Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Konkursy #teamLOVI (397 Wątki)

Konkurs "Chwile pełne miłości" (zakończony)

Data utworzenia : 2017-10-23 09:51 | Ostatni komentarz 2017-12-18 21:37

Redakcja LOVI

65289 Odsłony
975 Komentarze

Zapraszamy Was do wzięcia udziału w konkursie, w którym do wygrania czeka aż 20 nowych laktatorów elektrycznych Expert i 100 butelek Medical+. Zadanie konkursowe: Mamy, pokażcie lub opiszcie, jak okazujecie miłość Waszemu maluszkowi, zaś przyszłe Mamy - jak okazujecie czułość swojemu brzuszkowi. Swoje zgłoszenia zamieście w tym wątku. Atrakcyjne nagrody czekają!

2017-11-12 21:55

Moja macierzyńska przygoda trwa już dwa i pół roku - moje szczęście zwie się Szymon - jestem mamą na cały etat. Jak każda mama chce dać swojemu dziecku wszystko co dla niego najlepsze, jestem gotowa na wszelkie trudy i poświęcenia z tym związane, zrobię wszystko co w mojej mocy by moje dziecko było szczęśliwe. Jak okazuje mu miłość? Jestem obok i kiedy mnie potrzebuje wspieram, pocieszam, kiedy odnosi sukcesy (jak pięknie ułożona wieża z klocków) ciesze się razem z nim, chwalę, okazuje maksimum czułości, staram się chronić przed niebezpieczeństwami i jak najlepiej wyczulać dziecko na zło tego świata jednocześnie ucząc je miłości i szacunku do innych, jednak najbardziej zapominanym sposobem okazywania miłość a jednocześnie jednym z najważniejszych dla mnie jest troska o własne zdrowie bo nie jestem jedynie potrzebna dziecku teraz kiedy jest taki malutki i najbardziej mnie potrzebuje ale chce mu towarzyszyć przez kolejne lata patrzeć jak, dojrzewa, zakłada rodzinę - być przy nim, służyć radą, wsparciem pomocą - straciłam rodziców bardzo szybko - oboje nie dbali o swoje zdrowie zawsze coś było ważniejszego, tata zmarł na raka płuc, mama - udar będący następstwem zaniedbanej cukrzycy, czuje żal do nich do losu i nie chce aby moje dziecko przedwcześnie doświadczyło tego bólu co ja a ja chcę móc doświadczyć tego co nie było dane moim rodzicom.

2017-11-12 21:54

Miłość swojemu synkowi staram się okazywać na każdym kroku, dbać o niego, okazywać uczucia, przytulać, poświęcać jak najwięcej czasu i uwagii. Myślę, że dla dziecka właśnie wspólnie spędzony czas jest najważniejszy, nie rzeczy materialne, ale skierowanie na niego uwagii, pokazanie jak bardzo jest dla nas ważny, wspólne zabawy, wygłupy i przytulasy to właśnie okazywanie miłości. Uczucia można okazywać na wiele sposobów, staram się to robić poprzez dbanie o zdrowie synka, urozmaicanie mu czasu wspólnymi zabawami w domu, spacerami, chwaleniem jego nowych umiejętności, nagradzaniem brawami i przytulasami mniejszych i większych sukcesów, które są jakże ważne w rozwoju dziecka, pomagam mu przez to uwierzyć we własne możliwości i umiejętności i utwierdzam w przekonaniu, że go kocham i jestem z niego dumna. Do tego oprócz czynów po prostu powtarzam synkowi jak bardzo jest dla mnie ważny i jak bardzo go kocham, jest dla mnie wszystkim, chce dać mu od siebie jak najwięcej pozywnych uczuć oraz pozytywnej energii i pokazac otaczający nas świat. Miłość okazuje synkowi codziennie od samego rana, tuląc go jak tylko otworzy oczka, poprzez wspólne spędzenie całego dnia aż po wieczorne nasze wspólne rytuały, wspólne jedzenie kolacji, czytanie bajeczek i wspólne zasypianie. Niedługo pojawi się na świecie nasz drugi synek na którego wszyscy czekamy i również w miarę możliwości okazujemy mu miłość, poprzez dbanie o siebie w ciąży, regularne badania i wizyty u lekarza, a ponadto planujemy już nasze wspólne chwilę, czekamy aż będzie z nami i kącik dla maluszka zostanie zajęty przez kolejny skarb. Patrząc na mojego synka codziennie uświadamiam sobie, że nadaje on memu życiu sens i zastanawiam się tylko jak to możliwe, że można kochać aż tak...

