Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Konkursy #teamLOVI (397 Wątki)

Konkurs "Chwile pełne miłości" (zakończony)

Data utworzenia : 2017-10-23 09:51 | Ostatni komentarz 2017-12-18 21:37

Redakcja LOVI

65290 Odsłony
975 Komentarze

Zapraszamy Was do wzięcia udziału w konkursie, w którym do wygrania czeka aż 20 nowych laktatorów elektrycznych Expert i 100 butelek Medical+. Zadanie konkursowe: Mamy, pokażcie lub opiszcie, jak okazujecie miłość Waszemu maluszkowi, zaś przyszłe Mamy - jak okazujecie czułość swojemu brzuszkowi. Swoje zgłoszenia zamieście w tym wątku. Atrakcyjne nagrody czekają!

2017-11-12 22:35

Nasze szczęscie Jaś pojawił się na świecie w pierwszy dzień wiosny 2015 roku. Bardzo trudno jest opisać miłość do dziecka, ponieważ jest ona nieskończenie wielka i głęboka. Pamiętam jak będą w ciąży nie mogłam doczekać się dotyku małych rączek i stópek, pierwszego uśmiechu, kroku, słowa. Teraz Jaś ma prawie 3 latka i tak samo nie może doczekać się, aż jego braciszek lub siostrzyczka pojawi się na świecie. Dbanie o bezpieczeństwo, wspólne zabawy, czytanie książek, śpiewanie kołysanek, malowanie serduszek farbami dla dzidziusia po brzuchu mamy, mówienie "kocham cie" nawet gdy czasami mamy już wszystkiego dość czy wspólne gotowanie wypełniają nasz każdy spędzony razem czas. Czasami jednak myślę sobie, że to ja uczę się miłości od swojego dziecka bo nikt piękniej nie potrafi jej pokazać i nią obdarować.

2017-11-12 22:30

Hej... U nas miłość do malucha rozwijała się przez 9 mc. Najpierw glaskamis brzucha, nucenie piosenek i opowieści. Już będąc w ciąży tworzyliśmy pewne rytuały. Teraz nasz maluch ma 10 mc. Pełza po całym mieszkaniu i uwielbia być "goniony". Ta zabawa wyzwala w nas dużo śmiechu i radości, a kończy się buziakami. Dla nas miłość to czas spędzony razem. Antek przygląda się jak sprzątam, gotuje, razem chodzimy na spacery i bawimy się. Miłość to czas.....

2017-11-12 22:20

Przy pierwszym synku łatwo było mi mówić o okazywaniu miłości. Ta miłość, jak fala, spłynęła do mnie tuż po narodzinach. I została. Wszystko co dla niego robiłam i robie było tą miłością okraszone. Karmienie piersią, spacery, uśmiechy, czytanie ksiązek i setki buziaków każdego dnia. Mamy mnóstwo zdjęć, które mogłabym tu pokazać. Ale chciałam napisać o innej miłości, trochę trudniejszej. Na początku września urodziłam drugiego syna, wcześniaka. Poród odbył się niespodziewanie, prawie trzy miesiące przed terminem. Zamiast fali miłości po narodzinach, spłyneła na mnie fala przerażenia. Zamiast głaskania brzucha, dotykanie inkubatora. Zamiast ciągłego przytulania, godzinne, limitowane kangurowanie. Zamiast cudownego karmienia piersią, codzienne sesje z laktatorem. To miłość, której trzeba się nauczyć. Jest, oczywiście w moim sercu. Ale zaczęła się po prostu trudno. I okazuję ją synowi codziennie przez codzienne jazdy do szpitala, rozmowy z lekarzami, odciaganie pokarmu i w dzień i w środku nocy. Okazuję tą miłość tak, ponieważ nie da się inaczej. Dopóki mały nie wyjdzie ze szpitala. Czekam by pokazać mu tą prawdziwą, matczyną miłość, szaloną, uśmiechniętą, bez głowy pełnej trosk. Będe go mogła wziąć w ramiona, wtedy kiedy tylko będę miała ochotę.

