Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2195 Wątki)

depresja poporodowa

Data utworzenia : 2013-01-20 12:38 | Ostatni komentarz 2023-10-07 10:49

klamerka123

15904 Odsłony
533 Komentarze

Złe samopoczucie nawet lekka depresja po porodzie są normalne. Może być to chandra, która może ustąpić po kilku dniach. Taki stan rzeczy może przeinaczyc sie włąsnie w depresję poporodową. Każda kobieta inaczej probóje poradzic sobie z taką sytuacją. Nie każda z nas popadnie w depresje, wszystkie jestesmy inne i organizmy nasze rożnie mogą zaregaować w danym momencie. Dlatego uważam ze należy w takiej sytuacji zaufać najbliższym oni będą zawsze przy nas i będą pomocni. Zawsze wiedzą co mowią, a to że zle wygladasz a to ze nie zajmujesz sie dzieckiem tak jak trzeba, albo wcale nie masz ochoty sie nim zajmoac... Jeśli nadal myślisz o tym co było o trudnym porodzie, jesteś zdenerwowana, ciężko nawiązać ci kontakt z dzieckiem, z partnerem, nie lekceważ tego, idź do lekarza lub psychologa. Pamiętajmy, że prośba o pomoc to oznaka mądrości i siły, a nie słabości im szybciej sobie poradzimy z naszym stanem tym szybciej przyzwyczaimy sie do nowej roli w jakiej sie znaleźliśmy

2014-01-15 11:27

Gonia taki płacz bym określiła jako beby-blues. Podobno zdarza się kilka dób po porodzie i charakteryzuje właśnie płaczliwością.

2014-01-15 11:11

Ja depresji poporodowej nie miałam, jednak podajże w 6-7 dobie po porodzie, byłam bardzo płaczliwa. Jednak nie miałam mysli, że np. sobie nie poradzę, czy, że mało mam pokarmu itd., nie - po prostu bez powodu sobie popłakałam i był spokój:)

2014-01-14 21:12

Ja się nie spotkałam z depresją. Jak urodziłam małą, to byłam tak szczęśliwa, że nie mam brzucha, że mi lżej, że w końcu mogę się ruszać jak człowiek a nie słoń, że nawet przez myśl mi nie przeszła żadna depresja. Jedyne załamanie miałam jak Rozi miała miesiąc i dopadł mnie kryzys laktacyjny, ona płakała, ciągle przy piersi, a ja nie wiedziałam o co chodzi. Ale depresją bym tych trzech dni nie nazwała ;)

2013-12-31 12:02

Uważam że depresja dotyka większości kobiet tylko nie wszystkie sie do niej przyznają. Rozszalałe hormony małe niepowodzenia i zmęczenie po ciąży i po porodzie każdej kobiecie daje sie we znaki. Najważniejsze jest wsparcie najbliższych. Ja miałam ogromną depresje którą potęgowały kolki synka. Gdy by nie mój mąż nie wiem jak bym sobie poradziła. Dla mnie depresja poporodowa to coś normalnego i kobiety nie powinny sie tego wstydzić.

2013-12-30 21:41

Pisałyśmy o baby blues,typowym spadkiem nastroju świeżo upieczonych mam. Faktycznie by przetrwać, trzeba czuć zrozumienie wśród najbliższych. Wsparcie jest wówczas niezbędne... http://lovi.pl/pl/forum/1/1146

2013-12-30 20:05

Z tą depresją jest bardzo ciężko i chyba każdej z Nas przydarzyły się złe dni po porodzie, kiedy to płakaliśmy bez powodu, albo miałyśmy wszystkiego dosyć, ale to jest sprawka hormonów... Myślę, że najważniejsze w tych chwilach jest wsparcie ze strony męża/partnera i wiara w siebie i nie poddawanie się. Bo powiem szczerze, że ja już też w pewnym momencie miałam DOŚĆ, ale wkońcu powiedziałam sobie, że nie mogę się poddać i jakoś ten kryzys minął.

2013-12-30 17:24

Ja nie miałam depresji ale zdarzały się dni kiedy mój nastrój ulegał pogorszeniu, a szczególnie jak trafiłam sama do szpitala i musiałam zostawić dzieciątko w domu. Mnie jednak doskwierało coś innego a był to paniczny lęk o dziecko, bałam się że mu się coś stanie do tego stopnia że jak nikogo nie było w domu nie zostawiłam Jaśka samego. I dobrze że połozna która do mnie przychodziła mi troszkę przetłumaczyła i pomogła się uporać ze strachem o małego/

2013-02-03 13:16

Przechodziłam przez podobne załamanie,u mnie trwało to koło 3 tygodnie po porodzie.Nie umiałam nawiazac wiezi z mała,nie cieszyło mnie zajmowanie sie nia,robiłam wszystko jak "robot".Oczywiscie jak przystalo na "Matke-Polke" dusiłam wszystko w sobie i udawalam ze jest ok...Jednak pewnego dnia nie wytrzymałąm i w spazmach placzu powiedzialm mezowi ze nie chce małej i żałuje że sie urodziła...Mąż w szoku wzioł w pracy wolne i pomagal mi przy malej,byl przy nas dzien i noc.Naprawde bardzo mi to pomoglo,wyszlam z domu,wzielma sie w garsc i nawet sama niewie kiedy to zalamanie mineło..Ale naprawde nie zycze nikomu tego,do tej pory gdy o tym pomysle mam wyrzuty sumienia jak mogłam nie chciec swojej córki i sie tego wstydze...Najwazniejsze wedlug mnie to pomoc takiej osobie,mnie pomoc meza okazala sie zbawienna i niewiem co bym bez niego zrobila.najgorsze jest siedzenie 24 h z dzieckiem w 4 scianach.