Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Konkursy #teamLOVI (394 Wątki)

KONKURS <b>"Karmienie to nie problem"</b> (Zakończony)

Data utworzenia : 2018-06-13 09:37 | Ostatni komentarz 2018-07-17 12:08

Redakcja LOVI

16022 Odsłony
574 Komentarze

Zapraszamy Was do wzięcia udziału w konkursie, w którym do wygrania czeka aż 110 nagród, w tym 10 laktatorów elektrycznych Expert! Zadanie konkursowe: Napisz, jaki problem z karmieniem piersią uważasz za najtrudniejszy dla mam karmiących piersią i jakie masz pomysły na jego rozwiązanie. Konkurs trwa do 27 czerwca. Pamiętajcie, że zgłoszenia bez uzupełnionych danych w serwisie, nie będą brane pod uwagę.

2018-06-27 23:31

7 PROBLEMÓW Z LAKTACJĄ, Z KTÓRYMI BYĆ MOŻE SIĘ ZMIERZYSZ Na początku przedstawię się – mam na imię Aga, jestem żoną fantastycznego Mężczyzny oraz od prawie pięciu miesięcy mamą Małej Księżniczki, z którą od pierwszego dnia pobytu w szpitalu przeżywamy wspólną przygodę pod hasłem Droga Mleczna :) Właściwie cały proces laktacji jest – oprócz czasu radości i miłości – serią problemów, z którymi muszą zderzać się karmiąca mama i maluszek. Chciałabym tutaj zwrócić uwagę na te, które z mojego punktu widzenia są najistotniejsze. Trudno było mi wybrać najważniejszy – każdy z nich wydaje się ważny… Jednak tak naprawdę KAŻDY PROBLEM STAJE SIĘ WYZWANIEM, które należy podjąć! Mam nadzieję, że moje rady okażą się przydatne, choć oczywiście trzeba pamiętać o tym, że nie są uniwersalne. KAŻDY PRZECHODZI PRZEZ DROGĘ MLECZNĄ WE WŁASNYM TEMPIE i na swój indywidualny sposób i nie ma tutaj idealnej recepty. Dlatego tak ważne jest wymienianie się doświadczeniami :) Spoglądając dookoła siebie, zauważam dwie skrajne postawy: z jednej strony tzw. laktoterror (czyli: Trzeba karmić za wszelką cenę! Nie karmisz? Jesteś wyrodną matką, egoistką!), z drugiej rezygnacja z karmienia dla wygody i komfortu (czyli: Tak długo karmisz naturalnie? To przecież problem! Nie męcz się i podaj butelkę!). Warto nie popadać w skrajności, starać się podążać własną drogą i nie zapominać przy tym o sobie i swoim zdrowiu psychicznym... Choć laktacja jest ważnym tematem, przyda się również zdrowy dystans oraz choć kropla poczucia humoru, ponieważ traktując go tylko z pełną powagą i jako „być-albo-nie-być-idealną-Matką-Polką”, można nabawić się tylko depresji. 1. GRUNT TO DOBRE PRZYGOTOWANIE! Wiadomo, że dobry plan oraz organizacja najczęściej są podstawą sukcesu. Tak jest również w przypadku przygotowań do karmienia. Warto rozpocząć je z wyprzedzeniem. Wtedy – nawet jeśli pojawią się inne, niezależne od Ciebie trudności – będziesz wiedziała, że przygotowałaś się jak mogłaś najlepiej. Pamiętaj również, że w temacie laktacji wszystkiego nie przewidzisz. W moim przypadku już kilka miesięcy przed porodem rozpoczęłam uczęszczanie do SZKOŁY RODZENIA wraz z Mężem. Pierwszym tematem była laktacja. Fantastyczne, pozytywnie zakręcone osoby omówiły wszystkie aspekty i trudności, które mogą się pojawić, powołując się również na własne przykłady „z życia wzięte”. Przyznam szczerze, że wcześniej ani ja, ani mój Mąż nie mieliśmy bladego pojęcia o tym, że laktacja jest takim wyzwaniem… Na szczęście położne prowadzące zajęcia cały czas podkreślały, że warto się nie poddawać i walczyć! Pojawiły się również wątki takie jak zastój pokarmu, zapalenie piersi, nawał mleczny, ból brodawek sutkowych, pozycje do karmienia – wraz z zestawem praktycznych rad. Otrzymałam również kontakt do certyfikowanego doradcy laktacyjnego. Wiedziałam, że nawet po urodzeniu dziecka szkoła rodzenia otacza kobiety wsparciem w temacie laktacji i że żadna z kobiet ją prowadzących nigdy mi nie powie „Nie warto”. A takie wsparcie jest bezcenne! Na pewno warto się zaopatrzyć w PRZYDATNE AKCESORIA: silikonowe nakładki na sutki w odpowiednim rozmiarze (mnie osobiście uratowały, bo na początku ból był tak straszny, że bez nich nie potrafiłabym karmić), muszle laktacyjne (okazały się przydatne na samym początku: zbierały nadmiar mleka, pozwalając piersiom oddychać), wkładki laktacyjne, laktator (posiadam ręczny, ale marzy mi się elektryczny), butelka dla noworodka ze specjalnie wyprofilowanym smoczkiem (na odciągnięte mleko), smoczek (zakupiłam naturalny, silikonowy, specjalnie wyprofilowany, z końcówką imitującą sutek), woreczek z pestkami wiśni (można go schłodzić lub nagrzać, by móc robić okłady podczas nawału lub zastoju pokarmu), czystą lanolinę do smarowania piersi (uratowała mi życie – bez tego