Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2187 Wątki)

Poród razem, wychowanie osobno

Data utworzenia : 2013-01-16 11:13 | Ostatni komentarz 2017-09-23 13:15

Redakcja LOVI

12586 Odsłony
87 Komentarze

Prawie połowa dzieci rodzi się w obecności ojca. Ale rodzinny poród nie jest wcale gwarancją wspólnej opieki nad dzieckiem. Statystyki potwierdzają, że prawdziwie partnerskie związki to wciąż rzadkość. Psychologowie dodają, że żeby to zmienić, ciężką pracę muszą wykonać sami zainteresowani: młodzi rodzice.

2014-10-01 11:39

Ja rodziłam sama. Mąż nie chciał rodzinnego porodu, a ja na siłę tam go nie ciągłam. Jak wróciliśmy do domu to dużo pomagał i nadal pomaga przy maluszku. Ale pracuje zawodowo więc staram się nie zwalać na niego zbyt dużo obowiązków. Mi wystarcza jak zajmie się maluszkiem jak ja szykuję mu kąpiel albo robię pranie. Dla mnie to duża ulga.

2014-09-29 20:50

Ja mojego meza nie poganiam, nie strofuje, czasem mu podpowiem co jak zrobic, ale na zasadzie wskazowki, a nie "daj mi to, ja zrobie to lepiej". I nie uwazam ze faceta trzeba prosic zeby zajal sie wlasnym dzieckiem, albo wychwalac pod niebiosa ze to robi u nas to jest calkiem normalne i naturalne.

2014-09-29 12:27

Maz był ze mna przy porodzie i mimo ze nie mogl mi w żaden sposób ulzyc to sama jego obecność dodawala mi otuchy. Po wyjściu ze szpitala pomagal mi jak tylko umial w opiece nad naszym maleństwem lub w czynnościach domowych . Jeśli mezczyzna unika przewijania czy innych czynności związanych z opieka nad dzieckiem mysle ze powinno się go zaangazowac przymusowo , mimo iż pracuje , ponieważ opieka nad dzieckiem również jest ciezka praca i stale trzeba być na "dyżurze" . Mój maz pomaga mi wciąż z malym i z dużym synkiem , ale zdaje sobie sprawę ze wielu facetow unika tego ponieważ uważa to za typowo babski obowiązek jednak wspólne działanie umacnia wiezi i uświadamia ze siedzenie w domu z dziecmi to nie wypoczynek a również praca.

2014-09-29 11:07

Uważam, że niestety wciąż mamy do czynienia z wychowaniem stereotypowym.. patrzę na moje koleżanki i widzę, że tak naprawdę ich mężowie chcieliby wychowywać swoje dziecko (przewijać,karmić, kąpać itp.) jednak zazwyczaj żony znacznie utrudniają im te zadania poprzez: daj ja zrobię to lepiej, szybciej.. Ty tego nie potrafisz.. itp.. oczywiście nie mówię tu o wszystkich parach.. lecz tylko o tych, u których to zauważyłam i które znam. Moi rodzice np. wychowali czworo dzieci.. porody były pojedyńcze, bez partnera.. ale wychowywali wspólnie, tata zajmował się nami tak samo jak i mama. Gotował, sprzątał, przewijał i w ogóle.. wymieniali się obowiązkami. Tata pracował ale nigdy nie wykręcał się od opieki, a mama była cierpliwa, uczyła go, ale też pozwalała mu na jego własne pomysły, które jak się okazywało wcale nie były gorsze od matczynych :) Mam nadzieję, że po urodzeniu naszego synka mój mąż również będzie chciał uczestniczyć w jego wychowaniu, a ja na pewno nie będę mu tego utrudniać.

2014-09-29 10:19

Nie urodzilismy razem, bo końcem końców było to niemożliwe ale mimo wszystko w opiece nad synkiem na partnera mogę bardzo liczyć. On się nawet nie pyta czy ma się nim zająć tylko po prostu to robi - bawi się, hak trzeba karmi, przebiera, myje, usypia. Kiedyś niestety nie miał za dużo czasu i synka tylko na wieczór kapal - to był ich męski rytuał; ) Teraz tego czasu ma więcej i synkiem zajmuje się więcej, częściej: ) Doceniam to ale prócz wspólnego wychowywania dzieci chciałabym więcej, na co póki co nie mogę liczyć..

2014-09-29 08:10

Ja mam w planie angażować męża w wychowanie od samego początku i on też tak mówi. Ale jak rozmawiam z położną, która chodzi na patronaże niestety połowa dzieci ma ojców za granicą i wychowują je same matki, ewentualnie babcie i dziadkowie. To nie jest korzystne dla rozwoju dziecka i samej kobiety, która nie ma wsparcia. Ale z drugiej strony środki na życie też muszą być. Ponadto do macierzyństwa i ojcostwa musimy po prostu dojrzeć i wtedy jest tak jak być powinno, choć znam przypadki że nawet 50 letni mężczyzna ciągle się bawi, nie ma stabilizacji i po prostu żyje jak niebieski ptak a dzieci które zrobił w ogóle go nie obchodzą, tacy ludzie po prostu nie powinni mieć dzieci, bo tylko na nich odbija się nieodpowiedzialność ojca.

2014-09-28 18:12

U nas maż był przy porodzie! wspierał mnie niesamowicie,był bardzo odważny i dzielny :) brdzo pomagał.. po porodzie aż nie mogłam nadziwić się jego podejścia do całej sprawy! Miesiąc czasu miał wolne po porodzie,bardzo mi w tym czasie pomagał.. wyręczał mnie w wielu sprawach.. Wieczorem,kiedy padałam ze zmęczenia pozwalał mi zasnąć..czekał często tak długo,aż się wyśpię.. bywała to często nawet 3:00 nad ranem.. budził mnie z ogromnym żalem tylko na karmienie,jak mała była głodna.. Dziś on pracuje,my jeszcze jesteśmy razem w domu..Judytka ma 2 miesiące za chwilę.. i muszę przyznać,ze mąż ledw wchodzi w próg drzwi,wita sie z nami i przejmuje moje obowiązki,żebym mogła sie ogarnąć sama ze sobą.. niegdy nie usłyszałam że on nie zajmie się małą,bo jest zmęczony.. to kochany facet! spadł mi z nieba!! planujemy kolejne dziecko za parę lat :) wiem,ze mogę na niego liczyć.. :)

2014-09-28 18:06

U nas zwiazek jest typowo partnerski. Maz po pracy pomaga mi w domu i z dziecmi, ale dajemy sobie nawajem takze chwile odpoczynku. Najbardziej w tym cieszy mnie to ze on uwielbia spedzac czas z dziecmi, wymysla bardzo kreatywne i fajne zabawy, nie musze go prosic zeby sie zajal dziecmi. Wiem ze jak mam ciezszy dzien, np jak dzieci sa chore, albo mialam duzo do zaltwienia w ciagu dnia to maz pozniej zajmie sie nimi dluzej, pojdzie na spacer itp. Jak on ma stresujacy okres w pracy, ja rowniez staram sie mu pomagac w tym. U nas o godzinie 20 dzieci spiac, a my odpoczywamy. Nie prasujemy, nie sprzatamy, to czas na obejrzenie filmu, poczytanie ksiazki, pobycie razem, lub kazdy robi cos swojego. Uwazam ze to nam pozwala utrzymac jakies zdrowe podejscie i odrobine odpoczac, odetchnac.