Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Konkursy #teamLOVI (376 Wątki)

KONKURS <b>"Karmienie to nie problem"</b> (Zakończony)

Data utworzenia : 2018-06-13 09:37 | Ostatni komentarz 2018-07-17 12:08

Redakcja LOVI

15376 Odsłony
574 Komentarze

Zapraszamy Was do wzięcia udziału w konkursie, w którym do wygrania czeka aż 110 nagród, w tym 10 laktatorów elektrycznych Expert! Zadanie konkursowe: Napisz, jaki problem z karmieniem piersią uważasz za najtrudniejszy dla mam karmiących piersią i jakie masz pomysły na jego rozwiązanie. Konkurs trwa do 27 czerwca. Pamiętajcie, że zgłoszenia bez uzupełnionych danych w serwisie, nie będą brane pod uwagę.

2018-06-14 11:56

Uważam, że najgorszym problemem jest taka wszechobecna nagonka na karmienie piersią. Oczywiście jest to najlepsze dla dzieciątka ale przez to wiele mam czuje taką dużą presję i się stresuje, a to nie pomaga w laktacji. W wyniku czego dodatkowo się stresuje i tak koło się zamyka. Trzeba mówić o tym tak samo jak był problem że dzieci z cesarskiego cięcia mają gorzej, że to łatwizna, ale edukacja i wiele rozmów na ten temat pomogły. Tak samo w tym przypadku myślę, że to by pomogło, a mamy miałyby spokojniejszy sen.

2018-06-14 11:52

Dla mnie było bardzo ważne żeby karmić piersią. W szpitalu miałam super opiekę. Ale myślę że najważniejsze jest pozytywne nastawienia no i pomoc położnej. Bez niej nie dałam bym sobie rady A w szczególności po wyjściu ze szpitala gdy moje piersi były pełne pokarmu A moje maleństwo bardzo długo spało. Zarówno za mało jak i za dużo pokarmu to bardzo duży problem. Bez profesjonalnej porady bym się zapłakała. Więc dziewczyny nie wstydzić się i dać sobie pomóc bo każda z nas jest inna i każdy ma i te duże i te małe problemy. Prośmy o pomoc a wszystko się szybko ułoży A potem to już sama przyjemność dla mamy i dla maleństwa. Pozdrawiam Ania R. Mama rocznego Milana która dalej karmi

2018-06-14 11:51

Tego co czytam lub słucham ile jest mam - tyle problemów... Nie każda mama ma to szczęście, że przystawia malucha do piersi 15-30 min i dziecko najedzone, jak to można wyczytać na niektórych portalach. Nie znam wszystkich problemów, pewnie są i poważniejsze niż mój, jednak najlepiej mogę opisać coś, co poznałam z własnej autopsji i dla mnie jest to duży problem, z którym walczę każdego dnia. W ciąży wyobrażalam sobie - co może być trudnego w karmieniu malucha - przystawia się go do piersi, on je i tyle-żadna sztuka... Okazało się być zupełnie inaczej, bo po porodzie, to ja się dziecko bałam dotknąć a co dopiero wziąć na ręce i przystawic do piersi. Jak już się przełamałam pojawił się kolejny problem jak to zrobić, jak to trzymać, jak mu podać pierś, ile go trzymać przy piersi i najważniejsze czy wogole mam pokarm. Doradca laktacyjny twierdziła, że mam pokarm, że trzeba przystawiać co 3h i będzie wporządku, jednak musiałam dodatkowo korzystać z nakładek na piersi, gdyż natura nie obdarzyła mnie budową piersi idealną do karmienia dziecka. I tak przystawialam a syn płakał... Niestety nie "leciało" tak jak powinno, mówiąc wprost wogole nie leciało. Dostałam do sali laktator i ruszyło :) byłam szczęśliwa, że mogę nakarmić syna swoim mlekiem i się najada, jednak moje szczęście nie trwało zbyt długo, bo po powrocie do domu nastąpił kryzys - mój syn płakał a ja razem z nim i pojawiły się wtedy najgorsze myśli, że jestem złą matką, nie nadaje się do tej roli, co ja sobie wyobrażałam, robię krzywdę mojemu dziecku. To było coś strasznego... Na moje szczęście mam wspaniałego męża, który pomógł mi w tym niezwykle trudnym dla mnie czasie. Zaczęłam walczyć o mleczko. Często przystawiam synka do piersi oraz nieoceniony w tej walce jest laktator... I mimo bolących piersi, dłoni od pracy z laktatorem i odcisków na nich, czasu ile to zajmuje, pompuje, by pobudzić piersi do pracy i staram się mieć zawsze coś odłożone w buteleczce w lodówce na "czarną godzinę" kiedy sama pierś zawiedzie. W taki sposób jestem spokojniejsza, kiedy wiem, że mimo wszystko mam odciągnięte moje mleczko i nie muszę dawać dziecku sztucznego. To jest mój sposób na radzenie sobie z problemem laktacji i karmienia piersią.

