Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Rozwój i wychowanie (747 Wątki)

Zimny chów - przykra strategia

Data utworzenia : 2018-10-27 21:32 | Ostatni komentarz 2018-12-13 11:43

Konto usunięte

2520 Odsłony
51 Komentarze

Dziewczyny. Dziś spotkałam się z następującym, przejmującym tekstem. Pozwolę sobie zacytować. "Dziecko pozostawiane, żeby się wypłakało, nie tyle uczy się samo sobie radzić, ile uczy się, że nie ma sensu płakać – a to jest duża różnica. Badania nie potwierdzają też tezy, że zimny chów sprzyja samodzielności – wręcz przeciwnie. Zimny chów w praktyce sprowadza się za to do ogromnych ilości kortyzolu, jakie uwalniają się w mózgu noszeniaka z niezaspokojoną potrzebą bliskości. Hormon ten działa niszcząco na połączenia neuronalne. Dziecku, które nie jest przytulane, trudniej jest nawiązać z opiekunem więź prawidłowego typu, a to z kolei rzutuje na wszystkie inne więzi, które nawiąże potem w życiu – na to, jak będzie w przyszłości obchodziło się z ryzykiem, radziło sobie ze stresem. I czy nie będzie koncentrować się na swoim lęku zamiast na zadaniu." Evelin Kirkilionis, antropolożka badająca więź. Dla mnie to nie do pomyślenia. Stosowanie zimnego chowu przekracza moje wyobrażenia, a niestety wsrod znajomych mam az 3 takie mamy, ktore go stosują. Czy Wy rowniez spotkałyscie sie z taką strategią opieki nad maluchem?

2018-10-30 11:59

A ja miałam odwrotnie i mnie w domu nie działo się dobrze. Mama bardzo się starała ake pracować musiała i wiecznie byłyśmy u babci na noce również bo szanowny tatuś nie był w stanie zająć się własnymi dziećmi. Babcia była cudowna i ciepła ale to nie mama. O poczucie własnej wartości nikt nie dbał a że byłam grubym. O wszystkiego bojacym się dzieckiem nikt mnie nie akceptowal w środowisku rówieśnicxym. Pamiętam jak bardzo nie na widziałam siebie i szkoły ale nikt na to nie zwracał uwagi. W domu też często słyszałam że jestem gruba itp. Nie przelewalo się więc nue miasm fajnych ciuchów czy super zabawek. Chciałbym żeby moje dzieci miały inaczej.

2018-10-30 11:52

Ja myślałam, że przy drugim dziecku nie będę taka, hmm... nadopiekuńcza? rozpieszczająca? Zadziwiłam samą siebie, bo mam wybuch matchynej miłości ze spotęgowaną siłą. I noszę i tulę i usypiam i całuję a w zamian dostaję szczęście wyrysowane uśmiechem na twarzy. Trzeba pamiętać, że wszystko mija. Nie będziemy wiecznie nosić, lulać. Dzieci rosną, usamodzielniają się a to co możemy im dać to to czego teraz potrzebują najbardziej - poczucie bezpieczeństwa. A jak może czuć się pozostawione samo sobie płaczące dziecko? Ja obdarzona byłam przez mamę przeogromną miłością i teraz mam jej mnóstwa dla moich dzieci. Nigdy nie miałam tak naprawdę prawdziwych kompleksów, bo cofniętej bródki czy małych piersi nawet nie biorę pod uwagę jsko kompleks. Od małego czułam się ważna, kochana bezwarunkowo. Mam wysokie poczucie własnej wartości chociaż w domu się nie przelewało. Mylnie często ludzie oceniają innych przez pryzmat posiadania. Mam, to jestem kimś. Ja nie miałam, ale nigdy nie czułam się kimś gorszym. Wszystko co mam zawdzięczam sama sobie. Myślę, że to jeśli nie przede wszystkim to w dużej mierze zasługa tego, że otrzymywałam tyle ciepła, czułości i miłości.

