Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Rodzice (620 Wątki)

Rocznica ślubu

Data utworzenia : 2016-06-09 09:04 | Ostatni komentarz 2024-04-02 20:30

JustaMama

14818 Odsłony
453 Komentarze

Moje drogie w przyszłym tygodniu mam rocznicę ślubu nie jest żadną tajemnica że nasze relacje z mężem są kiepskie. Co mogę zaplanować? Dodam że napewno coś w zaciszu domowym i mój mąż niestety ani trochę nie jest romantykiem więc tu jest problem. Jak to wygląda u was jak świętujecie?

2016-07-26 00:23

DorFryt, z tymi randkami, to może być naprawdę ciężko jeżeli rodzina daleko i nie ma z kim zostawić dzieci, choćby na godzinę. Najmłodszą bałabym się zostawić ze starszymi siostrami, bo nie jest typem dziecka, które usiądzie i w spokoju ogląda książeczki albo grzecznie bawi się klockami. Trzeba mieć oczy dookoła głowy, końskie zdrowie i stalowe nerwy żeby za nią nadąrzyć. A jak zaśnie, to też zdarza Jej się kilka razy w nocy obudzić i wtedy tylko ja jestem w stanie Ją uspokoić. Poza tym, mimo, że najstarsza ma 17 lat, to nie jest pełnoletnia i wg prawa to chyba nie może sprawować sama opieki nad młodszymi. Bławatkowa, to średnio wypoczęłaś, ale zawsze to jakieś oderwanie od codziennych zajęć. Pomyślcie, że ja w pracy muszę ogarnąć 25 trzylatków i do pomocy mam jedną osobę. Ale kocham swoją pracę i nie zmieniłabym jej nigdy.

2016-07-25 18:31

No jak się ma dzieci to jest bardzo ciężko z takimi randkami. Zanim mieliśmy synka to chodziliśmy. Fakt że rzadko tylko we dwoje chodź czasem też ale np w kilka par. I dlatego między innymi oczywiście chyba było lepiej między nami

2016-07-25 15:38

Blawatkowa, podziwiam. Ja ostatnio będąc u mamy na kilka dni musiałam spędzić dzień z synem kuzyna 4letnim. Chłopiec jest nie do opanowania.... ma tysiące pomysłów, nie siadzie na miejscu nie rozumiał też że mój synek jeszcze nie rozumie wszystkiego. Nie pozwalał bawić się zabawkami, którymi on się bawił, a synek pchał ie tam gdzie syn kuzyna bo uwielbia dzieci. To starszy albo go popchnął albo uderzył albo krzyczał wniebogłosy ... ale strach też było zostawić go na chwilę samego, bo w pewnym momencie zauważyłam że chce wspiąć się na barierkę balkonu.... Masakra... pilnowanie go nie było na moje nerwy... Co do wypadów to my jeździmy gdzieś pochodzić na spacer nad wodę, na plac zabaw... albo do jakiegoś centrum handlowego na zakupy... tam gdzieś coś zjemy. O jakiś kawiarniach, restauracjach to raczej ciężko, bo żebym bo po pierwsze ja 90%dan serwowanych w restauracjach nie mogę jest to jeszcze synkowi by się nudziło taki długi pobyt w jednym miejscu. Ale mąż mi obiecał że mnie weźmie gdzieś, gdzie ostatnio był że znajomymi z pracy... a syna podrzucimy wcześniej do mojej mamy. No nawet na naukach przedmałżeńskich, a raczej na rozmowie z psycholog zaleciła nam, by po ślubie nie zapomnieć o randkach. Że raz w miesiącu powinniśmy chodzić na takie randki, sami, bez dzieci.... ale ciężko jest się gdzieś wybrać... chociażby na spacer, jak rodzice daleko mieszkają i nie ma komu podrzucić na ten czas dziecka...

