Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Konkursy #teamLOVI (394 Wątki)

KONKURS "Dzień z życia Mamy"

Data utworzenia : 2014-05-26 09:35 | Ostatni komentarz 2014-06-30 19:55

Redakcja LOVI

60780 Odsłony
540 Komentarze

Witajcie w wątku naszego WIELKIEGO KONKURSU z okazji DNIA MAMY! Poniżej – poprzez opcję „komentuj” zamieszczacie swoje zgłoszenia – teksty opisujące dzień z życia Mamy. Przypominamy, że tekst może zawierać max. 1800 znaków (liczone bez spacji) a każdy uczestnik może zamieścić tylko jedno zgłoszenie. Szczegóły konkursu Dzień z życia Mamy: http://lovi.pl/pl/karmienie-piersia/514 Powodzenia:-)

2014-06-07 14:06

Witajcie, Patryczek ma 8 miesięcy. Nasz dzień zaczynamy od porannego cycusia około 7:00. Później się chwilę bawimy, Patryczek idzie do leżaczka-bujaczka i idziemy do łazienki, gdzie ja szykuję się do wyjścia. Następnie robię sobie nam śniadanko i Patryk ma krótką drzemkę, podczas której ja spokojnie jem. Około 10:00 kolejne przewijanie, kaszka Małego i lecimy na minimum 2-godzinny spacerek wraz z drzemką. Nadchodzi 13:00 - pora obiadku. Zwykle odgrzewamy słoiczek wcześniej już ugotowany przeze mnie i do 16:00 zabawa pełną parą. A to przewroty z plecków na brzuszek, a to podciąganie do siadania, czy grzechotanie grzechotkami. Dużo jest też przy tym śmiechu - najlepiej, jak "idzie rak nieborak". Czasem jeszcze Mały zjada jabłuszko, ale to gdy zęby nie idą. Okolice godziny 16:00 to owocowy czas. Później mamy czytanie bajeczki i kolejną półgodzinną drzemkę. Następnie godzinny spacerek i mamy godzinę 18, gdzie już wraz z Tatą Mały pochłania flipsika albo dwa :) 19:00 to czas kąpieli i wyciszenia, żeby później już odejść, przy maminym cycusiu, w objęcia Morfeusza. Śpimy do rana!

2014-06-07 13:26

Godzina 6 minut 30 z łóżeczka dobiega radosne "Pokom! Pokom!" (pociąg! Pociąg!) Taki mam w domu mały budzić bez pamięci zakochany w rodzicach, małych kurczakach, małej Fidze i ... pociągach. :) Gdy zostałam mamą z dnia na dzień zaczęłam przeglądać na oczy. Mam wrażenie, że dopóki nie miałam dziecka chodziłam jak po omacku, nie zauważałam tego co najcenniejsze i tego co usiadło mi na nosie! ;) Dla mnie bycie mamą to trzy podstawowe filary - jedzenie, aktywność i sen malucha. Czasami mam wrażenie, że sztywne trzymanie się planu jest krzywdzące dla mojego dziecka ale jego iskierki w oczach i roześmiana buzia od razu przeczą tym doniesieniom. :) Bycie mamą to wielozadaniowość, to czytanie etykiet niczym Sherlock Holmes by wyeliminować z diety szkodliwe i niepotrzebne składniki, to zagłuszanie zniecierpliwienia, gdy opadamy z sił a dziecko nie chce współpracować, to bycie stróżem bezpieczeństwa swojej pociechy, to bycie najwspanialszą kołysanką. Mój dzień bycia mamą to czas spędzony z dzieckiem, który dopełnia moją rzeczywistość. To sukcesy liczone w małych, niepozornych krokach, które tak mocno chwytają za serce. Jestem mamą, jestem też kobietą i o tym nie zapominam. Wieczory są moje - kąpiele, spacery, dobre ciacho, pieszczoty, miłość - to wszystko sprawia, że jestem spełniona na wszystkich płaszczyznach mojego życia. :) A teraz bycie mamą mierzę również porannymi mdłościami, wszechogarniającą sennością, prośbami o kebaba, oczekiwaniem na pierwsze ruchy, niepewnością i strachem czy dam radę i szczęściem, że kolejny cud niebawem będzie z nami. :)

