Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2335 Wątki)

Czy przy porodzie towarzyszył wam partner? / Czy warto rodzić z partnerem lub mężem?

Data utworzenia : 2013-01-15 19:14 | Ostatni komentarz 2016-11-24 13:41

Konto usunięte

79002 Odsłony
1329 Komentarze

Ja rodziłam sama, mimo, że cesarkę zrobiono mi dopiero pod koniec porodu to we wcześniejszej fazie nie chciałam, by towarzyszył mi narzeczony. Nie miałam takiej potrzeby ale i on sam nie chciał. Przyjechał dopiero wieczorem po wszystkim. A jak to było z Wami mamusie?

2013-08-20 23:23

Podczas mojego porodu był obecny tatuś Lenki :) Jeszcze w trakcie ciąży, gdy rozmawialiśmy o tym, zapewniał mnie, że chce być przy porodzie, jednak sama nie byłam zdecydowana, czy to dobry pomysł. Do ostatniej chwili nie wiedziałam, czy mam dzwonić po narzeczonego, jednak, gdy trafiłam na porodówkę od razu do niego zadzwoniłam i poprosiłam by przyjechał (było to około godziny 23). Musiałam długo czekać na lekarza, ponieważ była to niedziela, lekarzy było niewielu, a dużo rodzących. Położna zaleciła bym poszła do łazienki i robiła natrysk ciepłą wodą na brzuch, tak więc siedziałam pod prysznicem, z bólami, a partner tylko się przyglądał. Kiedy kazano mi położyć się na łóżku i dostałam pierwsze znieczulenie, zachciało mi się spać i mojemu partnerowi również. łapałam lekkie drzemki, a gdy skurcze powracały nie mogłam wytrzymać. Dostałam jeszcze dwa znieczulenia i sytuacja się powtarzała. Kiedy trzecie znieczulenie odpuszczało zjawił się lekarz (około godziny 13) i zalecił parcie. I tu bardzo pomógł mi mój narzeczony, który podtrzymywał mi nogi i głowę w momencie parcia. Kiedy Lenka przyszła na świat, byłam lekko oszołomiona. W momencie, gdy położono mi ją na brzuch, spojrzałam na jej tatusia i widziałam, że jest o krok od płaczu. Gdy położna zapytała czy chce przeciąć pępowinę, odmówił skinieniem głowy, ponieważ nie mógł się ruszyć ani powiedzieć słowa. Lenkę zabrano na badania, a ja leżałam sama na tej sali, ponieważ straciłam sporo krwi i byłam osłabiona, a tata Lenki pojechał po kilka rzeczy dla niej o których zapomnieliśmy. Kilka godzin później, gdy byłyśmy już z małą w sali poporodowej, mój ukochany powiedział, że to była najpiękniejsza chwila w jego życiu.

2013-07-31 07:21

Zgadzam się z Karolinka wspólne dziecko tak wiec wspólny poród. Mój maz jeszcze jak nie byłam w ciąży, ale też w trakcie mówił ze on nie da rady być przy porodzie. Ja nie naciskalam i on sam zdecydował ze chce uczestniczyć w tak ważnym wydarzeniu jak przyjście na świat naszego maleństwa. Bałam się tylko ze później nie bedzie patrzył na mnie jak na kobietę bo wiele się nasluchalam, ale dziś mogę powiedzieć ze w naszym przypadku nic się nie zmieniło i maz patrzy na mnie tak jak dawniej. Przemek bardzo mi pomógł w tych trudnych chwialach i zalał cala porodowke woda ponieważ przez caly czas chlodzil mnie i robił mi zimne okłady. Mówi też ze nie wyobraża sobie porodu bez swojej obecności. A co do krwi to nawet nie zwracał na to uwagi podczas porodu.

