Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Konkursy #teamLOVI (394 Wątki)

KONKURS "Dzień z życia Mamy"

Data utworzenia : 2014-05-26 09:35 | Ostatni komentarz 2014-06-30 19:55

Redakcja LOVI

60756 Odsłony
540 Komentarze

Witajcie w wątku naszego WIELKIEGO KONKURSU z okazji DNIA MAMY! Poniżej – poprzez opcję „komentuj” zamieszczacie swoje zgłoszenia – teksty opisujące dzień z życia Mamy. Przypominamy, że tekst może zawierać max. 1800 znaków (liczone bez spacji) a każdy uczestnik może zamieścić tylko jedno zgłoszenie. Szczegóły konkursu Dzień z życia Mamy: http://lovi.pl/pl/karmienie-piersia/514 Powodzenia:-)

2014-06-12 17:09

Pobudka po godzinie ósmej z moją 4 letnią córeczką Mają, schodzimy na dół obie w piżamkach i szlafrokach zjadamy pyszne i witaminowe śniadanko. Następnie ubieranie i uciekamy szybciutko na podwórko, tam króluje teraz basen i trampolina spędzamy tam czas do 12. Pora na obiad więc trzeba go ugotować, córcia jak zawsze służy pomocą bo to dla tatusia i dla Michasia (braciszek w brzuszku u mamy). Po obiedzie razem wykonujemy telefon do taty i pytamy o której możemy się go spodziewać. Międzyczasie sprzątamy i bawimy się konikami. Nareszcie przychodzi Tatuś i Mamusia ma czas dla siebie, który spędzam na czytaniu poradników, książek, przygotowuje się do przyjścia na świat synusia, dbam o siebie w każdy możliwy sposób tzn. natłuszczanie ciała, wyskoki do kosmetyczki, zakupy co uwielbiam. Popołudnie spędzamy rodzinnie w ogrodzie lub na tarasie. Potem czeka mnie kolacja i długo wyczekana wanna i ciepła kąpiel, o godzinie 21 marze o tym żeby już leżeć w łóżku bo po całym dniu spędzonym z rodziną i piłkarzem w brzuszku jestem padnięta. Mój dzień często nie różni się od innych ale kocham w nim to że zawsze jesteśmy razem, a niedługo już we czwórkę.

2014-06-12 16:20

Hubercik wstaje ok. 7.20 wiec i ja się budzę,tatusia już z nami nie ma ale dajemy sobie radę. Wyjmuje szczebelki w łóżeczku i mały wskakuje do mnie do łóżka i mamy chwile miłego poranka(przytulanie,buziaki) O 8 śniadanko najczęściej mleczko i do tego jakaś kanapka z serkiem rzadziej z wędlinką. Później zabawa, ubieranie i wyjście na dwór. Zabawa z pieskami i przeróżnymi zabawkami do piasku. Jeżdżenie traktorkiem lub samochodem w miedzy czasie dostaje pić no i jakiś owoc(jabłko,pomarańcza,banan lub cokolwiek innego). Na podwórzu najczęściej jesteśmy do ok. 11.30. Później powrót do domu na przebieranie zjedzenie obiadku i spanie do godziny ok.15 czasami 16. Mamusia w tym czasie robi obiadek dla wszystkich. Gdy mały wstaje je, przebieranie no i zabawa. Wychodzimy na dwór, czasami idziemy na plac zabaw. I czekamy na tatusia gdy tata je to i synuś je później zabawa tatusia z dzieckiem no i wieczorem ok. 20.30 kąpiel i spanie:)

