Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Konkursy #teamLOVI (394 Wątki)

KONKURS <b>"Karmienie to nie problem"</b> (Zakończony)

Data utworzenia : 2018-06-13 09:37 | Ostatni komentarz 2018-07-17 12:08

Redakcja LOVI

16027 Odsłony
574 Komentarze

Zapraszamy Was do wzięcia udziału w konkursie, w którym do wygrania czeka aż 110 nagród, w tym 10 laktatorów elektrycznych Expert! Zadanie konkursowe: Napisz, jaki problem z karmieniem piersią uważasz za najtrudniejszy dla mam karmiących piersią i jakie masz pomysły na jego rozwiązanie. Konkurs trwa do 27 czerwca. Pamiętajcie, że zgłoszenia bez uzupełnionych danych w serwisie, nie będą brane pod uwagę.

2018-06-27 15:49

Opowiem na swoim przykładzie - Oliviera urodziłam w szpitalu w UK i nie miał na początku odruchu ssania. Płakał bo był głodny. A mi bardzo zależało na tym by karmić go piersią. Byłam jednak bardzo wystraszona jego płaczem, martwiłam się, że nie mam mleka, że głodzę dziecko. I wydaje mi się że najgordze co może spotkać taką Mamę jest brak wsparcie ze strony personelu. Z całego serca dziękuje, ze nikt nie powiedział wtedy: daj mu mleko modyfikowane! Tylko Panie cierpliwie mi pomagały, przykładały a nawet dały strzykawkę do której wyciskałam krople mleka, a potem te kilka kropelek wstrzykiwałam synkowi do buzi. Brak wsparcia, pomocy - może okazać się destrukcyjny.

2018-06-27 14:47

Problemem z którym się borykałam to poranione brodawki. Każde dostawienie dziecka do piersi łączyło się z przeszywającym bólem, a kończyło moimi łzami. Bardzo chciałam karmić piersią, dlatego zagryzałam zęby i karmiłam, ale przyszedł dzień w którym mój mąż już nie mógł patrzeć na moje cierpienie. Pobiegł do apteki i przyniósł mi osłonki do karmienia. Cóż to była za ulga! Ja nie umierałam z bólu, syn się nie męczył i wszyscy byliśmy zadowoleni. Każdej przyszłej mamie polecam zakup osłonek jeszcze przed porodem, warto je mieć w kryzysowej chwili :)

2018-06-27 14:22

.W pierwszej ciąży nawet na myśl mi nie przyszło, że karmienie piersią, może wiązać się z jakimiś problemami. Przecież to oczywiste, naturalne, najprostsze i najtańsze rozwiązanie dla każdej mamy. Niepojęte były dla mnie rozmowy z ciężarnymi koleżankami, które z różnych przyczyn nie chciały karmić piersią, przecież to takie naturalne.... Tak karmiła moja mama, moja babcia i... Jednak życie szybko uczy pokory, A w moim przypadku nie tyle życie, co niewłaściwe osoby. Poród niestety w trybie nagłym skończył się cesarką, świadomie syna mogłam przytulić dopiero po 3 godzinach od cesarki, bardzo źle zniosłam narkozę. I choć z początku wszystko szło gładko, przemiłe Panie położne, które pomagały przystawić do piersi, korygowały postawę i podtrzymywały wole walki o karmienie piersią. Więc zaciskałam zęby przy bólu brodawek przy każdym przystawianiu i cieszyłam się, że mój syn jest zdrowy i ładnie przybiera. Jedna, druga, trzecia doba i żółtaczka u syna, spadek wagi- decyzja lekarzy zostajemy dłużej,a u mnie stres, brak apetytu u dziecka, bolące piersi od nawału pokarmu i ciągła myśl ja chce już do domu. Jednak i to przetrwaliśmy i szliśmy ładnie do przodu, aż do spotkania pewną panią doktor, która zamiast zrobić wywiad, po zważeniu zaczęła na mnie krzyczeć, że głodzę dziecko bo strasznie mało przybiera na wadze i że ja na pewno nic nie jem i że nie mam pokarmu i jak to nie chce karmić dziecka mlekiem modyfikowanym? Przecież dzięki temu, moje dziecko będzie zdrowe. Wynik jednej konsultacji utrata pokarmu, depresja, wprowadzenie mm. Na szczęście, dzięki przypadkowi trafiłam do innej doktorki w tej samej poradni, dla mnie byłą ona Aniołem, okazało się bowiem, że wcale nie miałam ani mało pokarmu, ani małowartościowego, ani nie głodziłam dziecka, dziś to wiem, okazało się ,że tamta Pani musiała źle wagę ustawić. Przepłakałam cały tydzień, niepotrzebnie? Wiem, niby każdy jest omylny ale po konsultacjach na lokalnym forum okazało się, że jest więcej takich mam, które mogły karmić piersią, a przez błędy jednej osoby przeszły na mm. Ja dzięki wsparciu Anioła wróciłam po miesiącu do wyłącznego karmienia piersią. Walka nie była prosta, bolące brodawki, piersi, i co trzy godziny siadanie z laktatorem w ręce i ściąganie mleka ( z początku więcej łez leciało niż mleka) ale wiem, że było warto, za uśmiech syna kiedy po tygodniu przerwy przystawiłam go do piersi i poleciało mleka, tego spojrzenia nie zapomnę do końca życia. Dziś dokładnie mija 13 miesięcy od pierwszego spotkania w poradni a za dwa dni mój syn kończy 14 miesięcy, jak ten czas leci, mi się ciągle wydaje, że to najdalej kilka dni temu było, a przecież ja szykuje się do drugiego porodu. Z drugim skarbem spotkamy się za jakieś 20 tygodni. Drugi raz już nie dam się. Teraz wiem, że najważniejsze jest wsparcie, bo jednak młode mamy są mało odporne na stres i krytykę i wiem to nie tylko ze swojego przykładu. Życzę każdej kobiecie, by w chwili słabości znalazła takiego Anioła, który uspokoi, wytłumaczy i wesprze nas w walce. Akcji typu "Karmienie to nie problem" powinno być więcej! Żadna kobieta nie powinna bać się krytyki, krzywych spojrzeń, i wydaje mi się, teraz, że najlepiej być przygotowanym na wszystko. Dziś wiem, że cesarka niekoniecznie wymysły pacjentek, ale może uratować życie, mleko modyfikowane to nie samo zło, a wyjście ratunkowe dla zdrowia dziecka, a laktator to nie tylko gadżet ale mój najlepszy przyjaciel. Podsumowując największym problemem młodych mam jest brak wsparcia w walce o kp, )albo jak w moim przypadku zaufanie złej osobie, bo mi ani mąż, ani mama, ani nikt z otoczenia nie mógł wytłumaczyć, że doktorka może sie mylić, przecież waga nie kłamie) oraz brak wiary we własne możliwości. Po czasie sięgając do internetu znalazłam wiele witryn z poradami, w tym także forum Lovi, które polecam każdej młodej mamie, bo dopiero trafiając tu zobaczyłam, że naprawdę karmienie to nie problem.

