Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Konkursy #teamLOVI (394 Wątki)

KONKURS <b>"Karmienie to nie problem"</b> (Zakończony)

Data utworzenia : 2018-06-13 09:37 | Ostatni komentarz 2018-07-17 12:08

Redakcja LOVI

16025 Odsłony
574 Komentarze

Zapraszamy Was do wzięcia udziału w konkursie, w którym do wygrania czeka aż 110 nagród, w tym 10 laktatorów elektrycznych Expert! Zadanie konkursowe: Napisz, jaki problem z karmieniem piersią uważasz za najtrudniejszy dla mam karmiących piersią i jakie masz pomysły na jego rozwiązanie. Konkurs trwa do 27 czerwca. Pamiętajcie, że zgłoszenia bez uzupełnionych danych w serwisie, nie będą brane pod uwagę.

2018-06-27 21:39

Zacznijmy od tego, że karmienie piersią nie jest łatwe a już zwłaszcza na początku.. karmienie piersią jest dla na prawdę zmotywowanych by karmić kobiet. Moim zdaniem największym problemem- co mnie ogromnie dziwi bo mamy XXI wiek, mnóstwo badań i dostęp do wielu źródeł - jest nadal brak świadomości, jak ważne jest karmienie piersią swojego dziecka, ile daje mu to cudownych substancji, nigdzie indziej nie występujących, jakie korzyści są dla matki z karmienia piersią.. pomijając już względy ekonomiczne i wygodę. Nie jest ławo, bo początki są trudne. Trudności w przystawieniu dziecka by dobrze złapało pierś, poranione krwawiące brodawki, mało pokarmu, wiszenie dziecka 20 godzin na dobę przy piersi, mityczna dieta matki karmiącej.. gdy nie ma wsparcia wokół, a dochodzi ogromny stres związany z pojawieniem się maluszka na świecie karmienie staje się szczytem nie do zdobycia i wiele kobiet nawet nie chce próbować. Chciałabym żeby o zaletach karmienia piersią mówiło się głośniej, częściej i na większą skalę. Żeby było więcej punktów do których może się zgłosić mama karmiąca o pomoc i informację; aby tak jak przychodzi do domu po porodzie pielęgniarka przychodził też doradca laktacyjny; żeby pielęgniarki chodziły na aktualizację swojej wiedzy, bo często same nie zachęcają mam do karmienia, a to właśnie one zaraz po porodzie pomagają mamie przy dziecku i są pierwszym źródłem informacji. Warto karmić piersią i będę zawsze stała za tym murem. Karmiłam córeczkę 1,5 roku i stanę na głowie by drugie dziecko móc również karmić piersią. Pozdrawiam ! :)

2018-06-27 21:38

Tegoroczny Dzień Ojca skłonił mnie do wielu przemyśleń. Doszedłem do wniosku, że chyba największym problemem mojej żony związanym z karmieniem piersią byłem ja sam. Dlaczego? Nie wspierałem żony, podcinałem skrzydła za każdym razem, gdy proponowałem mleko modyfikowane. Zamiast w nią wierzyć i dodawać jej otuchy, chciałem mieć spokój. Nie widziałem tego, jak bardzo jej zależy, jak bardzo się stara, jak bardzo walczy o każdą kroplę. Wydawało mi się, że mleko modyfikowane będzie lepszym rozwiązaniem. Bo skoro tak boli, tak się męczy, to po co to wszystko? Nie rozumiałem jej uporu. Nie rozumiałem tej specyficznej więzi, ani też nie rozumiałem na czym polega idea karmienia, ani tym bardziej o co chodzi z właściwościami tego cudownego kobiecego mleka. Wciskałem i podtykałem jej tylko te sztuczne pudełka. A ona się denerwowała jeszcze bardziej. Nie zauważałem jej łez. Nie dostrzegałem tego, co najważniejsze. Teraz już wiem, jak bardzo musiały ją boleć moje ciągłe powtarzanie, daj mu mleko z puszki, on na pewno jest głodny. Daj mu mleko z butelki, niech nie płacze. I tak wkoło i wkoło. Obwinianie karmienia piersią za bolący brzuszek, za nieprzespane noce musiało strasznie dołować moją żonę. A ja nie rozumiałem o co jej chodzi, przecież chciałem dobrze. Ale jak to mówią dobrymi chęciami piekło wyścielane… Mój pomysł na jego rozwiązanie? Tatusiowie! Wspierajcie swoje żony, partnerki. Nawet, jeśli nie do końca rozumienie skąd ten upór i ta walka. Zaufajcie Im. Pomagajcie, nie podcinajcie skrzydeł. Nie mówcie, że nie dadzą rady, że to bezsensu, że maluch na pewno jest głodny. Kibicujcie im równie zaciekle jak piłkarzom na Mundialu. To dla nich ważne. Dla Was też powinno, bo w końcu to o Wasze dziecko chodzi. Nie stresujcie mam, wspierajcie, mówcie że dadzą radę, że jak nie ona to kto? Powtarzajcie najczęściej jak się da to, jak jesteście dumni ze swoich żon. Ja swój błąd naprawiłem. Na szczęście do dwóch razy sztuka. Udało mi się zrehabilitować swoje zachowanie. I wiecie co? Zauważyłem ogromną różnicę w zachowaniu mojej żony. Nie była tak przybita, sfrustrowana i smutna jak za pierwszym razem. Karmienie piersią nie musi dotyczyć tylko mamy i dziecka. W końcu my ojcowie również aktywnie w nim uczestniczymy. I zróbmy wszystko, co w naszej mocy, by tak właśnie było. Bo czy jest coś ważniejszego od dobra naszych dzieci?

