Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Rodzice (620 Wątki)

Ślub - czy to takie ważne?

Data utworzenia : 2013-05-26 22:26 | Ostatni komentarz 2019-05-26 23:16

bialutka91

21684 Odsłony
267 Komentarze

Jak wielu ludzi na swiecie, tak wiele zwiazkow i rodzin. Jakie sa Wasze poglady na ten temat. Czy w dzisiejszych czasach posiadanie dziecka musi wiazac sie ze slubem?

2013-05-28 12:51

jesteście tyle czasu razem i spodziewacie się 2 dziecka ale skoro czujesz że coś jest nie tak w waszym związku ani ślub ani dziecko tego nie zmienią -tak że przemyśl to czego chcesz zawsze masz prawo wyboru - Powodzenia

2013-05-27 23:24

Ja pierdykam, ze sie tak nieladnie wyrażę ;) chyba bym nie wytrzymala i sklocila sie z tesciowa jak by mi tak dogadywala jak tobie... Autentycznie, zbyt cięty jezyk mam... A ktora z dziewczyn idących do slubu jest dziewica? Teraz juz nie te czasy, ze wstyd itd. Jakos mam wrażenie, ze twoje wątpliwości związane z partnerem mniej dotyczą jego niz jego matki... Boisz sie, ze bedziesz musiala ja znosić cale życie i dlatego decyzje o slubie odwoekasz i nie wiesz czy go kochasz, bo jakbys sama przed sobą to przyznala to pozamiatane... Jak czytalam te historie to mi sie przypominają różne "dlaczego ja" czy "ukryta prawda" ;) nie dziw sie, bo qrcze chcąc nie chcąc jak sie leży to czasem trzeba obejrzeć ;p ale powaznie, takie wtrącanie sie to nie u mnie... Ja staram sie delikatnie mojemu mężowi powiedziec, ze mi cos nie pasuje u jego matki a on wtedy tym sie zajmuje... A czasem sama jej mowie, starając sie nie obrazić, choć nie wiem czy mi to wychodzi... Ostatnio strasznie mnie irytuje bo nie podoba mi sie, ze za duzo pozwala mojemu Sebastianowi ;) ale zwracam jej uwagę i jest lepiej... Bialutka w twoim przypadku to juz chyba tesciowa by mnie nie odwiedzila... Moze za 10 lat ;) a jak bedziesz chciala to miej w d*** co ona sadzi, kupuj biala suknie i welon i juz, a propo ja mam do sprzedania :D nie chcesz? Piekna jest a za grosze :)

2013-05-27 22:19

Raczej ograniczyc kontakt. Ona o wszystkim chce decydowac. Nawet mojego Filipka chciala nazwac kamilem albo dorianem. Wrecz mnie wzrokiem nie zabila jak zobaczyla na dokumentach do aktu urodzenia, ze nici z jej planow. Chrzest tez za pozno, bo pol roku po narodzinach synka. Ale tak mialo byc. U mnie w parafii dziecko ochrzczone wynosi sie na oltarz i unosi do gory, by pokazac zgromadzonym nowego parafianina. Poza tym za hucznie bylo, bo ja swoja rodzinke zaprosilam ok. 50 osob i w restauracji obiad byl. To ta, ze nieswojo sie czuje i ze do domu jedzie. A co do slubu to ja wiem, czego chce. Konie, tata odprowadzajacy mnie do oltarza itp. A ta znowu, ze wstyd z dwojka dzieci taki cyrk robic. Nie wypada stroic sie w suknie i welony, tylko skromnie garsonka i juz. Tylko niech sobie poczyta historie bialej sukni i welonu.

2013-05-27 15:44

Uważam tak, jak Dziewczyny. To powinna być indywidualna decyzja DWÓJKI zainteresowanych. Nie całego świata. Dla mnie ślub był ważny. Mimo, że tylko cywilny. Ale potrzebowałam tego "papierka". Tak jak i mój mąż. Ale wzięliśmy ślub pół roku po urodzeniu synka, przy czym ciąża była planowana. A na ślubie zależało właściwie tylko nam, nasze rodziny nawet słówkiem się nie odezwały. Może też i dla tego, że od początku nasze sprawy były nasze i nie pozwalaliśmy się nikomu wtrącać (np imię dziecka, chrzest itp)? Teściowej się generalnie nie przeskoczy, trzeba ja po prostu uciąć. Albo kiwać głową i robić swoje, albo jak zdarta płyta powtarzać: "dziękuję, mamusiu, wiem, że mamusia się troszczy, ale zrobię tak i tak, dla tego, że to i to". Albo, niestety, o prostu ograniczyć kontakt...

