Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2197 Wątki)

Depresja dnia trzeciego - czyli "Baby blues"

Data utworzenia : 2013-07-26 23:35 | Ostatni komentarz 2022-08-19 09:10

położna kinga

11959 Odsłony
303 Komentarze

Wiele z Was po porodzie odczuwa niepokój, zmęczenie, przygnębienie. Obawiacie się, czy poradzicie sobie w nowej roli matki, czy dacie radę opiekować się następnym dzieckiem...Przyczyną "Baby blues" jest huśtawka hormonalna do której dołącza się zmęczenie i brak snu. Wszystkie wiemy, że pierwsze dni po porodzie nie są łatwe. Krocze boli, karmienie piersią nie wygląda tak, jak pisało w książkach, marzysz o przespaniu choć 3-4 godzin. Nie duś tego w sobie, porozmawiaj z położną, z najbliższymi. Opowiedz o swoich problemach i obawach, a okaże się, że masz w nich wsparcie i ogromną pomoc. Wówczas taki kryzys z pewnością da się przetrwać. Redakcja LOVI: zapraszamy także do zapoznania się z treścią artykułu Baby blues a depresja poporodowa

2013-09-21 23:25

U mnie napady płaczu przychodzą wraz z okresem...

2013-09-21 22:49

Ryczałam bez przerwy. Nie wiedziałam dlaczego. Mąż mówi, że byłam jak z innej planety. Do tego zupełnie nie kojarzyłam mojego stanu z baby blues.

2013-09-02 15:43

U mnie "Baby blues" wystąpił później, 3 dnia cieszyłam się że wyszłam ze szpitala. Na początku mąż wziął wolne i bardzo mi pomagał, rodzice również byli pomocni (gdy oni wychodzili z maluchem na spacer my odsypialiśmy). Gdy mąż wrócił do pracy a rodzice musieli wrócić do swoich zajęć zaczęła dopadać mnie rutyna, zmęczenie i załamanie, ale tu także pomoc bliskich okazała się bezcenna.

2013-08-29 10:35

Carol właśnie po to też jest to forum- żeby się wygadać, ponarzekać na to co nas wkurza lub wyżalić jeśli brakuje sił. Ja chciałabym mieć dwoje dzieci ale pilnując Matiego nie wyobrażam sobie jeszcze mieć niemowlęcia na głowie. Tak więc podziwiam Cię, wierz mi. Ja muszę przyznać, że jak byłam zmęczona opieką nad synkiem kiedy ten miał te parę miesięcy to wcale mi się nie chciało chodzić na spacery i gdyby mama do mnie nie przychodziła i siłą nie wyciągała to pewnie maluch byłby na dworze od przypadku do przypadku :( A co do wtrącania to też tego nie trawię. Co innego jeśli proszę o radę, a co innego jak ktoś się wtrąca. Raz tak miałam kiedy ktoś uparcie mi wmawiał, że dziecko na pewno jest głodne albo ma mokro bo przecież cały czas płacze. I moje tłumaczenia, że po prostu marudzi albo jest zmęczony były jak groch o ścianę. Skoro płacze to ma mokro albo jest głodny bo inaczej by nie płakał. Masakra Lipka u nas też jest dziecko w rodzinie, które jest super hiper rozwinięte. Jak mnie pytają czy mój syn to czy tamto już umie bo tamta już dawno to czuję się jakbym coś zawaliła w wychowywaniu. Bo faktycznie jest przepaść w umiejętnościach.Ona wszystko je, Mat papki mimo roku, ona gada Mat nie bardzo, poza tym synek boi się nowych rzeczy i osób i potrzebuje chwili na oswojenie,a tamta jest jak torpeda, zero stresu i zahamowań. Zaczynam nie lubić tego dziecka! Grrrrr! Lipka z tym podobieństwem to się nie przejmuj bo są takie przesądy, że synek ma być podobny do mamy, a córka do taty i wtedy będą mieć powodzenie u płci przeciwnej. Tak więc na pewno stad ten zachwyt podobieństwem do taty ;)

2013-08-29 08:05

Karolinko dobrze jest czasem wyrzucić gniew z siebie. Ja też nie lubię jak ktoś mi się wtraca w wychowanie dziecka, albo słyszę czest porównania że bedzie tak jak...i pada imię innego dziecka. A skąd oni to wszystko wiedza? Poprostu mam czasami dosyć jak uważają ze więcej wiedza niż ja. Albo mówią ze moja córka nie jest do mnie podobna tylko do tatusia i wchodzą w zachwyt. Sama nie wiem może jestem uprzedzona do kilku osób, ale poprostu nie lubię jak ktoś mi Wyka nos tam gdzie nie trzeba? Albo próbuje zrobić mi na złość. Ehh I ja trochę z siebie wyrzucilam. Tak wiec Karolinko nie jestes sans :-)

2013-08-28 21:15

Oj empatia... Albo ciagle teraz slysze od rodziny, zeby nie zaniedbywać starszego synka, a qrka czy zaniedbuje? Bawię sie z nim, przytulam, caluje, karmie, ale wiadomo, ze czesto jestem przy mlodszym... Dzis Np.uslyszalam, ze za Malo jestem na dworze... A staram sie wychodzic codziennie popoludniu, jak tylko maz wraca z pracy, ale chyba będę musiała dzwonic do rodzicow i sie meldować, ze jestem na spacerze bo inaczej dostane fiola od ciaglych komentarzy... Tak teraz mnie nawiedzila ta mysl jak przeczytalam to co napisałaś lipka... No i z tym dokarmianiem to juz szlag mnie trafia... Albo jak tylko synek mi placze to ciagle komentarze - "kolka kolka, ale dlaczego aż tyle placze? Na pewno mu cos dolega? Co ty zjadlas?" szkoda gadac... Ogólnie jestem chyba zbyt podirytowana dzis...

2013-08-27 07:56

Synek urodził się późnym wieczorem więc do sali na oddziale poporodowym trafiłam w nocy. O spaniu nie było mowy. Niestety maleństwo całe dnie i noce płakało. Jak się później okazało synek miał złamany obojczyk i myślę, że stąd tak było ciężko. Nie spałam trzy noce z rzędu, trochę udawało się przymknąć oczy w dzień jak zabierali małego na kroplówkę ( miał infekcję ). Szczęście spowodowane narodzinami synka było przyćmione okropnym zmęczeniem. Miałam dość wszystkiego. Wydawało mi się, że nigdy nie wyjdę z tego szpitala ( byliśmy 6 dni przez tą właśnie infekcję ). Moje dziecko słychać było na całym oddziale przez ciągły płacz. Sądziłam, że dziecko takie jest - marudne i martwiłam się dodatkowo tym, że przeszkadzamy innym mamom i ich dzieciom. Położne nie zainteresowały się dlaczego maluszek tak się zachowuje.. Strofowały mnie, że nie dokarmiam dziecka i płacze z głodu albo, że go nie przytulam i nie noszę i przyczyną jest brak bliskości. Gdyby na oddziałach było więcej empatii mamy naprawdę czułyby się dużo lepiej!

2013-08-23 15:43

No niestety bywa, że spotka się na swojej szpitalnej drodze położne i pielęgniarki jakby to nazwać...niezbyt przyjaźnie nastawione do świata. Moja rada jest taka: lewym uchem wpuścić a prawym wypuścić niezbyt przyjemne komentarze. Wiem, że to trudne zwłaszcza w tak trudnej sytuacji po porodzie, kiedy jest się zmęczonym i obolałym. Pozdrawiam.