Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Rozwój i wychowanie (724 Wątki)

Nie lubię wózka!

Data utworzenia : 2013-06-05 11:23 | Ostatni komentarz 2015-09-04 22:34

konto usunięte

10711 Odsłony
50 Komentarze

Drogie Mamy, czy Wasze niemowlęta do wieku, w którym nauczyły się siedzieć, lubiły jeździć w wózkach? Mój problem polega na tym, że córka (3 miesiące) nie znosi wózka. Włożenie do wózka=płacz przechodzący w krzyk, zanoszenie się i w konsekwencji wyjęcie z wózka. Mam wózek wielofunkcyjny z wyjęta wkładką-nosidłem dla noworodków, bo córa się już nie mieściła, więc czasem podnoszę oparcie do pozycji półleżącej-tak,że już cośtam widzi poza budą wózka. Ale to nie pomaga. Darcie nie ustaje. Próbowaliśmy też wiszącej zabawki, takiego sznurka z misiami-grzechotkami, działa, ale na krótko. Pozostaje mi jeszcze jedna możliwość-zamontowanie fotelika samochodowego w wózku, tak, żeby smarkata widziała jeszcze więcej świata i ta pozycja półsiedzącoleżąca nie zgruchotała jej kręgosłupa. Poradźcie. Tej ostatniej próby boję się jak ognia, ponieważ nie jestem zwolennikiem wożenia dzieci poza samochodem długo w takiej wymuszonej pozycji, poza tym chodzi też o ilość bodźców, jakie do niej dotrą, gdy tak wszystko będzie w zasięgu jej wzroku. Nie wiem, czy trzymiesięczne niemowlę jest na to gotowe. Jakie są Wasze doświadczenia? Komunikaty córki odczytuję jako-nie lubię wózka, bo nie chcę spać. Może jej się to kojarzy ze spaniem?

2014-02-17 21:57

A no tak, busem z dzieckiem to średnio, fakt. I jeszcze powrót do pracy. Ale w razie czego to dawaj znać, ja jestem, że tak powiem mobilna w każdej chwili :) Wysłałam ci PW na fb, co prawda chodzi tam generalnie o Będzin, ale ogólne zasady co do przyjmowania do przedszkoli i pierwszych klas są tam opisane :)

2014-02-17 21:54

Pewnie bym i przyjechała-ale musiałabym jechać autobusem lub dwoma;) a z małą to już jest mont everest;) w środę ma rok, do soboty przygotowujemy się do niedzielnej imprezy, a potem, to już czeka mnie wstawanie o 5 i powrót o 16:( czyli : witaj praco! więc wieczory już tylko dla dzieci. Poza tym, wiesz.. Przy dwójce dziewczyn, paleniu w piecu i psie nie oddalam się od domu za bardzo. Już prawie wszystko na tip-top.

2014-02-17 21:41

No i z tobą na sankach jeździła, bo zapomniała w całej zabawie o tym ile ma na sobie warstw :) U mnie jest to samo, nie raz muszę ją ze spaceru nieść a drugą ręką pcham wózek. Dlatego chodzimy na krótkie spacery, a resztę czasu spędzamy na podwórku. Bo tutaj przynajmniej zajmie się psem i można uznać, że zaznała odpowiednią ilość świeżego powietrza. Jak chcesz to mogę ci użyczyć podwórka, kawkę wypijemy, dziewczyny się pobawią :)

2014-02-17 21:33

Silje-a to na PEWNO. Najchętniej latałaby z gołą pupą cały dzień:) więc co dopiero mówić o kombinezonach zimowych. Aha, ale w przypływie tej naszej zimy-gdy był śniegi sankowaliśmy, siedząc w sankach też nie była zadowolona:), ale gdy zjeżdżaliśmy z górki i miałam ją na kolanach-to była zadowolona. Pierwsza córcia uwielbiała spacery, wózek. Była zainteresowana książeczkami w wózku, potrafiła ze zmęczenia zasnąć. A ta mała wiercipięta wyrywa się i od razu uderza w płacz. Miesiąc temu miałąm okropne zdarzenie z nią. Szłyśmy po starszą córkę do przedszkola (mamy 15 minut szybkim krokiem), było zimno, śnieg i wiatr. W pewnym momencie uznałam, że wieje za mocno prosto w jej buzię , a budka nie dawała już rady i rozłożyłąm folię p/deszczową-mamy wózek typu jogger, więc jest w nim dużo przestrzeni. Ale córka wpadła w panikę-wyjęłąm ją i w takim płaczu trzymając ją wyrywającą się i prężącą jedną ręką doszłyśmy jakoś do pzredszkola. TAm ją rozebrałam z kurtki i spodni-do samej pieluchy, żeby sprawdzić, czy nic się nie stało (Ula ma naczyniaka na palcu stopy-przyszło mi do głowy, że może pękł albo co...), ale wszystko było w porządku. Małą strasznie się darła, wpadła w hiperwentylację, a ja (jeszcze spokojna) nie umiałąm jej uspokoić, ani piersią ani szszszsz, ani nosząc ją. PAnie wpuściły mnie do jakiejś sali i tam z nią siedziałąm z 15 minut próbując ją uspokoić. Zaczęłam już tracić głowę. starsza córka byłą z nami, mówiła do nas, ja jej odpowiadałam, a Ula darłą się i darła. PAnie z przedszkola powiedziały ze jak chcę to mogą wezwać pogotowie..(a ja nie miałąm jak na złośc ani pieniędzy ani dokumentów). Przystawiłam ją jeszcze raz do piersi i w końcu zassała, zaczęłą się wyciszać, aż w końcu dotarły do niej dźwięki z zewnątzr, usłyszałą siostrę i wszystko, jakby ręką odjął. Od razu ruszyłą w jej stronę i zaczęłą się bawić. Ja się poddałam. Siedziałam z głową w kolanach i próbowałam sama po tym wszystkim się opanować. Jak już ona się wyciszyła, to mnie zaczęły się trząść ręce i łzy mi chciały trysnąć sikawicą... Pewnie ją ta osłona przeraziła...