2017-11-12 21:52

„Cudem jesteś z mego ciała i owocem przytulania” 3 tydzień A więc jesteś. Na zmianę patrzę na wynik hCG i na odbicie brzucha w lustrze w łazience. Twój tatuś narysował nam na pępku kwiatek, teraz przepływa po domu niczym Król Popu mamrocząc coś co brzmi podejrzanie jak „supersperma”. Cieszę się. Bardzo Cię tu chcemy. Boję się. Przed nami jeszcze tyle tygodni. Na razie cisza w eterze. Nie miej mi za złe. Nie chcę Cię oswajać, nie chcę się przywiązywać, zbyt wielu rzeczy jestem świadoma. Pójdę za to do kuchni, podjem nam trochę witamin. 14 tydzień Południe: Chłopiec?! Yyyy. Nie żebym nie wiedziała, co to rachunek prawdopodobieństwa, ale no, chłopiec?! Toż ja mam same kuzynki! Na litość boską, co się robi z chłopcem????! Popołudnie: Chłopiec! Chłopiec! Wychowam mądrego i dobrego mężczyznę! „Syyyyyyynu, syyyyyyyyynu, nie zaczynaj żadnej nowej wojny!” Rano: Pół nocy nie spałam, kiedy zdałam sobie sprawę, że pewnie wdasz się w tatusia i będę mieć w domu dwóch przemądrzałych introwertycznych mruczków. Jak ja Was obu ogarnę?? Około drugiej Twój tatuś przygarnął nas do siebie przez sen, a mnie niczym jakąś argentyńską Milagros zalała wielka fala czułości (z lekka upokarzające, na pewno hormony). Awwww, wdasz się w tatusia i będę mieć w domu dwóch przemądrzałych introwertycznych mruczków! 17 tydzień Synu, nie żebym Ci wypominała i słowo, że nie dowiesz się o tym będąc nastolatkiem i nie zaowocuje to traumą na pół albo i całe życie – ale przez, wykreśl, dla Ciebie właśnie wdziałam ciążowy habicik. Mam szczerą nadzieję, że nie na długo, bo poza Tobą w prezencie od bociana dostałam również libido młodego szympansa. 18 tydzień Trzymaj się tam, dobrze? Proszę. Trzymaj się i nie puszczaj, zaprzyj się o pępowinę i trzymasz. Ja będę tu leżeć te kilka tygodni plackiem, zjem i wchłonę co trzeba, tatuś wszystko ogarnie, a Ty się tylko trzymaj. Na pohybel skurczom, dobrze? Dobrze..? 21 tydzień Synu, swędzisz mnie. Niby nic, lekka niedogodność, ale dziś w osiedlowym lewiatanie musiałam chować się z brzuchem między półkami, żeby ludzie nie pomyśleli, że mam świerzb. Do tego nasz lekarz chyba myśli, że masz matkę nimfomankę. Już mógłby się zlitować i powiedzieć, czy mogę przestać obrastać mchem i pajęczynami, ale nie. Pytam go więc ponownie, a on znów znacząco chrząka i „no skoro Pani musi.” Co to w ogóle znaczy?! Lękliwi i niepewni nadal trwamy w czystości. 22 tydzień Dlaczego nie chcę Cie ochrzcić? („Ot na wszelki wypadek/łamiesz dziecku życie/co powiedzą w szkole?!/a w sumie, co Ci zależy?”) Bo chcę żebyś był wolny. Banał, wiem. Ale zależy mi, serio. Wiem jak trudne, jak bolesne i jak rozczarowujące jest odchodzenie od wiary. Wiem też, jak piękne może być szukanie i odnajdywanie tego, na czym naprawdę Ci zależy. Chcę, żebyś w życiu szukał i wybierał, nie gubił i nie odrzucał. 