2013-07-30 22:38

Zgadzam sie z dziewczynami :) ja cala pierwsza ciaze myslalam, ze nie będę chciala meza przy porodzie, ale jak nadszedl ten dzień to mu powiedzialam, ze jak go nie będzie to nie rodzę :) pomagal mi duuzo, zresztą juz o tym pisalam i bylam jeszcze odwazniejsza jak on byl przy mnie... Nie mogl patrzec jak sie mecze, ale przynajmniej widzial ile jestem w stanie znieść dla naszego dzieciatka... Pozniej byl szczesliwy, ze wzial sobie w pracy wolne, zeby byc z nami :) w obu przypadkach byl zaraz po narodzinach, za drugim razem widzial malenstwo szybciej niż ja bo zakończyli sie cesarka :) i porod zblizyl nas do siebie... Pozniej dostalam od niego prezent - zloty pierścionek x2, bo po każdym porodzie mam teraz pamiątkę, nosze na palcach :) jeżeli natomiast chlopak boi sie bolu to nie ma co go zmuszać, ale w czasie skurczy moglby ci pomoc, w koncu to wasze wspolne dziecko :)

2013-07-30 22:21

Miśka19, mój mąż uczestniczył w porodzie, ale poprosiłam by wyszedł w ostatnim momencie porodu, gdy bardzo się męczyłam, ból był niemiłosierny i chciałam z tym bólem zostać sama i skupić się na sobie. Zresztą on też źle znosił widok, gdy cierpię.Wrócił na odcięcie pępowiny. Był bardzo wzruszony, gdy lekarz mu podał nożyczki:-) Potem był z nami cały czas. Poród to często długi proces. Na początku partner jest bardzo potrzebny, by podać wodę, przytulić, pobyć przy Tobie, pomasować Ci dół pleców. Potem jeśli oboje wolicie lub gdy nie czuje się na siłach, poczeka za drzwiami. Będzie mógł wejść jak już maluszek pojawi się na świecie. Na pewno będzie to wzruszające przeżycie. Nie warto go zmuszać, ale warto zachęcić by był przy topie w tym pierwszym okresie porodu, gdy jeszcze nie ma krwi, której się boi. I po porodzie, gdy wzruszenie odejmuje mowę i mężczyźni często po raz pierwszy w życiu płaczą ze szczęścia.

2013-07-30 12:10

Miśka myślę, że do takiej decyzji należy dojrzeć, nalegać chyba nie ma sensu, jedynie warto szczerze porozmawiać, jakie sa twoje obawy i czemu chcesz aby twój ukochany był w tak ważnym dla was momencie. Mozesz zaproponować aby był z tobą do czasu kiedy nie zaczniesz rodzić, taki poród raczej nie trwa 20 minut chociaż takie też się zdarzają;) Rodziłam z mężem nie wyobrażam sobie tego dnia inaczej, po dłuższych rozmowach stwierdzilismy ze jeśli ja nie bedę sie dobrze czuła w takiej sytuacji lub mąż to po prostu wyjdzie, na szczęście tego nie zrobił;) i razem przywitaliśmy na świecie nasza ukochaną córeczkę. ja trafiłam do szpitala ok 9-10 o 19:30 urodziła się mała, przez większość czasu nic się nie działo, no po za skurczami;) a tutaj pomoc i wsparcie partnera naprawdę dużo pomaga

2013-07-30 10:05

Też zastanawiam się nad tym, czy mój chłopak powinien uczestniczyć w porodzie naszego dziecka.Mamy niecałe 20 lat, on jest trochę niedojrzały, boi się krwi, przez całą ciążę powtarzał mi że nawet jak się skaleczy to mdleje. Ale mi zależy na jego obecności i trosce w tej trudnej chwili... Nie wiem czy powinnam nalegać?

2013-07-29 19:45

Pierwszy poród był z mężulkiem i nie wyobrażam sobie żeby było inaczej gdy widział że zbliża się skurcz mocno mnie przytulał ( najlepsze znieczulenie ) Niedługo na świecie pojawi się drugi nasz skarbek oczywiście i tym razem zabieram moją drugą połowę ze sobą mam nadzieje ze w tym dniu mąż nie będzie miał służby (24h) gdyż trochę trwa ściągnięcie osoby która go zastąpi ..

2013-07-18 17:13

Mój maz był jedynym mężczyzna na sali, bo akurat tego dnia była kobieta ginekolog. To on przeciął pepowine i to on wspierał nas w czasie porodu. Nigdy nie pomyslalabym ze będzie taki odważny i że tak się będzie udzielał. Dziękuję mu za to wszystko, bo bez niego poród wyglądałby zupełnie inaczej. Na koniec polozne i lekarz powiedziały : "dziekujemy panu doktorowi :D"