Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2197 Wątki)

Baby blues a depresja poporodowa

Data utworzenia : 2014-05-05 23:52 | Ostatni komentarz 2017-03-04 00:45

Redakcja LOVI

13719 Odsłony
184 Komentarze

Poród – przyjście na świat dziecka - jest nie tylko niezwykłym, wzniosłym wydarzeniem lecz także ogromnym obciążeniem fizycznym i psychicznym dla organizmu matki. Nierzadko obciążenie to znajduje swoje odbicie w kondycji psychicznej kobiety. Przeczytaj o baby blues i depresji poporodowej, daj ten tekst do przeczytania najbliższym. Zauważenie problemu i szybka reakcja są bardzo ważne.

2014-05-31 19:09

Bardzo się boję ze wpadnę w depresje poporodową..podobno to wszystko zależy od sytuacji w jakiej jest kobieta(wsparcie, finanse, chęć posiadania dziecka), więc nie mam się o co martwić, ale mam to cały czas z tyłu głowy. Boję się, że nie dam sobie rady...plączące dziecko, ból po porodzicie, brak pokarmu itp.

2014-05-31 18:34

Tasia, to też miały szczęście te kobietki, że położne takie pomocne. W szpitalu, gdzie rodziłam, nie zauważylam, zeby specjalnie jakaś położna się interesowała jak młode matki daja sobie radę i to mógłby byc powód do stresu, czy nawet depresji... Sama się tym nie stresowałam, ale też ufałam swojemu instynktowi, ale tak jak częsc kobiet nigdy wcześniej nie zajmowałam się dziećmi i nawet nie wiedziałam jak bliżej wygląda pielucha albo z czego składa sie butelka do karmienia :) Dobrze by w takiej sytuacji było wiedzieć, że jest ktoś, kogo można o jakieś szczegóły zapytać. Forum Lovi tez nie znałam :) (z resztą nie znałam nawet żadnych firm tego typu, bo dopiero się uczę..)

2014-05-31 15:43

Ja byłam bardzo zmęczona porodem, do tego wykończona opieką nad dzieckim w pierwszych dobach jego życia. Ale nie miałam czegos takiego jak baby blues. Był stres, owszem, ale związany z troska o moje maleństwo, jak brano je na pobieranie krwi i badania. Miałam wtedy myśli, aby wszystko było okej i czy aby na pewno jest wszystko w porządku z moją córeczką. Nie obawiałam się zmian pieluszek, przebierania, karmienia piersią - wydawało mi się to wtedy absolutnie proste i takie własnie było. Ta umiejętność zajmowania się dzieckiem już we mnie była, i musiałam ja tylko dopracować. Branie jej na ręce, odpowiednie trzymanie też nie sprawiało mi trudności:) Ale rozumiem kobiety, które sobie z tym nie radziły. Na moim oddziale było takich matek sporo. Im pomagały położne. A mi nie musiały pomagać:) Z tego powodu dostałam tez od położnych ksywę: "zosia samosia" i bardzo mnie chwaliły:) Że pierworódka a tak świetnie sobie radzi:P

2014-05-27 15:08

Mój poród był wcześniej niż planowali lekarze okazało się, że na macicy znajdowało się dużo zrostów i z racji mojego wieku ją uratowali ale nie było dla mnie w tedy to tak ważna liczyło się tylko to, żeby jak naj szybciej wziąć swoją córeczkę w ramiona i zacząć karmić, ale niestety brałam antybiotyk i nie wolno mi było tego robić. Nie poddałam się i gdy dostałam zielone światło ruszyłam do działania. Jednak źle ukształtowane brodawki i malutkie usteczka znowu utrudniły mi karmienie mojej kruszynki. Przepłakałam bardzo dużo w łazience żeby mąż nie widział, kiedy ostatecznie nam się udało byłam najszczęśliwszą mamą pod słońcem!!!! Początki nie są tak słodkie jak opisują to w kolorowych magazynach, ale warto to przejść, żeby po czasie usłyszeć KOCHAM CIĘ MAMUSIU!!!!