24 tydzień Jestem kobietą jaskiniową. Drugą godzinę siekam mięso, a ściany mej kuchni całe w posoce. Kto by pomyślał, że burak ma tyle soku i może być taki nieprzewidywalny jeśli nie zamknie się blenderka. A bo update synu, mamy anemie. Od dziś mamusia stricte mięsożerna, choćby jej uszami wyszło. 25 tydzień A więc jednak zwolnienie. Ewidentnie praca nam nie sprzyja. W ramach terapii antyskurczowej czytam Ci na głos Jeżycjadę. Przed chwilą Twój tata roztoczył wokół nas seksowną woń domestosu, przetarł Cię ściereczką do kurzu i podetknął mi pod nos miskę duszonego szpinaku. 26 tydzień Powinnam żyć w PRLu. Do wyboru miałabym jedno łóżeczko, jedne śpiochy, jedną butelkę, wanienkę po kuzynie, pieluchy z darów i ogryzione zabawki po pociotku. A tak lampię się w komputer i rozważam czy bardziej do twarzy będzie Ci w kombinezonie „Rudy miś” czy „Bladoszary królik” i czy śpiąc lepiej odnajdziesz się w kokosie czy na macie konopnej. W chwilach autorefleksji zastanawiam się czy owe dylematy czynią ze mnie troskliwą mamę czy może jednak ślepą kurę marketingu. Iiiiiiii, pajacyk w robociki dla małego robocopka! Facepalm. 27 tydzień Rano: Synu! A imię ich legion! Mamy paciorkowca. I to nie byle jakiego, bo w ilości uderzeniowej. Wybacz, nie wiem skąd się s****syn przyplątał. Popłakałam sobie chwilę nad wynikami przesiewu – no bo co jeszcze?! – teraz czytam instrukcję konsumpcji soku z żurawiny, już ja chama wybiję, nie będzie mi syna podgryzać. No już, ucichłeś. Już, już, kop dalej w jelito, mama już się otrząsnęła, stres won, idziemy do lekarza po recepty. Wieczór: Synu, obyś nigdy nie musiał pchać w żadne intymne otwory tylu rzeczy, ile kazano wpychać mamusi. Chciałaś głupia doznań intymnych, to masz globulki. 28 tydzień Stoję sobie niczym Wenus w pianie, wsmarowuję hektolitry olejku na rozstępy i podziwiam mój stan błogosławiony. No świecę się, aż idzie łuna. Drzwi się uchylają. „Tylko sobie płyn do soczewek wezmę”. Luz, ja nas dalej niczym tego kurczaka na rożnie. Chwila ciszy. Poke-poke. „Ha, ostatnio widziałem takie w pornosie”. Poke-poke. „Moooja oreczka”. „Uważaj, tłus...” Cmok w brzuch. „Bleeeee!!” 29 tydzień Motyla noga synu, co też Ty mi za sny na kwasie przynosisz! Dziś w nocy w strachu przed wizytą policjanta z „Rodziny zastępczej” przenosiłam cztery trupy z pawlacza do skrzyni łóżka. Ku mojej znacznej irytacji wystawały, więc jak przyszedł Twój tatuś, tu mu kazałam poupychać, a on mi, że przynajmniej jeden z nich żyje. To ja, że to miło i żeby go może wyciągnął. Po odgłosy szarpaniny. Zachodzę. Trup odgryza tatusiowi nogę. A ja na to: „Fafik, nie gryź! Nieświeże!” 