preparatu nie dałabym rady; nie pomogły mi kremy z lanoliną; czysta naturalna lanolina jest najlepsza, najlepiej regeneruje brodawki), poduszka-rogal do karmienia (zakupiłam dużą, która również służyła mi do snu podczas ciąży oraz jako „kojec” dla Córeczki), preparaty wspomagające laktację (w moim przypadku był to Femaltiker). Ważne jest, żeby we wszystkich przygotowaniach uczestniczył partner. Aby miał wiedzę, ale również był przekonany, że trzeba Cię wspierać i motywować. Powinien stać się Twoim laktacyjnym coachem :) Sama miałam takie wsparcie i jestem za nie szalenie wdzięczna. Ponadto, kiedy wysyłałam Męża do apteki, miał wiedzę pozwalającą wybrać odpowiedni produkt bez zbędnych telefonów i tysiąca pytań. 2. NIEOCENIONA SPECJALISTYCZNA POMOC Dam Ci dobrą radę. Nie bój się pytać, czerp wiedzę z wiarygodnych i aktualnych źródeł, otaczaj się profesjonalistami, którzy wierzą w sukces Twojej laktacji! U mnie zaczęło się od wspomnianej już SZKOŁY RODZENIA, gdzie zajęcia prowadziły położne, wierzące w powodzenie laktacji w przypadku każdej kobiety. Przekonywały, dawały praktyczne rady, zachęcały i pozwalały wierzyć, że KARMIENIE TO NIE PROBLEM. Następnie w moim przypadku kluczowa okazała się postawa PERSONELU W SZPITALU. Niestety, na tydzień przed porodem ginekolog stwierdził ostatecznie, że czeka mnie cesarskie cięcie z uwagi na wysoką wagę urodzeniową Córeczki (ponad 4400 g!). Załamałam ręce, ponieważ wiedziałam, że laktacja po cesarce jest bardzo trudna… Ale zaplanowaliśmy z Mężem, że tuż po porodzie będzie kangurował Księżniczkę, zapewni kontakt skóra do skóry i dopilnuje, aby szybko podano mi ją do pierwszego karmienia. Niestety, po przyjeździe do szpitala dowiedzieliśmy się, że obowiązuje zakaz odwiedzin z powodu epidemii grypy. Mąż został za drzwiami. Mimo wszelkich trudności byłam pozytywnie zaskoczona rozwojem sytuacji. Godzinę po cesarce (kiedy częściowo byłam bez czucia z powodu znieczulenia) przyniesiono mi Córeczkę do pierwszego karmienia (wiadomo, że siara to prawdziwa bomba składników odżywczych!), i od tego czasu do końca pobytu w szpitalu byłyśmy razem, ponieważ obowiązywał SYSTEM ROOMING-IN. Położne były na każde zawołanie, pomagały przystawiać dziecko, motywowały i dawały cenne rady. Wybierz szpital, który wspiera kobiety w laktacji, najlepiej z doradcą laktacyjnym dostępnym na oddziale. Dodatkowym po powrocie ze szpitala wsparciem okazało się sześć WIZYT PATRONAŻOWYCH POŁOŻNEJ. Pomogła mi lepiej przystawiać Księżniczkę, dawała rady, jak uniknąć zastoju pokarmu, polecała pomocne akcesoria. Warto wspierać się również mądrymi BLOGAMI (np. Hafija), PORTALAMI (np. Dzieci są ważne) i KSIĄŻKAMI (np. Magda Karpienia, Karmienie piersią). 3. DOBRA GRUPA WSPARCIA TO PODSTAWA SUKCESU! W laktacji ważniejsze od wszystkich dostępnych akcesoriów oraz wiedzy jest WSPARCIE. Kobieta po porodzie czasami jest tak rozchwiana hormonalnie i emocjonalnie, że pozytywna postawa otaczających ją osób jest kluczowa. W moim przypadku najważniejszą osobą okazał się Mąż, który przez dwa tygodnie po porodzie wciąż towarzyszył mi i Księżniczce. Wspierał, motywował, jeździł do apteki, był na każde zawołanie, pomagał przystawić Małą (miałam poważne problemy z kręgosłupem, więc to było istotne), ogarniał dom, wstawał w nocy. Ponadto, Mama i Siostra również mnie wspierały i pomagały jak mogły. Ważną grupą wsparcia okazały się Koleżanki, które już wykarmiły lub właśnie karmiły swoje dzieci. Ich rady, wsparcie psychiczne, wszystkie rozmowy telefoniczne w kryzysowych chwilach były bezcenne! NIE ZAPOMINAJ RÓWNIEŻ O SOBIE – w macierzyństwie łatwo się zatracić. Kiedy jest to możliwe, wyrwij się z domu, zostawiając osobie opiekującej się dzieckiem odciągnięte mleko. Pobyt poza domem, np. wyjście do kina spotkanie z przyjaciółką są ważne dla zachowania równowagi psychicznej i harmonii. W moim przypadku taką „odskocznią” były wyjazdy do rehabilitanta, który „naprawiał” mój kręgosłup. Prawda jest taka, że KARMIENIE DAJE POWERA. Dzięki niemu wzrastają poczucie mocy sprawczej i pewności siebie. Kiedy widzisz, jak dziecko rośnie i się rozwija, i wiesz, że dzieje się to z udziałem Twojego pokarmu, myślisz sobie: KTO, JAK NIE JA? I masz poczucie, że możesz wszystko! 