2014-06-12 14:46

Nela zagnieździła się w brzuszku jakieś 132 dni temu, czyli ok. 3168 godzin temu i każdą z tych godzin, mimo iż dowiedziałam się o jej istnieniu ok. 21 dni później, staramy się wspólnie wykorzystać na poznawanie siebe, swojego ciała, odruchów, upodobań. Bardzo podobają mi się nasze wspólne rytuały, język znany tylko matkom, czyli gilgotanie i głaskanie brzucha, rozmawianie z nią i opowiadanie bajek. Wspólnie udało się nam też napisać bardzo dobrą pracę magisterską, którą na dniach pójdziemy bronić :) Codziennie gotujemy dla taty zdrowe obiady obfite w witaminy niezbędne dla naszego rozwoju, a ostatnio nawet usmażyłyśmy przepyszne konfitury truskawkowe, którymi obdarujemy gości na Baby Shower we wrześniu, kiedy truskawek na ryneczku już nie będzie! :) Oprócz codziennych obowiązków domowych, dbamy też wspólnie o nasze zwierzątka, które karmimy, bawimy się z nimi i sprzątamy ich mieszkanka, żeby czuły się zawsze zadbane i kochane. Nela pomaga mi też uczyć inne dzieci angielskiego - kiedy podoba jej się lekcja, wywija fikoły - chyba będzie chętnie się uczyła języka! :) A wieczorem... czas dla taty! :) Wypoczęty i najedzony zabiera się za pielęgnację swoich ulubionych kobiet - masuje, głaszcze, rozmawia, opowiada, żartuje. I tak właśnie oczekujemy malutkiej kobietki, która sprawi, że życie i nasz pasja, czyli podróżowanie, będą jeszcze ciekawsze niż dotychczas! :)

2014-06-12 14:44

Za 1,5 miesiąca będe mogła dopiero powitać mego malca na świecie i pewnie bedzie to jeden z jedynych najpiękniejszych dni w moim życiu, którego już nie mogę sie doczekać, bo póki co trwa wielkie odliczanie . Teraz to tylko jest wielkie szykowanie dla niego aby miał jak najlepiej. Początki jak wiadomo będa ciężkie teraz dla mamy daje popalić jeszcze w brzuchu ale jeden uśmiech, śmiech wynagrodzi wszystko nawet moje największe zmęczenia jestem tego pewna! Dzień z synkiem na początku wyobrażam sobie ze napewno będzie potrzebował duuuuuużo snu !! ale spacerki wliczają się. Każdy kolejny dzień bedzie naszym pierwszym zaskakujacym , poznawczym , ciekawym a napewno innym. Będe go ja uczyła poznawania świata a on mnie poznawania jego samego od początku! Już bym chciała Ciebie synku zobaczyć ;) więc ide dalej odliczać ! ;)

2014-06-12 13:30

Dzisiejszego wieczoru zasypiamy wyjątkowo szczęśliwi i lekko podekscytowani. Tata obejmuje swoją dużą dłonią ogromny brzuch w którym bezpiecznie usypia jego mała córeczka. Dopiero co się uspokoiła, jej dzień był długi – przyniósł nowe doświadczenia, choć jeszcze w życiu nie widziała nawet słońca na oczy. Jesteś taka maleńka a tak wiele już potrafisz – mrugać, przełykać, wymachiwać nóżkami, rozpoznawać głosy, reagować na głaskanie wystającej przez moją skórę stópki… Poranek. Wreszcie upragnione lenistwo niemalże do południa, potem wspólne gotowanie obiadu – na co miałaś dziś ochotę, malutka? Poza dwoma litrami mrożonej kawy inki :) Acha, na buraczki. Spaliłam je dwa razy, czytając o tym jak Cię urodzić w najprostszy sposób. Potem musiałyśmy maszerować do sklepu po nowe warzywa, by wreszcie trzecia próba przygotowania ich, się powiodła. Gdyby nie Ty i to, że potrzebujesz żelaza, z pewnością poddałabym się po pierwszej porażce. Po obiedzie wybieramy się na spacer, byś mogła zaznać kojącego kołysania, które zawsze doprowadza Cię do drzemki. Ale nie tym razem. Dziś wierciłaś się całą drogę, nie pozwalając rodzicom na rozmowę i podziwianie przyrody – bo czy jest coś bardziej fascynującego do obserwowania niż falujący brzuch? Po powrocie dostajesz czkawki. Na początku nie wiemy co się dzieje i skąd te regularne podrygi. Czyżbyś tańczyła do piosenki, która właśnie leci w oglądanym przez nas filmie? Wyciągamy domowy detektor tętna, by podsłuchać Twoje serduszko i wtedy dopiero wpadamy na pomysł czkawki. Na szczęście poradniki mówią, że nie jest szkodliwa. Więc śmiejemy się z każdego drgnięcia. Z każdym kolejnym coraz bardziej, aż w końcu popadamy w głupawkę i leżąc na dywanie zanosimy się śmiechem. Czy i Ciebie będzie tak rozbawiać czkawka rodziców, gdy już będziesz na świecie? Czy za kilka miesięcy będziemy leżeć na tym dywanie we trójkę, nie mogąc złapać tchu i ocierając roześmiane oczy? Nie możemy się już Ciebie doczekać!

