Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2337 Wątki)

Czy przy porodzie towarzyszył wam partner? / Czy warto rodzić z partnerem lub mężem?

Data utworzenia : 2013-01-15 19:14 | Ostatni komentarz 2016-11-24 13:41

Konto usunięte

79035 Odsłony
1329 Komentarze

Ja rodziłam sama, mimo, że cesarkę zrobiono mi dopiero pod koniec porodu to we wcześniejszej fazie nie chciałam, by towarzyszył mi narzeczony. Nie miałam takiej potrzeby ale i on sam nie chciał. Przyjechał dopiero wieczorem po wszystkim. A jak to było z Wami mamusie?

2016-10-07 10:41

Pomimo że jestem dopiero w 16tc bardzo często zastanawiam sie już nad porodem. Bardzo bym chciała żeby mój mąż był wtedy przy mnie ale on niestety nie chce - boi się chyba że nie da rady. Nie chcę go ani przekonywać ani namawiać, prosić. Mam jedynie nadzieje że przez te nadchodzące pół roku zmieni jeszcze zdanie.

2016-10-07 10:35

My chcieliśmy rodzić razem, ale niestety skończyło się cesarskim cięciem i męża nie mogło być na sali. Ale widzieliśmy się tuż przed i zobaczyliśmy się tuż po, razem z dzieciątkiem :) Operacja trwała jakieś 25 minut, więc tyle było rozłąki ;)

2016-10-06 23:04

Ja od początku ciąży byłam przeciwna porodowi rodzinnemu. Jakoś uważałam, że nie jest to miejsce dla niego, że chcę sama itd. Zawsze śmiać mi się chciało bo jak tylko ktoś go zapytał czy będzie rodził ze mną zawsze odpowiadał, że oczywiście bo on chce mnie trzymać za rękę, wspierać i widzieć jak na świat przychodzi jego Synek. Po pewnym czasie stwierdziłam, że ok skoro mąż chce być ze mną i widzę jakie to jest dla niego ważne to ja się na to zgadzam. I powiem Wam, że pomimo iż mój poród zakończył się cc uważam, że była to moja najlepsza decyzja, ciesząc się równocześnie, że mój mąż tak nalegał i nie odpuszczał. Jego sama obecność dawała mi na prawdę dużo wsparcia, podawał mi wodę, rozweselał, masował, chodził ze mną po korytarzu, trzymał mnie za rękę. Jego obecność powodowała, że czułam się bezpiecznie i wiedziałam, że skoro on jest blisko to ani mi ani Synkowi nic się nie może przecież stać. Przecież on czuwa nad naszym bezpieczeństwem. :) Jednego jestem pewna nie powinno się wywierać wpływu na tatusiach i kazać im być razem z nami. Nie każdy może sobie poradzić z bezradnością, która będzie im towarzyszyła przez cały poród. Przecież będą widzieli ból i cierpienie swojej żony czy też partnerki a sami nie będą w stanie jej pomóc. Pomijam fakt, że może zemdleć na widok krwi bo to w tej chwili najmniejszy problem :) Zawsze będzie ktoś kto się nim zajmie ;)) Decyzja musi być wspólna i przemyślana i bez wywierania wpływu.

2016-10-06 10:02

Mój mąż bardzo chciał być przy porodzie i nie ukrywam, że bardzo mi to pomoglo. Niestety nie mógł zostać do końca ponieważ poród zakończył się za pomocą vacum.

2016-10-06 09:55

Mój mąż na początku nie chciał iść ze mną , ale jak leżałam już na porodówce to nie wytrzymał pod drzwiami i poprosił położną aby go do mnie wpuściła . I bardzo się cieszyłam z tego ,że odważył się i przyszedł do mnie. Dla niego musiało być to wielkie wyzwanie ,że się odważył , bo bardzo boi się widoku i zapachu krwi , mdleje jak widzi dużo krwi , ale zdecydował się i przyszedł do mnie . Lecz nie doczekał do końca porodu , bo po zabrali mnie na cc . I znów musiał czekać przed salą , ale przynajmniej ominęły go widoki krwi .

2016-10-06 09:39

Michalina fajnie że masz aż takie relacje z mamą ja co prawda również nie mogę narzekać bo jest wspaniała i kocham ją nad życie ale jednak wolałam obecność męża niż mamy na sali porodowej ;-)

2016-10-06 09:32

Przy moim porodzie był mąż i Mama. I powiem Wam, że nie wiem, jak bym dała radę bez nich. Co prawda Mama wkurzała mnie momentami, np. gdy krzyknęłam "ała już nie mogę" a ona do mnie "musisz!"... no przecież wiem :D Ale tak naprawdę otrzymałam od nich ogromne wsparcie, nie byli "piątym kołem u wozu", w odpowiednich momentach dawali mi robić to, co muszę, a w międzyczasie podali mi wodę, włączyli muzykę, mąż trzymał mnie za rękę... ja ze swojego doświadczenia każdemu polecam. Poza tym niezwykłe uczucie zobaczyć, jak mąż płacze, gdy córcia wychyliła główkę :)

2016-10-06 00:17

Mój nie był pewien czy chce, ja byłam przeciwna. Przy pierwszej córce trafiliśmy na polozna, która go wpuscila i szczerze mówiąc, działał mi na nerwy. Strasznie chciał pomóc, widziałam tą jego bezradność w oczach, przy każdym skurczu chciał coś zrobić, żeby mi pomóc, m in masowal plecy, a mnie ten dotyk draznil. Pytałam później położnej o te moje odczucia, powiedziała ze często tak jest. W końcu udało mi się go wygonic, bo wiem, że źle się z tym czuł, że ja cierpię. Co prawda i tak skończyło się cc, ale potwierdziło się moje przeczucie, że porodowka to nie miejsce dla mojego męża. Jedyne co, to szkoda mi, że nie mógł być w momencie, jak wyjmowali mi córk, że tylko ja miałam to szczęście przywitac je na świecie