Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2339 Wątki)

Czy przy porodzie towarzyszył wam partner? / Czy warto rodzić z partnerem lub mężem?

Data utworzenia : 2013-01-15 19:14 | Ostatni komentarz 2016-11-24 13:41

Konto usunięte

79179 Odsłony
1329 Komentarze

Ja rodziłam sama, mimo, że cesarkę zrobiono mi dopiero pod koniec porodu to we wcześniejszej fazie nie chciałam, by towarzyszył mi narzeczony. Nie miałam takiej potrzeby ale i on sam nie chciał. Przyjechał dopiero wieczorem po wszystkim. A jak to było z Wami mamusie?

2015-12-14 21:44

No tu nie ma dyskusji, wbrew sobie też nie można postępować i jeśli kobieta nie chce to też nie powinna się zmuszać. U nas akurat była nieprzymuszona chęć z obu stron i trochę mi żal, że nie udało się do końca naturalnie, no ale cóż nie na wszystko mamy wpływ.

2015-12-12 20:53

Jeden facet może mniej przeżywać, drugi bardziej. Jeden jest wrażliwy na widok krwi, drugiego to nie ruszy. Jeden facet nie chce być, bo będzie bał się, że nie będzie umiał pomóc w żaden sposob, a drugi wręcz przeciwnie. Ale pamiętajmy, że nie wolno zmuszać naszych mężczyzn do obecności przy porodzie. Jeśli nie chcą, to nie ma co ich zmuszać na siłę, bo to może pogorszyć późniejsze relacje między nami

2015-12-12 16:34

Manndarynka pewnie mąż przeżywał to szczególnie bo rodziłam dwoje dzieci. Bał się, że będą jakieś komplikacje. Tej nocy co rodziłam chłopaków mąż był wtedy w pracy. Nikt nie mógł się do niego dodzwonić by przekazać radosną nowinę. Moja siostra dodzwoniła się za któryś razem i jak powiedziała, że jest już po wszystkim to nie wiedział co ma odpowiedzieć, bardzo się wzruszył. Filmy do końca nie odzwierciedlają realnego wydarzenia, jakim jest poród. Czasami wydaje nam się, że mężczyzna jest silny, a potem okazuje się zupełnie co innego :-) Z tym pożądaniem to też nic nie wiadomo. Jak się mąż tak napatrzy na takie widoki to potem może mieć jakiś uraz psychiczny. Przy podjęciu takiej decyzji trzeba brać pod uwagę każdą ewentualność ;-)

2015-12-12 16:25

adamos jestem podobnego zdania:-) tzn mój mąż nie jest jakoś specjalnie wrażliwy, raczej nie powinny go ruszać takie rzeczy (RACZEJ), wspólnie z mężem oglądaliśmy sobie jeszcze przed pierwszym porodem naturalne porody w internecie, cesarki. Pamiętam, że jeszcze sam mi mówił, zobacz kochanie to nic strasznego, zobacz jak ładnie dzidziuś wychodzi :-))))) Tak czy inaczej filmiki filmikami a rzeczywistość rzeczywistością i ja po prostu nie chciałam, żeby był. Facet to facet a jak by mu to zostało w pamięci i potem nie czuł by żadnego pożądania - kto wie??? nie mam pojęcia jakby mogło być, możę by było wszystko ok i było by normalnie, a może by mu coś tam zostało w pamięci i nie mógł by o tym zapomnieć i się przełamać,.. Tak czy inaczej w moim przypadku było tak, że pierwszy poród zakończył się cesarką, więc nie mógł przy mnie być a na drugi po prostu nie zdążył:-)))

2015-12-12 16:19

Nie widziałam głębszego sensu w tym by mąż był przy porodzie. Wiem jaki jest wrażliwy, jak wszystko przeżywa. Wiedziałam, że i tak nie zabierze ode mnie tego całego porodowego bólu. Nie chciałam by oglądał mnie w takim stanie. Wolałam żeby regenerował swoje siły do opieki nad dziećmi :-) I tak pewnie podczas porodu niewiele by mi pomógł, a na pewno bardzo by to wszystko niepotrzebnie przeżywał. Uważam, że jak kobieta ma taką potrzebę to dla czego nie. Ja nie widziałam w tym żadnego sensu i jestem zadowolona z tej decyzji :-)

2015-12-12 15:37

Wazne jest wsparcie bliskich ale ja rodzilam sama maz niestety byl w pracy

2015-12-12 15:29

bardzo bym chciała żeby mój mąż był obecny podczas porodu niestety pierwszy poród zakończył się cc i mąż nie mógł być przy tym obecny a szkoda bo na pewno mniej bym się bała mam nadzieję że 2 raz będzie dane mi rodzić siłami natury i mój mąż będzie przy mnie

2015-12-12 10:12

Ja sobie nie wyobrażam porodu bez męża... to co przeżyłam było straszne i dopiero niedawno się z tego otrząsnęłam. Przez całe 12h mąż wspierał mnie, masował, tulił, pomagał pod prysznicem. Położna nie mogła być ze mną cały czas bo obsługiwała kilka porodów na raz i zwariowałabym chyba gdybym musiała te bóle znosić sama. Najgorzej było kiedy zapadła decyzja o cesarce bo mojemu dziecku zaczęło spadać tętno... wszystko działo się tak szybko że zdążyłam tylko powiedzieć mężowi że go kocham i że się boję... potem już tylko zobaczyłam jego łzy, szybkie migniecia twarzy lekarzy i pielęgniarek i usłyszałam słowa lekarza "teraz będziesz spała" - to najgorsze uczucie na świecie kiedy nie wiesz co za chwilę z Tobą i dzieckiem będzie... potem się obudziłam na OIOMie i była m całkiem sama, oczywiście pod opieką pielęgniarek, ale nikt nie mógł do mnie podejść. Nie wiedziałam gdzie jest moje dziecko i co z nim bo pielęgniarki nie mogły mi udzielać szczegółowych informacji. Mąż pomachał mi tylko z daleka a potem przyszedł lekarz powiedzieć co z dzieckiem. Całą noc byłam sama, budziłam się co 20 minut i myślałam że już rano i mąż przyjedzie i zawiezie mnie do córki na neonatologie. To była najdłuższa i najgorsza noc w moim życiu. Nie wyobrażam sobie porodu bez męża.