4. KONSEKWENCJA, CZYLI: NEVER GIVE UP! Na początku, przyzwyczajając się do karmienia, trzeba uzbroić się w CIERPLIWOŚĆ i zmienić styl życia na slow life. Karmi się na żądanie, a więc w zależności od potrzeb maluszka i mamy. Czasami trzeba przystawiać dziecko tak często, że wydaje się, iż trwa to większość doby. Moja rada: POMYŚL, ŻE TO MINIE. Relaksuj się podczas karmienia, spraw, aby było jak najbardziej komfortowe (np. wygodny fotel, rogal do karmienia, przyjemna muzyka, coś do czytania). Uświadom sobie, że nie jest to czas stracony i że niebawem wrócisz do aktywności zawodowej, a ten etap przebywania z dzieckiem jest niepowtarzalny… i być może kiedyś za nim zatęsknisz. Oczywiście, pojawiają się kryzysy, sama na początku miałam jeden potężny. Teraz się z niego śmieję, ale w tamtej sytuacji, kiedy byłam zupełnie sama, a Księżniczka dosłownie na mnie wisiała przez kilka godzin, myślałam, że świat się kończy, że tak już będzie zawsze – i kiedy Mąż wrócił z pracy, wpadłam w rozpacz, płakałam i krzyczałam. Na szczęście jego opanowanie okazało się bezcenne. Będą dopadały Cię różne wątpliwości, np. czy dziecko się najadło. Tłumaczę sobie to tak: skoro nie płacze i zasypia, to znak, że chyba jest okej. Nie posiadam również w domu mleka modyfikowanego, aby w razie kryzysowych chwil nie kusiło :) Natura tak to sprytnie wymyśliła, że nawet podczas infekcji nie trzeba odstawiać maluszka od piersi. 5. HMMM… CZY MOŻNA KARMIĆ WSZĘDZIE? Obecnie prowadzimy taki styl życia, że staramy się wszędzie zabierać ze sobą Księżniczkę. Pojawia się więc kwestia karmienia np. w miejscach publicznych czy podczas wizyt u rodziny i znajomych. Zazwyczaj proszę o udostępnienie jakiegoś pomieszczenia, aby móc nakarmić dziecko w spokoju. Podczas np. imprez rodzinnych staram się znaleźć zaciszne miejsce, aby zapewnić komfort karmienia sobie i Księżniczce. Osobiście nie lubię epatować karmieniem, np. robiąc to przy stole podczas posiłku. Chociaż czasami przebywając np. w kawiarni, dochodzi do takich sytuacji. Jeśli się krępujesz, możesz zasłonić się pieluszką lub fajną chustą do karmienia (dostępne są przepiękne designerskie wzory; taka chusta jest równocześnie apaszką lub pokrowcem na fotelik samochodowy). W galeriach handlowych możesz skorzystać z pokoju matki z dzieckiem lub przymierzalni. Warto również wybierać przyjazne miejsca (kawiarnie, restauracje), gdzie matki z dziećmi są mile widziane i nie budzą kontrowersji :) Bulwersują mnie sytuacje, kiedy np. kobieta karmi dziecko w toalecie – jest to dla mnie nie do przyjęcia. Jedno jest pewne – warto zachowywać się naturalnie, w zgodnie z sobą, dbając przy tym o komfort maluszka. 6. WALKA Z MITAMI I TZW. DOBRYMI RADAMI To chyba problem, z którym każda kobieta musi się zmierzyć, słysząc od mamy lub cioci (generalnie – od przedstawicielki starszego pokolenia): „Czy dziecko na pewno się najada?”, „Czy twoje mleko nie jest zbyt chude?”, „Czy ty czasem nie głodzisz tego dziecka?”, „Dlaczego nie podajesz dziecku również wody?”, „Takie małe piersi – czy na pewno wykarmisz dziecko?”, „Czy przybiera na wadze?” itd. Itp. Nie wspominając o radach dotyczących diety matki karmiącej… Wiedza dotycząca karmienia wciąż się zmienia, unowocześnia i aktualizuje. Obecnie ŚWIATOWA ORGANIZACJA ZDROWIA zaleca karmienie wyłącznie piersią do szóstego miesiąca życia dziecka, a następnie kontynuację karmienia (minimum do zakończenia roku, a optymalnie do zakończenia drugiego roku życia) ze stopniowym rozszerzaniem diety. Często w odpowiedzi na różne pytania stosuję ten merytoryczny argument. Ponadto, obecnie karmienie jest modne – kiedyś, za czasów naszych mam, nie było takie trendy. Radzę Ci, abyś wszelkie takie złote myśli i rady po prostu ignorowała. MOJA TAKTYKA: PRZYTAKIWAĆ I… ROBIĆ SWOJE. Jak dotąd w 100% skuteczna :) 7. A JEŚLI MIMO STARAŃ SIĘ NIE UDA…? Nie tylko laktacja definiuje to, czy jesteś dobrą mamą. Znam przypadek z najbliższego otoczenia, kiedy laktacja - mimo podejmowanych prób - się nie powiodła, co zakończyło się prawdziwą depresją poporodową. Nie można jednak w takiej sytuacji się dołować, obwiniać, oceniać i myśleć negatywnie o sobie ani porównywać z innymi mamami. Trzeba wsłuchać się w siebie i skoncentrować na innych aspektach pielęgnacji maluszka. Dla niego najważniejsza jest przecież Twoja obecność i Twoja miłość! --- Z całego serca kibicuję wszystkim dzielnym Mamom! Zdaję sobie sprawę z tego, że jestem szczęściarą, ponieważ od kilku miesięcy z sukcesem karmię dziecko wyłącznie piersią, dając mu to, co dla jego zdrowia najlepsze i budując więź emocjonalną na całe życie. Na własnej skórze przekonuję się, że KARMIENIE TO NIE PROBLEM i tego życzę każdej Mamie, która przeczytała tego posta!