2014-06-07 11:56

Nasz dzień rozpoczyna się od pobudki ok.6rano- budzi się 6miesięczny synek.Przybiega do nas 4letnia córeczka i nastają wielkie przytulanki. Później robię córci śniadanie, synka karmię butelką lub piersią. Oglądamy bajkę, idziemy na podwórko z wózeczkiem.Córeczka bawi się na swoim placu zabaw, a Michaś śpi. W porze obiadowej wracamy do domu, jemy, a później spędzamy czas na zabawach, nauce, rysowaniu, albo dzieciaki bawią się razem - starsza siostra pilnuje braciszka a ja w tym czasie sprzątam, mając ich oczywiście na oku ;) Dni upływają nam pod znakiem zabawy i prób ogarnięcia naszej powiększonej rodziny. Gdy z pracy wraca tata zabawa jest jeszcze lepsza bo z tatą jest jeszcze więcej wygłupów i śmiechu :) Wieczorem czeka nas kąpiel małego, kąpiel Oli i układanie dzieci w swoich łóżeczkach. Wtedy mam chwilę czasu dla siebie, ale jestem już zbyt zmęczona żeby cokolwiek zrobić, pooglądać film itp. Zasypiam ;)

2014-06-07 09:57

Nasz dzień zaczyna się około 2 nad ranem- najpierw podgrzanie 30 ml mleczka wczesniej ściągniętego przez mamuśkę- dodanie zagęstnika pokarmu na reflux i 15 min karmienia oraz 40 min noszenia Artura żeby mu się odbiło, kiedy oboje jesteśmy wykończeni zasypiamy- Arti zwykle na klacie mamy :D Później drzemka do 6-7 rano i powtórka całej akcji, tym razem z innym zagęstnikiem...Następnie 30 min do 1h zabawy tj. mama robi śniadanko, sprząta a Artuś patrzy i obserwuje otoczenie :D Następne karmienie mamy około 10. I znowu ściągamy trochę mleczka, dodajemy trzeci-inny- zagęstnik pokarmu- karmimy butelką i piersią i nosimy jakieś 40 min - podczas tego noszenia mama może przynajmniej obejrzeć serial :D Później mamy spacer..Niestety jak tylko Artuś poczuje materacyk w wózku odpływa - zasypia. Wracamy do domku na kolejne karmienie o 12-13. Jeśli uda się wrócić wcześnie to znowu bawimy sie na foteliku fisher price :) Po karmieniu o 12-13 następuje dłuższa egzystencja :D bawimy się na brzuszku oglądamy mieszkanko i przeglądamy sie w lusterku ..Czasem uda się zrobić obiad- ale to b. rzadko..zwykle raz w tyg. Następne karmienie mamy o 16-17. I po tym jedzonku już nie spimy do kąpieli. To jest nasz czas na bajki :D Około 19-20 kąpiemy. Wszystko zależy od wcześniejszej pory jedzenia. Niestety przez reflux musimy długo czekać po jedzeniu zanim zaczniemy kąpać. Około 2 h to jest standardowo nasz czas..więc zanim wykapiemy itd. to już mamy kolejne karmienie okolo 20. Później kolejne 40 min noszenia żeby Arturkowi się bekło no i na szczęscie po kąpieli zasypia na około 6h...więc mama może się położyć żeby nabrać sił na kolejny dzien. W między czasie mamy jeszcze dużżżą kupe :D No i za każdym razem ściagnie pokarmu żeby było już gotowwe przy kolejnym karmieniu no i te zagęstniki -3 za każdym karmieniem inny. Przydałby się elektryczny laktator - napewno by ułatwił sprawę. Muszę jeszcze tylko obcykać czas na kąpiel...bo zwykle na to już nie wystarcza czasu. Ale Arti ma dopiero 2 miesiące więc mam nadzieję że niedługo dojdziemy do wprawy i znajdę na to czas.. Oj muszę kończyć bo właśnie Arti chyba kupe robi,,,albo to tylko bączury - no ewentualnie zbiera mu się na wymioty bo tym razem nie wynosiłam go po karmieniu 40 min tylko 20.

