Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Rodzice (620 Wątki)

Baby blues?

Data utworzenia : 2017-12-02 14:35 | Ostatni komentarz 2018-02-15 16:02

ewa_bloom

8177 Odsłony
173 Komentarze

Hej dziewczyny, nie wiem czy był juz tu poruszany taki temat, szukałam podobnego wątku, ale nic nie znalazłam. Potrzebuje sie troche wygadać. Swoją córeczkę urodziłam 2 tyg temu, niestety nie przeżyłam "wylewu matczynej miłości" po zobaczeniu małej, nawet mój maz sie popłakał, jak mi ja położyli na brzuch a ja byłam po prostu zadowolona, ze juz po wszystkim... pozniej chyba w 2 dobie w szpitalu miałam taką niemoc podczas karmienia, ze zaczęłam płakać i wtedy jakoś sie to wszystko zaczęło. Pogoda nie pomaga, siedzę sama w domu i często płacze, jestem przybita, a dzidzia wcale nie dodaje mi sił jak to mówili, ze bedzie. Mąż całymi dniami w pracy, a ja muszę wszystko ogarnąć. Zawsze miałam wszystko poukładane, dom czysty itd a teraz nic nie mogę zaplanować i to tez nie pomaga... ciąża, poród wszystko było ok, z małą tez wszystko ogarniam, niby sie nic nie dzieje, ale wydaje mi sie, ze juz nic dobrego mnie nie czeka. I jeszcze ta okropna zima, ciagle ciemno... to nie tak miało byc :( Czy któraś z Was tak miała? Czy to minie po połogu? Proszę podzielcie sie swoimi przeżyciami.

2017-12-02 20:57

Chyba tak jakoś to się właśnie zbieglo z końcem połogu czyli jakieś 1,5 miesiąca choć nie wiem czy i nie dłużej. Ja to ogólnie nie byłam chyba gotowa jeszcze na przyjście synka na świat bo urodził się 1,5 miesiąca przed terminem. No i chyba u mnie to też ten instynkt się od razu nie obudził ale u mnie było inaczej bo po urodzeniu zaraz synka zabrali więc nie miałam z nim np kontaktu skóra do skóry itp. Miałam wyrzuty sumienia. W szpitalu to nawet było ok bo lezelismy 2 tygodnie. Płacz zaczął się w domu bo ja czułam się bezradna, sama ze wszystkim. Niestety na rodzinę nie mogłam liczyć, jedynie na siostrę. Mąż pracuje po 10h a czasem i dłużej więc też go nigdy nie ma. Mi zaczęło pomagać wychodzenie do ludzi, tzn. z wózkiem na spacer. Taka mała dzidzia na pewno we wózku uśnie i można mieć chwilę wytchnienia. No i włśnie na spacerze zawsze kogoś spotkałam bo to mała miejscowość i wtedy czułam namiastkę normalności. Właśnie takie zamykanie się w domu dobija najbardziej i samotność. Ale uwierz mi że to co złe to mija. Pisz tu co Ci leży na sercu itp to będzie Ci lepiej jak się wygadasz bo nie zawsze ma się komu. Mnie też forum pomogło się ogarnąć.

2017-12-02 20:47

Moja szwagierka miała baby blusa potrafiła pół dnia siedzieć z Małym na rękach i patrzeć w jeden punkt praktycznie cały czas. Kiedy urodziłam Natana powiedziała mi że jeśli mnie to dopadnie to żebym koniecznie komuś o tym powiedziała bo ona głupio zrobiła że z nikim nie porozmawiała. To minie, ale jeśli nie masz nikogo w otoczeniu komu mogłabyś się wygadać wybierz się do psychologa. Być może to depresja poporodowe a nie baby blues jak mówi J.Swierczewska

2017-12-02 19:44

Sluchaj ja jestem zdania ze nie powinnas zostac w tym sama. Baby blues bardzo latwo mozna pomylic z depresja poporodowa, a to co sie teraz dzieje i o czym trabia w wiadomosciach jest tego dowodem. Porozmawiaj o tym z rodzina, ze swoimi najblizszymi, moze ktos da rade Ci pomoc? Najgorsza rzecz jaka mozna zrobic w takiej sytuacji to zostac samemu ze soba, dzieciaczkiem ktory potrzebuje ciaglej opieki i swoimi pokretnymi myslami, ze wszystko jest nie tak jak byc powinno. Nie boj sie prosic o pomoc.

2017-12-02 19:32

Aleksandra, a po jakim czasie Ci to minęło? Ja sie tylko modlę, zeby to przeszło... ze wszystkim dam sobie radę, byle ten nastrój sie poprawił, bo można sie wykończyć :( mam nadzieje, ze to "tylko" ten baby blues i ze jak hormony sie uregulują to bedzie ok... a nie, ze to cos gorszego i mi nie przejdzie. A jak urodziłaś to obudził sie w Tobie od razu instynkt macierzyński? Czy potem, stopniowo? Fajnie dziewczyny Cie wspierały, aż sie robi miło, widać, ze więcej osob ma takie problemy. A Twój maluszek juz troche podrósł, jak sie teraz miewa?

2017-12-02 16:12

Też mnie to dopadlo. Ale przeszło na szczęście. Początki są trudne zwłaszcza gdy zostanie się samemu z dzieckiem i trzeba sobie radzić. U mnie długo zeszło zanim miałam pierwszy dzień bez płaczu. Ale jakoś udało się ogarnąć, właściwie to nie ma wyjścia. Zerknij sobie na mój wątek kiedy też miałam kryzys, dziewczyny bardzo mi pomogły. Tu masz link: https://lovi.pl/pl/forum/5/9320