Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Rodzice (620 Wątki)

macierzyństwo a nauka

Data utworzenia : 2013-02-07 12:06 | Ostatni komentarz 2015-03-25 16:37

lusi_ja

8382 Odsłony
42 Komentarze

Jak poradzić sobie z nauką ,kiedy w domu jest malutkie dziecko lub jest się w ciązy? Wiele kobiet rezygnuje z edukacji na rzecz macierzyństwa. I nie jest to nic złego. Pojawiają się obawy jak pogodzić zajęcia w szkole / uczelni z wychowaniem pociech, bo wiadomo obowiązków co nie miara,małe dziecię potrzebuje opieki przez 24h a do tego dochodzi także organizacja w domu. Mądrzy ludzie mówią ,że receptą jest dobre rozplanowanie swojego czasu. Ja jednak myślę ,że bardziej liczy się możliwość pomocy ze strony bliskich: partnera czy dziadków i odrobina wiary w siebie ,że : "dam radę". Motywacja napędza do działania:) Jak myślicie: czy da się pogodzić jedno z drugim?

2013-03-17 13:17

Kaajkaa ja w trakcie studiów, na trzecim roku musiałam przeprowadzić się 300km od domu i szkoły. Łatwo nie było, przez trzy lata co drugi weekend spędzałam w pociągu albo w samochodzie, jak mąż mógł jechać ze mną. Traciłam w ten sposób nie tylko dużo czasu ale i pieniędzy. Ale nie chciałam się przenosić bo bardzo lubiłam moją uczelnię. Na szczęście dałam radę i szkołę skończyłam i to z bardzo dobrymi wynikami. Dzięki tym wszystkim utrudnieniom jestem z siebie jeszcze bardziej dumna. A szkołę kończyłam właśnie z myślą o córce, bo jest dla mnie ważna... Jednak podobnie jak Ty Kaajkaa studiowania dziennego jakoś nie mogę sobie wyobrazić. Może niektórzy mają warunki, mieszkają blisko, mają przy sobie rodziców. Ja jestem tu sama, tzn. tylko z mężem i na szczęście jako mama miałam do zaliczenia tylko ostatni semestr. Szczerze w zaliczeniu go pomogła mi opinia, jaką wypracowałam sobie przez pięć lat nauki. Teraz pozostał tylko problem ze zdobywaniem doświadczenia w zawodzie:( Na razie mogę zdobywać tylko doświadczenie jako mama:)

2013-03-17 12:37

ja byłam na pierwszym roku studiów i zostawiłam szkołe bo musiałam się porzeprowadzić do innego miasta, do domu chłopaka, a studia zaoczne i dojazdy 75 km mi nie pasowały. rodzice śmiali się, że już 2 raz nie mogę skończyć studiów (wcześniej zostawiłam studia i zmieniłam kierunek na 2 roku bo okazało się, żę to nie to). nie wyobrażam sobie karmienia piersią i chodzenia do szkoły dziennej, ani dojazdów do zaocznej. ciężko by mi było i podziwiam mamy które dają rade. chociaż karmienie dziecka mlekiem matki ale z butelki (odciąganie pokarmu) i tak 5 dni w tyg bo szkoła dzienna - dla mnie to bezsens. dziecko jest dla mnie wazniejsze, potrzeba bliskości, znajomość mamy, patrzenie co dnia na jej twarz. dla mnie w karmieniu piersią liczy się bliskość z małym dzieckiem a nie samo mleko.

2013-02-28 17:29

Kiedy kończyłam szkołę byłam w ciąży, a także gdy kończyłam studia.Pomagała mi mama oraz mąż dużo dlatego przetrwałam

2013-02-26 08:41

Magda K życzę powodzenia w dążeniu do celu. Macierzyństwo nie musi oznaczać siedzenia w domu,jeżeli tylko ma sie warunki to trzeba korzystać :) Pomoc najbliższych nieoceniona:)