2018-06-14 11:30

Opisze problemy z jakimi sama się spotkałam na początku naszej mlecznej przygody i jak udało mi się z nimi zmierzyć... #Wcześniactwo- zakończenie ciąży w 33 tygodniu #CC #Ogromny stres z powodu stanu dziecka po porodzie #Brak możliwości przystawienia dziecka do piersi przez pierwsze dwa tygodnie po urodzeniu I jedno rozwiązanie... Ogromna miłość i chęć karmienia za wszelką cenę.. praca z laktatorem w dzień i w nocy żeby gdy tylko będzie taka możliwość dać swojemu dziecku to co najlepsze! I tak mimo wielu problemów i przeciwności mogę śmiało powiedzieć, że jestem dumna z tego, że karmię dziecko swoim pokarmem i że dla nas #karmienietonieproblem❤️

2018-06-14 11:13

Witam szczerze mowiac przy 1 dziecku (coreczka) prawie 5 lat temu nie miałam żadnego problemu ❤ pomimo cc mała od razu podano mi do łóżka.. Tak na prawdę pokarm "rozkrecil" się na dobre w domu.. jednak najważniejsza rzeczą byl laktator bez którego bym sobie nie poradziła podczas nocnych "nawalow" pokarmu :-) karmiłam mała ponad rok- sama zrezygnowala z piersi- tu znów laktator był konieczny:-) obecnie 2 ciąża tym razem chłopiec 19tc i znów staje przed wyborem laktatora bez którego ani rusz! Może nie będę się musiała zastanawiać nad kupnem gdy dostane go od Was

2018-06-14 11:07

Wsparcie, wsparcie i samozaparcia to moim zdaniem klucz do sukcesu -karmienie piersią. Ja swoje pierwsze dziecko karmilam piersia pół roku i to bylo najgorsze pół roku w moim życiu, piersi bolały, krew sie lala, pożyczanie laktatory i brak wsparcia. Obecnie jestem w ciąży bliźniaczej i po słowach od najbliższych ze na pewno nie bede karmiła dwójki jak z jednym mialam problem, juz wiem ze ZROBIE WSZYSTKO ABY KARMIC PIERSIA moje obie dziewczyny. Po analizach licznych artykułów wiem ze należy zacząć od zaopatrzenia sie w dobry sprzet-laktator tym bardziej ze bede po cc wiec laktacje trzeba bedzie pobudzic nie mówiąc juz o wczesniactwie maluszków które bez pomocy mogą nie być w stanie na poczatku z piersią sobie poradzić. Wierze w to ze dam rade, ze każdą kobieta da radę. Jesli nie ma sie wsparcia w otoczeniu trzeba mieć samozaparcie, czego wszystkim mamusiomprzyszłym i obecnym życzę. Emilia S.

2018-06-14 10:57

Myślę, że problemem może być to że w pierwszych dobach po porodzie naturalnym lub cesarce tego pokarmu nie ma tyle ile byś my się spodziewali albo nie ma go wcale tylko że to jest wszystko od stresu to wszystko siedzi nam w głowach trzeba na spokojnie do tego podejść przystawiać dziecko na spokojnie ewentualnie pobudzać laktatorem, czasem jest takie właśnie myślenie że po cesarce się nie ma tego pokarmu i tu jest błąd w myśleniu bo ten pokarm się pojawi tylko trzeba do tego cierpliwości. Wiem coś o tym bo sama jestem po dwóch cesarkach i pierwszą córę karmiłam piersią do roku natomiast bliźnięta dużo krócej ale karmiłam a że wiecznie były głodne to przeszłam na mleko modyfikowane gdyż całymi dniami bym tylko karmiła i nic więcej

2018-06-14 10:49

Karmienie zaczyna się w głowie...przede wszystkim to mama musi chcieć...presja napewno nie pomoże wręcz efekt moze być odwrotny. Dobra położna to połowa sukcesu... druga połowa to pozytywne nastawienie i wiedza...jeśli mama wie, że na poczatku karmienie nie wyglada jak na pieknych zdjęciach, gdzie uśmiechnieta kobieta trzyma dorodnego bobasa głaszczacego cyca...NIE...trzeba informowac przyszle mamy,że bedziei ciężko, że bedzie bolało, że nie od razu mleko będzie leciało strumieniami i wtedy nie bedzie takiego drastycznego zderzenia z rzeczywistoscia. A po przetrwaniu trudnych poczatków wejdziemy w ten sielski obrazek i nasz dzidziuś faktycznie bedzie głaskał dorodnego cyca :p AAAAAAAAAAA i nie straszmy mam dietą!!! Mamusie cyc do przodu i wcinamy co chcemy :D