2017-11-12 22:13

Tym wpisem chce pokazać jak bardzo dzielnym małym człowiekiem jest moja córka Kaja i jak wielkie pokłady miłości w sobie odkryłam dzięki niej. Zacznijmy od początku moja ciąża przebiegała książkowo do 20 lutego 2017, kiedy to trafiłam z bólem brzucha do szpitala i tam po konsultacji z chirurgiem okazało się, że dopadło mnie zapalenie wyrostka i konieczna będzie operacja. W ten sam dzień dowiedziałam się, że w moim brzuszku rośnie mała dziewczynka to była jedyna dobra wiadomość tego dnia. Moja córeczka była wtedy 20 tygodniowym Maleństwem, tak bardzo się o nią bałam. Chirurg w trakcie operacji powiedział „właśnie pogłaskałem Pani córeczkę po główce” i wtedy strach zamienił się w silną miłość do tej Małej Istoty. Od tamtej pory wiedziałam że dla niej muszę być silna . Po operacji dużo mówiłam do brzuszka jak bardzo ją kocham i jak bardzo jestem z niej dumna i jak bardzo jest dzielna. Gdy przez dłuższy czas się nie ruszała bardzo ja prosiłam by dała mi znać, że nadal tam jest i że wszystko u niej dobrze. Moje prośby, aż do końca ciąży nie były bez odpowiedzi zawsze otrzymywałam porządnego kopniaka. Kajusia nie tylko dobrze zniosła operację, ale i groźne zakażenie które przeszłam po operacji. To ona swoją obecnością pod moim sercem sprawiła, że to wszystko przetrwałam. Kaja przyszła na świat 10 lipca wywołując u mnie wodospady łez szczęścia które spowodowały ocean miłości. Była cudowną, śliczna a przede wszystkim zdrową dziewczynką. Jednak w życiu bywa różnie, gdy Kaja miała miesiąc okazało się, że choruje ona na zapalenie wątroby. Znowu strach o jej zdrowie i życie. Kolejne pobyty w szpitalu, moja córeczka jednak każde pobranie krwi, kolejne badania znosi bardzo dzielnie. Są to dla mnie bardzo trudne momenty,a te wszystkie wydarzenie sprawiły, że na mojej głowie pojawiły się setki siwych włosów. Jedno wiem na pewno jestem silna dzięki jej miłości - JEST ONA NAJDZIELNIEJSZA Z DZIELNYCH. Dzięki niej ciesze się każdym dniem, każda chwilą spędzoną razem, każdym jej kolejnym osiągnięciem. Spacer, kąpiel, karmienie piersią czy zmiana pampersa te zwykłe czynności są dla mnie dużą radością, bo są one spędzane z nią. Obecnie długie chwile przebywamy na radosnych rozmowach „aguuu” i „abuuu”. To ona uczy mnie co to znaczy czysta, bezinteresowna miłość. Jej cudowny uśmiech (mała dawka na zdjęciu) sprawia, że moje serce jest zalewane miłością i przestaję myśleć o tych wszystkich zmartwieniach. Dziękuje Ci córeczko, że jesteś. Dziękuję Ci za miłość.

2017-11-12 22:12

Odkąd urodził się mój synek, jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Nawet nie wiedziałam, że ktoś może znaczyć dla mnie tak wiele, żebym każdą myślą była przy nim. Już jak był w brzuszku to musiałam mieć dla niego wszystko przygotowane, łóżeczko, pokoik, porządek oraz zakończone wszystkie kłopotliwe sprawy, by nic go nie obarczało. Wszystko czekało na jego narodziny, wszystko dla niego. Chciałam, żeby w naszym domu czuł się dobrze i bezpiecznie. Moje okazywanie miłości to po prostu bycie mamą, taką z prawdziwego zdarzenia. Nie chcę tworzyć synkowi sztucznie idealnego otoczenia.Jestem naturalna, spontaniczna, szczera a co najważniejsze ciepła i odpowiedzialna. Pokazuję mu, że istnieją pewne zasady, które należy przestrzegać. Z jednakowym zaangażowaniem daję mu do zrozumienia, że życie należy brać całymi garściami, cieszyć się nim, cieszyć się wiarą, ludźmi, zdrowiem a nie sprawami materialnymi. Mój synek jest jeszcze mały ale już od początku zabieram go do Kościoła. Chcemy mu z mężem przekazać ważne dla nas wartości i sprawić by zaufał Panu Bogu. Kocham moje maleństwo najmocniej na świecie i staram się uchronić jego dzieciństwo przed niebezpieczeństwem, złem i smutkiem. Robię wszystko aby wiedział, że może się do mnie zwrócić z każdym problemem. Mojej miłości do niego nie da się opisać, chciałabym wszystkim wykrzyczeć, jakie mam wspaniałe, kochane dziecko i jaką jestem szczęściarą. Uwielbiam jego przywiązanie do mnie. Kiedy tylko mogę, to przytulam go i daję całusy. Przytulamy się policzkami i śmiejemy się przy tym wołając" polisie, polisie, polisie ". Wygłupiamy się co chwilę, bo w każdej naszej wspólnej zabawie kryje się radość i miłość. Kiedy Julciowi jest smutno, albo kiedy przebudzi się w nocy, to całuję jego główkę i mówię mu, że przy mamusi nic mu nie grozi. Chcę oddać mu jak najwięcej swojego czasu w ciągu dnia, żeby wiedział jak każda jego sprawa jest dla mnie ważna. Już lada moment przyjdzie na świat moja kolejna dziecinka. Coraz mniej czasu dzieli mnie od bycia jeszcze szczęśliwszą i jeszcze bardziej spełnioną mamusią. W styczniu urodzi się nasza maleńka Michalinka, która nieźle daje mi po kościach od samego początku. Wiele razy napędziła nam już strachu. Mój niepokój o jej zdrowie zbliżył mnie do niej jeszcze bardziej. Kocham każdego jej kopniaka. Razem z Julciem i tatusiem głaskamy ją po brzuszku i bawimy się w odgadywanie, gdzie kopnie. Śpiewamy jej piosenki i czytamy z Julciem książeczki. Czuję, że czekają nas piękne, rodzinne więzi. Nasz dom nie jest idealny, bo takie raczej nie istnieją, ale jest pełen ciepła i zrozumienia. Ja jako matka staram się być oazą tego ciepła. Próbuję stwarzać sytuacje, w których nasza rodzina jeszcze bardziej się do siebie zbliża. Wspólne posiłki, gotowanie, oglądanie bajek czy nawet zwykłe leniuchowanie razem jest pełne miłości.

