Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2335 Wątki)

Czy przy porodzie towarzyszył wam partner? / Czy warto rodzić z partnerem lub mężem?

Data utworzenia : 2013-01-15 19:14 | Ostatni komentarz 2016-11-24 13:41

Konto usunięte

79022 Odsłony
1329 Komentarze

Ja rodziłam sama, mimo, że cesarkę zrobiono mi dopiero pod koniec porodu to we wcześniejszej fazie nie chciałam, by towarzyszył mi narzeczony. Nie miałam takiej potrzeby ale i on sam nie chciał. Przyjechał dopiero wieczorem po wszystkim. A jak to było z Wami mamusie?

2016-11-03 09:53

Mój mąż też był przy porodzie i jako pierwszy zobaczył małą bo zajrzał gdy było widać główkę. Był bardzo pomocny, podawał mi wszystko, poprawiał zagłówek, był pośrednikiem pomiędzy mną a personelem szpitala. Przy tym porodzie też chce być:-)

2016-11-03 09:02

Mój mąż też był przy mnie i gdyby nie on to pewnie bym zwariowała sama na porodówce:( jeszcze tyle godzin-19:( to on zachował zimną krew, uspakajał mnie, rozmawiał z położna , z lekarzami. Z mamą jakoś nie wyobrażam sobie porodu, bo pewnie by mnie denerwowała swoimi "racjami", zresztą mąż zadzwonił do rodziców dopiero rano, że zaczełam rodzić a rodziłam od wieczora:( i i tak non stop dzwonili co tak długo, czy wszystko w porządku. Pytałam teraz męża czy przy drugim porodzie będzie-powiedział, że oczywiście.:)

2016-11-03 09:00

Jak tak czytam Was i przypominam sobie pierwszy poród sn z mężem, to teraz, kiedy czeka mnie cc, jest mi smutno, że męża nie będzie przy mnie, że po cc będę na pooperacyjnej sama bez męża a córkę będą tylko do karmienia przynosić ech..... Warto mieć męża przy sobie, bo poród to film, że wody płodowe jak z wiadra, pędem do szpitala, 5minut darcia się na cały oddział mnóstwo potu i jest dziecko. Poród to godziny skurczów, chodzenie z oksy,piłka, prysznic..... Samej czas na pewno wydaje się dwa razy dłuższy.

2016-11-03 08:52

Przy mnie byl maz i mama, i naprawde kazdemu polecam. W ogole z moim mezem sytuacja zabawna, bo dluuugo powtatzal ze nie, ze nie chce, ze sie boi. Po czym zawiozl mnie do szpitala i jak gdyby nigdy nic chodzil ze mna wszedzie, i na sale porodowa tez :) Mama "pilnowala" bardziej poloznej, obserwowala co sie dzieje, patrzyla na ktg i obserwowala skurcze, a maz po prostu byl kolo mnie, trzymal mnie za reke, przytulal jak tego chcialam. Na pewno fajniej jest - ptzynajmniej mnie tak sie wydaje - miec kogos kogo znamy, komu ufamy przy sobie. Nawet jesli nic nie robia, to ich obecnosc uspokaja.

2016-11-03 06:25

Ze mna byla siostra, ale nie od poczatku. Ok dwoch godzin bylam sama, ale nie moge narzekac na zla opieke. Byly wspaniale, pomocne polozne i moj lekarz, ktory przy mocniejszym bolu po badaniu ginekologicznym, kiedy nie zdazylam dojsc do lozka, zaczal masowac mi kręgosłup. Potem pokazal mojej siostrze jak to robic, wiec pomoc i opieke miala rewelacyjna. Siostra byla bardzo pomocna, masowala, odliczala skurcze, ich czestotliwosc i czas, jak pidchodzila polozna to bylam w szoku jak wszystko poloznej przekazywala np" skurcze co 5 minut, trwaja ok 2 minuty" itd, bo ja nie mialam do tego glowy, dodatkowo wspierała emocjonalnie i podtrzymywalana duchu. Kiedy mnie szyli, to byla przy mojej coreczce. Wiec jezeli maz nie chce z Wami rodzic, a jest mozliwosc wziecia kogos bliskiego to ja polecam bardzo wziac taka osobe.

2016-11-02 23:33

warto rodzic z kims, personel wtedy jest czujniejszy, wie, ze wrazie czego jest świadek itp., ale nie musi to byc mąż, jesli kobieta lepiej sie czuje bez towarzystwa bliskich, to nie ma sensu sie zmuszac, komfort przy rodzeniu jest najwazniejszy

2016-11-02 21:30

Mój mąż też był ze mną i też czekał na synka. Zobaczył go jako pierwszy a później ja leżałam na pooperacyjnej dwie godziny a mąż mógł w tym czasie być z Synkiem więc i ja byłam spokojna, bo wiedziałam że mój mąż tam jest i bacznie obserwuje.

2016-11-02 15:40

Moj mąż nie chciał być przy porodzie, byłam dogadana z mamą by w razie potrzeby mi towarzyszyła. Przy pierwszym dziecku okazało się, że będzie cc. Mąż przyjął w sumie z ulga, że nie będzie musiał być na sali ze mną. Przy drugim porodzie wiedziałam, że będzie ciecie. Mąż musiał w tym czasie zająć się synem. Znów moja mama zaoferowała swoją obecność. Przy cięciu na sali nie była, ale czekała przed. Pierwsza widziała wnuczkę, mąż później na chwilę przyjechał.