2018-06-27 13:59

Witam, wydaje mi się iż największym problemem jest to iż wiele osób twierdzi iż jest to naturalne i dlatego po prostu po przyłożeniu dziecka nie powinno być z tym problemów. Prawda jest niestety taka, że bez odpowiedniego wsparcia i instrukcji osoby odpowiednio do tego celu przeszkolonej większość kobiet ma z tym problem. Nagle okazuje się iż dziecko nie potrafi ssać, karmienie piersią jest bolesne, starsze pokolenie naciska iż trzeba dostosować dietę i ograniczyć niektóre produkty. Rozwiązaniem jest na pewno znalezienie odpowiedniego doradczy laktacyjnego, wsparcia ze strony położnej/douli, ale także dołączenie do grup wsparcia działających np. na portalach społecznościowych i próbować! I JESZCZE RAZ PRÓBOWAĆ, nie poddawać się! ;)

2018-06-27 13:49

Problem zrobił się ogromny Gdy mój pokarm dla Gabrysia nie zaspokoił jego picia. W czwartym miesiącu Gabrysia życia, Zanikało mi mleczka dla jego spożycia. Pokarmu zaczęło mi brakować, Butelkę zaczęłam aplikować. Butla z mlekiem sztucznym to prosta sprawa, Lecz nie dla mnie ta przeprawa, Silną wole musiałam mieć I do tego bardzo chcieć. Każdy radził daj mu mleka modyfikowanego butelkę, A nie bawisz się w karmicielkę. Syna, co chwila do piersi przystawianie, Aby zwiększyć mleka powstanie. W dzień i w nocy piersi masowane, I ciepluteńką pieluszką obkładane. Laktator między czasie pracował, I moje piersi z Gabrysiem rozpracował. Morze mleka zaczęliśmy produkować I mleko modyfikowane eliminować. Ciężko było, aby z mieszanki mlecznej zrezygnować Ale mleczko mamusi i karmienie trzeba pielęgnować. To była piękna przygoda mojego życia, Kiedy Gabryś mógł wrócić do piersi picia. Kiedy mogłam wpatrywać się w jego ssanie I karmiąc miłością, czułam doznanie.

2018-06-27 13:24

Moim zdaniem największym problemem podczas jakże wspaniałych chwil jakimi zarówno dla matki i dziecka powinien być czas karmienia piersią jest nieprzychylna reakcja otoczenia. Poprzez kąśliwe uwagi skierowane do młodych mam karmiących piersią społeczeństwo narzuca na nie poczucie winy, że robią coś co jest nieestetyczne.