2017-11-12 22:06

Jesteśmy typowym modelem polskiej rodziny – 2 plus 1. Teraz po 5 latach ponownie jestem w ciąży. Pamiętam dzień, w którym wychodziłam do lekarza, by to potwierdzić – mąż powiedział wtedy do mnie: „Mam przeczucie, że to będą bliźniaki”. Jego słowa okazały się prorocze. Termin porodu ustalono na 14.02.2018 r. To dzień zakochanych. Czas pokaże, czy wytrwamy do tego terminu… Wszyscy z niecierpliwością czekamy na nowych członków rodziny. Od początku przyzwyczajamy maluszki do nas. Nasz dzień zaczyna się od porannych rytuałów: syn (już 4-latek) wskakuje do nas do łóżka i zaczyna się delikatne wyciąganie, przeciąganie ciał, wzajemne przytulanie, wydawanie cichych pomruków, tarcie noska o nosek, wspólne głaskanie się po brzuszkach. Synek wita się z dziewczynkami, pyta je o to jak spały, a gdy któraś czasem da znać kopnięciem, to zastanawiamy się, czy chcą jeszcze pospać, czy też mówią nam: „Hej! Pora wstawać i do wyjścia się szykować”. Kiedy chłopaki idą do przedszkola/pracy, my dziewczyny zazwyczaj jeszcze sobie trochę pośpimy. Potem czytam dziewczynką bajki i wierszyki dla dzieci, słuchamy muzyki. Stałym punktem dnia jest „wmasowywanie” odpowiedniego kremu w brzuszek (rano robię to ja, wieczorem mój mąż). Syn po powrocie z przedszkola zawsze przytula się do mego brzuszka i opowiada siostrom i mnie, jak upłynął mu dzień w przedszkolu. Następnie zaczyna je wypytywać, jak one spędziły ten czas bez niego. Jest uradowany, gdy na jego pytania „odpowiadają” kopnięciami małych nóżek w brzuszek. Gdy za bardzo rozrabiają, zaczyna śpiewać im piosenki, głaska i całuje mój brzuszek. A gdy już wieczorem położymy się spać obok siebie – śpiewa swoim siostrom cichutko kołysanki, daje im buziaczki, życzy im kolorowych snów i przytula się do mojego brzuszka, żeby być blisko nich… Cała nasza trójka bardzo kocha te małe istotki i już nie możemy się doczekać, kiedy będą z nami.

2017-11-12 22:01

Miłość polega na celebrowaniu, każdej wspólnie spędzonej chwili. Dla małego człowieka o wielkim i szczerym sercu najważniejsza jest uwaga i okazywanie czułości od osoby z, którą związany jest od pierwszego dnia życia - mamy. W ciągu dnia zawsze staram się wygospodarować czas na zabawę i rozwój. Jednak z największym sentymentem wspominam czas, kiedy wieczorem wspólnie czytamy bajki. Szeroki uśmiech mojego dziecka jest dla mnie najpiękniejszym dowodem na to, że ma szczęśliwe dzieciństwo.

2017-11-12 21:58

Okazujemy miłość naszemu Maluszkowi dużo go nosząc i przytulając. Teraz waży już 6,2 kg (a urodził się jako kruszynka niespełna 3kg) z pomocą przychodzi więc nosidełko, używane nie tylko na spacerach, ale również w domu. Kubuś wie, że zawsze kiedy jest mu źle, coś go boli, może liczyć na rodziców którzy go przytulą i ukoją. Nie uznajemy teorii, że dziecko "musi się wypłakać"! Czasem osoby z boku mówią nam "nie noście tak, bo przyzwyczaicie" ale nie przejmujemy się tym. To nieprawda, synek ma 4 miesiące, a najczęściej zasypia w kołysce sam, gdy śpiewam mu kołysanki, nie jest więc "uzależniony" od noszenia. Czujemy, że wiemy co jest dla niego dobre. A jego wspaniałe, pełne miłości uśmiechy świadczą o tym, że mamy rację :)