30 tydzień Jak tak dalej pójdzie stracę czucie we wszystkich palcach. Zbadanie cukru po obiedzie kosztowało mnie dziś cztery ukłucia i trzy paski. Nie wiem skąd teraz ta cukrzyca, Synu, do żadnej grupy ryzyka się nie zaliczamy. Ale nie bój nic, mama czuwa. Przerzucamy się na żyto, ryby i roślinność. Nie wolno nam ćwiczyć, ale będziemy spacerować. Już wyjęłam zestaw słuchawkowy, żeby nie wyjść na zaburzoną. 31 tydzień Wpadliśmy dziś, Synu, w zasadzkę. To znaczy ja wpadłam, Ty pozostałeś w tle jako ponoć należny mi wyrzut sumienia. Atak przypuszczali: moja babcia (Twoja pra), moja ciotka oraz jej córka, Pierwsza Matka Polka Rzeczypospolitej. Metodologia ewidentnie oprzeć się miała o bogu ducha winny tupot małych stóp, czyli dwójkę matkopolskich dzieci. „No zobacz jakie urocze, no potul, pomiziaj, no zrób maluszkowi buzibuzi, kucikuci, no popatrz jakie urocze stópeczki, łapeczki, główeczki. Chcesz potrzymać? No jak nie? Chcesz! O popatrz jak się wspina! No tiaak, daj cioci buzibuzi, pacupacu rąsią, nio juź, pomiziaj cioci brzusio, popukaj do kuzynka, pac pac kuzynku”. Pac pac kuzynku? Serio? W tym momencie nie wytrzymałam, odstawiłam tupoczących (nawiasem mówiąc naprawdę sympatyczne smyki) i podjęłam próbę sprowadzenia rozmowy na tematy bardziej neutralne. I wtedy się rozpętało. „Jak możesz?” „Jak śmiesz?!” (O.o) „Obserwujemy Cię już jakiś czas!” (O.O) „Ciebie i tego Twojego brodacza!” (oj, od brodacza wara) „Jak chcesz mieć dziecko, jak Ty zwyczajnie chyba dzieci nienawidzisz!” (o, to nowe) I jeszcze bez ślubu! (to już z lekka czerstwe) „Dziecko krzywdzisz! Dziecko to dar, dziecko trzeba kochać, mówić czule, pielęgnować. A Ty co mu chcesz dać? Zimny wychów? Co z Ciebie za kobieta? CO Z CIEBIE ZA MATKA?!” Nie, nie wyszłam. Po co? Na kij mi konflikt w rodzinie. Posiedziałam, pomilczałam, trochę się pouśmiechałam. Minęła dłuższa chwila i się znudzili. A może po prostu machnęli ręką na mnie i Twój parszywy los. Wyszłam od babci, poszłam na spacer, Ciebie podotleniać, sama pomyśleć. Świadomość własnej kobiecości mam już ogarniętą, ale jak tak się nad tym zastanowić, to naprawdę nie wiem, co ze mnie za matka. Czy matką się jest, czy matką się staje? A może matką się jest, ale trzeba zapracować na bycie mamą? Tyle chcemy Ci z tatą pokazać, tyle dać, tyle nauczyć. O tym, że miłość może być cicha. Że nie trzeba o niej mówić, żeby wiedzieć, że jest. Że może być Twoja i tylko Twoja, nasza i tylko nasza, inna niż wszystkie, i w tej inności wyjątkowa, bo może nie szablonowa, ale tak banalnie prawdziwa. O tym, że czułości nie musi być widać, że może być ironiczna, prześmiewcza, z dystansem, a nie koniecznie cukierkowa, miziasta, i minky. Że czułość to nie ofiara i poświęcenie, a radość wyboru i ogromna ciekawość nowego człowieka. Czułość, Synu, to gotowość na rewolucję, do której wbrew wszystkim chyba się wreszcie dorosło :)

