Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2199 Wątki)

Cudowna wieść / Dobra nowina

Data utworzenia : 2013-10-25 16:14 | Ostatni komentarz 2016-10-22 22:32

SamantKa

11179 Odsłony
109 Komentarze

Jak przekazałyście wiadomość o ciąży drugiej połówce i jak poinformowałyście resztę rodziny o dzidziusiu? Powspominajcie!: ))

2014-09-07 20:13

Z mężem planowaliśmy naszą córeczkę,więc wiadomo było,że czy prędzej czy później w brzuszku pojawi się fasolka :) Po miesiącu starań udało się:D Rano poszła do apteki i zrobiłam test,mąż był w pracy...Po wyniku testu aż miałam łzy w oczach ze szczęścia :) Po powrocie drugiej połówki zachowywałam się jak gdyby nigdy nic...On zjadł obiad,a wiadomo jak to po obiedzie poszliśmy poleżeć,przytulona do niego oznajmiłam mu,że zostanie tatusiem :) Ze szczęścia aż zaniemówił. Rodzinka dowiedziała się troszkę później,wszyscy się cieszyli :)

2014-09-06 22:12

Mój mąż trochę mnie musiał namawiać na ciążę, ale jak już mnie przekonał to zaczęliśmy się starać. Mieliśmy jednak nie jeden powód do starania. Otóż moja historia ciąży jest bardzo słodko-gorzka... Dałam się namówić na ciążę jak mój tata juz był chory, niestety nowotwór. Okazało się, że zaszłam w ciążę dokładnie w rocznicę naszego ślubu i wiedziałam od razu - czułam się inaczej i jakoś tak po prostu wiedziałam. Do męża od razu mówiłam, ze jestem w ciąży, ale czekaliśmy 2 tyg. Zrobiłam test i kiedy wyszedł pozytywny to od razu popędziłam do męża i cieszyliśmy się razem. Później przekazałam wiadomość rodzicom. Miałam nadzieję, ze zmotywuje to mojego tatę do działania, do podjęcia walki... Kiedy byłam w 6 miesiącu okazało się, że choć przez kilka miesięcy było dobrze to tata ma przerzuty. Cały czas mówiłam do niego, że ma zdrowieć, bo kto będzie wózek pchał na spacerach... Ponieważ płeć i urodzenie syna miało być niespodzianką to nikt nie wiedział, że pojechaliśmy do szpitala. Ale pierwszy o wnuczku dowiedział się mój tata. Dodam, ze syn urodził się wcześniej niż był wyznaczony termin porodu - jakby wiedział... Dwa tygodnie po porodzie mój tata zmarł, syn tylko raz widział dziadka przed jego śmiercią... U mnie powiedzenie, ze jedno życie się kończy a drugie zaczyna nabrało bardzo dosłownego, smutnego znaczenia. Ale wiem, ze tata czuwa nam moim maleństwem i nad nami :*

2014-09-06 13:28

My z mężem staraliśmy się o dzidziusia od października jednak w listopadzie ormalnie wystapiła miesiączka. Za to w grudniu juz nie było i 01.01 odrazu po sylwestrze zrobiliśmy test który pokazał 2 kreseczki tylko jedna z nich byla bardzo slaba dlategoodczekalismy dwa dni i powtorzylismy test i znowu wyszla ciaza z czego bardzo sie ucieszylismy :-) oczywiscie test robilismy razem z mezem:-) wieczorem poszlismy do rodzicow meza powiedziec im cudowne nowiny. Przyszli dziadkowie bardzo sie ucieszyli babcia sie poplakala a dziadek wyliczal termin porodu :-) na nastepny dzien pojechalismy do moich rodzicow i przyszla babcia siedzac na kanapie byla w takim szoku ze patrzyla w jeden punkt po czym jak juz do niej dotarlo ze bedzie babcia bardzo sie ucieszyla i gratulowala :-). A dziadek z tego szczescia poszedl odrazu po whisky musial to opic :-) bylo bardzo zabawnie ;-) a my z mezem bylismy najszczesliwsi na swiecie wiedzac ze w brzuszku rosnie nasze cudenko :-)

2014-09-06 12:35

Ja w zasadzie planowałam powiedzieć o tym mężowi w jakiś romantyczny sposób, ale mi nie wyszło :P. Robiąc test ciążowy byłam prawie pewna, że wynik będzie negatywny, bo okres niby mi się spóźniał, ale niedużo, a kilkudniowe odchyłki to u mnie raczej norma, do tego bolał mnie brzuch jak na miesiączkę i piersi miałam też takie wrażliwe jak zwykle. Specjalnie zrobiłam test bardzo wcześnie, zanim mąż wstał do pracy, żeby mi w razie co nie wparował do łazienki ;), spojrzałam zrezygnowana na tę jedną kreskę, ale po chwili stwierdziłam, że pod odpowiednim kątem to chyba też widać drugą, więc zapominając o mojej romantycznej wizji, pobiegłam budzić męża, krzycząc mu nad uchem:"Ile tu jest kresek?". Na następny dzień druga kreska była wyraźniejsza, a jakiś tydzień później lekarz potwierdził ciążę :). Oboje byliśmy przeszczęśliwi :)