2018-06-27 20:59

Moim zdaniem najtrudniejszym problemem z karmieniem piersią jest umiejętność efektywnego przystawiania dziecka do piersi. Pomimo tego, że w internecie jest mnóstwo wskazówek, w szkołach rodzenia uczymy się tego na sucho to niestety, gdy przychodzi ten moment zapominamy wszystko czego się nauczyłyśmy. Bo czy ćwicząc karmienie bez dziecka, bez emocji, bez odpowiednich hormonów możemy mówić o nauce? Są kobiety, które po prostu to "czują", ale co mają zrobić pozostałe? Myślę, że rozwiązaniem tego problemu będzie odważne dążenie do celu, którym jest danie dziecku tego co dla niego najlepsze. Musimy zrozumieć, że jeśli my nie zadbamy o prawidłowe przystawianie nie zrobi tego za nas nikt inny. Naszym zadaniem jest pytać, próbować, prosić o pomoc nie zapominając, że dla naszego dziecka nie ma nic lepszego niż nasz pokarm.

2018-06-27 20:06

Napiszę z własnego doświadczenia.... Dla mniej najtrudniejszym problemem w karmieniu piersią moich bliźniaków był, ba! nadal jest brak czasu dla siebie. Przy jednym dzieciaczku ciężko jest wygospodarować dla siebie 5 minut, a co dopiero przy dwójce małych głodomorów, którzy najchętniej cały dzień wisieliby na piersi - najpierw Szymuś ssie pierś około 45 minut, później Kacperek 30 minut. Podczas każdej drzemki chłopców używam ręcznego laktatora, ale dla mnie, a właściwie dla moich dłoni to straszna męczarnia! Kilkanaście razy dziennie odciągam mleczko, by po dwóch dniach otrzymać zaledwie 125ml. Chyba moi synkowie wyciągają ze mnie wszystko, a ja tak bardzo chciałabym (i to bez wyrzutów sumienia!) pójść do kosmetyczki na paznokcie, do fryzjera, by odświeżyć nieco kolor, czy też zwyczajnie zrelaksować się przy kawie plotkując z przyjaciółkami, , bez konieczności zabierania ich ze sobą, tylko mieć możliwość zostawić ich na calutki dzień z tatą :) Ten problem rozwiązałby laktator elektryczny Lovi Expert, bo dzięki niemu mogłabym odciągnąć szybciutko mleczko czy to w domu zajmując się dziećmi, czy też w przerwie na zajęciach z jogi, i w każdym miejscu poza domem, do którego bym się udała, żeby pobudzić laktację i nie obawiać się zaniku pokarmu. Dla mnie możliwość karmienia swoich dzieci moim mleczkiem to coś najcudowniejszego co mogę im podarować, bo wiem, że Kacperek z Szymusiem nie dostaną nic lepszego do jedzenia od mojego pokarmu...no i ta nasza bliskość będąca najwspanialszymi chwilami w macierzyństwie!! Bardzo zależy mi na karmieniu piersią i nie chciałabym z tego rezygnować, ale czasem chciałabym wyjść z domu i zrobić coś dla siebie, zrelaksować się bądź też zwyczajnie zdrzemnąć się po nieprzespanej nocy zostawiając chłopców pod opieką tatusia. Chciałabym karmić piersią jak najdłużej się da i ile tylko moi chłopcy będą chcieli, ale problem braku czasu bardzo mi doskwiera i nie pozwala w pełni cieszyć się macierzyństwem, a w rozwiązaniu go bardzo pomógłby mi w tym elektryczny laktator Lovi Expert ;)