2014-05-08 21:14

O proszę, akurat ostatnio czytałam o różnicach między baby bluesem a depresją poporodową. Cóż, depresji może nie miałam, ale baby blues jest mi bliski. U mnie pojawił się po 2 tygodniach, kiedy to mąż wrócił do pracy, a ja zostałam sama z dzieckiem. Wtedy też zaczęły się moje problemy z karmieniem piersią, poranione brodawki i ciężko gojące się poharatane krocze. Ale przetrwałam i wraz z końcem połogu nie było śladu po baby bluesie. Uff! Zobaczymy, jak będzie tym razem.

2014-05-07 11:17

Ja przy pierwszym dziecku nie mogłam dojść do siebie po porodzie, chciałam żeby wszystko było idealnie, a faktycznie nie miałam wsparcia- miałam ,,wsparcie ,, życzliwych ,którzy wszystko wiedzieli lepiej. teraz przy drugim dziecku jestem już wydajemie się dojrzalsza- całą ciążę miałam pozytywne nastawienie, nie przejmowałam się docinkami innych , postanowiłam rodzić tym razem sama a nie decydować się na poród rodzinny, i poród przebiegł szybko sprawnie - inaczej niz przy pierwszym dziecku 24 godziny niekończących się bóli . Myślę że sam przebieg porodu też ma ogromne znaczenie na psychikę. Nie rozumiem dlaczego teraz aż tak weszły w modę porody rodzinne że wręcz ze zdziwieniem innych nawet w szpitalu się spotkałam - jak to to pani sama chce rodzić? a czy na pewno?

2014-05-06 21:22

Ja myslałam, że to co miałam to baby blues a po przeczytaniu powyzszego artykułu myslę, że to był pourazowy stres poporodowy i baby blues:) Zdziwiłam się, że mnie to dopadło, bo z natury jestem pewna siebie, wesoła i tp. Z pierwszym dzieckiem nic takiego nie miało miejsca (pomimo 30 godzinnej męczarni), a teraz.... O porodzie długo nie mogłam zapomnieć. Czułam się, jakby ktoś mnie skrzywdził. Nie rozumiałam dlaczego tak się stało, dlaczego tak bolało... dlaczego miałam tyle skutków ubocznych. Strasznie mi z tym było. Nie rozumiałam siostry, kiedy po własnym porodzie powiedziała do mnie 2 godziny po porodzie "było minęło i juz nie boli", a ja rozpamiętywałam to 2 tygodnie. No i ogólnie po 3 dobie płakałam, czułam się smutna, brakowało mi ruchów dzidziusia, tęskniłam za nimi jakby i czułam się bezradna. Mąż mnie nie rozumiał, bo zawsze byłam szczęśliwa i radosna, ale pocieszał mnie mówiąc " już wreszcie jest nasz dzidziuś, tak długo na niego czekaliśmy, jest zdrowy i śliczny itp" i te słowa dodawały mi sił. Całosć "depresji " trwała ok 2-3 tygodnie.

2014-05-06 20:48

No to u mnie gospodarka hormonalna się unormowała ;) A to dlatego ,że ani w ciąży ani po porodzie nie dopadały mnie żadne smutki ;) Szczerze mówiąc zawsze przed okresem miałam jeden dzień depresji kiedy płakałam bez powodu ,wszystko było nie tak, byłam zmierzła ... Gdy zaszłam w ciążę to ciągle się śmiałam z byle powodu i byłam spokojna jak nigdy. Mąż mówił ,że jestem oazą spokoju ;) Po porodzie ciągle szczęśliwa ;) I nadal tak jest. To wszystko dobrze na mnie wpłynęło ,a córeczka dodaje mi sił do działania każdego dnia ;) Jestem dzięki niej szczęśliwa. Na szczęście nie znam takiego czegoś jak "baby blues" ;)