2014-06-07 00:06

Budzi mnie głośny krzyk "mama", otwieram oczy i widze nade mną mego kochanego synka pełnego energii do zabawy...jest okolo 6:00..fakt , nastawiłam budzik na 6:45, miałam nadzieję, że tym razem się uda ...niestety -PORA WSTAWAĆ! Szybka kawa stawia na nogi, w biegu robię śniadanie dla syna,karmię go, ubieram, pakuje jego rzeczy na cały dzien, w miedzyczasie probując doprowadzić siebie do porządku......Spóźniona i obładowana torbami wybiegam z domu z moim 20.miesiecznym chłopcem na rękach i szybciutko lece do tesciów (całe szczęście mieszkaja tuz obok!!) Rozpoczyna się codzienny rytuał pożegnania-sama nie wiem komu jest bardziej smutno -dla mnie czy dla Młodego(??).Reszta dnia mija standardowo:praca i tęsknota, czasem łapie się na tym , ze kilkakrotnie ogladam jego zdjęcia w telefonie(nie moge się powstrzymać!)...czeka na mnie w oknie, stoi na parapecie ( trzyma go babcia)macha i krzyczy "Mama!", biegnę jak szalona na górę , trzesąc się ze szczęścia na samą myśl, że zaraz go wyściskam...popołudnie mija bardzo szybko, zbyt szybko...bawimy się , spacerujemy ,ogladamy książeczki...syn potrzebuje ciągłej uwagi, jest bardzo żywy...ostatnio rozpoczeliśmy trudny okres buntu dwulatka także nie bede ukrywać, ze bywa ciężko...po 20:00 marze o tym , aby Misiak poszedł spać i abym sama mogła w końcu odpocząć...zasypia...mija kilka minut, robi się tak cicho , tak nudno...już za nim tęsknie! Kłade się z nadzieją, że tym razem uda mi się pospać chociaż trochę dłużej...o 6 budzi mnie krzyk(...)Tak mijają kolejne dni, każdy taki sam, każdy wyjątkowy...magia codzienności.

2014-06-06 17:44

Jestem mamą 6-miesięcznego chłopczyka, który jest moim jedynym i ukochanym dzieckiem ;) Z racji tego, że jestem samotną matką robimy wszystko razem ;) Dzień zaczynamy wcześnie między 5 a 6 oczywiście pierś na dzień dobry :). Później szybkie śniadanie mamy i chwila zabawy na podłodze dla Szkraba. Koło 8-9 drzemka i karmienie piersią, pół godziny później jemy kaszkę z owocami. Następnie spacer połączony z zakupami. Po powrocie cycuś i drzemka, w czasie której mama ogarnia co się tylko da. Następnie obiadek z dawką glutenu. Czas na zabawę na podłodze. Koło 16 gdy robi się chłodniej idziemy znów na spacer. Przed wyjściem i po powrocie oczywiście cycuś ;) Koło 19 kąpiel i chwila zabawy w wanience. Koło 20-21 sen na noc. Pobudka na jedzonko jest średnio 2-3 razy w nocy i znów kolejny dzień przed nami. Oczywiście czasem jedziemy do miasta i jest to wyprawa na pół dnia (bo autobusy nie jeżdżą niestety na zawołanie), a wtedy organizacja dnia diametralnie się zmienia jedynie stałe są pory drzemek (w wózku) i jedzonka. Ale mimo trudów nie zamieniłabym się z nikim ;) Szkoda mi jedynie, że od września wracam do pracy a mój Skarbuś pójdzie do żłobka, ale kontakt z dziećmi też jest potrzebny ;)