2018-06-27 13:18

Jestem mamą 8 miesięcznego synka i mimo bardzo malutkich piersi wciąż go karmię piersią. Mój początek był straszny, synek urodził się przez cięcie cesarskie, położono mi go na 2 godziny ale on biedny nie wypił koniecznej dla niego siary bo leżąc na płasko moich piersi w ogóle nie było, poprostu płasko :( następna doba mleka w piersi wcale, a synek głodny, zaczął spadać na masie, w końcu pani pediatra zlitowała się nade mną i kazała pielęgniarkom przynieść mi laktator na dwie piersi jednocześnie, kiedy tak zaczęłam stymulować piersi to w końcu pojawiła się siara a później mleko no i nocą nawał pokarmowy. Ze skrajności w skrajność , na szczęście byłam jeszcze w szpitalu, więc znowu dostałam laktator żeby ściągać do ulgi. Dopasowano mi też nakładkę sylikonowa ze względu na wklesle sutki i powoli zaczęło się karmienie. Niestety nikt nie uprzedził, że ból podczas ssania jest potworny, lecz czego nie robimy dla naszych maluchów, po 3 miesiącach ból ustąpił. Musiałam karmić przez nakładkę do 4 miesiąca, ponieważ wyciek mleka był tak szybki, że synek nie zdążył połykać i od razu wymiotował, a po nakladce nie. W domu często dopada mnie zarówno kryzys jak i nawał pokarmu, ale wtedy stosuję laktator, który niestety po wypompowaniu tyle litrow mleka powoli zaczyna odmawiać pompowania :( żeby pobudzić laktacje najlepsza jest metoda na przemiennego ściągania 7 min-5min -3 min. A jeśli za dużo mleka to ściągnąć do ulgi. Niestety to wszystko jest czasochłonne i wymaga wsparcia i czasu bliskich, mój synek bardzo lubi być blisko mnie, więc ściąganie mleka na początku było możliwe tylko jak spał albo był mąż żeby ktoś go w tym czasie ponosił. Jeśli pojawią się guzy lub stwardnienie to wtedy ibuprofen i masaż piersi pod prysznicem. Leki pobudzające laktacje u mnie się nie sprawdziły. Tetaz synek ma 3 zęby i czasami mnie ugryzie ale jakoś dajemy radę. Oto moja historia Pozdrawiam

2018-06-27 12:43

"Karmienie to nie problem" - to hasło powinno przyświecać wszystkim mamom, jednak każda ma do tego inne podejście, każda może na swojej mlecznej drodze spotkać jakąś przeszkodę. Mogą się zdarzyć nawały, zastoje, bóle brodawek - większość przez to przechodzi. Moje drobne sugestie: niewłaściwe fora internetowe, rady babć, cioć i niewykwalifikowanego personelu włożyć między bajki. Nie dać sobie wcisnąć kitu, że Wasze mleko jest za chude, niskokaloryczne, macie mało pokarmu. Sobie nie dać wcisnąć tych bajek, a dziecku butli, co jest standardem w szpitalach. "nie umiesz karmić, to damy modyfikowane" I oczywiście zapomnieć o micie diety matki karmiącej! O zgrozo, nie patrzcie jak mąż je schabowego, kiedy Wy męczycie się kleikami ryżowymi. Złota rada położnej: "Czy jedząc w ciąży kotleta albo bigos zastanawiała się pani czy wtedy dziecka nie boli brzuszek?" Moim zdaniem położne przychodzące na wizyty patronażowe powinny mieć ukończone kursy doradztwa laktacyjnego. I kontrolować, pomagać. Bo to nie prawda, że każda kobieta robi to intuicyjnie. Czasem jest tak, że w pierwszych dobach dziecko nie współpracuje. Moja rada: wycisnąć kilka kropel mleczka na wargi dziecka, powinno otworzyć buźkę. i nie poddawać się. Na mało pokarmu - femaltiker. Na bolesne brodawki - wietrzenie, smarowanie kremem, bądź najlepiej swoim mlekiem po karmieniu. Ale jak dla mnie jednym z największych problemów jest "wychodne mamusi". Niby ma się odpocząć, coś zrobić, a z tyłu głowy zawsze jest niepokój. Zwłaszcza jak jest tak wielki problem z odciągnięciem pokarmu. I tu sama rady nie dam, bo szukam jej do dziś. Niby jest prosta - laktator. Ale jaki... Ciężko kupić jeden właściwy, a do najtańszych nie należą. na moje piersi nie działa żaden, a wypróbowałam już 4. I ręczny, i elektryczny. Także może doradca laktacyjny powinien dobrać laktator? Dać rady? Bo karmić chcę jak najdłużej, ale nie ma mowy o 3 godzinkach dla mamusi. Oczywiście każda chwila z maluszkiem to wielka radość, ale mimo że każda mama to superbohater - powinna mieć chwilę dla siebie. Także moim zdaniem największym problemem w karmieniu piersią jest odciągnie pokarmu.