2018-06-27 23:30

Mleczna droga niestety nie dla wszystkich mam jest mlekiem i miodem płynąca. Wiele mam deklaruje, że będzie karmić piersią jednak kiedy pojawiają się trudności bardzo łatwo jest się zniechęcić. Najtrudniejszy problem?... Brak wiedzy..brak wytrwałości. Karmienie piersią niby tak naturalne, jednak to nowa umiejętności zarówno dla mamy jak i dla dziecka. I nie każdej włącza się instynkt, który podpowiada co i jak. Naturalnym jest to, że muszą się nawzajem siebie nauczyć, co wymaga czasu i wytrwałości, której często brak. Cała teoretyczna wiedza wydaje się być bardzo prosta, ale wykorzystanie jej w praktyce i zetknięcie z rzeczywistością już takie proste nie jest. Każda mama wie, że jej mleko to najlepsze co może dać dziecku. Każda mama zdaje sobie sprawę z tego, że karmienie piersią jest nie tylko wygodne, ale również to oszczędność pieniędzy i czasu. Więc droga mamo, jeśli pojawi się problem nie bój prosić się o pomoc. Na pewno znajdzie się ktoś, kto pokaże ci jak to wygląda w praktyce. Wiara czyni cuda, więc wierz w to, że się uda. I bądź wytrwała w dążeniu do swojego celu! Pozdrawiam serdecznie...Mama, która też miała problem P.s... my się nie poddałyśmy :)