2013-02-25 23:21

Kończyłam liceum będąc w ciąży. Korzystałam z nauczania indywidualnego. Poradziłam sobie dzięki pomocy przyjaciółki i rodziców. Mały urodził się dwa miesiące przed maturą. Zdałam maturę ustną i dwa z trzech przedmiotów pisemnych. Byłam z siebie dumna. Przy tym zrobiłam prawo jazdy, a rok później zaliczyłam maturalny angielski i mam upragnioną maturę. Z ojcem swojego synka nie jestem, za to mam cudownego chłopaka który zawsze mi pomaga. Pomagał mi w nauce, a teraz pomaga mi w wychowywaniu małego. Teraz tylko bym chciała skończyć dwuletnie studium i być opiekunką do dzieci. Uwielbiam dzieci a one mnie, mam nadzieję że misiek z rodzicami mi pomogą i będzie tak jakbym tego chciała. :)

2013-02-10 22:49

Ja niestety przerwałam naukę... Poddałam się już w ciąży, ale myślę, że się zmotywuję i od października wrócę na studia. Wasze wpisy pokazują, że można jakoś pogodzić macierzyństwo z nauką. Mały podrośnie a ja będę miała chwilę dla siebie. W końcu to już ostatni rok. Trochę jestem zła na siebie, ale warunki zmusiły mnie do takiej decyzji.

2013-02-08 22:24

Cóż, ja takowego doświadczenia też nie mam, bo zdążyłam pokończyć wszelkie studia nim pomyślałam o ciąży, ale wiem jedno - dziecko uczy nas lepszej organizacji czasu. Zazwyczaj lubię zostawiać pewne rzeczy na ostatnią chwilę. Dlaczego? Bo kiedy mam bat nad sobą, wtedy najlepiej się organizuję. Ale odkąd mam córcię, to wykorzystują każdą wolną chwilę, bo wiem, jak jest cenna. Co do studiowania i opiekowania się dzieckiem, to mogę tylko sobie wyobrazic, jak dużo samozaparcia i energii to pochłania. I podziwiam każdą osobę, która będąc w ciąży studiuje i ma dobre wyniki.

2013-02-08 22:01

Ja zaszłam w ciążę na V roku studiów. Zawsze byłam piątkową studentką, na każdym roku miałam stypendium naukowe, starałam się też zawsze uczestniczyć w zajęciach. To ja byłam osobą, od której wszyscy brali notatki. I nagle, kiedy zaszłam w ciąże pojawił się problem. Mieszkam w innym mieście niż moja uczelnia. Nie dość, że nie miałam od kogo wziąć notatek to jeszcze w ostatnim semestrze prawie w ogóle nie pojawiłam się na uczelni:( Wcześniej chciałam załatwić sobie ITS, ale Pani dziekan powiedziała, że nie będzie takiej potrzeby bo na pewno dam radę. Obiecałam sobie, że przed porodem skończę pisać pracę magisterską. Obietnicy dotrzymałam. Pierwsze tygodnie po porodzie nie myślałam w ogóle o szkole. Nie było na to czasu... Potem z ciężkim sercem postanowiłam, że najwyższy czas zaliczyć ostatni semestr i zacząć naukę do obrony. Dostałam ogromne wsparcie ze strony wykładowców. Po zakończonej sesji i złożeniu pracy wyznaczono mi termin obrony. Traf chciał, że dwa tygodnie przed nim mój mąż musiał wyjechać służbowo:( Zostałam sama z córeczką i setką pytań na obronę. Byłam załamana. Ale zaparłam się. Codziennie wstawałam o 4.00, uczyłam się do 6.00, potem wstawała mała: zabawa, jedzonko, spacer...Gdy córeczka zasypiała ja uczyłam się pytań. O 21.00 chodziłam spać, żeby rano wstać ze świeżym zapałem do nauki. Trwało to dwa tygodnie. Byłam zmęczona, zdołowana i stęskniona... Wreszcie przyszedł dzień obrony. Postanowiłam zabrać ze sobą córeczkę i męża. Zawsze o tym marzyłam, żeby wyjść z sali obron i powiedzieć - Kochanie mama została panią magister:) No i udało się. Obroniłam się na 5. Kiedy wspominam te dni bez męża, z taką ilością nauki... Ale dzięki temu jestem z siebie jeszcze bardziej dumna. Dlatego dziewczyny - my mamy zawsze damy radę. Bo wszystko co robimy, robimy dla naszych maluszków:)