2014-06-12 13:23

Jestem mama dwóch córeczek. Oliwka ma dwa latka, Nadia prawie trzy miesiące. Nasz dzień ze starszą córką zaczynamy o 8, podczas gdy młodsza jeszcze śpi. Przebieramy się, jemy śniadanko, myjemy zęby. Później wstaje Nadia, więc od nowa- przebieranie, karmienie. Wreszcie mamy czas na zabawę, w domu lub na zewnątrz, w zależności od pogody. Gdy Nadia ponowie zasypia czas zabrać się za porządki. Oliwka chętnie mi pomaga, przy okazji wiele się ucząc. Ma zabawki takie jak np. kuchenka, odkurzacz, żelazko i lubi mnie naśladować. Nadia budzi się, by ją nakarmić. O 12 Oli ma drzemkę, więc dostaje butelkę i obie dziewczynki zasypiają (każda w swoim łóżeczku), a ja im śpiewam kołysanki lub czytam bajki. Kiedy śpią gotuję obiad. Po drzemce- karmienie i spacerek. O 16 wraca babcia z pracy i chce się nacieszyć wnuczkami do 18, o wtedy wraca tata i przejmuje zabawę z Oliwką. Ja robię kolację, jadę na zakupy lub mam czas tylko dla siebie. O 20 kąpiel i do spania. Nadia budzi się o 3 i 6 nad ranem, żeby ją nakarmić. I tak mija moja doba. Staram się, aby wszystkie czynności odbywały się o stałych porach, wtedy dzieci wiedzą co je czeka, nie marudzą,nie buntują się. Staram się również nie zapominać o sobie. W końcu jestem również żoną i przyjaciółką. Cieszę się, że mogę być z moimi córkami, patrzeć jak dorastają, uczyć je i wychowywać.

