Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2187 Wątki)

Baby blues a depresja poporodowa

Data utworzenia : 2014-05-05 23:52 | Ostatni komentarz 2017-03-04 00:45

Redakcja LOVI

13673 Odsłony
184 Komentarze

Poród – przyjście na świat dziecka - jest nie tylko niezwykłym, wzniosłym wydarzeniem lecz także ogromnym obciążeniem fizycznym i psychicznym dla organizmu matki. Nierzadko obciążenie to znajduje swoje odbicie w kondycji psychicznej kobiety. Przeczytaj o baby blues i depresji poporodowej, daj ten tekst do przeczytania najbliższym. Zauważenie problemu i szybka reakcja są bardzo ważne.

2014-05-06 16:36

To ja chyba miałam depresję ciążową, 9 miesięcy gdzie nie chciałam się widzieć z ludźmi, płakałam bez powodu i chciałam lustra wyrzucić. Po porodzie wszystko mi przeszło, minęło jak ręką odjął. No i instynkt macierzyński się obudził, dokładnie w momencie kiedy zobaczyłam dziecko po raz pierwszy. Ale moja decyzja o ciąży była aż za bardzo racjonalna, analiza ZA i PRZECIW, ciąża to był dla mnie okres, który po prostu muszę przetrwać aby cel osiągnąć. Wtedy robiłam to co powinnam (według poradników), mówiłam do brzucha, czytałam - bo tak "powinno się robić", ale nie czułam takiej potrzeby. Dla mnie to było takie oderwane od rzeczywistości. Takie bez emocji. Widzę jak wy wszystkie się cieszycie, jaką macie radość z ciąży, z rosnącego brzuszka - dla mnie to były nieprzyjemne skutki uboczne na drodze do celu. Na szczęście jak tylko zobaczyłam małą to obudził się instynkt i była już tylko radość :)

2014-05-06 14:24

no tak, sloniatko, masz racje... u nas tez lekki kryzys przyszedl po 4 tyg jak sie male urodzily i za pierwszym i za drugim razem, tyle, ze za drugim razem bylo gorzej, jako, ze dla dzieci bylam usmiechnieta, ale bylam zmeczona, nikt tego nie rozumial, chcieli impreze za impreza, przychodzili na gotowe i sie dziwili, ze nie jestem szczesliwa, ze laskawie nas odwiedzili... moj maz niby rozumial hustawki hormonalne, a sam dokladal do pieca i mnie denerwowal ;) no coz.. a my cierpliwie musimy to znosic... ja za to 2 tygodnie po porodzie balam sie zostac sama z dwojka dzieci w domu, bo jeden nonstop prawie przy piersi a drugi dwulatek,energiczny i zywy, w koncu nie bylo tak zle,ale stres byl... na szczescie maz sie ogarnial pozniej i mi bardzo pomagal, pielegnacja starszego synka wieczorem nalezy do niego :)

2014-05-06 14:00

Oj wiem co to znaczy...Pierwsze tygodnie po porodzie nie były proste,zupełny brak wsparcia w ( Już byłym) mężu,do tego nieustanna krytyka ze strony rodziny ,docinki i uwagi.W Polsce niestety kobieta powinna być wzorowa,uśmiechnięta matka 24 godz na dobę,ludzie nie pojmują lub też nie chcą zrozumieć co dzieje się w organizmie i psychice świeżo upieczonej mamy.Ja osobiście bardzo zle wspominam ten okres,zupelny brak zrozumienia otoczenia,nieustanne uwagi w stylu'Wez się w garść,dziecko to dar","Nie zachowuj się jak wariatka"..Przykre to było strasznie.Prawdopodobnie po części przelożylo się to na rozpad mojego małżeństwa,ponieważ ex mąż kompletnie nie potrafił odnaleźć się w tej nowej dla niego sytuacji,widocznie to co dzialo się w domu odbiegalo od jego wizji macierzyństwa.Na szczęście sama się z tym uporałam,jednak uważam je problem baby blues powinien być bardziej naglasniany i omawiany,poniewaz niestety w wielu ludziach nadal uważa ze to 'fanabelie ' młodej matki.