2016-07-25 13:49

Mój Mąż nie widzi problemu w tym by zabierać ze sobą dzieci, ale ostatnio postanowiliśmy zrobić coś dla siebie. Zostawiliśmy chłopców pod opiekę Mamie i pojechaliśmy na Dni i Noce Szczytna :) Najpierw Mąż porwał mnie do restauracji (zjedliśmy dużą pizzę), a później spędziliśmy miło czas podczas koncertu Blue Cafe. Dostałam też prezencik - kolczyki :) Wróciliśmy późno w nocy, gdy chłopcy już spali :) A jeżeli chodzi o wspólne wyjścia z dziećmi to Mąż jest w stanie pójść z Nimi wszędzie: do lasu, nad zalew, czy pojechać nad jezioro. Jednakże jest przewrażliwiony na punkcie naszego miejskiego placu zabaw. Uważa, że jest on pobudowany w niewłaściwym miejscu. Jest bowiem usytuowany przy głównej drodze, gdzie często przejeżdżają tamtędy tiry, nawet liczne ekrany nie spełniają swoich funkcji. Kiedy pytam Go czy pójdzie z nami na plac zabaw to odpowiada, że może nas zabrać na plac zabaw nawet do samego Szczytna, oddalonego od nas o prawie 40 km, ale tu w życiu z dziećmi nie pójdzie. Zawsze argumentuje to tym, że dziecko podczas zabawy ma wzmożony oddech i wdycha niezdrowe spaliny: kadm, ołów, które upośledzają Jego rozwój. Rzeczywiście słyszałam wiele nieprzychylnych opinii na ten temat. Plac zabaw jest piękny, ale Pani Burmistrz mogła go pobudować nad zalewem, ale umieściła go w centrum, po to żeby ludzie widzieli... Jednym słowem chciała się pokazać. W poniedziałek wróciliśmy z nad morza, byliśmy tam od piątku. Mój starszak nie posiedział nawet chwili... Cały czas biegał po plaży, wskakiwał do morza, cały czas na zmianę za Nim biegaliśmy. Właścicielka domku, który wynajmowaliśmy powiedziała, że mam żywe srebro w domu :) Dobrze, że młodszy synek jest oazą spokoju bo nie ogarnęłabym takich dwóch wiercipiętów :D Pójść ze starszym gdziekolwiek jest nie lada wyzwaniem... Już z daleka Go słychać bo ma bardzo donośny głos, do tego przechodzi bunt 3-latka, ze wszystkim jest generalnie na "nie". Cały czas testuje moją cierpliwość, robiąc wszystko na złość i sprawdzając moją reakcję. Wiem jednak, że to przejściowe i tylko spokój może nas uratować (choć to nie jest łatwe :P)

2016-07-25 12:29

Mój mąż z synkiem nie chce wychodzić z takie miejsca dla niego to problem. Fakt synek nie jest typem dziecka które usiądzie. No a idąc na kawę chciałabym ja wypić nie biegająa za synkiem więc raczej takie wyjścia odpadają. Bo tylko wszyscy się denerwujemw. A co do romantyzmu niektórzy tego nie potrzebują itd. Mi tego bardzo bardzo brakuje i nie umiem się przyzwyczaić

2016-07-25 12:01

Artykul fajny. Justyna powiem ci szczerze ze moj maz tez nie jest typem romantyka. W sumie zadnych prezentow na rocznice czy urodziy teraz nie dostaje. I nie placze. Przebolalam to. Wystarczy mi to ze wiem ze mnie kocha tak na codziennie nie od swieta. Nie powiem w natzeczestwie dostawalam kwiaty bizuterie itp. Teraz juz nie wszystkie wyjscia sa raczej z mojej inicjatywy tak samo jak wyjazdy ale te z coreczka traz doszedl synek ale w 4 jeszcze nigdzie nie bylismy. Rocznica slubu to roznie kino albo kolacja w domu czasem w restauracji. Ale u mojego meza to kwestia wychowania bo tesciowa oczywiscie no po co prezenty jej nie potrzene nawet na swieta jest z tym problem. No ale coz nic nie poradze trzeba zyc z tym jakos. A najgorsze ze wlasnie po slubie sie to zmienilo. Dorosle zycie to nie bajka. Czasem trzeba isc na kompromis mniejszy lub wiekszy. I rozmawiac rozmawia. I sie przytulac tak poprostu bez podtekstow. Usmiechnac sie pocalowac rzyczyc milego dnia. Zrobic kaw kupic ciastko i spedzic milo chidz 15 minut popoludniu. Wziąć dzieciaki i pojsc na plac zabaw lody czy spacer. Do kawiani z diecmi tez mozna. Czemu nie. My z mezem bylismy z 2 dzieci calkiem spinta icznie po odebraniu corki z przedszkola maz zaproponowal az szkoda bylo odmawiac wiec karmilam synka przy czekoladzie i nalesnikach a maz biegal za starsza coreczka wazne ze razem wazne ze milo

2016-07-25 06:31

Ciekawy artykuł, bardzo konkretny :)

2016-07-25 03:19

Zgadzam się. Artykuł bardzo fajny.