnie wybrałyśmy najpiękniejszą z posiadanych sukieneczek, i po kilku minutach dzidzia była świeża, pachnąca i w falbankach zasiadła na macie otoczona zabawkami. Dało to mi- rozczochranej matce chwile na zrobienie sobie porannej kawy, wbiciu się w wygodny ciuszek i powróceniu do już wyglądającej mnie Oliwki. Gdzieś w okolicach 10 postanowiłyśmy , że w związku z ładną pogodą na spacer powinnyśmy się wybrać - tym bardziej, że tak cudnie wyglądamy - tzn. dzidzia:P Jako, że z pustym brzuszkiem się nie da, bez większej draki Oliwia zjadła kaszkę, a ja tym razem obyłam się smakiem, bo chyba pierwszy raz nie zostawiła mi nawet łyżeczki - na szczęście była jeszcze kawa:D Po tym pysznym 2-gim śniadanku, ruszyłyśmy na spacerek, gdzie dziecko moje było zaciekawione dosłownie wszystkim - pies, kot, listek, latająca reklamówka, wszystko ją bardzo ciekawiło. Oczywiście bardzo głośno po swojemu komentowała otoczenie - dzięki czemu byłyśmy w centrum uwagi:). Na spacerze obowiązkowo plac zabaw z huśtawkami, i sukces - dziewczynka po 2 h zasnęła snem kamiennym, a matka mogła posiedzieć na słoneczku. Po powrocie do domu, czekała mnie niespodzianka, bo małżonek w imieniu Oliwci wyskoczył z wielkim bukietem kwiatów. Dziecko moje bez marudzenia zjadło obiad, potem deserek, pięknie się bawiła z tatusiem, miałam więc kilka chwil tylko dla siebie. Wieczór też był miły i spokojny, po obowiązkowej kąpieli, kaszce nastąpił ulubiony moment dnia Oliwii - kładziemy się z mamusią, dostajemy cycocha i zasypiamy - w sumie to obie:). Obódził mnie dopiero tatuś Oliwki, kiedy odkładał ją do łóżeczka. To był kolejny wspaniały dzień.