2014-06-12 13:22

Miałam wiele pięknych chwil i dni w swoim życiu. Nie licząc dnia, w którym składałam przysięgę o miłości i wierności i uczciwości małżeńskiej mojemu mężowi, to był też 17 luty 2014 rok dzień, w którym pojawił się cud i iskierka nadziei. Razem z mężem pragnęliśmy założyć rodzinę, obdarzyć kogoś naszą miłością, ciepłem... Kiedy przyszły te chwile, że staraliśmy się o to żeby założyć rodzinę, mieć małego brzdąca, który dałby nam wiele radości i miłości, nasze szanse były bardzo małe... Co chcę przez to powiedzieć, że lekarz który robił mi badania nie dawał szans na to abym była w ciąży, pamiętam wtedy byłam bardzo załamana. Piotrek starał się mnie pocieszać i być w tych ciężkich chwilach dla mnie, ale niestety każda z nas wie jak to jest kiedy się dowie, że nie może dać komuś tego drugiego szczęścia. 3 dni przed dniem 17 lutego miałam straszne wymioty, pomyślałam że to zwykłe zatrucie, bo był to dla mnie okres kiedy łapałam choroby, poszłam do lekarza ogólnego powiedział, że to zatrucie i przeziębienie, dał mi L4... Lecz kiedy przyszłam do domu nie wiem co mnie podkusiło żeby zrobić test ciążowy i zrobiłam go... Wyszła mi kreska jedna bardzo widoczna, natomiast druga mniej widoczna... Postanowiłam zrobić kolejny, bo nie byłam pewna co do tego, że jest pozytywny w mojej sytuacji.. Kiedy zrobiłam kolejny pojawiły się dwie ciemne kreski, wiecie co to oznacza, że jestem w ciąży ! Mimo tego iż lekarze nie dawali mi żadnych szans udało się, poszłam zatem od razu do ginekologa, żeby potwierdzić moje przypuszczenia. Ginekolog zrobił mi USG i potwierdził to, że zostanę mamą. W tym dniu po raz pierwszy usłyszałam bicie serduszka naszego małego szczęścia, bardzo się wzruszyłam wtedy była to jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu. Jak wyszłam z gabinetu zadzwoniłam od razu do męża, niestety nie mógł odebrać ponieważ był w pracy. Poszłam do domu jak tylko wrócił to podzieliłam się z nim tą nowiną. Pamiętam u niego te oczy wzruszone i uśmiech, był bardzo szczęśliwy. 17 luty okazał się jednym z najpiękniejszych dni w moim życiu, teraz już jestem w 26 tygodniu ciąży, razem z moim mężem nie umiemy się doczekać kiedy na świat przyjdzie Nasza córeczka Zuzia. Kiedy ją przytulimy do siebie i powiemy jak bardzo ją Kochamy :)

2014-06-12 12:32

Swój dzień z synkiem spędzamy śpiewająco! Zaczynamy nie najlepiej, bo „godzina piąta, minut trzydzieści kiedy pobudka zagrała”. Niezawodnym i niemal stuprocentowo pewnym budzikiem jest właśnie synek Julek. Jego punktualność jest godna podziwu. Wypije trochę mleczka od mamusi, a potem czołga się po rodzicach, daje buziaki, a kiedy zaspani nie reagujemy zbytnio to robi kupę w pampersa i wtedy nie ma już odwrotu, matka wstać musi. Tatuś wcześnie wychodzi do pracy a my chwilę się pobawimy w łóżku i czas na śniadaniowe „witaminki, witaminki, dla chłopczyka i dziewczynki” (czyt. dla Julka i dla mamy). Po śniadaniu mama ogarnia chatkę, a synek jej w tym pomaga, czego efektem jest jeszcze większy bałagan. Taki urok ;). Kolejnym punktem naszego dnia jest przedpołudniowy spacer, bo przecież „czy to słota czy pogoda, spacer to przygoda zdrowa”. Oglądamy sobie wszystko wkoło i mimo, że jest to baaardzo interesujące synek zasypia i mama szybko ucieka do domu, żeby ten czas drzemki wykorzystać np. na poszperanie w Internecie. Kiedy Julek się obudzi to pora na obiadek, który jemy ze smakiem „mniam, mniam, mniam (słodką mamę mam – to już niekoniecznie do obiadku, no chyba, że są akurat naleśniki ;))” Po obiedzie „będzie zabawa, będzie się działo”. Mają miejsce dzikie harce po mieszkaniu, wyciąganie wszystkiego z szafek, w miarę możliwości wspinanie gdzie się da. Ja obserwują to ze spokojem, często też się przyłączam do tego szaleństwa, a potem wyruszamy na kolejny spacer. Wieczorkiem na kolację serwujemy kaszkę,a potem kąpanko w rytm piosenki „mydło lubi zabawę”. Kiedy synek jest wykąpany to jego oczka mówią „poczytaj mi tato, poczytaj mi mamo bo w książkach tak wiele się dzieje”. Oczywiście ulegam tej prośbie, a po czytaniu jest mleczko od mamusi i do spania. Niestety nocy synek nie przesypia, bo jeszcze budzi się na pierś.