2014-05-06 13:49

Ja rozumiem i staram się wspierać takie mamy, pewnie dlatego, że kiedy na świat przyszedł mój pierwszy synek, to mój był z nami przez 2 tygodnie, pożniej musiał wracać do pracy, a pracował wtedy zagranica i nie mógł zerwać kontraktu, wrócił dopiero po 3 miesiącach. Przez ten czas wszystkie obowiązki były na moich barkach, o ile w pielegnacji i trochę w opiece mogłam liczyć na mamę, to emocjonalnie byłam zdana tylko na siebie, na mamę w tej kwestii nie mogłam liczyć, w otoczeniu żadnej młodej mamy nie miałam tzn. takiej z której mogłabym się wyżalić, ani dostępu do internetu. W między czasie synek zachorował, wylądowaliśmy w szpitalu, pobyt wspominam masakrycznie spanie na podłodze, jedzenie suchych bułek i mineralki, ale przetrwałam. Jakaś wwnętrzna siła dawała mi motywaję, żeby się nie załamać i nie przelewać swoich frustracji na synka. Mąż wspierał telefonicznie. I w sumie kiedy wrócił, to u mnie pojawiły się somatyczne objawy depresji, do tego stopnia, że bałam się sama zostawać w domu. Trochę to trwało zanim doszłam do siebie, ale myślę, że chyba zaraz po samym porodzie nie miałam czasu na ochłonięcie i odpoczynek, dlatego teraz wiem jakie to jest ważne, żeby mieć wsparcie i pomoc.

2014-05-06 10:10

Mi bardzo pomogła obecność męża, to że opiekował się nie tylko synkiem ale i mną, kiedy naprawdę tego potrzebowałam. W takich momentach docenia się faceta i takie momenty weryfikują, czy dokonałyśmy odpowiedniego wyboru ...

2014-05-06 07:57

Najważniejsze jest wsparcie bliskich i wyczucie przez nich, że jest coś nie tak. Mam znajomą, która po porodzie dostała takiego stanu, że płaczące dziecko wyprowadzało ją z równowagi, miała ataki paniki i pewnego dnia zdarzyła się tragedia, rzuciła kilkudniową dziewczynką o podłogę...w tej chwili Natalia jest nastolatką, nie chodzi, ma padaczkę i jest niepełnosprawna fizycznie i psychicznie. Po kilku latach w tej rodzinie urodziła się kolejna dziewczynka i jest z nią wszystko w porządku.

2014-05-06 06:08

Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze wiele osob z otoczenia nie zdaje sobie sprawy z sytuacji takiej kobiety (i nie mowie tutaj tylko o mężczyznach, ale także o kobietach starszych, które maja dzieci, a być może nie miały takich objawów). Efektem takiego stanu rzeczy jest jeszcze gorsze samopoczucie młodej matki, bo zamiast buc wspierana jest przez wszystkich krytykowana i sama juz nie wie ci ma robić. Moja rada jest taka, zeby przez te pierwsze tygodnie nie zapraszać wielu osob do siebie i jesli jest to możliwe to przeżywanie tych pierwszych chwil tylko w Waszym gronie, czyli mama, tata dziecko. I uprzedzcie mężczyznę o tym, zeby nie zapraszał nikogo do pomocy bez waszej wiedzy, bo nieraz z tej niespodzianki wychodzi gorzej niż byli. Jeżeli będziecie potrzebować pomocy to napewno same o nią poprosicie osobę, która chcecie. Pamiętać trzeba, ze to mija i nie wolno sie poddawać. Ja w tym czasie mało ci nie zrezygnowałam z karmienia piersią, bo juz mialam dość słuchania dobrych rad ze moje mleko jest bezwartościowe.ed

2014-05-06 00:02

dzisiaj akurat przerabialiśmy ten temat (między innymi) na szkole rodzenia... przyznam, iż ja nasłuchałam się wcześniej o "baby blues" od koleżanek, ale raczej w kontekście "baby blues'a jako zjawiska widmo"... pewnie jednak trafiłam akurat na takie kobiety, którym nie przytrafiły się ani depresje poporodowe ani baby blues. chociaż z drugiej strony: być może nie każdy otwarcie o tym mówi...? nam dziś radzono na szkole rodzenia,by stosunkowo długo i kiedy to możliwe wypoczywać i się relaksować.. podobno niektóre kobiety nawet w trakcie porodu były w stanie usnąć między skurczami (sic!)... więc tym bardziej powinnyśmy spać wtedy, gdy zasypia nasze dziecko, a nie gnać do prasowania, prania, gotowania i sprzątania... w ten sposób podobno zapewniamy sobie dobrostan nie tylko fizyczny ale też taki, który nas podbudowuje psychicznie... no i oczywiście trzeba zapewnić sobie pomoc Męża (który byłoby super, gdyby na czas połogu wziął urlop i nam pomagał) czy Rodziców (chociaż tutaj podobno trzeba zachować swoisty umiar, żeby właśnie się nie frustrować) ;) ... PS: słuchajcie... mówimy o tym, że kobiety mają depresję poporodową... ale ponoć mężczyźni też tego mogą doświadczyć... także nie tylko my powinnyśmy pod tym kątem być bacznie obserwowane. Również nasi mężowie...