Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Pogaduchy (1588 Wątki)

Partnerzy a noworodek w domu

Data utworzenia : 2015-11-03 20:59 | Ostatni komentarz 2016-03-11 21:16

kacperkowelove

3120 Odsłony
45 Komentarze

Witam dziewczyny. Moze opowiecie jak wasi partnerzy przesli przez etap pierwszych dni z malutkim dzidziusiem ? Byli pomocni ,uczuciowi czy moze obojetni i zgorzkniali jak to u was bylo ;) wiele kobiet narzeka na swoich partnerow ze okazuja brak zainteresowania wsumie sama nawet jestem z tych kobiet . Moj malo co sie przejol byc moze jeszcze nie dorosl do roli ojca ..

2016-02-18 23:37

Mój mąż podczas obecnej ciąży, nie przyszedł, nie dotknął ani razu mojego brzucha. Nie wiem czemu, czy go to nie interesuje? Czy nie chce? Zbieram się już od paru dni na poważną rozmowę z nim, ale jakoś brakuje mi odwagi i nie wiem od czego zacząć.

2016-02-18 13:31

Trzeba przyznać, że mąż stara mi się pomagać. Nie ma problemów z przewijaniem Małej czy jej kąpielą albo przebieraniem. Wkurza mnie, gdy mówi: "może ta czapeczka jest niepotrzebna, w tym ubranku się spoci, w tym jej może być zimno" etc. Po cc przynosił mi Różyczkę do łózka na karmienie i został ze mną w domu przez dwa tygodnie od powrotu ze szpitala. Nie musiałam robić nic, wyłącznie dochodzić do siebie i nie czuć się jak wieloryb. :) I cieszę się, że mam psa. Dzięki temu mogę mieć te kilka chwil wyłącznie dla siebie. A córeczka zostaje wtedy z tatusiem.

2016-02-17 22:13

Nigdy nie zapomnę pierwszego dnia córki w domu. Wieczorem byłam tak zmęczona i jednocześnie rozluźniona,że mocno zasnęłam. Obudził mnie krzyk męża,że mam natychmiast wstać. Zerwało mnie na równe nogi gdyż myślałam,że coś się stało dziecku. Okazało się, że podczas zmiany pieluszki Mała kupnęła z takim ciśnieniem,że wszystko poleciało na twarz męża :)

2016-02-16 20:22

To u mnie pierwsze dni były super nigdy ich nie zapomnę i wspominać będę z rozrzewnieniem . Mimo że w ciąży nasze relacje były kiepskie to jak wróciliśmy do domu we 3było super. Mieszkanie posprzątamd mąż pomagał cały czas a właściwie robił wszystko bo ja byłam po cc cały czas pytał co zrobić czy coś mi potrzeba czy jestem głodna czy chce herbaty itd. Pierwsze noce jak mały płakał budził się razem ze mną i pomagał wstać. Nie bał się brać synka na ręce sami też wykąpalismy. Było naprawdę super

2015-11-24 08:20

Mój od początku był mocno zaangażowany. Od początku próbował robić wszystko przy dziecku. To ja miałam większe opory by pozwalać na wszystko, bo miałam mylne wrażenie, że na pewno ja to zrobię lepiej. Z czasem coraz więcej robił. To on na noc usypia, do tej pory. Pomagał mi wiele, bo miałam bardzo różne humory po porodzie, źle znosiłam problemy z karmieniem. On uspokajał, zajmował się synkiem, bym miała chwilkę tylko dla siebie. I ja chciałam zawsze mieć jedynaka, a mąż najchętniej trójkę.

2015-11-23 23:34

a mój przez całą ciążę był nieco zdystansowany, dopiero pod koniec, gdy leżąc blisko zaczął czuć kopniaki docierało do niego, że zostanie ojcem. Za to w szpitalu, bodajże w drugiej dobie życia małej, chcąc mi pomóc (i w końcu się przełamując) po raz pierwszy zmienił jej pieluszkę (bo na ręce rzecz jasna wziął, gdy tylko została opatulona w becik po narodzinach). Do dziś się rozczulam na wspomnienie, gdy mi ją niósł z powrotem do łóżka, a świeżo założona pieluszka zwisała zsunięta do połowy pupy córeczki :) Teraz nie ma zadania przy dziecku, którego by się nie podjął.

2015-11-20 07:57

Mój mąż miał większe doświadczenia z dziećmi niż ja. Nie bał się nosić córki , przewinąć czy kąpać. Tylko był przewrazliwiony , chciał aby panowała cisza gdy mała śpi. Przy dłuższym płaczu panikowal. Bardzo mi pomagał w tych pierwszych dniach.

2015-11-20 07:41

..może to nasza wina, że chcemy być takie silne! - bo ciąża to nie choroba - ale przecież mamy prawo czuć się gorzej.. ..może to nasza wina, że wydaje nam się, że wszystko zrobimy najlepiej! - ale ja tak nienawidzę paprochów, które zostają po mężowskim odkurzaniu; nienawidzę, gdy najpierw zmywa podłogi, a potem zaczyna odkurzać - jakoś mi to nie po kolei. Szlak mnie trafia, gdy słyszę "dlaczego to robisz, przecież możesz zostawić to dla mnie - pomogę", a potem rano w zlewie zastaję naczynia i brudną płytę... Tak można w nieskończoność..