Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2330 Wątki)

Panika / strach przed porodem

Data utworzenia : 2014-05-07 12:53 | Ostatni komentarz 2016-04-27 16:26

pola92

32475 Odsłony
551 Komentarze

Cześć dziewczyny! Jestem w 35 tygodniu ciąży, czuję się świetnie do tej pory psychicznie również, do czasu.. Od kilku dni męczą mnie koszmary i myśli o porodzie, o bólu.. Strasznie się boję do tego stopnia, że często sobie płaczę do poduszki.. Czy was też dopadały takie ataki paniki przed porodem? Jak sobie z nimi radziłyście? Pomocy bo zwariuję :(.

2015-12-18 21:26

No, to moje jutro nieco się przedłużyło. Moje Drogie Panie, Pozwólcie, że opowiem o swoich "fantastycznych" przeżyciach na oddziale położniczym. W Poniedziałek, na "Dzień Dobry" wylądowałam na trakcie porodowym. Skurcze jak skurcze, bez szaleństw rzec można powiedzieć. Tego samego dnia też, przenieśli mnie do izolatki wraz z antybiotykiem..cóż to była za izolatka..wraz z krzesłem bujanym, przewijakiem, zlewem do kąpieli i maszyną do naświetlań, gdyby dzidzia miała się urodzić z żółtaczką. Jedyny mankament to łózka, niewiele różnice się od oddziału ginekologii o którym pisałam wcześniej - nawet pręt mi z niego odpadł..hm i jak to nie odczuć przy 10cm materaca. Położna spisała tzw. wywiad środowiskowy: czym zajmuję się ja, czym mąż, gdzie pracujemy etc.; przy okazji dała mi do wypełnienia "plan porodu". Taaa...PLAN PORODU..jak to pięknie brzmi. Okazało się, że to nikomu niepotrzebny kawałek papieru - no chyba, że do dokumentacji szpitala - co by się zgadzało. Znieczulenia zewnątrz-oponowe ni egzystuje, gazu raczej nie podają. W salach porodu worki sako czy piłka jest ale położna stwierdziła, że bardzo stare i ona by ich nie używała. Było pytanie o to muzykę ale ona sama to wyśmiała jako zbędny badziew. Pomimo, że krocze ogolisz w domu, oni i tak poprawiają maszynką jednorazową, którą rozpakowują przy Tobie. W środę podjęto decyzję o cc jako, że był to już 42 tydz, a szyjka jak się zatrzymała na skróceniu do 1,5cm i braku rozwarcia tak nie postępowała. Przy podawaniu znieczuleniu miejscowym okazało się, że jedna dawka to za mało - co pokazała tzw. zabawa w "ciepło-zimno" - tzn, że psikali mi w różne miejsca octaniseptem i pytali co czuję. W pewnym momencie lekarz nawet mnie uszczypnął "nożyczkami" zdziwiony, że to tak długo trwa. Samego cięcia czy z szywania nie czułam, a jedynie uczucie rozpychania..gdy wyjęli Małą z brzuszka najbardziej się martwiłam, dlaczego ona jeszcze nie płacze. ..pokazali mi ją przez ok minuty tylko, że nie mogłam jej dotknąć i to było dla mnie najgorsze..jedynie rączkę mi do policzka przyłożyli, a ja się popłakałam jak niemowlę. :) Pół godziny później wylądowałam na sali dwu osobowej z dziewczyną, którą cieli 2h wcześniej. Eh...jak puszczało znieczulenie można było odlecieć z bólu, podali nam pyralginę, ketonal w płynie..powiedzmy, że po tygodniu już się o tym wszystkim nie pamięta..nawet o tym, że położne się na nas wydarły dlaczego jeszcze nie wstajemy z łóżka, nawet nikt nam ręki nie podał, a tu człowiek czuje, że mdleje. Teraz, 9dni po cc jedynie w środku czuję jak mnie rwą szwy, gdy za szybko wstanę albo źle się ułożę. Ranę zewnętrzną traktuję octaniseptem i osuszam ręcznikiem papierowym. Majty siateczkowe nosze do tej pory, żeby rana miała lepsze "oddychanie". Małą karmię piersią, gdyby nie jedna położna z oddziału noworodków, która poleciała mi zakupić kapturki na sutki, żeby je zaleczyć po pierwszych trzech dniach - gryzłabym tynk w 100% - nie wiedziałam co boli mnie bardziej szwy czy karmienie..przestałam się dziwić, że matki przechodzą na mm. Wbrew pozorom, nie był to skutek źle przyłożonej piersi, a wielkości sutków i ich braku zahartowania (dzięki czemu usłyszałam od innej położnej, że sama jestem sobie winna, że mnie boli). Nacisk na karmienie naturalne jest ogromny..graniczący wręcz z doprowadzeniem młodych mam do depresji. Myślę, że gdybym wcześniej nie czytała o tym co mnie czeka czy też przestała pytać w koło o to samo, aż mi ktoś wytłumaczył i pomógł - mogłabym się załamać. To wszystko jest jednak do przeżycia, gdy patrzysz na tak małą Kruszynkę..i nie żałuję tej decyzji.

2015-12-15 15:00

Gosiak powiedziała, że zajrzy do nas jutro :)

2015-12-14 22:20

Ooo akcja porodowa się rozgrywa widzę ;) trzymam kciuki <3 będzie dobrze, może już jest :)

2015-12-09 14:01

A może już urodziła... :D

2015-12-09 08:35

gosiak podali cCi kroplówke? chyba tam umrzesz ze strachu

2015-12-07 14:42

Chyba ni..od 11 leze na polozniczym..standard skurcze są co 10-15 min ale rozwarcia brak. Dziewczyna, która przyszła w tym samym czasie po kroplowce już rodzi. A ja czekam..na zbawienie

2015-12-07 09:28

Polecam rozmowę z ginekolożką dr Preeti Agrawal "Pamięć chwili narodzin", która pięknie mówi o potrzebach rodzących się dzieci... http://zwierciadlo.pl/zdrowie/porady/pamiec-chwili-narodzin

2015-12-07 09:12

u mnie kacper kopał zanim wody odeszły.... może to jest to :)