Konto usunięte

2018-10-30 11:43

często właśnie postępujemy tak jak wymaga tego od nas nasze otoczenie. Słuchamy rad babć, mam i cioć i czasem chyba zapominamy o tym co my byśmy chciały. I potem biedna mama ma wyrzuty sumienia ze nauczyla dziecko noszenia, itp. Warto pobyc samemu z dzieckiem, poprzytulac go i nie sluchac takich wskazowek bo po czasie możemy żałować

2018-10-30 08:13

A ja myślę jak napisałam że przy drugim mniejsze parcie będę mieć. Jak patrze z perspektywy czasu to nie rozumiem czemu tak bardzo zależało mi na niektórych rzeczach i czemu rodzice są tak zdeterminowani. Teraz już wiem że nie to jest najważniejsze ale potrzeby dziecka i swoje. O swoich nie warto zapominać w miarę możliwości bo szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko i jeśli wiem że wkurzals bym się bujajsc na rękach rocznika to nie robiłam tego od początku

Konto usunięte

2018-10-30 08:02

Justyna dokaldnie o tej samej metodzie słyszałam tylko nie wiedziałam jak ona się nazywa. Może przy drugim dziecku zdecydowalabym się na eksperymenty. Ale puki co jak widze noworodka to moge na niego patrzec bez końca. Mój synuś raczej będzie tym typowym maminym synkiem

2018-10-30 07:24

Ale wiecie cis też miałam taki etap parcis że dziecko ma samo zasypiac. Mo i wszyscy właśnie radzili żeby zostawić i niech płaczę. Albo metoda 3,5,7. Pierwszego dnia zostawiamy płaczące dziecko na 3mib następnie na 5 itd i absolutnie nie można w tym czasie wejść bo metoda nue działa. Wydawało mi się to wręcz okrutnie i nigdy się nie zdecydowałam. I tak glsdkalsn do zaśnięcia choć dużo znajomych mam uważali że jestem naiwna stąd też może to parcie że dziecko powinno zasypiac samo. Dziś kompletnie nie rozumiem czemu tak bardzo tego chciałsm. Mój syn ma 3.5riku i nadal muszę być w jego pokoju dopóki nie zaśnie. Czasem poprosi żeby pogłaskać czasem śpiewać kołysanki. Ale mogę też czytać książke czy siedzieć w tel wystarcza mu moja lub męża obecność. Czasem przytuli sue do mojej ręki. I wiecie co kompletnie nie zależy mi żeby to zmieniać. Będę siedzieć póki będzie potrzebował. Jasne że czasem mam jeszcze dużo rzeczy do zrobienia a on nie chce zasnąć i sue zdenerwuje ake wtedy staramy się żeby mąż przy nim był a ha wykonuje inne obowiązki. Ja tylko byłam twarda jeśli chodzi o lulanie na rękach przed porodem twierdziła że nie będę tego robić i tego się trzymałem podobnie jak tego żeby nie spać z dzieckiem. Ale powiem wam że myślę że przy drugim będę chyba bardziej elastyczna i jeszcze bardziej wysłuchana w potrzeby dziecka a nie dążyć do schematów i słuchać czego to dziecko powinno lub nie powinno

Konto usunięte

2018-10-30 07:06

JZ to jest straszne co mówisz. Widać, że rodzice w tej sytuacji woleli myśleć o swoim własnym komforcie i wygodzie a nie o dziecku i jego potrzebach. Nie wyobrażam sobie odejść z pokoju po bajce gdy dziecko nadal płacze i nie może zasnąć. Po to w końcu jest matka i ojciec.... z tego co słyszałam to też duże znaczenie ma nastawienie rodzica i atmosfera jaką wprowadza. Jeśli rodzic jest obojętny lub zestresowany to dziecku to się udziela i nigdy nie będzie spokojne. maluch potrafi czytać z nas jak z otwartych ksiąg i doskonale wie czy coś jest nie tak.

2018-10-29 23:58

Ja daleko przykładu szukać nie muszę. Mam w rodzinie kuzynkę, która na "uspokojenie" płaczącego dziecka zamiast go przytulić, nakrywała mu główkę pieluszką. Twierdziła, że dziecko się zaraz uspakaja i zasypia. A kiedy kładła dzieci spać, czytanie, buziak na dobranoc i wychodziła z pokoju zamykając drzwi. Nieważne, że dzieci płakały. Miały spać, to w końcu zasypiały. Szkoda mi tych jej dzieciaczków. Kiedy parę lat później nas odwiedzili, mój syn z kolegą biegał po ogrodzie. Jak to dzieci, bawili się i wygłupiali. Kuzynki dzieci stały i patrzyły. Grzeczne, ułożone, wycofane... A miały wtedy może 5 i 7 lat. W interneci, poradnikach można znaleźć mnóstwo informacji na tego, jak ważne dla rozwoju dziecka jest przytualnie i okazywanie mu czułości.