Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Konkursy #teamLOVI (394 Wątki)

Konkurs "Chwile pełne miłości" (zakończony)

Data utworzenia : 2017-10-23 09:51 | Ostatni komentarz 2017-12-18 21:37

Redakcja LOVI

64794 Odsłony
975 Komentarze

Zapraszamy Was do wzięcia udziału w konkursie, w którym do wygrania czeka aż 20 nowych laktatorów elektrycznych Expert i 100 butelek Medical+. Zadanie konkursowe: Mamy, pokażcie lub opiszcie, jak okazujecie miłość Waszemu maluszkowi, zaś przyszłe Mamy - jak okazujecie czułość swojemu brzuszkowi. Swoje zgłoszenia zamieście w tym wątku. Atrakcyjne nagrody czekają!

2017-11-01 20:52

Staram się okazywać czułość synkowi na każdym kroku. Bywa trudno, bo mały domaga się tego czasem już o 5-tej rano, a intensywność z jaką okazuję mu swoją miłość sprawia, że czasem bolą policzki od uśmiechania i robienia głupich min. Jednak z całą pewnością mogę stwierdzić, że każda chwila z Nim spędzona jest niesamowita, wyjątkowa i pełna radości. Na zdjęciu nasze ulubione - całowanie po stópkach. Chyba jedyne męskie stopy na świecie, które są słodkie jak cukierki ;).

2017-11-01 13:22

Moja pierwsza córcia pojawi się na świecie 5 lutego. Dbam o nią jak tylko mogę. 2 razy dziennie smaruje brzuszek odpowiednimi kremami. Odprężam się w wannie z ciepłą, odpowiednią wodą. Chodzę na spacery, staram się ruszać jak najwięcej. Oprócz codziennej porcji kwasu foliowego, żelaza i witamin piję i jem owoce, warzywa i jarzyny. Wsłuchuję się w brzuszek, żeby wiedzieć co najbardziej Michalince smakuje. We wszystkim towarzyszy mi mąż. Zawsze jak zaczyna się ruszać to przykładam rękę i mówię do niej. Codziennie puszczam muzykę, czytam fragment książki, obejrzę jakiś film/bajkę. Śpię w wygodnych i odpowiednich pozycjach. Tak wygląda każdy nasz dzień :)

2017-11-01 09:42

I znalazł się w moim brzuchu MALEŃKI OKRUSZEK, a po 9 miesiącach jest już z nami mój maluszek. Jest teraz całym naszym światem od rana do wieczora i zawsze wtedy kiedy jest karmienia pora. Małe rączki, nóżki, a w środku maleńki pępuszek i to jest nasza wielka miłość - mój okruszek. Potem raczkowanie, zabawki, i szybko czas zleci i 18 i to właśnie szczęścia mojego namiastka. Miłość do maluszka nie ma końca i zawsze jest niewystarczająca.

