Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Konkursy #teamLOVI (394 Wątki)

KONKURS <b>"Karmienie to nie problem"</b> (Zakończony)

Data utworzenia : 2018-06-13 09:37 | Ostatni komentarz 2018-07-17 12:08

Redakcja LOVI

16048 Odsłony
574 Komentarze

Zapraszamy Was do wzięcia udziału w konkursie, w którym do wygrania czeka aż 110 nagród, w tym 10 laktatorów elektrycznych Expert! Zadanie konkursowe: Napisz, jaki problem z karmieniem piersią uważasz za najtrudniejszy dla mam karmiących piersią i jakie masz pomysły na jego rozwiązanie. Konkurs trwa do 27 czerwca. Pamiętajcie, że zgłoszenia bez uzupełnionych danych w serwisie, nie będą brane pod uwagę.

2018-06-21 18:04

Moim zdaniem najtrudniejsza jest nauka prawidłowego przystawienia dziecka do piersi.Młode mamy nie wiedzą jak to zrobić i tak naprawdę nie mają żadnego wsparcia.Sama w ciągu trzech dni miałam nad pogryzione brodawki, że płakałam jak musiałam nakarmic dziecko.W szpitalu nikt mi nie doradził, chociaż prosiłam o radę.Dopiero w internecie znalazłam informację jak robić to prawidłowo i metodą prób i błędów udało się.Szpitale powinny zapewnić matce pomoc doradcy laktacyjnego, pokazać jak prawidłowo przystawić dziecko.

2018-06-21 13:28

Moim zdaniem najtrudniejsze w karmieniu piersią jest przetrwanie pierwszych dwóch/trzech tygodni. Połóg (wszystko boli, nie można się ruszać), maluszek nie umie jeszcze ssać i łapać jak należy i nie zna kształtu brodawek mamy, mama nie umie przystawiać do piersi, skąd biorą się poranione brodawki. No i jeszcze ten okropny ból w brzuchu przy ssaniu, gdy narządy powracają na swoje miejsce. Warto też wspomnieć, że wiele kobiet ma na początku problemy z laktacją, zwłaszcza gdy położna powie: nie ma pani mleka, trzeba dokarmiać sztucznie. Warto przetrwać te pierwsze tygodnie, nawet gdy opuszcza nadzieja, na pewno w końcu będzie lepiej. Moje rady: - zacisnąć zęby i powiedzieć sobie, że to dla dzieciątka, a w trakcie bólu brzucha oddychać jak przy porodzie - na poranionych brodawkach zostawić trochę pokarmu - nie słuchać ludzi mówiących, że w piersiach brak pokarmu, ale wierzyć że jest (wiara czyni cuda ;) i często przystawiać do piersi - zainwestować w laktator, który pomoże w rozkręceniu mlecznego interesu ;)

2018-06-21 10:56

Urodziłam 16.06., dla mnie jako młodej mamy najtrudniejsze były same początki, ponieważ ani ja, ani mój synek nie wiedzieliśmy jak to zrobić. Położne były tak zajęte nie tylko moim ale też innymi porodami, więc nie udzieliły mi pomocy na samym początku. Próbowałam poradzić sobie sama. Pomogła mi, ale też naprowadzała doświadczona już „sąsiadka” z sali. Dopiero następnego dnia, gdy poprosiłam położną udzieliła mi pomocy i wszystko wytłumaczyła, ale wtedy mały już był tak wściekły z głodu że do dziś bolą mnie sutki. Chociaż teraz nie jest już tak źle. Myślałam o kupnie takiego laktatora, myślę ze fajna sprawą jest mieć taki sprzęt. Rozwiązaniem jest po porostu zwiększona ilość położnych na oddziałach. Gdy ja rodziłam było 6 rodzących, a 4 położne – które próbowały być wszędzie, żeby pomóc każdej z nas. (Biegały tam i z powrotem). Dodatkowo myślę , że nie we wszystkich szpitalach są laktatory, żeby wesprzeć matki.

