Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Rodzice (620 Wątki)

Małżeństwo po urodzeniu dziecka

Data utworzenia : 2013-01-15 15:41 | Ostatni komentarz 2023-08-01 09:20

AguQ87

16786 Odsłony
315 Komentarze

Jak się zmieniło? Jakie jest??

2016-02-15 12:47

A co do kłótni było ich kilka po urodzeniu dziecka i wtedy oczywiście w złości wszystko wykrzyczałam i co? Nadal milczał. Albo skomentował jak jestem taki zły i ci tak źle to sobie zmień. Nie zmieniło się kompletnie nic. Owszem kocham go i chciałabym walczyć. Ale inna jest też kwestia że jestem całkowicie zależna od niego finansowo i nie mam gdzie iść

2016-02-15 12:44

A co zrobić jeśli rozmów nigdy nie było i nie umiemy rozmawiać a mąż nawet nie chce się nauczyć? Tylko milczy albo odpowiada półsłówkami nigdy nie mówi o uczuciach i emocjach tak jest nauczony i wcale nie chce tego zmieniać bo dla niego to oznaką słabości. Jeszcze nigdy przez tyle lat nie widziałam żeby się czymś martwił a były różne sytuacje. Żyje z dnia na dzień. Przecież nie zmusze go do rozmowy

2016-02-15 12:30

Justyna8907, nawet w najlepszych małżeństwach zdarzają się gorsze dni. Przed urodzeniem pierwszego syna żyliśmy jak w bajce - wspólne wyjazdy, romantyczne wieczory (świece, taniec nad jeziorem, czerwone wino), kolacje w restauracjach, kino, teatr. Gdy urodził się pierwszy synek zaczęły się obowiązki. Franio był wyjątkowo wymagającym dzieckiem. Cały dzień potrafił przewisieć na piersi i to dosłownie. Przez pierwsze 4 miesiące nie było mowy by został choć na 5 minut z Mężem. Gdy tylko brał Go na ręce zaczynał płakać. Wiele obowiązków spoczęło na mnie i Mąż się do tego szybko przyzwyczaił. Jednakże pamiętam, że wychodził z Małym na spacery na 2 godziny bym mogła coś zrobić w domu. Tylko podczas spaceru był spokojny :) Gdy urodził się drugi syn Mąż zmienił się nie do poznania. Praktycznie cały swój wolny czas spędza z dziećmi. Rozmawia z Nimi, wychodzi na spacery, bawi się, przebiera (nawet w tygodniu), karmi. Zobaczył, że dwójka to już nie przelewki i dużo mi pomaga. Sam przyznał mi się do tego, że przy drugim dziecku w pełni dojrzał do swojej roli. Kobieta nosi dziecko pod sercem przez 9 miesięcy i szybciej uczy się być matką. Mężczyzna potrzebuje na to trochę czasu. Czasem kłóciliśmy się, ale były to najczęściej sprzeczki na temat metod wychowawczych. Od jakiegoś czasu w ogóle się nie kłócimy. Mogę śmiało powiedzieć, że się już dotarliśmy :) Poza tym przez jakiś czas mieszkaliśmy z moimi rodzicami i nawet nie mogliśmy się pokłócić. Odkąd mieszkamy sami jest rewelacyjnie :) Justyna, zacznijcie ze sobą szczerze rozmawiać. Rozmowa to podstawa w związku :)

2016-02-15 12:06

Tak Kasia zgadzam się z Tobą.....może jakaś terapia szokowa pomoże....

2016-02-13 10:00

Ja podziwiam Justynę sama nie wiem czy bym wytrwała w takim związku. Musiałabym chyba faktycznie bardzo kochać i mieć chociaż cień nadziei na uratowanie małżeństwa.

2016-02-13 09:39

Byłam kiedyś w związku z chłopakiem, praktycznie narzeczonym, też długo byliśmy ze sobą. I on był zamknięty w sobie, nigdy nie mogłam się z nim porządnie pokłócić. I to mnie w nim irytowało, to było niezdrowe. I niestety rozeszliśmy się , ale były tez inne powody

2016-02-12 21:30

Justyna wg mnie możesz zapytać męża wprost czy jest szczęśliwy w Waszym małżeństwie i jak wyobraża sobie dalsze Wasze życie, czy takie jak dotychczas mu odpowiada, że Ty jesteś zmęczona czasami potrzebujesz jego wsparcia, dobrego słowa czy chociażby pocałunku czy przytulenia. Najlepsza byłaby terapia, ale skoro Twój mąż się na nią nie zdecyduje spróbuj wyciągnąć coś od niego jakaś chociaż rozmowę. Musisz na prawdę kochać swojego męża skoro zgadzasz się na takie życie i dalej walczysz o niego. Jeśli Twoja miłość jest na tyle silna i wyciągniesz coś z niego będzie lepiej...a może potrzeba wam jakiejś kłótni na oczyszczenie atmosfery i wtedy jak będziecie się godzić obudzi się w nim pożądanie. Nie wiem co innego miałabym Ci doradzić...

2016-02-12 20:20

Ja nie wiem już sama jak to jest z tą miłością serio wiem ze bardzo się od siebie oddalilismy i ciężko wrócić. Mój mąż z życiu nie zgodzi się na żadną terapię psychologa itd prędzej by się rozwiodl. On z tych co niby radzą sobie sami a tak naprawdę zamiataja problemy pod dywan albo udają że ich nie ma. Kiedyś rozmawialiśmy o tym to powiedział że dla niego to głupota i naciągangd ludzi a ci co tak pracują to szukają wrażeń i lubią cudze historie więc wiecie. Nasz związek zawsze był trudny i zawsze brakowało mi w nim romantyzmu ale teraz to masakra. Walentynki ... Myślałam nad tym sporo że może coś zamówiłam mężowi drobiazg. On niby dziś powiedział że też ma coś dla mnie ale coś praktycznego. Nie powiem zdziwiłam się. Ale to by było na tyle. Bo on cóż przy małym dziecku same wiecie może być spacer ewentualnie kolacja we dwoje ale ja wiem ze mojego męża to nie uszczęśliwi a nawet będzie męczylo. Bo sztywno i piwa nie wypada chlac a w ogóle to niedziela więc on rano wstaje. No chyba że wy macie jakiś dobry pomysł co zorganizować podkreślam że z dzieckiem?