2017-11-01 07:38

- Mamusiu? - Tak Kochanie? - Jak to było kiedy byłam w Twoim brzuszku? Skąd się tam wzięłam? - To bardzo długa i zarazem najpiękniejsza historia jaką do tej pory w życiu przeżyłam. Chodź, usiądź na kolanach. Wszystko ci opowiem... Byliśmy z tatusiem rok po ślubie gdy bardzo zapragneliśmy cię mieć. Jak wiesz, najpierw rosłaś w brzuszku, a żeby się tam dostać tatuś i ja musieliśmy się mocno do siebie tulić. Bardzo się kochamy i jesteś owocem naszej miłości. Nie wiedzieliśmy na początku, że jesteś z nami, bo byłaś malutka niczym ziarenko piasku w moim brzuszku. Kiedy się dowiedzieliśmy bardzo się ucieszyliśmy z tatusiem. Od tamtej pory tydzień po tygodniu rosłaś pod moim sercem. Nawet nie wiesz jak bardzo wszyscy się ucieszyli, kiedy się dowiedzieli, że jesteś. Babcie i dziadkowie płakali z radości. Ale i tak największą radością byłaś dla mnie i dla taty. Zwariowaliśmy na Twoim punkcie. Z utęsknieniem czekaliśmy na Twoje pierwsze ruchy w brzuszku. Tatuś co wieczór przytulał policzek do Ciebie, żeby w końcu cię poczuć, powiedzieć do ciebie kilka słów. Troszczył się o nas, dbał abyś rosła zdrowo. Tak samo jak ja. Codziennie rano przyglądałam się w lustrze, oczekując pierwszych zarysów powiększającego się brzuszka. Któregoś dnia jechaliśmy do twojej babci, wtedy poczułam delikatne "puk puk" na dole brzuszka, Wiedziałam, że to ty i ucieszyłam się na Twój znak obecności. Oboje z tata każdego dnia tuliliśmy cię w dłoniach, często śpiewałam ci piosenki, których nauczyła mnie mama. Cały świat przewróciłaś do góry nogami i uczyniłaś go piękniejszym. Pragnęliśmy dać ci wszystko, cały świat rzucic do twoich malutkich stóp. Tata już planował wakacje nad morzem i pierwsze wyjście na sanki. Co miesiąc chodziłam do pana doktora, żeby cię zobaczyć i upewnić się, że wszystko jest w porządku, że rośniesz zdrowo. Zobacz, tu są zdjęcia. Wielką radość sprawiało mi wybieranie dla ciebie łóżeczka, wózeczka, kocyka, ubranek. Nie mogłam się doczekać aż pojawisz się na świecie. A kiedy przyszedł czas narodzin, pojawiłaś się i nadałaś naszemu życiu nowy, piękniejszy sens. Nigdy nie zapomnę widoku Twojego małego noska, rączek, stópek. Tatuś prawie zemdlał ale tulił nas pełen radości i dumy. Gdy wkroczyłaś za próg domu, nasze życie już nigdy nie było smutne bo jesteś naszym największym skarbem, szczęściem, pociechą i radością...

2017-11-01 05:30

Postanowiliśmy z mężem , że postaramy się o dziecko i co ??? Lekarz stwierdził że długie miesiące bądź lata będziemy musieli starać się o nasze maleństwo . A tu taka niespodzianka miesiąc starań i jest . Udało się jesteśmy w ciąży !!! Teraz oboje bardzo angażujemy się w to aby nasze maleństwo czuło , że jesteśmy z nim i bardzo je kochamy . Wieczorkiem czytamy oboje naszemu jeszcze nie narodzonemu skarbeczkowi książeczki bądź śpiewamy kołysanki . Dbamy o brzuszek , dotykamy , masujemy , nawilżamy . Nie zapominamy również o tym aby rozmawiać do naszej małej miłości , nawet nasz piesek wachą i całuje mój brzuszek. Kochamy najmocniej na świecie nasze dzieciątko <3

2017-11-01 02:25

Jak tylko się dowiedziałam że jestem w ciąży. O mało nie zemdlałam z wrażenia. Spełniło się moje marzenie o byciu mamą. Od razu pokochałam malutkie dzieciątko które nosiłam pod sercem. Moje serce już nie biło tylko dla mnie ale i dla małego serduszka kochanego które było we mnie. Chciałam karmić piersią swoje dziecko, zaczęłam zdrowo się odżywiać i robić wszystko żeby mieć pokarm. Karmienie piersią jest cudowe, cieszę się z tego, że karmię piersią wspaniałe uczucie. Ta bliskość córki i mamy tworzy bardzo bliską więź. Bardzo uważałam żeby dziecku nic się nie stało, a miałam zagrożoną ciążę, bardzo się bałam o moje maleństwo. Przyszedł dzień porodu. Jeden z najpiękniejszych dni w moim życiu. Urodziłam prześliczną córeczkę. Nie odstepywałam jej nawet na chwilę. Najpiękniejsza chwila w życiu kiedy wzięłam moją córeczkę na ręce. Kochana mała księżniczka. Od razu zaczęłam jej śpiewać piosenki, czytać bajki, opowiadać wierszyki, opowiadam też swojej córce bajki które opowiadała mi moja mama. Często córeczkę przytulam i całuje. Chcę żeby czuła się kochana i bezpieczna. Moja córka uwielbia spać wtulona we mnie. Mówię jej że jest dla mnie wszystkim, moim skarbem najdroższym, najkochańszym, że nie wyobrażam sobie życia bez niej. Jest dla mnie najważniejsza nie wyobrażam sobie życia bez niej. Kocham córkę bezgranicznie. Moja jedyna wielka miłość. Chcę dać jej wszystko. Chcę dla niej jak najlepiej. Chcę dać córce tyle ile mogę z siebie. Moja mała najkochańsza księżniczka. Przed ciążą nie wiedziałam że można aż tak kochać.