2014-05-27 15:51

Dzień matki, 26. 05. 2014 r. Budzik zadzwonił o 5:50. Pora wstawać, choć po tygodniowym urlopie wydaje mi się to środek nocy. No nic, praca czeka, a autobusy za bardzo nie chcą. Wstałam, poszłam do łazienki. Popatrzyłam w lustro – wydawało mi się, że brzuch znowu większy. Od tygodnia mam wrażenie, że każdego ranka przybywa mi centymetrów, a talia zanika coraz bardziej. I chyba coś w tym jest, bo ubrania nawet te „z zapasem” przestają być już komfortowo luźne. W końcu sama chciałam – śmieję się do siebie w lustrze. Dwudziesty tydzień ciąży trwa w najlepsze. Czuję się dość dobrze, dolegliwości mam raczej niewiele, a do tego nie męczą mnie jakoś szczególnie. Jedynie mam problem z przesypianiem całej nocy. Jak na ironię, gdy jeszcze mam szansę pospać, to zwyczajnie nie mogę. Ale szybko, szybko! Czas leci, a tu tyle jeszcze do zrobienia przed wyjściem. Kończę poranną toaletę i słyszę, że akurat dzwoni budzik męża. Idealne zgranie, myślę ze śmiechem. Dzisiaj będzie dobry dzień, humor mi dopisuje. Następnie zabieram się za przygotowanie śniadania dla nas na rano oraz do pracy. Do kanapek przyszykowuję ogórka, rzodkiewkę (uwielbiam w ciąży!), herbatę. Drugie śniadanie do pracy to przede wszystkim owoce: banan, jabłko, gruszka (też zaczęłam je uwielbiać) oraz pełnoziarnista kanapka z wędliną. Mniam. W drugim trymestrze smaki się wyostrzają, widzę to po sobie. Potrawy smakują lepiej, polubiłam też nowe produkty. Ale ja tu gadu gadu, a czas pędzi. Szybka praca nad fryzurą, lekkim makijażem i po ubraniu się byłam gotowa do wyjścia. Pożegnałam się z mężem i szybkim krokiem poszłam na przystanek. Uff, jeszcze autobus nie odjechał, na przystanku stało sporo osób, które znam z widzenia codziennych dojazdów. Jechałam prawie 50 minut do pracy. Rano był korek, a ja musiałam całą drogę stać. Brzuszka w sumie jeszcze nie widać na tyle wyraźnie, aby ktoś ustępował mi miejsca. Na razie ciężko stwierdzić, czy to ciąża, czy trochę mi się utyło. Przyszłam do pracy tuż przed godziną 8. Ledwo zdążyłam. Na biurku piętrzyły się dokumenty, jakby mnie miesiąc nie było. Szybko zabrałam się do pracy. I nawet się nie obejrzałam, jak nastała godzina 10. Nadeszła pora na pierwszą część drugiego śniadania. W ciąży jem częściej – nawet cztery razy w ciągu dnia pracy. Jednak nie zawsze mam możliwość odejścia od biurka i wiele razy zajadam coś nad klawiaturą. Pamiętam jednak o wstawaniu co mniej więcej godzinę, aby nie uciskać za bardzo brzuszka i trochę porozciągać kości. Zresztą, niestety, mam teraz często potrzebę chodzenia do toalety, więc się raczej nie zasiedzę. Godzina 16:00 przybyła szybko. Pierwszy dzień po urlopie minął pracowicie, ale i pozytywnie. Parę osób pytało mnie, jak się czuję i czy wszystko w porządku z maleństwem, ponieważ nie widzieli mnie kilka dni. To miłe z ich strony. Powrót do domu zajął mi godzinę. Autobus był pełny i mocno nagrzany. Po drodze zrobiłam jeszcze małe zakupy: chleb, kawałek twarogu, kilka jabłek. Mąż pozwala mi kupować tylko tyle, ile zmieści się do jednej małej siatki. Sam chodzi po cięższe zakupy lub jeździmy razem samochodem. Popołudnie minęło mi leniwie. Obiad był przygotowany poprzedniego dnia, wszystko posprzątane. Mogłam trochę poleżeć, odpocząć, pooglądać telewizję. Nie ukrywam, że w obecnym stanie dużo częściej pozwalam sobie na słodkie lenistwo, aby docenić wolny czas. Niedługo nie będę go miała pewnie w ogóle. Staram się przede wszystkim spędzać chwile z mężem, aby dodatkowo umocnić naszą relację. Wiele koleżanek mówiło mi, że małżeństwo może się zachwiać po porodzie, ponieważ przychodzą nowe liczne obowiązki, sporo stresu, zmęczenie, a więc i mniejsza cierpliwość dla współmałżonka. Na razie jednak o tym nie myślę. Co ma być, to będzie. Wieczorem poszliśmy na godzinny spacer. Piękna pogoda sprzyjała takiemu włóczeniu się po okolicy. I już prawie minął poniedziałek. Jeszcze tylko wieczorny prysznic. No nie, brzuszek znów większy! Normalnie rosnę w oczach! Ha, żeby w oczach – a tu w brzuchu i nie tylko! Po kąpieli rytuał smarowania. Mąż zaopatruje się w buteleczkę z oliwką i wsmarowuje ją we mnie precyzyjnie. Staram się dbać o skórę chociaż w taki sposób, ale nie lubię tego uczucia natłuszczenia. Jednak słucham rad wszystkich bardziej doświadczonych koleżanek i nie odpuszczam nawilżania skóry, zwłaszcza na brzuchu i udach. Zastanawiam się, jak będę wyglądać za kilka miesięcy. Trochę się boję przyszłości, ale staram się na razie o niej zbyt intensywnie nie myśleć. Mam pewien niedosyt – minęła połowa ciąży, a ja jeszcze nie poczułam ruchów dziecka, nawet najdrobniejszych. Wszystkie motylki w brzuchu, bąbelki, przelewania się są mi obce. Widać dziecko chce jeszcze poczekać z dawaniem sygnałów. Troszkę mi tego brakuje. Wiem, oczywiście, że jestem w ciąży, widzę zmiany w swoim organizmie, ale ruchy czy kopnięcia nadałyby dziecku większej realności. Cóż, jeszcze nie czas najwyraźniej. Nastała późna pora, czas na spanie. Ułożyłam się na plecach, aby trochę rozciągnąć kręgosłup, położyłam rękę na brzuchu i nagle… nie, niemożliwe... Poczułam jakby puknięcie z wnętrza! Chyba to sobie wymyśliłam, a może poczułam własne tętno na dłoni. Jednak nie! To na pewno dziecko! Zawołałam męża na konsultację. Stwierdził, że czuje delikatne „mrowienie” pod dłonią. Byłam teraz już w stu procentach pewna, że to dzidziuś daje o sobie znać pierwszy raz. To był idealny prezent dla mnie na Dzień Matki!

2014-05-27 15:43

Oj tak jestem mamą. Przypomina mi o tym codziennie rano o 6 moja ćwierkająca w łóżeczku Rozalia zwana Rodzynem. Jak ja bym chciała budzić się o tej godzinie z takim entuzjazmem jak ona. Zamiast tego zwlekam się z łóżka i staję w drzwiach pokoju moich dziewczyn. Radosne wrzaski "mama dzidzi? Tak mama dzidzi!" słyszą chyba nawet sąsiedzi w klatce obok ( a co tam niech też nie śpią :) Potem uwijanie się jak w ukropie przy śniadaniu, obudzony Rodzyn traci bowiem w mig humor i zaczyna głośno domagać się kanapki z serem i biada matce która się należycie nie spieszy. Potem chwila spokoju bo Królowa zagryzając kanapkę lubi pooglądać w spokoju bajkę. No a potem czas zabaw, wygłupów, ściągania z krzeseł, stołów, wyciągania z kosza na śmieci i innych ciekawych miejsc, obiad i obowiązkowy spacer do przedszkola po starszą Zuzannę. Powrotnie zawsze zaliczamy ( to znaczy one zaliczają) dzikie hasanie po lesie a potem tylko już czekanie na wracającego z pracy tatę. Z tatą tworzymy przedsiębiorstwo karmiąco-przewijająco-kapiące i wreszcie gdy o godzinie 20 gdy dzieci idą spać i przypominamy sobie że jesteśmy tez fajnym małżeństwem, zasiadamy na kanapie z kolacją i ulubionym filmem i mamy czas tylko dla siebie. Co nie zmienia faktu że przed snem zawsze jeszcze zakradamy się do pokoju dziewczynek i patrzymy zakochani jak cudownie spokojnie śpią:) Bo choć dają nam solidnie popalić i bywamy zmęczeni, od razu tęsknimy gdy tylko na chwile znikną nam z oczu:)