2018-06-27 23:21

Jestem Tatą który wspiera żonę w tej jakże pięknej ale i trudnej MLECZNEJ drodze do zapewnienia dziecku właściej odporności, żywienia i aktywności. Problemy karmienia piersią sen z powiek matkom spędzają, one nagle i bez zaproszenia w szczęście narodzin się wpraszają, powodują wiele stresu, nerwów, czasem bólu i chwil bezsilności, nie chcąc dać zaznać kobiecie ani dziecku z karmienia piersią radości. Uważam, że największym problemem w kwestii karmienia piersią jest opóźniona lakacja, czyli gdy w momencie narodzin kobieta nie od razu posiada mleko ... pojawia się stres i sensacja! Zmagają się z tym problemem w większości koboety po cesarskim cięciu i mimo starań płaczą wciąż, wiem o tym coś, jako świeżo upieczony tata, i kochający żonę mąż. Ten problem można rozwiązać nawet trzeba jeśli kobieta marzy o naturalnym karmieniu na sposobów kilka ciepłe i zimne kąpiele piersi na przemian i masowanie piersi ... dłuższa chwilka. Ponadto jak najczęstsze przystawianie noworodka do piersi, nauka prawidłowego przystawiania i posiadanie laktatora Lovi dla mleka odciągania i piersi masowania ! Wiele kobiet zbyt szybko się poddaje z niewiedzy i braku odpowiedniego sprzętu, zniechęcone ręcznymi laktatorami. Lovi wyszło na przeciw tym utrudnieniom i storzyło laktator o jakim marzy każda świeżo upieczona mama, bez względu na to czy ma pokarm czy nie. Taki laktator to nie tylko pomoc przy rozkręceniu laktacji ale także możliwość odciągania mleka by np tata taki jak ja mógł nakarmić dziecko, by uniknąć bólu piersi i wiele innych pozytywnych zalet!

2018-06-27 23:06

Karmienie piersią - tak naturalnie proste, a tak trudne zarazem. Po bezproblemowej ciąży i sprawnym porodzie liczyłam na same piękne chwile mlecznej bliskości. Innej opcji nie brałam pod uwagę. A jednak. Praktycznie od samego początku wszystko szło "nie tak". Burza hormonów, płaczący synek, wklęsłe i poranione brodawki - wszystko to wpędzało mnie w coraz większe poczucie winy i bezradności. Nie mogłam zrozumieć jak to jest, że będąc po studiach medycznych, znając różne skomplikowane mechanizmy hormonalne rządzące laktacją, nie jestem w stanie zaspokoić głodu własnego dziecka. Pomoc z strony personelu szpitala w małym mieście powiatowym zerowa, właściwie ograniczona do podania butelki z mlekiem modyfikowanym. Po powrocie do domu nerwowe poszukiwanie doradcy laktacyjnego i tu kolejne problemy, bo odległość, wakacje, terminy... . Wtedy zdałam sobie sprawę, że powodzenie misji karmienia piersią jest tylko i wyłącznie w moich rękach. Przy pomocy wielu książek, publikacji, przy ogromie wsparcia najbliższych, udało mi się po 2 niełatwych miesiącach porzucić dokarmianie. Od tego czasu minął już prawie rok, a ta wspólna mleczna podróż moja i mojego synka z pewnością jeszcze potrwa. Na kanwie własnych doświadczeń stwierdzam, że najistotniejszym problemem jest brak merytorycznego wsparcia zarówno w szpitalach, jak i później - w ośrodkach zdrowia, poradniach, w zaciszu własnego domu. W toku studiów medycznych o laktacji mówi się zatrważająco niewiele, skupiając się tak naprawdę na rzeczach nieistotnych. Stąd często ogólnikowe podejście do tematu ginekologów, pediatrów, pielęgniarek, a nawet położnych. A dostępność doradców laktacyjnych poza dużymi miastami jest w wielu przypadkach iluzoryczna. Uważam że każda przyszła mama powinna mieć możliwość spotkania się z doradcą laktacynym, zarówno przed porodem, jak i tuż po. Myślę, że dzięki temu laktacyjna historia wielu kobiet potoczyłaby się zupełnie inaczej, spokojniej i pewniej. Ba! Sama zamierzać dorzucić do tego swoją małą cegiełkę. Mimo że zawodowo jestem związana z zupełnie inna gałęzią medycyny, to tematyka karmienia piersią stała mi się tak bliska w ciągu ostatniego roku, że postanowiłam zapisać się na kurs CDL. By w moim regionie już nigdy więcej żadna mama nie została sama w tej nierównej walce o to, co najlepsze dla własnego dziecka. Bo z życzliwym i fachowym wsparciem karmienie piersią to nie problem.