2014-02-17 21:17

Agnieszka a może to wina pory roku? Moja też ostatnio nie jest zbyt szczęśliwa w wózku, bo ma kurtkę, czapkę, kilka warstw ciuchów. Za to w domu w tym samym wózku potrafi i 2 godziny siedzieć, oczywiście już w luźnych domowych ciuszkach.

2014-02-17 21:11

A, dziękuję za odpowiedź:) Myślę, że ten wózek to problem złożony. Bo tak: córa uwielbia wciskać się w różne szpary, wszędzie da radę się wcisnąć, w domu wiele radości sprawiało jej wchodzenie pod stoły i pod krzesła, bardzo dobrze wychodzi jej też czołganie. Mamy tunel z Ikea i jest to jedna z lepszych zabawek. Ale lubi też dużo wolnej przestrzeni-kiedy z dwóch łóżeczek zmontowaliśmy kojec, postał u nas niecały dzień i rozmontowaliśmy go. Mała czułą się bardzo ograniczona. Myślę, że może tak być, że należy ona do dzieci, które nie lubią, gdy cokolwiek je ogranicza. Od maleńkości spędza czas głównie na podłodze. W swoim łóżeczku z barierkami nie spała ani jednej nocy sama. Teraz ma łóżko 180/90 z zagłówkami (zabezpieczone z trzech stron) i potrafi w nim spać, ja zawsze mogę koło niej się położyć i ją dokarmić, gdy kwili i marudzi przez sen. Potrafi sama z niego zejść. Lubi być w ruchu, ma niecały rok, a już potrafi sama wejść na kzresełko, stanąć na nim, przysunąć je do regału, by ściągnąć niedostępną rzecz. SAma wchodzi na bujak (taki czerwony z ikea) i bujać się. Mamy też od niedawna gumowego skoczka osiołka i też dobrze sobie z nim radzi. Wózek nie jest jedyną sprawą, która powoduje jej irytację- mamy też kłopot z butami. Nie mogę jej nawet na parę minut założyć butów. Pogodę mamy taką, jaką mamy, ale czasem ęedąc na spacerze chciałabym wyjąc ją z wózka i podsadzić na zjeżdżalnię czy huśtawkę. Zresztą-ona bardzo dobrze sobie radzi już na dwóch-ale tylko boso lub w skarpetach...latem machnęłabym ręką i uznałabym, że mam po prostu mądre dziecko:), ale zimą... Ale lubi być na rękach, lubi być w nosidle turystycznym i lubi chustę...

2014-02-17 20:30

Witam, jeszcze taka rzecz przyszła mi do głowy, może ona czuje się w wózku źle, bo czuje się baardzo ograniczona i to,że boki są zabudowane spawia, że czuje się źle. A jak zachowuje się gdy np. zawinęłabyś ją w materacyk czy kocyk? Czy lubi zabawy w przeciskanie się przez coś? czy lubi chować się za kanapą? Przyjrzyj się proszę i czekam na twoją odpowiedź. Może znajdziemy jakiś trop :) Może uda się coś podpowiedzieć. Pozdrawiam serdecznie Marta Cholewińska-Dacka

2014-02-10 14:50

U nas zmian nadal na lepsze nie ma prawie...W wózku jest bunt i płacz...mamy dwie spacerówki i żadna nie pasuje. Córka ma rok i wózek parzy...może, jak zacznie chodzić, to, gdy będzie zmęczona,to polubi wózek? Noszę ją w nosidle turystycznym, ale gdy wieje lub pada, to jest to niebezpieczne, bo zimno w nim... ehhh...utrudnia nam to codzienność...