Po równo

U mnie trochę jest tak że jak mąż pracuje to ja staram się ogarniać większość rzeczy w domu. Opieka nad dziećmi tez do nich należy. Nie chce dokładać mężowi obowiązków jak wiem, że np. spędza cały dzień cieżko pracując na naszej budowie. Jak jesteśmy razem w dni wolne to często razem ogarniamy tematy domowo-dziecięce i nikt nie ma z tym problemu :)

U mnie też nie do końca jest po równo. A.na początku jak byłam na macierzyńskim to już w ogóle :D wtedy parter więcej pracował i całymi dniami byłam z dzieckiem ja. Jak wracał z pracy to już dziecko do spania szło więc chwilkę się pobawili i do spania oczywiście ja bo przy cycu . Jak wróciłam do pracy, odstawiłam karmienie to się zmieniło . Pracuje po 12 h wiec całymi dniami tata wszytko robi . Jak mam wolne to i tata też to raczej oboje po trochu się zajmujemy 

Na pewno u nas nie jest po równo. Mama karmi, kąpie, przewija. Tata przez większość dnia jest w pracy a po powrocie do domu więcej zajmuje się starszą córką. Lubią jeździć na rowerze, a my z malenstwem przez 24h razem. Choć mąż dużo mi pomaga i widać że chce uczestniczyć w pielegnowaniu córki to raczej jestem z tych 'madek' które wiedzą najlepiej jak mam się zajmować własnym dzieckiem, lubię się nią zajmować i spędzać razem czas.

Hm czy po równo no raczek nie bo większość dnia mąż w pracy ale np mąż kapie ( chyba ze go nie ma ale to rzadkość ) chodzi na płac zabaw . Ja raczej spacer zajęcia ( nie znosze placow zabaw wiec jestemdporadyczbie ) . Ja natomiast jestem od posiłków usypiania wstawania w nocy prania i prasowania . Jak córka była młodsza w 90% również karmiłam i w 95 zmieniałam pieluchy 

U mnie dzieckiem zajmuje się głównie ja że względu na pracę męża ja spędzam z córką 90 % czasu ale dlatego też że ma on pracę wyjazdowa :) 

u mnie ja głównie  zajmuje się dzieckiem ale narzeczony dużo pomaga 

To u mnie tylko ja . Mały jest totalnie mamusiowy, jak ma tata uśpić , nakarmić mlekiem(bo to jest do snu) to będzie się darł tak długo, aż ja przyjdę . U nas mąż sporo pracował były kolki itp, więc byłam ja. U nas jest podział wieczorem ja ogarniam syna, mąż córkę . Także w sumie ja więcej robię przy synku bo są rzeczy , których on nie da rady zrobić czyli np. uśpić, ale inne rzeczy zrobi . Także on więcej pomoże przy córce, ale ona już tyle pomocy nie potrzebuje. Przy córce nie było takich problemów i każdy mógł uśpić, nakarmić także tu podział był mniej więcej równy 

Dokładnie tak, po równo. :) To znaczy, nie wyliczamy sobie, ty zrobiłeś to, a ja to, ale jakby tak policzyć, to wychodzi mniej więcej równo. Mój ostatnio zostawał sam z chorym dzieckiem w domu, kiedy ja byłam w pracy, pierwszy raz tak miał, że były to całe dni bez mojej pomocy i stwierdził, że tak samemu z dzieckiem to jest ciężka praca. 

U nas od początku było jasne, że mama i tata mają takie same obowiązki :)