2017-11-12 21:50

Bezgraniczna miłość matki do córki <3

2017-11-12 21:50

W moim brzuszku- masz teraz swój apartament. Apartament rośnie z każdym tygodniem - razem z Tobą. Jeszcze jesteś częścią mnie-i choć wszyscy nie mogą się Ciebie doczekac - to teraz już chcę Ci dać to co najlepsze. Wiem jak ważny dla Cebie jest mój zdrowy tryb życia więc co dzień razem spacerujemy łapiąc promienie słońca zmieniajacych się pór roku. Często też pływamy by odciążyć szkielet Twojego apartamentowca a więc mój kręgosłup, pod okiem pani instruktorki ćwiczymy z innymi mamami na "mamo-fitnesie";) W zdrowm ciele - zdrowy duch więc w moim codziennym dniu jest dużo śmiechu, rozmów z przyjaciółmi ale także chwil relaksu z książką na kanapie, zasłuchania w ulubionej muzyce. Zbilansowana dieta? Nie było to takie straszne jak mamie łasuchowi się wydawało- odkrywam słodycz warzyw i owoców,magię nabiału czy bazowych składników diety. Im prościej- tym lepiej! Oczywiście mam też chwile SPA dla siebie- stosując pięlgnacyjne kremy na brzuszek. Masz już mój wyczekiwany przybyszu starszego braciszka, który co dzień przytula się do Twojego " apartamentowca", opowiada ci co wydarzyło sie w przedszkolu, mówimy do Ciebie głaszczemy brzuszek,razem czytamy dla Was bajeczki na dobranoc i śpiewamy kołysanki.Wiem że słyszysz bo radośnie kręcisz się w swoim mieszkanku a raz po raz wesoło dajesz mamie kuksańca. W przyszłości też chciałabym dać Ci to- co najlepsze i kiedy będę musiała wyjść - wiem że zostawię Cię pod opieką najbliższych i będziesz miał moje mleko gdy głód odezwie się w Twoim brzuszku. Laktator Lovi bardzo ułatwiłby mi to zadanie, więc postanowiłam wziąść udział w tym konkursie.

2017-11-12 21:48

Mam już przy sobie swoją najwspanialszą, długo oczekiwaną i wymarzoną córeczkę. Od pierwszych chwil, gdy na teście ciążowym pojawiły się dwie kreseczki moje serce zaczęło bić właśnie dla niej. Zabiło jeszcze mocniej, gdy pierwszy raz zobaczyłam ją na monitorze i usłyszałam bicie serca mojego cudu. Każdy dzień ciąży był wyjątkowy i pełen miłości. Kruszynka swoim przyjściem sprawiła wielką niespodziankę, bo przyszła na świat o miesiąc wcześniej. Od dnia urodzenia odmieniła mój cały świat. Od pierwszej chwili kiedy jest ze mną, ta miłość jest jeszcze silniejsza. Staram się przelewać ją na moje Maleństwo w każdej chwili, żeby wiedziała, że jest moim największym skarbem. Nie jest tak kolorowo jak mogło by się wydawać. Nieprzespane noce, częsty nieukojony płacz w dzień, z karmieniem też nie jest tak prosto jak wszyscy mówią, czasem dopada bezsilność... bywa różnie czasem zmęczenie, bierze górę, ale wiem, że wszystko robię dla niej. Dla niej nie mogę się poddać ani załamać. Gdy już nieraz mam dość, to patrzę na swoją córeczkę, która jest taka bezradna, bezsilna, tak bardzo zależna ode mnie i tak bardzo potrzebuje mojej miłości i opieki, wstępują we mnie nowe siły. Wiem, że to wszystko jestem w stanie dla niej pokonać, kocham ją jeszcze bardziej i jeszcze bardziej się dla niej staram. Każdą chwilę poświęcam właśnie jej. Tule, przytulam, głaszczę, noszę - jestem przy niej. A Ona potrafi mi się za to wszystko odwdzięczyć najpiękniej jak tylko potrafi - swoim uśmiechem. Niby tylko mały uśmiech a potrafi zdziałać tak wiele, odmienić cały mój świat. Bo największa i najszczersza jest miłość matki do dziecka i dziecka do matki. To miłość wyjątkowa, niepowtarzalna i bezinteresowna, szczęśliwy ten, kto może zaznać takiej miłości w swoim życiu.

