Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2337 Wątki)

Czy przy porodzie towarzyszył wam partner? / Czy warto rodzić z partnerem lub mężem?

Data utworzenia : 2013-01-15 19:14 | Ostatni komentarz 2016-11-24 13:41

Konto usunięte

79070 Odsłony
1329 Komentarze

Ja rodziłam sama, mimo, że cesarkę zrobiono mi dopiero pod koniec porodu to we wcześniejszej fazie nie chciałam, by towarzyszył mi narzeczony. Nie miałam takiej potrzeby ale i on sam nie chciał. Przyjechał dopiero wieczorem po wszystkim. A jak to było z Wami mamusie?

2015-02-10 11:44

Ja od razu powiedzialam ze bez meza nie urodze ! :D Takim sposobem bedzie ze mna napewno :D

2015-02-10 11:30

To ja mam anegdotę:) Jak mój mąż miał przeciąć pępowinę, to się trochę przeliczył i musiał to wziąć na dwa razy. Tak chlusnęło, że lekarz był cały we krwi, ja miałam całą koszulę poplamioną, a córa szramę przez twarz. Na powiece miała dwie krople krwi, które jej dosyć szybko zaschły. Przez tydzień z nimi leżała, bo nikt nie umiał jej tego delikatnie zetrzeć :) Już myślałam, że to są pieprzyki :D Dopiero w domu na spokojnie to zmyłam :)

2015-02-10 10:34

Samanta - cudownie, że masz wsparcie partnera. Trzymamy za Was kciuki :*

2015-02-10 09:36

Zmienił zdanie: ))) Jeżeli wszystko będzie ok to jest tak, że pierw przygotują mnie do cięcia i dopiero, gdy już uszykuja parawan on wejdzie i będzie siedział obok mojej głowy. Gdy Maluszek się urodzi podadzą Nam go na kangurowanie i po kilku minutach partner weźmie synka i wyjdzie na czas dokończenia operacji. Po przyjeździe na salę dalszy kontakt skóra do skóry i pierwsze karmienie z pomocą partnera.. uważam, że tak powinno być wszędzie i zobaczymy jak teoria przełoży się na praktykę..; )

2015-02-09 23:57

Gdyby nie mój mąż, to bym naturalnie nie urodziła. Mój poród był wywoływany 3 razy i dopiero za 3 razem się udało. Już samymi próbami byłam wykończona. Mój kochany mąż cały czas mnie wspierał, w wannie polewał mi brzuch wodą, żeby ukoić ból, a gdy już nie miałam sił skakać na piłce, rytmicznie mnie do niej dociskał. Z czasem sam wyczuwał, jak nadchodził skurcz i niemalże skakał moim ciałem :) To właśnie najbardziej zapamiętałam z mojego porodu:) I nie ukrywam, bardzo, bardzo to akcję porodową przyśpieszyło :)

2015-02-09 22:12

Towarzyszył ale nie przy całym porodzie, na początku sama byłam 5 godzin bo zaczęło się w nocy (wcześniej trafiłam do szpitala), więc dopiero rano do niego dzwoniłam, pomagał mi przy wszystkim, razem robiliśmy ćwiczenia itd., jednak rozstaliśmy się na czas cc, ale to on pępowinę przecinał (nie wiem jak w waszych szpitalach i mnie lekarze zostawiają duży zapas żeby tato mógł obciąć) i nakarmił naszego dzidzusia po raz pierwszy.

2015-02-09 12:22

ja bardzo chcialam by towarzyszyl mi mąż i tak tez bylo...byl on obecny przy calym po rodzie, mega przerazony bo bardzo mnie bolało...on mowil, ze w pewnym momencie to mial wrazenie, ze lozko trzyma juz jego a nie on łozko :) bol ogromny ale razem dalismy rade, najpiekniejsze chwile i jeszcze to wspolne kangurowanie po porodzie i cieszenie sie soba juz w trójke bezcenne :)

2015-02-09 11:02

Przy pierwszym porodzie nie było męża ze mną na sali , ale teraz przy drugim bardzo chce żeby był :) zawsze to jakieś wsparcie