2018-06-27 19:09

Pamiętam jak moja mama po urodzeniu mojej młodszej siostry była strasznie piętnowana by nie używać sztucznej pomocy przy karmieniu dziecka. Na siłę byle naturalnie. Ówczesny laktator traktowano jak zło konieczne. Kobieta się męczyła stanami zapalnymi piersi, głodnym dzieckiem bo otoczenie ją piętnowało na czele z personelem medycznym. To chyba my dzielne matki miałyśmy więcej odwagi i wyczucia by iść w tym kierunku aby pomoc sobie i własnemu dziecku. W dzisiejszych czasach wiele się zmieniło ale nadal wśród koleżanek na odpowiedź, że zamierzam korzystać z laktatora następuje konsternacja: "ale jak ?, po co ?, to nie dobre dla dziecka! itp. ". Problem leży w nas samych i w naszym otoczeniu. Stres i ciągłe patrzenie na innych co powiedzą nam nie pomoże. Jedna matka nie będzie miała problemu z pokarmem ale druga i trzecia już tak. Nie wiem co się mi przytrafi za parę miesięcy po urodzeniu dzieciątka ale to ja zdecyduje czy poradzę sobie z tym problemem i w jaki sposób. Z pewnością będzie mi potrzebne wsparcie i pozytywne nastawienie otoczenia w trudnych chwilach. Krytyka w kwestii karmienia z pewnością nie pomoże. Pozdrawiam przyszłe mamy ;)

2018-06-27 18:39

Karmienie piersią, niby naturalny proces, każda kobieta jest do tego stworzona gdy na świat przychodzi jej ukochane dziecko. A jednak już na starcie pojawiają się schody i tylko od naszej determinacji zależy czy dalsza przygoda z karmieniem piersią potrwa długo czy niestety zakończy się już w momencie pojawienia się pierwszych trudności. Niejednokrotnie podczas pobytów w szpitalach czy spotkań z koleżankami słyszałam, że poddały się zniechęcane przez szpitalny personel, który zamiast udzielać rad odnoście przystawiania do piersi i właściwego karmienia podsuwał mleko modyfikowane. Ja się nie dałam ponieważ ze wszystkich sił chciałam karmić mojego synka piersią wiedząc, że jest to dla niego najlepsze co na początku jego wątłego życia mogę mu od siebie dać. Były łzy, flustracja i mimo ból i wszelkich trudności, jak zastoje w piersiach, pokaleczone i krwawiace brodawki oraz gigantyczne ilości pokarmu nie poddałam się. Głównie dzięki setkom artykułów i porad laktacyjnych przeczytanych w internecie cieszyłam się razem z moim maluchem wspólnymi chwilami i bliskością. W naszym przypadku największymi problemami były popękane brodawki oraz ogromne ilości pokarmu z którymi mój maluch nie umiał sobie poradzić i krztusił się. Na szczęście brodawki zostały ocalone dzięki nakładkom lovi, a nawał pokarmu został unormowany dzięki laktatorowi oraz żelowym kompresom przykładanym na ciepło przed karmieniem w celu rozluźnienia piersi i na zimno po karmieniu, żeby zwęzić kanaliki i ograniczyć nadprodukcję mleka. Ratunkiem były również wkładki laktacyjne dyskretnie pochłaniające nadmiar pokarmu. Obecnie czekamy na nasz kolejny cud, który niedługo pojawi się na świecie i nie wyobrażam sobie rozpoczęcia kolejnej drogi mlecznej bez nakładek oraz laktatora. Właśnie widziałam "video szkołę karmienia" więc zabieram się za oglądanie, bo przydatnej wiedzy, która pomoże cieszyć się spokojnym, niczym nie zakłóconym karmieniem mojego szkraba nigdy za wiele. Moja przygoda trwała 20 miesięcy,także głowa do góry, nie poddajemy się dziewczyny!! Uzbrajamy się w 100kg cierpliwości, nakładki na piersi, laktatory, wkładki laktacyjne, czytamy, oglądamy porady i z pozytywną energią podchodzimy do karmienia piersią ! Pamiętajmy że robimy to dla naszych dzieci, które przecież są dla nas najważniejsze

