Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2322 Wątki)

Baby blues a depresja poporodowa

Data utworzenia : 2014-05-05 23:52 | Ostatni komentarz 2017-03-04 00:45

Redakcja LOVI

14465 Odsłony
184 Komentarze

Poród – przyjście na świat dziecka - jest nie tylko niezwykłym, wzniosłym wydarzeniem lecz także ogromnym obciążeniem fizycznym i psychicznym dla organizmu matki. Nierzadko obciążenie to znajduje swoje odbicie w kondycji psychicznej kobiety. Przeczytaj o baby blues i depresji poporodowej, daj ten tekst do przeczytania najbliższym. Zauważenie problemu i szybka reakcja są bardzo ważne.

2014-12-15 21:07

Kiedyś tak myślałam, ale się okazalo, że nie.. i się sama na sobie zawiodłam..

2014-12-14 09:52

No tak kochana czego sir nie robi dla tego usmiechu :). Wbrew pozorom jestes bardzo silna kobieta wiesz???? :)

2014-12-10 16:06

Ewelciu, on rozumiał, że jest mi ciężko, że jestem zmęczona, rozumiał, ze coś tam boli, ale nie rozumiał mojej postawy wycofania, płaczu, rozpaczy w pewnych momentach. zresztą ja też nie rozumiałam.. i nie dziwię mu się, ale mógł też inaczej reagować, zamiast tak gadać, po prostu przytulić i zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Teraz jest rewelacyjnie :) jakoś to samo przeszło, ot tak. może dlatego że zaczęłam bardziej Tobcia rozumieć. a na pewno dużo mi pomógł jego uśmiech, jak o poranku wsadzę głowę do łóżeczka, a Mysiek się szczerzy, jak do niego mówię, a on rozpoczyna swoją litanię gugania... :D

2014-12-10 10:49

Daria tak masz rację bez wsparcia bliskich jest ciężko....bardzo cięzko przez to przejść. Szkoda że Twój mąż nie wysilił się by zrozumieć że jest ci ciężko. A powiedz czy juz jest lepiej?

2014-12-10 09:54

Mnie dopadło coś, czy baby blues,, czy depresja nie wiem. wiem tylko, ze nie potrafiłam przzestać płakać, mimo że chciałam, mimo, że byłam przeszczęliwa, że mam tak cudownego synka. ale jak na niego patrzyłam beczałam, jak go przytulałam, a moje serce wypełnione było miłościa (dale jest, oczywiście) beczałam. czemu? nie wiem, tym bardziej ze przez całaą ciążę starałam się jak najlepiej przygotować do roli mamy i wiedziałam, że dla Tobcia zrobię wszystko, by być najlepsza mamą na świecie.. Taki stan trwał u mnie ponad miesiąc. najgorsze bylo to że nikt mnie nie rozumiał i slyszalam tylko "po co beczysz" , "dziecko drażnisz" i w tedy miałam dość. wolałam zostawić Tobcia ojcu i wyjść, a później sobie wyrzucałam, jak maluszka potraktowałam :( i było jeszcze gorzej....

2014-11-16 20:23

Pierwsze tygodnie są naprawdę ciężkie, oprócz dolegliwości poporodowych dochodzi mnóstwo obowiązków i trzeba sobie ze wszystkim poradzić. Ja po przyjeździe do domu miałam problemy z karmieniem maluszka i bardzo się o to obwiniałam . Był taki moment że płakałam razem z maluszkiem i obwiniałam się że jestem złą matką , że nie potrafię wykarmić własnego synka. Okropne uczucie rozbicia, złości i bezradności.Bardzo chciałam karmić a pokarmu miałam bardzo mało, pomoc koleżanki która pomogła mi w tym najtrudniejszym momencie okazała się bezcenna. Myślę że każda kobieta szczególnie w tych dniach potrzebuje dużo wsparcia i pomocy w codziennych obowiązkach.

2014-10-28 11:28

Ja strasznie przeżywałam pierwsze dni. Dużo płakałam, czułam się nieporadna, słaba i ciężko mi było. Poród był dla mnie cudownym przeżyciem, z "obsługą" techniczną noworodka też nie miałam problemów, ale wewnętrznie było mi źle i nie miałam na to przyczyny konkretnej. Mąż bardzo mnie wspierał i w sumie samo poczucie bezradności szybko minęło, choć maluszek dawał się we znaki, niestety tragedia rodzinna w 16 dniu życia mojego synka spowodowała, że pierwsze miesiące były dla mnie bardzo ciężkie. Jeszcze w połogu musiałam przeżyć śmierć ukochanego taty, pogodzić się z faktem, że syn nigdy nie pozna dziadka, że tak wiele pierwszych razów dziadek już nie przeżyje z nami. Ale o dziwo dziecko dało mi właśnie siłę. Musiałam się przemóc i jakoś się trzymać. Maluszek robił się coraz fajniejszy, mniej płakał, nauczyliśmy się siebie dosyć szybko i poporodowe smutki odeszły w zapomnienie. Pozostał smutek po stracie taty, ale na to lekarstwem jest tylko mijający czas. Dużą pomocą i przygotowaniem były spotkania z położną i szkoła rodzenia. Wiedziałam czego się spodziewać, nastawiłam się, że nie będę od razu gotować dwudaniowego obiadu z deserem i prać i prasować i jakoś tak po 3-4 tygodniach leciało już całkiem z górki.

2014-10-03 14:49

Mi to te hormony szalały na całego. Współczułam wtedy mężowi, bo wiedziałam że zrobiłam się okropna, ale po kilku tygodniach wszystko wróciło do normy. Mąż czasami wkurzał się na mnie, ale szybko wybaczał.