Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2189 Wątki)

Depresja dnia trzeciego - czyli "Baby blues"

Data utworzenia : 2013-07-26 23:35 | Ostatni komentarz 2022-08-19 09:10

położna kinga

11907 Odsłony
303 Komentarze

Wiele z Was po porodzie odczuwa niepokój, zmęczenie, przygnębienie. Obawiacie się, czy poradzicie sobie w nowej roli matki, czy dacie radę opiekować się następnym dzieckiem...Przyczyną "Baby blues" jest huśtawka hormonalna do której dołącza się zmęczenie i brak snu. Wszystkie wiemy, że pierwsze dni po porodzie nie są łatwe. Krocze boli, karmienie piersią nie wygląda tak, jak pisało w książkach, marzysz o przespaniu choć 3-4 godzin. Nie duś tego w sobie, porozmawiaj z położną, z najbliższymi. Opowiedz o swoich problemach i obawach, a okaże się, że masz w nich wsparcie i ogromną pomoc. Wówczas taki kryzys z pewnością da się przetrwać. Redakcja LOVI: zapraszamy także do zapoznania się z treścią artykułu Baby blues a depresja poporodowa

2013-08-23 11:03

Najgorszy jest taki personel, który nie wspiera, a powinno by wręcz przeciwnie. Myślę, że dużo zależy od nastawienia pielęgniarek, ale niestety nie każda zawsze ma dobry humor. Ja całe szczęście jakoś to przetrwałam, a teksty typu "masz za mało mleka, lub za chude" słyszałam ze strony bliskich mi osób. Cieszę się, że się nie poddałam i dziś karmię piersią, chociaż niewiele by brakowało, a zrezygnowałabym z tego sposobu. Najważniejsze to się nie poddawać i w tych dniach kiedy doskwiera nam depresja słucha tylko tych, którzy chcą dla nas jak najlepiej i nie wtrącają się we wszystko co robimy.

2013-08-22 21:08

reż miałam ciężko! nie dość że człowiek cały obolały to w szpitalu trafiłam na mało sympatyczne pielęgniarki, które zamiast pomóc np. przystawić dziecko do piersi to stały nade mną, szarpały mi pierś i puszczały teksty w stylu: nie ma pani mleka, trzeba dać butle! i mimo mojego sprzeciwu wepchała mu butle tak, że zwrócił i miał czkawice! albo jak sobie poryczy nic mu nie będzie! jak wracałam ze szpitala do domu to wyłam całą drogę tak mi nerwy schodziły! i tak powinno się kobiety traktować?? od razu można się depresji nabawić! pozdrawiam

2013-08-21 22:22

Ja sie ciesze, ze juz praktycznie wrocilam do formy, ze hormony sie uspokoily, bo wszystko mnie denerwowalo oj wszystko... Teraz jest lepiej, a to chyba dzieki temu tez, ze nie wyglądam jak flak, ale zaczynam przypominać kobiete :D po porodzie cale to oczyszczanie i w ogóle wygląd dodatkowo przytlaczal...i jeszcze rady wszystkich dookola co i jak powinno sie robić - "rewelacja" ;) dziewczyny, przezylysmy to :) i z jednej strony juz mi tego brakuje, bo to jednak wchodzi w sklad tego cudownego wydarzenia jakim jest pojawienie sie dzieciatka... Jest mi tylko przykro, ze nie kazda kobieta moze tego doświadczyć...

2013-08-21 21:45

oj dobrze pamiętam swojego "baby blues'a" w czwarty dzień po porodzie. okazało się że mały ma żółtaczkę i musi być naświetlany. przywieźli maszynę do naświetleń i miałam małego po każdym karmieniu w nią wsadzać, ale mały ciągle płakał przy próbie wkładania. więc hormony wzięły górę i tak siedziałam i płakałam przy tej maszynie. na widok mojego męża i mojej mamy rozbeczałam się jeszcze bardziej. i tak ryczałam non stop od 14 do 20. potem udało mi się z małym z grać. całą noc w piekielnej maszynie przeleżał i było dobrze i moje hormony też się uspokoiły :)