2018-06-21 05:34

Jeśli chodzi o karmienie piersią, najgorsze według mnie jest brak pozytywnego nastawienia kobiety karmiącej , kiedy na drodze staną przeszkody. Trzeba wysłuchać rad innych, położnej, doradcy laktacyjnego, czy osoby bliskiej, ktora też przez to przeszła, ale to w Nas siła, nie poddawajmy się :) Także przyszłe Mamusie, dacie radę uwierzcie w to - moja córka urodziła się bez odruchu ssania, ale długą pracą udało nam się go pobudzić :) Pomocny stał się również laktator. Teraz czekamy na synusia i też będziemy walczyć :) Także przyciągajcie tylko pozytywki, a wszystko się ułoży! Trzymam kciuki :) P.S. Pamiętajcie o piersi warto zadbać już 2 miesiące przed porodem :)

2018-06-20 23:23

"A jaki moze byc problem przy karmieniu piersia? Przeciez to sama natura!" - ot, jeden z problemow przy karmieniu - "zyczliwe" osoby, ktorych komentarze wcale nie pomagaja w uporaniu sie z problemami mnozacymi sie na laktacyjnej drodze. Nawal mleka, zastoj (a nie daj Boze zapalenie!), pekajace brodawki - to tylko nieliczne z nich. Dla mnie osobiscie najbardziej dokuczliwym problemem okazaly sie bolesne, pokaleczone brodawki. Dochodzilo do tego, ze przy karmieniu, razem z mlekiem i moimi lzami plynela krew... Straszne, co? Przetestowalam wszelkie dostepne na rynku specyfiki, a z kazdym kolejnym roslo we mnie przekonanie, ze karmienie nie jest dla nas. Z drugiej strony bardzo pragnelam nadal dawac memu ukochanemu dziecku ten bialy skarb w plynie, bo naprawde wierze w jego moc! Dzieki temu, ze trafilam pod skrzydla kobiety-aniola, udalo mi sie wreszcie pokonac bolacy problem - moja lekarka rodzinna dala mi recepte na robiona masc na bazie euceryny i witamin. Podeszlam do tego poczatkowo bardzo sceptycznie - "phi, kolejny cudowny specyfik!" Jakiez bylo moje zdziwienie, kiedy okazalo sie, ze ta masc faktycznie dziala cuda! Dzieki niej udalo mi sie bardzo szybko wygoic brodawki! Od tej pory karmienie przestalo kojarzyc mi sie z torturami, a synek rosnie na moim mleku jak na drozdzach :)

2018-06-20 22:53

Dla mnie juz jako dla przyszlej mamy, karmienie piersią wydawalo sie takie proste i latwe..nie myslalam o tym ze moge miec poranione sutki, ze moge miec nawal lub brak pokarmu...a zaczelo sie od porodu przez cc ponieważ synek byl ułożony miednicowo...i pozostalo tylko ciecie cesarskie..nie bylam zadowolona ta wiadomością bo zawsze chciałam urodzić silami natury..ale niestety najważniejsze bylo zdrowie dziecka..nie wazne w jaki sposób wyjdzie na świat.. Nie wiedziałam kompletnie jak to wszystko będzie wyglądało..z porodem jak i z karmieniem piersią..po cc jak juz wyciągnęli mi synka z brzucha zobaczylam go tylko na sekunde i tyle...dop.na drugi dzien rano dali mi synka...kiedy ja tak za nim tesknilam i chciałam dac mu odrazu pierś..ale...nie dali mi synka...i tak sie zaczelo, potem synek bardzo ladnie ssal piers ale tylko z jednak bo w drugiej mialam wklesniety sutek, musialam kupić sobie takie nakladki..ale z tym nie bylo latwe karnienie bo sie z tego lalo i nie bylo fajne, po wypisie dostałam nawal pokarmu ale nie zawsze moglam odrazu wziasc synka do piersi bo tak mnie bolaly sutki ..a synek spal...nie wiedzialam ze musze co 3godz synka budzic..mimo mialam nawal mleka i mialam piersi jak kamienie az mleko samo sie wylewalo. ..dop w tedy odeslalam meza po laktator...nic wcześniej nawet nie myslalam o laktatorze bo z rodziny nikt nie mial dzieci ja bylam pierwsza z rodzeństwa...maz pojechal do apteki a tam farmaceutka zaczla polecac mu eleltryczne, jakes lepsze lub zwykly jak strzykawka..maz do mnie zadzwonil..a ja też bylam w tym zielona i powiedziałam ze tylko na chwilę bede uzywala bo chce odciągnąć piersi bo sa twarde i zeby wiązał ten najzwyklejszy...potem zaczely sie problemy z laktacja..ratowalam ja czym moglam..bo pragnęłam karmić synka piersia min..pul roku...i dop teraz z doświadczenia wiem...jak moze pomoc w laktacji odrazu przystawienie dziecka do piersi a przede wszystkim dobry laktator ktory pomoże nie tylko odciągnąć mleko , ale również pomoże w laktacji..zeby ja pobudzac , czasem jak piersi bola możemy pomoc sobie odciagajac i podajac czasem z butelki ale tylko w takich awaryjnych sytuacjach nie codziennie..tylko przez chwilę zeby podleczyc poranione sutki..takze jak dla mnie w laktacji na pewno duzo moze pomoc laktator..teraz o tym wiem i bylabym prze szczesliwa jakbym taki mogla przetestwoac...i bylabym spokojna o karmienie piersia mojego drugie synka, który ma przyjść na świat juz w wrześniu..i teraz wiem ze sie nie poddam i dam rade juz jako bardziej doświadczona mama...i bede mogła mojemu synkowi dac to co najlepsze czyli bliskosc, mnóstwo wartościowych skladnikow , które znajdują sie w mleku matki...i wierze ze tym razem mi sie uda;-) ❤