2017-10-31 23:57

Kiedy byłaś córeczko jak okruszek mała I ważyłaś jeszcze nie wiecej niż gram, Ja ze szczęścia oszalałam cała I wiedziałam że to co najlepsze ci dam! Znów pod sercem nosiłam serce, Fala miłości zalała me ciało. Lecz byłam w ciągłej rozterce: Czy moja miłość to nie jest za mało? Głaskałam brzuszek, śpiewałam piosenki Odpowiadałam jak minął mi dzień I składałam Panu Bogu dzięki Że podarował mi Cię. A gdy już spotkać nam się przyszło I zobaczyłam twe piękne oczęta Ból i cierpienie gdzieś prysło Już wcale ich nie pamiętam. Kocham Cię rano gdy "nawołujesz" Chociaż tak bardzo chciałbym spać Lecz ty wtedy mnie potrzebujesz Troche bliskości pora Ci dać. Kocham w południe gdy obiad gotuje Ale ty bawić akurat się chcesz No dobrze później go przygotuje Jesteś najważniejsza- przecież to wiesz! Kocham wieczorem gdy zmęczenie w kość daje A Ciebie kolka bolesna wciąż męczy Wtedy wszystko nieważne się staje Bo mój maluszek krzyczu i jęczy. Kocham Cię nocą gdy śpią wszyscy wokoło A ty głód zaspokajasz niemal co godzine Nie jest mi wtedy wcale wesoło Ale dla Ciebie wstaje bo wiem że to minie. Kocham gdy ząbkujesz, ulewasz i brudzisz Jestem na każde twoje zawołanie Kiedy jesteś chora, smutna czy marudzisz Bo nie ma granic moje kochanie!!! Mama miłość codzień okazuje Prostymi , drobnymi gestami Dziecko doskonale to czuje Bo zawsze wraca do mamy!

