Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2339 Wątki)

Czy przy porodzie towarzyszył wam partner? / Czy warto rodzić z partnerem lub mężem?

Data utworzenia : 2013-01-15 19:14 | Ostatni komentarz 2016-11-24 13:41

Konto usunięte

79121 Odsłony
1329 Komentarze

Ja rodziłam sama, mimo, że cesarkę zrobiono mi dopiero pod koniec porodu to we wcześniejszej fazie nie chciałam, by towarzyszył mi narzeczony. Nie miałam takiej potrzeby ale i on sam nie chciał. Przyjechał dopiero wieczorem po wszystkim. A jak to było z Wami mamusie?

2015-07-17 00:48

Hirudo mi się pofarciło i rodziłam jedna na całej porodówce ;-). Za to zepsułam personelowi dyżur nocny z niedzieli na poniedziałek (2/3 listopada). Tak by sobie smacznie podrzemali a tu klops :-).

2015-07-17 00:02

Mam nadzieję, że nie będzie żadna kobita tego dnia rodzić co ja :). Nie będę stresować się jej bólem.

2015-07-16 21:40

A ja sobie krzyczałm mimo że nie miałam takiego zamiaru to dźwięki same ze mnie się wydobywaly. Nikt nic nie mówił z tego co slyszalam inne kobiety też krzyczaly. Na początku jak przyjechałam to już ktoś rodzil i te wszystkie dźwięki mnie przerażały . Może i ja powinnam opracować taki plan

2015-07-16 10:59

Artan- też obawiam się tych wszystkich wydalin i krzyków. Wydaje mi się jednak, że personel medyczny jest do tego przyzwyczajony i nie będzie mi dawał do zrozumienia,że powinnam się uspokoić :). Już coraz bliżej...

2015-07-16 10:33

Ja miałam bardzo dobrze opracowany plan właśnie porodu bez partnera :-). Torba spakowana, pieniądze razem z dokumentami na taksówkę, by niepotrzebnie nie szukać w bólach drobniaków, wszystkie ważne telefony na kartce, gdybym nie mogła dogadać się z położną :-) itp. Tak jak pisze Zosia, postępu porodu nie da się zatrzymać. Poza tym ja już tak mam, że jak cierpię z bólu potrzebuję wyciszenia, a nawet samotności ( tak miałam przy wielorodzinnych atakach kolki nerkowej). Zrobić swoje na tej porodówce musiałam. Miałam wstydliwe obawy odniśnie krzyków czy różnych wydalin, ale pocieszała mnie myśl, że raczej nie będę się widywać z ludźmi z porodówki. No to tak w teorii a wyszło na to, że byliśmy razem, nic przykrego nie upuściłam, nie krzyczałam, nie przeklinałam i zdrowe dziecko z mężem przy boku urodziłam :-).

2015-07-16 10:22

Na pewno bez partnera dam rady, bo przecież innego wyjścia nie będę miała :). Ciekawe tylko, czy ostatecznie będzie miał mnie kto zawieść na porodówkę, bo teraz przez wakacje rodzice w rozjazdach i w razie "w" pozostaje mi tylko teść.

2015-07-13 08:52

Ja bardzo doceniam, że mąż był ze mną. Widziałam, ze czuj też atmosferę tej chwili, cieszył się, że jest blisko synka i mnie. Ale jak zabrali mnie na poporodwą to pojechał do domu bo była ciemna głęboka noc więc nie było mozliwości dłuższego przytulania. Ale sam moment porodu przeżywałam sama i nie chciałabym żeby stał obok mnie. Wiem tylko, że zza ściany bardzo przeżywał moje krzywki a ja wiem, że mój poród był cudowny i nie bolało, ale pokrzyczeć sobie musiałam - tak dla wsparcia :)

2015-07-13 08:41

Też zależy od partnera, czy chce brać udział w wydarzeniu. Bo w końcu nie każdy jest na to gotowy. A po co nam na porodówce wystraszony mężczyzna. Ale jak partner chce być z nami i my też tego chcemy, to polecam, bo chociaż głupią butelkę wody poda. A jak widziałam mojego, jak się przejmuje przed zabiegiem, i jak się cieszył, że pierwszy ją widział i siedział przy niej i ją głaskał. Cieszył się jak małe dziecko.