2018-06-20 21:14

Posłuchajcie Młode Matki Włączcie smoczek do wyprawki. Niech to będzie tylko Lovi Lovi krzywdy Ci nie zrobi :) Moim zdaniem największym problemem jest nagonka na smoczek. W szpitalu są one zakazane a uważam, że dzięki dobremu smoczkowi można już w pierwszych dniach po narodzinach nauczyć dziecko jak ssać poprawnie. Niektore maluchy bardzo potrzebują bliskości, a odruch ssania mają tak silny, że spędzają przy piersi większą część doby. Kończy się to poranionymi brodawkami, zaburzonym ssaniem i zwątpieniem mamy w swój pokarm. Siedzimy wtedy długie godziny karmiąc i nie mając siły ani czasu na nic oprócz zastanawiania się czy naprawdę tak to powinno wyglądać. A przecież nie musi tak być. Mamy na rynku super smoczki od Lovi, które nie zaburzają rytmu ssania a nawet mogłyby być używane do nauki ssania dla maluszków już w szpitalu. Gdyby na początku naszej drogi w macierzyństwie uczono nas, żeby zaspokajać potrzebę ssania smoczkiem a dopiero gdy dziecko jest głodne przystawiać do piersi to karmienie przestałoby być takie stresujące dla młodych matek. Drogie mamy, nie musimy płakać z bólu i tracić wiary w siebie. Zaufajmy ekspertom, zaufajmy Lovi. Bo karmienie to nie problem

2018-06-20 19:47

Karmienie piersią... wydawałoby się rzecz tak naturalnie prosta, ale jak duży odsetek mam rezygnuje z karmienia piersią w pierwszych miesiącach życia dziecka właśnie nie mogąc sobie poradzić z problemami takimi jak: nieprawidłowe dostawianie, problem z odpowiednim łapaniem brodawki przez dziecko, mała ilość pokarmu, brak przyrostu wagi u noworodka, potem nawał mleka, skoki rozwojowe dziecka etc... problemy można mnożyć. Na szczęście coraz więcej na forum mówi się o pozytywach mleka kobiecego, dzięki czemu mimo trudności mamy szukają rozwiązań i pomocy m.in na forach internetowych, u doradców, położnych. Aktualnie sama spodziewam się dziecka i staram się jak najlepiej przygotować do karmienia piersią. Dla mnie osobiście problemem, który już teraz spędza mi sen z powiek jest połączenie karmienia piersią z częstymi podróżami. Ponieważ oboje z mężem jesteśmy aktywnymi osobami, a dodatkowo rodzina męża jest spoza Polski, chcielibyśmy jak najszybciej być mobilni po narodzeniu dziecka. Niestety obawiam się, że podróże samolotem, związane z tym różnice ciśnienia, zmiana klimatu, otoczenia wpłyną na zaburzenie mojej laktacji. Priorytetem jednak jest dla mnie karmienie piersią, z którego nie chciałabym rezygnować. Jedynym sensownym rozwiązaniem w tej kwestii wydaje się być laktator elektryczny z funkcją laktatora ręcznego, który pomoże w kryzysowej sytuacji, w dowolnym miejscu sprawnie odciągnąć pokarm. Pomoże stymulować laktację kiedy będzie taka potrzeba, a co najważniejsze będzie działał na podobnej zasadzie jak ssanie dziecka i nie uszkodzi brodawek. Plusem będzie jego lekkość i poręczność w podróży oraz możliwość pracy na baterie.