2017-10-31 22:59

Dokładnie 5 miesięcy temu, po trudach, które jest w stanie zrozumieć tylko druga matka, przyszedł na świat mój syn. W tygodniach poprzedzających ten moment słyszałam wiele ciepłych słów: „To cudowne uczucie, gdy rodzi się dziecko”, „będziesz najszczęśliwszą kobietą na ziemi”, „twoje życie nabierze sensu”. I właśnie z takim nastawieniem czekałam, aż zobaczę swego pierworodnego. Czy poczułam ulgę, kiedy zobaczyłam krzyczące, różowe ciałko z gęstymi włoskami? Tak. Czy poczułam miłość do tego pindka, małego krzykacza? Oczywiście. Ale dominowało inne uczucie – poczułam, że mam na całej linii, po całości, przerypane. Pomyślicie: „wyrodna matka”. Jednak w tym momencie, w którym świat stanął na głowie, w którym rzeczywistość przybrała nierealnych wymiarów (zwykle nie miewam przecież egzystencjonalnych myśli, leżąc przed kimś naga i pozwalając, by przymierzał się do najdelikatniejszych części mojego ciała z igłą), w momencie, w którym nie widziałam sali, nie widziałam ludzi, w którym całym moim umysłem zawładnęło wierzgające się dziecko – moje dziecko, płakałam trochę ze szczęścia, trochę z rozpaczy. Zrozumiałam, że od tej pory nie ma już „ja”. Że jeśli temu zakrwawionemu jeszcze, nie mającemu pojęcia o niczym chłopcu spadnie włos z głowy, jeśli stanie mu się krzywda – nie daj Boże, duża krzywda, to moje życie także się skończy. Pępowina została odcięta, ale pojawiło się inne połączenie – strumień największej na świecie, macierzyńskiej miłości i troski. Płakałam trochę na zapas – tak wielką rozpacz wywoływały we mnie myśli, że cokolwiek złego w ogóle w życiu może go spotkać. Że mogę go nie uchronić. Ktoś powie: hormony. Ja jednak wiem, że dokładnie w tym momencie namacalnie poczułam, jak zrodziła, a wręcz uderzyła we mnie miłość do mojego syna. Najpiękniejszego, choć wówczas nie największej urody :), malucha, jakiego kiedykolwiek w życiu widziałam. Do brzegu, bo nie doczytacie ;-). Od początku ciąży nie rozumiałam, jak kobiety mogą karmić piersią. Było to dla mnie dziwne, może nawet dziwaczne, coś, z czym się nie utożsamiałam. No i te piersi, które stracą urodę… Przed porodem podjęłam decyzję, że nie będę karmić piersią. Kupiłam mleko (3 rodzaje), butelki, sterylizator – wszystko, czego potrzebuje dziecko karmione mlekiem modyfikowanym. Z takim nastawieniem pojechałam do szpitala, gdy skurcze pojawiały się co 5 minut. Nie, nie poczułam nagle niesamowitego przekonania, że chcę karmić naturalnie. Owszem, to przestało być dziwne, ale nie czułam „magii”. Bolały mnie piersi. Mleko wyciekało przez koszulę. Musiałam robić sobie okłady z kapusty, a z każdym przystawieniem dziecka z moich ust wydobywał się syk bólu. No i oczywiście banał – ani mój syn, ani ja nie wiedzieliśmy, jak i co trzeba robić, żeby wychodziło nam nieźle. Zabawne jest to, że jednego dnia jechałam do szpitala z myślą: „nie będę karmić, to niewygodne i będę miała brzydki biust”, drugiego, nie tylko nie pamiętając o tych postanowieniach, ale wręcz nie zważając na nowe, wykańczające komplikacje, wciąż karmiłam. W mojej głowie pojawiła się bowiem zupełnie nowa myśl. Tak, ta o tym, że to małe stworzenie jest największą miłością mojego życia. Że muszę go chronić. Mleko mamy jest najlepsze? Chrzanić wszystko, będę karmić i już! Później nie było dużo lepiej. Mieliśmy dobre okresy, gdy karmienie było łatwe i przyjemne. Ale za nami są też kryzysy laktacyjne, chwile, w których przysięgam, że marzyłam o zimnym piwie i momencie zapomnienia, chwile, w których miałam ochotę wyrzucić z szafy wszystkie brzydkie już ubrania, które jako jedyne nadawały się do karmienia piersią. Za każdym razem wystarczyło spojrzenie na moje dziecko. Na jego uśmiech albo chwytającą za serce drzemkę. Przetrwam wszystko, kochanie. Za bardzo cię kocham, żeby cię nie karmić. Moje spojrzenie na karmienie piersią jest inne niż to w reklamach telewizyjnych. Ale myślę, że znalazłoby się wiele kobiet, dla których – podobnie jak dla mnie, karmienie bywa męczące i które z utęsknieniem czekają na moment, gdy ten etap się zakończy. Niemniej uważam, że to bardzo ważne okazanie miłości. Poza przytulaniem, głaskaniem, całowaniem i łaskotaniem – co jest przyjemne :), pokonuję także własne słabości i opieram się wygodzie. Bo kocham tak, że na ile tylko jestem w stanie, będę go chronić. Pogryzione brodawki i wciąż te same bluzki to żadna cena ;-).