2018-06-27 22:59

Moim zdaniem najtrudniejszy, a zarazem największy problem z karmieniem piersią mają mamy wcześniaków. Za raz napisze dlaczego tak uważam. Po pierwsze dziecko jak rodzi się wcześniakiem nie jest od razu przystawiane do piersi. tylko musi przejść przez kilka etapów karmienia zanim mama przystawi swoje najukochańsze dziecko do piersi. wszystko zależy od tego w jakim tygodniu urodzi się Dziecko. Jeżeli dziecko urodzi się na długo przed wyznaczonym terminem jest karmione dożylnie. Dziecko leży w inkubatorze i jest podłączone pod respirator. Dziecko ma podłączony wenflon i w ten sposób po przez kroplówki z glukozą i innymi substancjami by je wzmocnić. Jeżeli stan dziecka się polepsza dziecko przechodzi na kolejny etap karmienia. Kolejny etap karmienia wcześniaka to karmienie przez sonde. Stan zdrowia jest na tyle ciężki, że nie pozwala na karmienie doustne. Sonda jest przeważnie wykonana z miękkiego sylikonu i wprowadzana najczęściej przez nos. Pokarm w tym przypadku trafia od razu do żołądka. Na tym etapie mama może powoli ściągać pokarm i co jakiś czas podaję się dziecku po kilka kropel mleka matki. Dziecko ma mały żołądek i też nie można podać dużej porcji pokarmu. Dlatego podaje się mniej a częściej. Wraz z mlekiem matki dziecko dostaje do organizmu pierwsze przeciwciała. Pamiętajmy, że mleko matki jest lekkostrawne co ma bardzo pozytywny wpływ na wcześniaka. Dla mamy wcześniaka od samego początku pojawiają się schody. Matka martwi się o swoje dziecko. Dochodzi stres o dziecko, próby ściągania pokarmu i walka o laktację. To nie jej w tym momencie proste. Nie każdej mamie udaje się karmić dziecko swoim mlekiem. Czasami bywa tak, że przez jakiś czas pokarmu dla dziecka nie ma. Mleko się nie pojawiło od razu tylko po jakimś czasie, a dziecko jeść musi. W tym Momencie z pomocą przyszedł bank mleka kobiecego. Kobiety które się przebadają i mogą z chęcią pomocy innym mamą pomagają i oddają swoje mleko do banku mleka kobiecego. Tam odpowiedni ludzie mleko pasteryzują. Wiele czynników się nie zmienia i się zostaje nawet po całym procesie. Takie mleko podaje się wcześniakom lub dziecko dostaje mieszankę. Część mam chce pomoc w ten sposób bo wie jak ważne jest mleko matki dla dziecka. Kolejnym etapem karmienia dziecka jest karmienie przez strzykawke. Dziecko na tym etapie nie potrafi łączyć kilku czynności na raz. Pierw próbuje się dziecko karmić przez palec by sprawdzić czy dziecko zacznie ssać. Gdy dziecko po kilku próbach zaczyna ssać palec wtedy wsuwa się powoli strzykawke i naciska ją by leciało mleko. Strzykawke naciska się powoli. Palec musi być dokładnie umyty. Te karmienie nie zaburza odruchu ssania u dziecka. Ostatnim etapem jest karmienie piersią wcześniaka. Dziecko z początku ma problem ze ssaniem piersi. Dziecko szuka brodawki by zjeść kilka małych łyczków mleka. Wcześniaki jedzą mało i bardzo powoli. Karmienie zajmuje dużo czasu ale mama może w końcu przytulić swoje dziecko do piersi. Wcześniaki jak i dzieci urodzone w terminie często ulewają z powodu nie wykształconej jeszcze zastawki. Wcześniaka trzeba tak przystawić do piersi by było mu jak najłatwiej załapać pierś. Taką pozycją jest dla wcześniaka pozycja z pod pachy czyli główka dziecka na na wysokości biustu brzuszek przystawić do boku i nóżki były pod pachą. Tak wygląda ta pozycja. Musimy pamiętać, że nie każe dziecko musi przejść każdy etap karmienia wszystko zależy od tego w jakim tygodniu ciąży urodziło się dziecko. Niektóre dzieci będą karmione przez respirator, a inne dzieci będą od razu karmione strzykawką lub piersią. Wszystko zależy od tygodnia w którym się urodziły i od stanu zdrowia i rozwoju dziecka. Dla mamy wcześniaka jest to naprawdę ciężki czas. Nie każda mama ma w sobie tyle siły i motywacji by później karmić piersią i sięga po mleko modyfikowane, które nie jest złe. Ale to nie jest to samo co karmienie piersią. Jak już uda się takiej mamie karmić piersią na swojej drodze pojawiają się kolejne problemy z karmieniem piersią miedzy innymi nawał mleczny i kryzys laktacyjny. Dlatego moim zdaniem największy problem z karmieniem piersią mają mamy wcześniaków. Nigdy nie wiadomo czy ula im się rozbudzić laktacje na tyle żeby karmić dziecko bo od samego początku towarzyszy im ogromny stres związany z dzieckiem. Stres jak wiadomo hamuje laktacje.