2017-11-12 21:47

Miłość do dziecka to miłość ponad wszystko! Zawsze rozczulał mnie widok karmiącej mamy – ta bliskość, fala miłości i te subtelne przytulanki z maluszkiem! Rozczulały mnie do tego stopnia, że jeszcze zanim byłam w ciąży wiedziałam, że będę karmiła piersią :) Uwielbiam tą radość, jaką otrzymuję w zamian od dziecka, te spojrzenie pełne miłości od mojej małej istotki i te cieplutkie rączki, które głaszczą mnie po szyi i rękach podczas karmienia. Uwielbiam te chwile, bo wtedy jesteśmy tylko dla siebie! Na wyłączność! Wtuleni, sam na sam :) Choć nasza droga karmienia była nieco wyboista - nie poddałam się i teraz pękam z dumy z tego powodu :-) że udało mi się rozkręcić laktację mimo tego, iż synek po urodzeniu miał długie naświetlania i musiałam walczyć z pielęgniarkami by mu nie serwowały mieszanki , że walczyłam ze zmęczeniem i zamiast odespać poród wyczekiwałam pod drzwiami patologii noworodka by dać Skarbkowi pierś, że w momencie, gdy maluśkiemu spadała saturacja i był podłączony pod aparaturę mimo, iż łzy mi zalewały oczy to byłam przy nim i karmiłam, że nie dałam się głupim pytaniom położnych "Ma Pani wystarczająco pokarmu?" i że utarłam nosa teściowej, która próbowała mi wmówić, że mam słaby pokarm i żeby podać mleko modyfikowane, że zawarłam sojusz z laktatorem, który pomógł mi w walce o mleczko! Choć bywały chwile zwątpienia i miałam już dość to uśmiech mojego Szkraba motywował mnie by walczyć o mleko. Jestem dumna i szczęśliwa, że tak zawzięcie walczyłam – warto było! Kiedy patrzę na moje dziecko kosztujące ten nektar życia wypływający z mego ciała ogarnia mnie przeogromna fala miłości. Gdy gładzi mnie ręką po dekolcie i wpatruje się z taką czułością rozpadam się na milion kawałków. Niedługo w naszej rodzince pojawi się kolejny maluszek, którego też planuję karmić piersią, bo jest to coś fenomenalnego, dlatego wygrana bardzo by nam ułatwiła start w przygodzie z kolajną laktacyją. Mocno trzymamy kciuki!

2017-11-12 21:47

"Za mniej więcej miesiąc, pod choinką znajdę Dziewczynkę Amelkę co serce moje skradnie. I choć czasu jeszcze trochę zanim ją zobaczę, To wiem doskonale, że ze szczęścia się rozpłaczę. Teraz w ciepłym brzuszku u mamusi siedzi, Lecz ja ciągle myślę: "co gdy nas odwiedzi?" Trzeba być gotowym na wszelkie wypadki Trzeba liczyć zyski, ale też wydatki. Ileż to miłości w nasze życie wniesie? A ile obowiązków jeszcze nam przyniesie? Ale się nie martwię, wiem, że to się uda. Chociaż życie matki to nie skoki po chmurach. Zdaję sobie sprawę z codziennych obowiązków I choć pełna miłości, to nie tracę rozsądku. Znam już firmę Lovi - o konkursie słyszałam I tak bardzo sobie życzę bym laktator wygrała. Miałabym wtedy komplet pod świątecznym drzewkiem. Ja wraz z moim mężem i naszym przyszłym dzieckiem." Naszej Amelce miłość okazuje nasza cała rodzinka :) Ja jako mama nie tylko czule głaszcze brzuszek i przemawiam do niego, również dbam o swoją dietę, zamiast niezdrowych łakoci rozpieszczam nas słodkimi owocami . Dbam o odpowiedni ubiór , by zawsze było nam ciepło i przyjemnie. Tata opowiada Amelce bajki i różne historie , głaszcze nas po brzuszku i rozpieszcza wieloma niespodziankami. Dba również o to byśmy zawsze były w znakomitym humorze. Zaś nasz piesek Ninka dba o aktywne spacery dla całej rodzinki a po nich długie, wspólne przytulanie :) Jestem pewna, że nasza Amelka czuje naszą miłość już tam w brzuszku, a gdy w końcu przyjdzie na świat będziemy mogli dać maluszkowi jej jeszcze więcej :)