2014-05-27 15:22

Witajcie 2 letnią Zuzię. Nasz dzień wygląda tak : Rano wstaje ja o godzinie 6 i daje małej mleko, ona wypija na śpiocha heh i śpi dalej. Wstajemy o godzinie 8:00 jemy śniadanie i wybieramy się na codzienne ćwiczenia fitness. Ja ćwiczę i Zuzia też próbuje podnosić nóżki i rączki do góry heh oraz tańczy. Po ćwiczeniach idziemy na plac zabaw pobawić się. Potem wracamy do domu Zuzia je cały obiadek a potem idzie się przespać. Wstaje po godzince i bawimy się układamy klocki czytamy bajki, układamy puzzle, potem Zuzia je deserek i idziemy na pole, gdzie bawimy się zjeżdżając na zjeżdżalni,bawiąc się w piaskownicy i huśtając się na huśtawce. Potem idziemy na spacer na nóżkach i po godzince wracamy do domu, Zuzia je kolacje, kąpie się w wannie i godzina 21:00 śpi :)

2014-05-27 15:14

Dzień z życia mamy. Każdy dzień odkąd pojawiła sie nasza córeczka na świecie jest dniem pełnych wrażeń nie tylko dla niej samej ale również dla mnie jako mamy. Nigdy nie wiem co danego dnia nas spotka i jak do końca będzie ten dzień wyglądał, zwłaszcza jeśli dziecko tak szybko się rozwija od narodzin po wiek przedszkolny. Każdego dnia nabywa nowych umiejętności, co cieszy nie tylko ją ale również mnie jako mamę. Jak wygląda nasz dzień? staramy się jak najwięcej spędzić czasu razem, na zabawach nauce (poznawaniu świata tego co nas otacza) czy wygłupach, to tyczy się nie tylko mnie ale również męża, który mimo tego że ciężko pracuje, to każdą wolną chwilę spędza z naszym skarbem. Jak każdy dzień pełen wyzwań emocji i cierpliwości ze strony mamy kończy się na czytaniu długich bajek i błogim spaniu naszego malucha przy boku mamy.

2014-05-27 14:59

Dzień Mamy upłynął mi pod hasłem odkrywania świadomości seksualnej przez moją córkę. Jej pytanie mnie trochę zaskoczyło, ale nie chciałam odpowiadać wymijająco. W TV Anna Grodzka C: Mamusiu to jest Pan czy Pani? Mama: Pani C: A mówi jak Pan (przyp. głos brzmi męsko) Mama: Bo ta Pani była kiedyś Panem C: Jak to? Ale jak? Mama: Urodziła się chłopcem, ale czuła że jest dziewczynką i jak dorosła to przeszła operację i jest kobietą. C: Hmm, aha. Kilka godzin później. C: Mamusiu ja się czuję dziewczynką. Mama: OK, w porządku C: A czy ty czujesz się dziewczynką? Mama: tak nawet kobietą, jestem dorosła C: Tatusiu a ty czujesz się chłopcem? Tata: Tak czuję się mężczyzną C: hihihi Dzieci z taką łatwością i ufnością przyjmują wszelkie odmienności i inności. Jeśli się im przedstawi to w sposób rzetelny, przechodzą nad tym do porządku dziennego. To tylko dorośli są pełni uprzedzeń. Dzieci są od nich wolne. To był piękny dzień.

2014-05-27 14:39

Bedac mala dziewczynka i bawiac sie lalkami udajac ich mame bylam bardzo szczesliwa. Moje dziecinstwo i uczucia jakie mi wtedy towarzyszyly odzwierciedlaly w 1% to co czuje teraz. Bedac mama jestem bardzo szczesliwa,spelniona i pelna energii kazdego dnia. Rankiem budzac sie jako pierwsza zawsze zagladam do lozeczka malenstwa i codziennie ogarnia mnie to wspaniale uczucie,ze zyje dla mojego dziecka i nawet jesli nie mam juz sil i czuje sie zmeczona patrzac na nie biore sie w garsc bo wiem ze dam rade, dla niej. Poklady energii jakie sa spozywane przeze mnie kazdego dnia moga zaopatrzec caly nasz kraj. Nie boje sie byc mama, bo byc mama to najbardziej odoowiedzialne zadanie swiata! Kladac sie spac po dniu pelnym zabaw radosnych chwil i obowiazkow domowych ktorych nie da sie odlozyc na pozniej, wiem ze zrobilam wszystko by moje dziecko bylo szczesliwe i spelnione jak ja.