2018-06-27 22:48

Czytając wpisy można rzec śmiało Nie jest igraszką piersią karmienie Wszak w moich piersiach mleka nie mało Ale borykam się z innym strapieniem. Jeszcze niedawno pod moim sercem Kiedy u mamy swej byłeś w brzuszku Naturalnie karmić pragnęłam wielce By co najlepsze dać ci maluszku I na tych planach się nie skończyło Bo kiedy tylko na świat przybyłeś Choć to przyznaję, łatwo nie było Maminym cycem nie pogardziłeś. Ciężko nam było na samym starcie Bo mama miała cesarskie cięcie Przy swoim jednak stałam uparcie, Co rusz cie brałam w piersi objęcie. Tak się zaczęła mleczna przygoda Że mogłam karmić, to radość wielka Me mleko tylko ci zdrowia doda I nie zastąpi go żadna butelka. I nagle zaczęły się nasze schody. Płakałeś. Problemów nam przybywało. To było jak kubeł zimnej wody Kiedy słyszałam: mleka masz mało. Inne słyszałam również opinie, Że mój pokarm jest niewartościowy Dzięki Bogu ktoś mądry był przy mnie I mi wybijał te bzdury z głowy. Lecz jak tu myśleć optymistycznie Gdy ciągle przy cycu chcesz być i w dzień i w nocy Rady nie daje sobie fizycznie I rozpaczliwie szukam pomocy. Ma pierś dla ciebie jest jak poduszka W mig tu zasypiasz, tak ci przytulnie A gdy odłożę swego maluszka Zaczynasz płakać. Ja z tobą wspólnie. Na inne rzeczy czasu brakuje Przy cycu spędzasz całe godziny Już jak automat jakiś się czuje I nie są to wcale żadne kpiny. Tak bardzo ważne jesteś maleństwo Lecz oprócz ciebie jest dwóch twych braci Muszę też zadbać o twe rodzeństwo By żaden z mamą czasu nie stracił. Laktator musiał wkroczyć do akcji Kiedy wszystko działo się już na opak By nie przybyło nam komplikacji I non stop nie wisiał przy mnie mój chłopak. I życie nam to uratowało Obyło się bez sztucznego mleczka Odciągam pokarmu wcale nie mało Wykarmić mogę mego człowieczka. Choć dziwny sposób to na laktacje I może taki dość nietypowy Od mamy najlepsze - wiem że mam rację O żadnym innym dziś nie ma mowy. I teraz widzę jak mój Maluszek Jest już spokojny, jakież to szczęście! Bo najedzony jest jego brzuszek I mamy głowa spokojna wreszcie. Tak wszystko zaczyna się właśnie w głowie I choćby nie wiem jak ciężko było To duma wielka kiedy ktoś powie Że dałaś radę, że warto było. Dla każdej mamy to ważna sprawa Pragniemy wsparcia - to święta racja Karmienie to wcale nie zabawa. Jak wielką mocą jest motywacja! Też ważną rzeczą w drodze karmienia Kiedy nie wszystko jest tak jak chcemy Są różne sprzęty, udogodnienia Jak z nich korzystać dobrze jest, wiemy. Mój ręczny laktator już ku końcowi Długo - dosłownie - on nie pociągnie Dlatego o pomoc więc prosze LOVI Bo potrzebuje jej teraz ponownie.