2018-06-27 16:26

Witam! Myślę ze największym problemem jaki może się pojawić w temacie karmienia piersią jest wykarmienie dwójki dzieci naraz. Nie dotyczy on wszystkich matek, jednak jest to zagadnienie dość powszechne. Nie mam tu na myśli karmienia bliźniąt. Chciałabym przedstawić trudnosci spotykajace matki chcące wykarmić np roczniaka i noworodka własną piersią. Mowa tu o karmieniu w tzw tandemie. Dlaczego według mnie to trudne? Otóż powodów jest kilka. Pierwszy i moim zdaniem najwyższy ranga, to zazdrość starszego dziecka o swoje miejsce przy piersi mamy w stosunku do nowonardzonego brata lub siostry. Może się okazać że starszak, który już mniej korzystał z pokarmu mamy, bo jak wiadomo był karmiony od dłuższego czasu także innymi smakolykami, zacznie sie domagać karmienia piersią częściej, by zaspokoić potrzebe emocjonalną bycia w dalszym ciągu ważnym dla swej rodzicielki. Może też czuć niechęć w stosunku do nowego członka rodziny. Inna trudność jaka może sie pojawić, dotykająca tym razem kobietę, to większa wrażliwość brodawek, ich ból, obrzęk piersi, a wszystko to związane z częstszym karmieniem malców. Dla matki może to stanowić duże obciążenie zarówno psychiczne jak i fizyczne. Czuje ona że nie podola zadaniu, martwi się że młodsze dziecko zostanie odrzucone przez starsze albo że dla noworodka nie wystarczy mleka. Wszystkie te obawy, niekoniecznie słuszne aczkolwiek uzasadnione, mocno obciążają jej stan ducha i poczucie bezpieczeństwa, nie mówiąc już o ciągłym zmęczeniu, poczuciu uwiązania w domu i bycia jedynie karmicielka. Do tego dochodzi jeszcze społeczeństwo, które nie zawsze akceptuje pragnienie karmienia piersią dwóch pociech przez mamę i często neguje taką postawę. Na pewno problem stanowi też karmienie w miejscach publicznych. Nieraz ludzie gorszą się takim zachowaniem przy jednym dziecku, a co dopiero gdyby chodziło o dwoje. Może to jeszcze bardziej przygnębic kobietę. Teraz czas na sposob rozwiązania tego problemu, bo nie jest to wszystko aż tak straszne jak je "namalowalam". Uważam że dobrym rozwiązaniem jest karmienie dwójki dzieci naraz i przyporządkowanie każdemu maleństwu jego "własnej" piersi. Wtedy kształtuje się u dziecka poczucie bezpieczeństwa i przynależności do mamy. Chroni to przed obawą o odrzucenie przez matke u któregokolwiek z dzieci. Czasem może też pomóc zbudować wzajemną więz między rodzeństwem. Kobiecie może takie jednoczesne karmienie dać chwilę wytchnienia, bo a nuż dzieciaki zasną w jednym momecie i będzie miała czas dla siebie. Wiem, że wypracowanie sobie takiego trybu nie jest łatwe ale na pewno daje efekty. Myślę też że mama nie powinna mieć obaw by prosić o pomoc. Po pierwsze, powinna skontaktować się z doświadczoną położna, lekarzem, a możliwe że będzie potrzebowała również pomocy ze strony psychologa. To naprawde nie wstyd! Zdrowie psychiczne mamy na pewno wpływa na jej pociechy. Po drugie dobrym pomysłem jest by pomogli jej małżonek, mama, teściowa czy inna osoba bliska. Mogłyby chociaż od czasu do czasu zająć się dziećmi, gdy kobieta nie karmi, pomóc w prowadzeniu domu, tj sprzątaniu, praniu, gotowaniu obiadu. Ważne by kobieta miała też możliwość zrobienia czegoś dla siebie, zrelaksowania się chociaż na chwile, a może i wyjścia z domu. Mogłaby przecież raz na jakis czas odciągnąć mleko laktatorem by opiekun, który zostaje z jej pociechami mógł je nakarmić w czasie jej nieobecności. To wszystko jest niezwykle ważne by dzieci rosły i rozwijały sie prawidłowo a mama miała poczucie zadowolenia z pociech i samej siebie

2018-06-27 16:03

Jest wiele problemów związanych z karmieniem piersią, rozpoczynając od bolących i popękanych brodawek, poprzez zastoje, nieprawidłowe przystawianie maleństwa do piersi, a na "dobrych radach" kończąc. Jednak za największy uważam brak rzetelnych informacji na ten temat, krążące wciąż mity (i to nawet wśród personelu opiekującego się świeżo upieczonymi mamami) oraz reagowanie na każdy problem tekstem - "Niech Pani dokarmi mlekiem modyfikowanym". Bo wiadomo dla każdego tak lepiej - tylko czy dla maluszka również? Rozwiązanie może być naprawdę proste, biuletyny z informacjami rozdawane w szkołach rodzenia, zwiększenie dostępności doradców laktacyjnych przed i po porodzie. Bo edukacja jest najważniejsza, a wraz z nią wsparcie dla kobiet karmiących zwiększyłoby się i wiele kobiet miałoby łatwiejszy start w tę piękną, ale czasami trudną przygodę.