2014-06-06 13:19

Moj dzien z moja 5 miesieczna corcia jest zawsze zwariowany:)zaczynamy zycie kolo 5 ten usmiech corci przypomina mi o mleczku wiec tatus leci na dol,a mama w swoim zywiole calusy pieszczenie cialka:)i co i jeszcze drzemka z niunka do 8:)i wtedy co rozesmiana Sandi wstaje juz na dobre wiec mamuska rano do poludnia z niunia sprzata w lewej rece wozek prawa odkurzacz i lecimy,nastepnie gimnastyka mama tanczy przed corcia poprostu sie wyglupia przy dobrej muzyce a mala sie smieje z mamy i ja nasladuje,bo obiadku jeszcze mleczku z kaszka wkoncu drzemka ale tylko 20-do 40 minut i czas na kawke dla mamuni.Nastepnie ciocia,wujek zabawia niunke jak zwykle rozpieszczajac:)i co dnia na spacerek a tam juz jestem gotowa do ogladania wszystkiego co piekne na ziemii..I do domku na mleczko i czekanie na tatusia z otwartymi rekami,ale jest tez babi wiec mama moze zajac sie soba,komputerkiem:)) praniem itd.I wieczor jak zwykle szybko przychodzi tatus juz jest i cala rodzinka wiec jestesmy juz rozbawione po pachy,i co kapanko kolacyjka-mleczko o 21 po calusku dla babi dziadka i na gore lulu z mamunia i tatuskiem:)i nasze szczescie idzie ze smokiem zmeczone ale radosne spac i do jutra a mama patrzy na swoje szczescie bo dziecko jest wspanialym darem dla matki.KOCHAM cie Sandi...

2014-06-06 13:09

No nie, dopiero 6:20 a Jadzia już na nogach. Drapie mnie po ramieniu paznokciami, które od 5 dni próbujemy obciąć. Dobra- wstajemy i robimy mleko. Wlewam do butelki 60ml ciepłej wody z termosu, dolewam zimnej do 150 i liczę na głos wsypując kolejno odmierzoną na plastikowej łyżeczce odpowiednią ilość mleka w proszku. Wracam szybko do naszego łóżka gdzie od 4:30 wtulona w mamę spała Jadzia. Mleko zjedzone tylko w części-kurde, czy to dziecko kiedyś przekroczy magiczną "sto pięćdziesiątkę"? Przecież zaraz minie rok po tej stronie brzucha! Kolej na przebranie- wołam psa i liczę, że odrobinę zabawi ją swoją obecnością. Schodzimy na dół. Tłumaczę, że mam robotę w kuchni a ona wtedy tak mądrze patrzy jakby wszystko rozumiała-każda z nas zajmuje się swoimi "obowiązkami". Ja myję butelki i szykuję śniadanie a Jagoda trudzi się nad niezwykle zajmującą kwestią powkładania spinaczy bieliźnianych do koszyczka. Musze się śpieszyć zanim przydrepcze do kuchni i wepchnie swoją głowę między moje nogi. Jakoś leci do pierwszej drzemki. Spacer, obiad, kolejna drzemka i wtedy się zaczyna. Ok. 17 w nasze DZIECIĘ wpływają niespożyte pokłady energii (chyba generowanej z kosmosu). Kolejne wyjście na spacer, tym razem już nie w wózku- teraz chce na własnych nóżkach. Człapiemy się powoli w stronę lasu dotykając każdego kwiatka napotkanego na drodze, zatrzymując się przy każdym psie szczekającym za płotem a czasem robimy przystanki w niewiadomym dla mnie celu. Tak po prostu. Spoglądam na Jadzie i na ten błysk w jej oczach- zdziwienia i zainteresowania tym wszystkim co dla mnie jest takie oczywiste, proste i przewidywalne a dla niej takie nowe, zaskakujące i nieznane. Pora wracać do domu. Tata pewnie już czeka, żeby wykąpać swoją córcie. Zanim to nastąpi, obowiązkowo trzeba pobiegać nago po domu. W pełni swobodna, radosna -bo naga! Jak niewiele potrzeba aby uszczęśliwić dziecko. Wreszcie mogę wziąć się za prasowanie bo wieczorną wartę przy Jadzi dziś pełni tatuś. A jutro wielki dzień! Będą dwie kreski, czy jedna?