2013-05-27 13:47

Ja to mysle, ze po prostu druga ciaza dla niego jest ciezko do zniesienia i dlatego sie trzy razy wyprowadzal :) mowisz, ze masz ciezki charakter - a kto nie ma? Kazdy ma cos za uszami, my jak zaszlam w druga ciaze to tez przechodzilismy "kryzys" a to dlatego, ze w myslach mojego meza bylo "no tak, staralismy sie, udalo sie, ale jak sobie teraz poradzimy?" :) teraz to ja mam takie mysli hehe jak to na koniec ciazy :) a co do tesciowej... Niestety, mamusie na synkow maja duzy wplyw... Moze nie byc jedynakiem, ale moze jedynym synem? Moja tesciowa ma dwoch synow i jak szwagra chcialam poprosic zeby przyjechal dzis rano i mi pomogl to ona nie byla przekonana bo mowi "oj...ale on by chcial odpoczywac, czy ja wiem czy bedzie chcial wstac tak wczesnie.." no myslalam, ze szlag mnie trafi... Mamusie bronia synkow, chcialysmy z jednej strony zeby zalozyli rodzine a z drugiej konkuruja z synowa o wzgledy... Bo nagle inna kobieta jest wazniejsza niz mamusia... Szczerze mam miec dwoch synkow i juz mnie serce boli, ze bede musiala ich "oddac"... Oczywiscie nie mam zamiaru byc wtracajaca sie tesciowa, ale zdaje sobie sprawe, ze moze byc ciezko... Co do tego o slubie, pomin milczeniem (wiem, ze czasem trudno to zrobic), olej sprawe :) musisz dojsc do ladu ze swoimi uczuciami i wtedy bedziesz myslec czy chcesz byc z nim? A ja bym postawila sprawe na ostrzu noza "sluchaj, albo powiesz mamie, zeby sie nie wtracala, ze podejmiemy w pelni swiadoma decyzje kiedy nadejdzie odpowiednia pora, albo wracaj do domku rodzinnego, ja sobie z dziecmi poradze" :)

2013-05-27 12:55

Nie, nie jest jedynakiem. Ale też nie sądzę, by chciała dla niego jak najlepiej. Od początku rzuca nam kłody pod nogi. Cały czas dążyła do rozstania, aż Daniel wprowadził się do mnie i rok nie utrzymywał z nią kontaktu. Nasze rodziny trochę się różnią. A jej wydaje się, że jeśli ktoś jest lepiej sytuowany, wykształcony itp. to źle będzie patrzył na innych ludzi. Mi nie przeszkadza, że Daniel ma średnie wykształcenie, czy nie pochodzi z ,,bogatej' rodziny. Kto to w ogóle wymyślił. W życiu nie liczą się takie rzeczy, tylko wzajemny szacunek i wsparcie. Do wszystkiego staramy się dojść sami, chociaż moja mama za wszelką cenę chce pomóc, ale jej wytłumaczyłam, że sami potrafimy się utrzymać i jeśli już musi, to lepiej niech małemu coś kupi, bo mnie już wychowała i jej za to dziękuje. Ja tłumaczę sobie to w ten sposób, że może po śmierci taty Daniel czuje się do czegoś wobec niej zobowiązany. Nie wiem już sama. Od lat to co ona mówi wpada mi 1 i wypada 2 uchem. Ale on nagle pod jej wpływem strasznie się zmienił. Czy może być tak, że choć wcześniej chciał mieć rodzinę, to teraz się w tym wszystkim pogubił i niestety okazało się, że kolejny kaprys okazał się niewypałem? Oby nie. Jedno wiem na pewno. Nie zrobię niczego wbrew sobie

