Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2337 Wątki)

Czy przy porodzie towarzyszył wam partner? / Czy warto rodzić z partnerem lub mężem?

Data utworzenia : 2013-01-15 19:14 | Ostatni komentarz 2016-11-24 13:41

Konto usunięte

79061 Odsłony
1329 Komentarze

Ja rodziłam sama, mimo, że cesarkę zrobiono mi dopiero pod koniec porodu to we wcześniejszej fazie nie chciałam, by towarzyszył mi narzeczony. Nie miałam takiej potrzeby ale i on sam nie chciał. Przyjechał dopiero wieczorem po wszystkim. A jak to było z Wami mamusie?

2014-12-18 21:46

Owszem, na siłę nie ma co zmuszać. Są argumenty za i sa przeciw ale ostateczna decyzja musi nalezeć do obojga partnerów bez oznak wymuszenie, bo faktycznie dla mniej silnych psychicznie może to być zbyt cięzkie przeżycie. Nie każdy poród jest piękny, jak to w filmach pokazują (mimo, ze poród jest PIĘKNY w swoisty sposób) i nie każdy znosi taki widok i przeżycia drugiej osoby. Natomiast z drugiej strony biorąc dla takich, ze tak to ujmę latawców, może być to bodziec do "czegoś" głębszego... Ewelina szacun dla Ciebie, że nie byłas zmuszającą, Zosiu, że uszanowałaś decyzję męża. kslomka przeczytaj proszę nasze wcześniejsze wpisy-myślę że dobrze uwidaczniają w czym może być pomocny towarzysz przy porodzie.

2014-12-18 13:30

U mnie miała być mama, ale musiał być mąż. Kilka dni przed faktycznym porodem powiedział, że on ze mną będzie i mam się niczym nie martwić. Obydwoje ustaliliśmy, ze nie przy samych skurczach partych i krwi lejącej się po podłodze, ale przed i zaraz po. Sam poród miałam szybki, wiec i się długo ze mną nie nasiedział. Przeciął pępowinę. U mnie nie było czasu na wsparcie, ale też nie było przy czym. Poród szybki, bezbolesny, bardzo przyjemny. Nie wyobrażam sobie jednak zmuszać go do bycia przy mnie. I co to za podejście, ze jak spłodził to niech przy porodzie ogląda. No taka jest natura i tak to sobie wymyśliła, że mężczyźni płodzą a my rodzimy. Na tym jego rola się nie kończy, a wręcz zaczyna, więc po co robić mu traumę do końca życia i jeszcze może obrzydzać seks. Chwilę będzie nam przykro, że go nie było ale nam przejdzie. Cerien - przy drugim było łatwiej :) i sama też dałaś radę i super, że męża nie katowałaś widokami na siłę :) Związek partnerski wymaga partnerskich decyzji - wspólnych i z obydwu stron akceptowalnych. Myślę, że poród to chwila, bardziej warto prosić partnera aby pomógł nam przez pierwsze dni w domu. żeby był z nami i dzieciaczkiem, wtedy dopiero jest trudno. Wszystko inaczej... :)

2014-12-18 13:01

Moj maz bardzo chcial byc przy porodzie ale niestety zycie pisalo nam inny scenariusz:( w 34 tyg trafilam do szpitala na patologie ciazy ze stanem przedrzucawkowym. I po tyyodniu opuchlizna, cisnienie sie unormowalo jedyne co by niepokojace to niska waga naszego maluszka. W poniedzialek 23 w sumie liczylam na to ze wyjde juz do domu a tu psikus...skoczylo mi bardzo cisniebie co zagrazalo zyciu memu i dziecka i ekspresowo trafilam na sale porodowa i mialam wykonane cc;( ale najwazniejsze ze z maluszkiem wszystko bylo dobrze. Kolezanki z sali zdazyly zadzwonic do meza i przyjechal lamiac wszystkie przepisy ruchu drogowego;D. Synek spedzil troche czasu w inkubatorze ale teraz jest caly i zdrowy i rosnie jak na drozdzach;)

2014-12-18 10:25

ja rodziłam dwójkę dzieci sama. Niestety moj narzeczony nie chciał przy porodzie być. Nie zmuszałam go (chodź znam przypadki gdzie kobieta kazała swojemu męzowi być przy porodzie bo jak spłodził to musi też teraz pomóc przy porodzie) i pomimo iż bardzo brakowało mi jego wsparcia szanowałam jego decyzję. Najgorzej było o pierwszym porodzie...wtedy miałam żal do świata, do siebie i do niego że zostałam z tym sama. Przy drugim porodzie było łatwiej psychicznie.

2014-12-18 10:06

Tak samo u mnie. Mąż towarzyszył mi podczas obu porodów. Był dla mnie nieocenioną pomocą. Nie wiem jakbym przeszła to wszystko bez niego. Oczywiście nie zmuszałam go, nie naciskałam. Sam chciał być przy mnie. Pomagał mi jak mógł, przekazywał polecenia położnej kiedy ja z bólu już nie wiedziałam co do mnie mówi, trzymał ze rękę, pomagał wstać, skakać na piłce. Sam się nie lada wymęczył, aż mu żyłki w oczach popękały. Nawet żal mi go było:( wrócił do domu tak zmęczony, że moja mama go nie poznała. Dzięki temu, też myślę, że bardziej mnie jeszcze docenia, wie co to znaczy poród do kobiety i jak nieraz jest to ciężkie przeżycie. A potem ogromna radość która towarzyszy nam obojgu od samego początku, te łzy wzruszenia...

2014-12-18 08:14

Mąż był przy mnie podczas dwóch porodów i bez niego nie wiem czy wszystko skończyło by się dobrze. Był ogromnym wsparciem, ale też osobą z zewnątrz, która przy okazji "patrzyła" personelowi na ręce. Byłam lepiej traktowana niż dziewczyny, które rodziły same (słyszałam chamskie komentarze lekarzy do rodzących). Nie wyobrażam sobie, żeby tym razem męża przy mnie nie było. Mój mąż do dzisiaj jest bardzo dumny, że to on pierwszy trzymał nasze córki i to jego pierwszego zobaczyły.

2014-12-14 00:38

u mnie przy porodzie był mąż i byłam n=bardzo szczęśliwa , był dla mnie strasznym wsparciem, miałam do kogo sie przytulic i usłyszeć trochę pocieszenia, byloto niezastapione. Wiadomo gdyby nie mógł byc ze mną też bym urodziła i pewnie nikt by mnie tam nie zjadł za parę gromkich okrzyków :)

2014-12-13 22:16

kslomka na pewno przy porodzie nie będziesz myślała o widokach a wsparcie męża jest naprawdę niezastąpione. Nie powinnaś się nad tym długo zastanawiać. Zreszta twój mąż na pewno w życiu widział o wiele goesze rzeczy a narodziny dziecka są piękne...ostatnio słuchałam opowieści mojego kolegi jak przeżywał poród swojej żony...niesamowite ile mężczyzna z tobą będzie przeżywać!