2018-06-27 22:15

Gdy byłam w pierwszej ciąży od samego początku postanowiłam sobie, że będę karmić piersią. Chciałam, by moje, nasze Dziecko było zdrowe, mądre, by miało lepszą odporność i dostało ode mnie to, co najlepszego mogę Mu dać. Przeglądając różne fora i portale parentingowe, spotykałam się z różnymi opiniami i problemami, dotyczącymi karmienia piersią, zastanawiałam się, czy dotkną one również mnie i jak sobie będę z nimi radzić. Niestety, większość z obaw, o których pisały podobne do mnie dziewczyny sprawdziły się: w szpitalu oczywiście nikt nie pomaga, a wymaga, ponieważ było cesarskie cięcie, Syna dostałam dopiero dnia następnego a wcześniej podawano mu kilkakrotnie mieszankę, na dodatek brodawki były wklęsłe, więc miał utrudnione ssanie. Po powrocie do domu podjęliśmy próby ponownie - rozpaczliwy apel do pediatry i konsultanta laktacyjnego, 7 godzin płaczu mojego i Dziecka, wynajmowanie ze szpitala ogromnego laktatora wielkości odkurzacza, zakupienie wkładek korekcyjnych i...UDAŁO SIĘ - 15 miesięcy karmienia razem to nasz wspólny sukces! Jak więc widać, żadna z tych przeszkód nie była na tyle duża, by nie można było jej pokonać. Prawdziwym problem dla mnie i Syna miał zupełnie inne podłoże, które potwierdziło się także podczas drugiej ciąży a mianowicie nieprzychylne opinie znajomych, bliskich, rodziny, LEKARZY. Bardzo często spotykałam się ze zdziwieniem, że JESZCZE?! karmię, po co w ogóle karmię, że to nie ma sensu, teściowa wiecznie twierdziła, że Dziecko się nie najada, skoro tak często (na żądanie) karmię i że mam chude mleko, więc lepiej wziąć mieszankę, a od lekarza nawet usłyszałam, że po upływie roku to karmiąc Syna mlekiem bardziej mu szkodzę niż realnie pomagam. Słysząc na okrągło takie opinie i czując na sobie pogardliwy wzrok faktycznie można się poddać i przyjąć, że postępuje się niewłaściwie. Starszy Syn ma 5 lat, uważam, że te 15 miesięcy, które sobie podarowaliśmy bardzo nas do siebie zbliżyły. Młodszy Syn niebawem idzie do żłobka, jednak już teraz rozmawiałam z pracodawcą, jak ważne jest dla mnie karmienie i niechciałabym go zaniechać przynajmniej tak długo, jak długo oboje będzie chcieli korzystać z tych wspólnych chwil, a dzięki możliwości ściągnięcia mleka, z tych wyjątkowych chwil będzie mógł skorzystać i poczuć tą niesamowitą więź również tata. Dziewczyny! Wierzcie mi, że bardzo dużo zależy od nas, od naszych chęci i przede wszystkim wiary w nas same, w to, że to, co robimy, jak postępujemy jest naprawdę dobre! Kiedyś odczujemy tego pozytywne skutki!

2018-06-27 21:56

Wg mnie największą trudnością z jaką spotykają się mamy podczas karmienia piersią jest brak wiedzy jak rozwiązywać najczęstsze problemy związane z karmieniem, które na początku pojawiają się u większości karmiących kobiet. Brak umiejętności prawidłowego przystawienia dziecka do piersi, poranione brodawki, nawał czy zastój pokarmu może dotyczyć każdej z nas i jeśli utrudnia karmienie piersią ukochanego dziecka staje się największym problemem. Te i inne, indywidualne kłopoty związane z karmieniem piersią dałoby się rozwiązać dzięki odpowiedniej edukacji i wspieraniu mam. Szerokie szkolenia personelu medycznego, łatwiejszy dostęp do doradców laktacyjnych, warsztaty i poradniki dla kobiet zwiększyłyby dostęp karmiących mam do rzetelnej wiedzy. Dzięki zdobytym informacjom mamy byłyby lepiej przygotowane do realizacji pięknego ale często trudnego zadania karmienia piersią. Dodatkowo poszerzenie wiedzy i kompetencji u personelu medycznego (oprócz położnych także ginekologów i pediatrów) w tematyce karmienia piersią zwiększyłoby dostęp do fachowej pomocy co na pewno przełoży się na szybsze rozwiązywanie napotkanych trudności.