2013-05-27 11:45

Dariolka - dokładnie (głupotą to mało powiedziane) to ma być decyzja do końca życia!!! Bialutka - powiem tak - ja jestem ze swoim mężem ponad 10 lat ;). Ślub konkordatowy wzięliśmy dopiero w 2011 r. Czyli po 9 latach znajomości - Ja nie wyobrażam sobie życia bez niego. Co do kłótni to nie znam pary, małżeństwa, które się nie kłóci, jesteśmy tylko ludźmi. Musisz kochana być pewna sowich uczyć, nie podejmuj decyzji pochodnie, przemyśl sobie wszystko na spokojnie. Faktycznie możesz mieć zmiany nastrojów przez hormony, po za tym na pewno jesteś zmęczona opieką nad synkiem, martwisz się jak to wszystko się ułoży i potoczy. Daj Sobie czas. Bardzo podoba mi się twoje podejście, że nie patrzysz na ludzi i idziesz własnym torem - Brawo. A tak zapytam skoro piszesz, że twój partner tak słucha mamy - nie jest przypadkiem jedynakiem? Sama jesteś mamą i chciałabyś wszystko co najlepsze dla swojego synka. Wysłuchaj teściowej i puść bokiem - czasami lepiej przymilknąć jakiś temat. Na pewno jest zazdrosna o własnego syna. Powiedź jej kochana, że jak będziecie gotowi to na pewno weźmiecie ;) Trzymam kciuki za Ciebie i szczęśliwego rozwiązania ;)

2013-05-27 11:23

Też jestem tego zdania. O pierwsze dziecko staraliśmy się ok. 3 lat i była to nasza świadoma decyzja. Chcieliśmy dziecko, a nie ślub. Oczywiście jak teściowa się dowiedziała to wielki huk zrobiła, że jesteśmy (...) nie będę cytować. Oczywiście sprawa ucichła bo trochę nam to zajęło, a ona myślała, że się rozmyśliliśmy. W tym czasie wyprowadziliśmy się do Wrocławia (moje studia, Daniel znalazł dobrą pracę itd.) było jak w bajce... Oczywiście jak w każdej bajce i tu wszystko potoczyło się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki-zaszłam w końcu w ciążę. Niestety myślę, że najgorszą rzeczą jaką zrobiłam był powrót do rodzinnego miasta. Myślałam, że będzie ok. Moja mama pomoże mi na początku przy synku itd. Niepotrzebnie się to stało, bo sama sobie świetnie radziłam, a w tym czasie Daniel zmienił się strasznie. Myślę, że pod wpływem swojej matki. Ona chce o wszystkim decydować, mimo że sama nic od siebie nie daje. (moja mama np kupiła małemu całą wyprawkę łącznie z łóżeczkiem, niby w prezencie od dziadków i chrzestnego). Od razu zaznaczę, że nie mam do ,,teściowej" pretensji, bo sobie świetnie finansowo radzimy, ale skoro nic nam nie daje (nawet dobrego słowa), to po co się wtrąca. A co najlepsze spytała mnie ostatnio, kto będzie moją świadkową, bo może jej córa. Już jej nawet sukienkę kupiła (BIAŁĄ). Ale dość o niej. Wiem, że jestem teraz nie do zniesienia przez hormony, a do tego mam ciężki charakter. Lubię decydować, bo wiem kiedy mam rację. Chociaż daję partnerowi pole do manewru i często chodzimy na kompromisy. Ale nie pozwolę, by przemawiała przez niego jego matka. Nie dość, że 3 razy w przeciągu pół roku się wyprowadził, bo nie mógł dojść do tego czy bycie razem ma sens, to naciska mnie na ślub. Czy nie wydaje się wam to dziwne (jego mama raz wypaliła, że mamy wziąć ślub, albo się rozstać, bo co ludzie powiedzą) i od tej pory tak się dzieje. Nie rozumiem jak można być tak lekkomyślnym, ja bym nigdy dzieci nie zostawiła. A teraz naciska na ten ślub. Chyba oczywiste to jest, że mam wątpliwości po tym co zrobił, bo zranił mnie do żywego. Owszem łączą nas dzieci, ale chyba obecnie tylko tyle. Starałam się z nim porozmawiać, ale każda próba kończy się kłótnią. Może inaczej, zależy mi na NIM, ale boję się, że kiedy podejmiemy tak ważny krok jakim jest ślub, to on znowu mnie zawiedzie i zostanę sama z myślą CO TERAZ? I JAK TO ODKRĘCIĆ?