2014-09-05 09:44

My staraliśmy się ok 3 cykli o dzieciątko.. bo nie miałam pełnej owulacji.. i w pewnym momencie na chwilę odpuściliśmy.. no i wtedy to się stało :) 1 test zrobiłam jeszcze przed datą pierwszej miesiączki.. wyszły 2 kreski, choć ta druga była baaaaardzoooo jasna.. w sumie zrobiłam 5 testów.. dzień po dniu :D wszystkie testy rozłożyłam w lłazience na pralce.. od najjaśniejszej drugiej kreseczki do najciemniejszej :) i tak mój mężuś dowiedział się, że będzie tatusiem :) później oczywiście kilka dni te testy tam leżakowały.. bo musiałam je codziennie widzieć.. po 5 teście zadzwoniłam do doktora i poinformowałam go o ciąży tzn o dwóch kreskach :) pojechaliśmy z mężem i się potwierdziło :)

2014-07-12 22:32

Ja gdy tylko sie dowiedzialam, polecialam do sklepu i kupilam male kapciuszki:) Slodkie, malenkie. Gdy maz wrocil, usiadlam na kanapie z tymi kapciuszkami na brzuszku. Od razu sie zorientowal o co chodzi i byl przeszczesliwy:)

2014-07-12 21:53

Pierwszą ciąże planowaliśmy i po dwóch miesiącach byliśmy w ciąży, pamiętam, że miała wtedy egzaminy na studiach, by to 4luty 2010, wpadłam do pokoju z testem oznajmiając mężowi, będziesz tatą. Za drugim razem była to klasyczna wpadka, test zrobiłam 6 grudnia, a jak wyszedł pozytywnie to zaczęłam panikować, że za szybko i że nie dam sobie rady, ale mąż mnie przytulił i powiedział, że wszystko będzie dobrze i damy radę. Niestety dzień przed sylwestrem poroniłam. Do tej pory zastanawiam się czy był to synek czy córeczka.. Za trzecim razem zwyczajnie okres mi się spóźnił, kuzynka kupiła mi test, od razu zrobiłam (w południe) i jak z bicza strzelił od razu wyskoczyły dwie kreski, bardzo się ucieszyłam, zadzwoniłam do męża i zrobiłam mu prezent na Dzień Ojca, nawet nie musiałam mu nic mówić sam się domyślił słysząc radość w moim głosie. Jedan z ogłoszeniem nowiny czekaliśmy, bo trochę się bałam po poronieniu. Teraz Bartuś ma 5 miesięcy i razem ze starszym braciszkiem są naszymi oczkami w głowie,

2014-07-12 21:02

w pierwszej ciąży byłam mając 18 lat urodziłam mając 19. Okres mi się spóźniał nie pierwszy i nie ostatni raz. Nie przejmowałam się zbytnio. Pojechaliśmy na szkolną wycieczkę do Hiszpani którą głównie przechorowałam- fatalnie się czułam. Po powrocie do domu już byłam zarejestrowana do gina bo wmawiałam sobie jakąś chorobę chodź gdzieś tam w zakamarkach mojej głowy zapalało się światełko co to może być. Dzień przed wizytą u gina stwierdziłam że zrobię test dla świętego spokoju. Wyskoczyły dwie kreski które doprowadziły mnie do potoku łez. Zadzwoniłam do mojego narzeczonego płacząc mu w słuchawkę że będzie tatą. Jego spokój i opanowanie strasznie podniosło mnie na duchu "damy sobie radę". Tak też było. Skończyłam szkołę, poszłam do pracy a córa dorastała. Po trzech latach często wspominałam o drugim dziecku jednakże mój nie chciał się na nie zgodzić tłumacząc że jak się polepszy finansowo. Jednak czas mijał, on był nieugięty a ja chciałam drugiego bobaska. Potem okazało się że przez stres w pracy i przemęczenie przesunęły mi się dni płodne czego żadne z nas nie przewidziało. Okres się spóźniał, ja wymiotowałam ale jakoś tak nie pomyślałam o ciąży tylko o tym że praca mnie wykańcza. Pewnego dnia jednak przechodząc obok apteki stwierdziłam że zrobię test dla świętego spokoju. Oczywiście mój narzeczony oburzył się że po co to kupiłam skoro w ciąży nie jestem. Przytaknęłam ale powiedziałam że po prostu chcę ten test zrobić. Dodam że robiłam go pod wieczór a nie z rana. Kiedy zobaczyłam dwie kreski wpadłam w nieopanowany śmiech. Śmiejąc się jak opętana pokazałam ją mojemu partnerowi który z nadzieję zapytał "co to znaczy? Że nie jesteś?" oczywiście zaprzeczyłam na co on się wkurzył i skwitował "chyba Kur*a żartujesz!!" Był zły i to ostro. Ale przeszło mu i teraz jest wspaniałym tatusiem dwójki dzieci. Miałam dwie wpadki i kompletnie tego nie żałuje :)