2013-08-21 00:41

Ja miałam jeden dzień taką huśtawkę. Kiedy wypisano nas do domu byłam bardzo szczęśliwa, ale i troszkę obolała i zmęczona. Mimo, że to partner wstawał przez tydzień do małej w nocy, dzień po tym jak wróciliśmy do domu wszystko zaczęło mnie przygnębiać, natłok obowiązków, wizyty rodziny i brak czasu dla narzeczonego. Miałam ochotę wybuchnąć płaczem, jednak powstrzymywałam się. Partner dobrze wiedział, że coś jest ze mną nie tak, ponieważ cały czas starał się wyciągnąć ze mnie przyczynę nastroju, jednak mówiłam mu, że wszystko jest w porządku. Więcej nie przypominam sobie sytuacji, gdybym miała zachwiania równowagi i mam nadzieję, że więcej mnie to nie dopadnie :)

2013-07-27 21:44

U mnie przy pierwszym porodzie nie bylo "baby blues"... No przynajmniej nie takiego, u mnie sie to objawialo, ze nie chcialam nikomu oddac dziecka :) denerwowalo mnie podanie dziecka nawet mamie czy teściowej, nie bylo placzu, raczej nerwy, ze w szpitalu trzeba byc te trzy doby i byl stres jak dziecko zaplakalo... Za to po drugim porodzie byly lzy... Skumulowalo sie, ze brzuch bolal po cesarce, jednoczesnie przy karmieniu piersia (z którego za zadne skarby nie chcialam i nie chce rezygnować) obkurczanie macicy bolalo jak skurcze porodowe (bo tak sie odczuwa przy drugim i kolejnych dzieciach), na dodatek jakas infekcja mnie dopadla - crp skoczyli, temperatura sie podniosla... Przyszla do mnie tesciowa z moja mama i mowily jaka to dzielna bylam, ze mimo stresu nie plakalam, nie krzyczalam po porodzie ani juz po operacji, nie narzekalam... Ja im wtedy powiedzialam,ze za to teraz mi sie plakac chce bo tak mnie brzuch boli i piersi, ze nie wyrabiam... To mnie przytulamy i pocieszaly aż kroplowke dostalam i przeszlo :) pozniej zalamania juz nie bylo... Dobrze wiedzieć, ze jest wsparcie i ktoś kto moze pomoc... Minelo juz 7 tygodni i to strasznie szybko, jednak strasznie wolno mi sie to wszystko obkurcza i mam chwile wątpliwości co do siebie, ze nie wygladam tak jakbym chciala, ze jestem zmeczona, bo w koncu z dwojka w domu jestem, czasem nie mam czasu zjesc, nie mówiąc o spaniu, ale jeszcze ani razu nie narzekalam na moje dzieci... Mysle, ze nie tylko "baby blues" dnia trzeciego daje w kość, ale mozna to podciągnąć na caly okres pologu ;)

2013-07-27 12:58

Pamiętam to do dzis. Zaraz po porodzie czułam się szczęśliwa, ale na drugi dzien kiedy doszło zmęczenie juz pomalu wychodziłam z siebie.Dobrze ze pomogła mi trochę przy dziecku dziewczyna która ze mną leżała na sali, ale trzeciego dnia ja wypisali. niestety przyszła kolejna, która była strasznie drażniąca, czekała na poród i jadła wszystko co popadnie. Juz mialam dosyć, a czekały mnie jeszcze 3 dni, bo dzień po porodzie powiedziano mi że Amelka zaraziła sie bakteria i musi dostać antybiotyk. Bylam wyczerpana, ale pomagal mi maz i moja mana, ktorzy mnie wspierali. Pomalu tez mialam dosyc wizyt znajomych osób w szpitalu, a do tego znajomi ktorzy przychodzili do dziewczyny obok, która jeszcze nie urodziła i była pelna energii, a ja obok meczylam się z placzaca Amelka, która nie mogła chwycić piersi. To był czwarty dzień i tego dnia popłakałam się ze nie dam rady, wtedy z pomocą przyszedł mój maz, który wsparł mnie i pocieczal tak samo jak moja mama, a położna z uśmiechem powiedział do męża zeby się nie przejmował bo to hormony i teraz moge mieć takie hilustawki. Po kilku dniach wszystko minęło, a dzis cieszę się macierzyństwem :)