Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2322 Wątki)

Walka o dziecko - ciążę

Data utworzenia : 2013-11-21 11:02 | Ostatni komentarz 2015-01-02 12:47

konto usunięte

11761 Odsłony
71 Komentarze

Witam chciałam poruszyc problem zajscia w ciaże i jak długo na nią czekałyście. Jak to u Was wygladało. U mnie trwało to ponad 4 lata, z jednym poronieniem w miedzyczasie. Teraz juz mogę o tym pisać i rozmawiać , ale mimo tego że mam cudownego synka który niedługo skończy 4 miesiace zawsze 10 dzien każdego miesiąca oznacza dla mnie pustkę......

2014-06-09 09:35

Ja miałam tylko problem z wysokim poziomem prolaktyny, ale dostałam od lekarza bromergon i wyszło w pierwszym cyklu z lekiem:)

2014-06-09 09:07

Ja też zaszłam w ciążę mimo zdiagnozowanego PCOS i to powiedzmy bez jakichś dużych starań :) lekarz ginekolog i endokrynolog byli zdziwieni, szczególnie, że wyniki badań hormonalnych nie dawały dużych szans :) a jednak się udało i teraz, 4 miesiące po ciąży, mam lepsze wyniki niż przed i pęcherzyki na jajnikach dojrzewają badziej równomiernie, a objawy złagodniały

2014-06-08 20:29

Cieszymy sie niezmiernie:-) wczesniej leczylam sie hormonalnie w zwiazku z PCOS i kuracja pomogla :-) Wiem ze wiele kobiet z tym schorzeniem nie moze zajsc w ciaze ale nie mozna sie poddawac bo cuda sie zdarzaja.

2014-06-08 17:17

Patrycja to super bo przy tym schorzeniu walka o zajście w ciąże to naprawdę czasem bardzo długie lata ale super że Wam się udało to bardzo szybko

2014-06-07 17:24

Ja zaszlam po 7 miesiacach. U mnie to wygladalo tak ze caly czas bez zabezpieczen czasami nawet codziennie i co miesiac nic. Myslalam ze cos juz nie tak. I jak w koncu sobie odpuscilam to zaszlam w ciaze .

2014-06-07 12:48

Pomimo policystycznych jajników zaszłam w ciążę po 2 miesiącach starań. Ciąża od początku nie była dla mnie łatwa, ciągłe plamienia, leki podtrzymujące ciąże, okropne wymioty, po których bardzo schudłam mimo duzej niedowagi przed ciążą ( na 1 wizycie u ginekologa potwierdzajacej ciaze wazyłam zaledwie 40 kg), w między czasie okazało się że choruje na toksoplazmozę, dużo stresu i płaczu. W 6 miesiącu miałam częste bardzo bolesne skurcze.Teraz jestem w 29 tygodniu ciąży i dzięki Bogu jest lepiej :-)

2014-06-07 10:54

U nas poszło całkiem szybko bo przy drugim cyklu okazało się, że jestem w ciąży - myślałam, że potrwa to znacznie dłużej. Nastawiałam się na jakieś minimum pół roku.

2014-06-07 10:43

U mnie trwało to wszystko 3 lata. Chodziłam w tym czasie do 3 lekarzy z tego 2 zmieniłam. Zaczynało się oczywiście miło od rozmowy, wywiadu, uścisku dłoni i zapewnień że będzie dobrze (no pierwsze wrażenia zawsze były dobre z czasem stawałam się bardziej czujna). Zresztą przed wizytą u nowego lekarza starałam sie czytać informacje na jego temat na stronach internetowych głównie w portalu „znany lekarz”. Zazwyczaj były dobre, choć nie wypowiadały się tam dziewczyny które miały problemy z zajściem w ciążę ale przyjmowałam te opinie za dobry znak. Potem każdy lekarz zaczynał tak samo: standardowo było sprawdzanie cyklu owulacji. Wiedziałam że mam regularną owulacje bo po pewnym czasie jak nie zachodziłam w ciążę zaczęłam co miesiąc robić testy owulacyjne i zawsze wychodziły mi pozytywne. Zresztą przez tak długi okres czasu „obserwacji” własnego ciała wiedziałam co kiedy następuje nawet bez testu. Następnym krokiem po sprawdzeniu przez lekarzy że mam owulację i tu nie ma żadnego problemu zalecali mi badanie hormonów i tu wychodził mi podwyższony poziom prolaktyny na który dostawałam lek. No i miałam czekać… bo poziom hormonów miał się wyrównać na kolejnej wizycie dostawałam drugą receptę i miałam się pojawić znów za 2-3 miesiące. Po tym okresie dowiadywałam się że no teraz skoro nie zaszłam w ciążę to nic się już nie da zrobić i zostaje mi tylko in vitro albo inseminacja. Za chwilę okazywało się że mogę dostać namiar do jego kolegi (sytuacja powtórzyła się u jednego i drugiego lekarza) który się tym zajmuje (a w jednym przypadku okazało się że ten kolega akurat przyjmuje drzwi obok! ) I tak straciłam na tych 2 lekarzy łącznie kilka ładnych miesięcy . W końcu trafiłam do dobrego lekarza. Tu już nauczona doświadczeniem w drzwiach powiedziałam o problemie i że nie chce invitro albo inseminacji. Lekarz mnie uspokoił powiedział że to jest ostateczność a przed tym czeka nas sporo rzeczy do zrobienia i sprawdzenia. Obejrzał wyniki poprzednich badań, oczywiście zanegował termin w którym miałam robione badania na poziom prolaktyny i dlaczego po podaniu leków nie był ten poziom kontrolowany. Spytał czy miałam sprawdzoną przez poprzednich lekarzy drożność jajowodów (nie miałam gdyż uznali na podstawie rozmowy ze mną ze mam drożne jajowody a robienie takiego badania może prowadzić do wtórnej niedrożności, jak poczytałam o tym w necie to faktycznie takie niebezpieczeństwo może być więc to „połknęłam”) - to mojego „nowego” lekarza dość mocno zdziwiło bo stwierdził że pierwsze słyszy aby można było drożność jajowodów stwierdzić na podstawie wywiadu z pacjentem. To że zanegował wszystko co powiedzieli poprzednicy mnie nie przekonało dopiero kiedy przedstawił mi plan działania na najbliższe kilka miesięcy mnie przekonał. Oczywiście też zaczął od sprawdzani a moich cykli, potem poziomu hormonów ale tutaj miałam te badania kilkakrotnie powtarzane i ustawiane leki na podstawie bieżących wyników które były wykonywane m.in. po podaniu wcześniej dożylnie innych lekarstw. W między czasie doniosłam badania męża które wcześniej robiliśmy gdy chodziłam jeszcze do poprzednich dwóch niby lekarzy. Mój aktualny ginekolog poprosił aby mąż je powtórzył bo była roczna przerwa. Gdy wszystko u mnie i u męża było ok stwierdził że nie AM co czekać i wziął mnie do szpitala żeby zrobić badanie drożności jajowodów. Powiedział przy tym że jeśli są niewielkie zrosty to zostaną rozerwane w trakcie badania i potem zanim się zrosną mam 3-4 cykle na kolejne próby zajścia w ciąże a przy sporych zrostach zapowiedział mi operacje laparoskopową by się z problemem rozprawić. Poszłam na badanie, faktycznie było nieprzyjemne bardzo, wskazało że są malutkie zrosty, zostały rozerwane w czasie badania i po miesiącu już byłam w ciąży. Tj niespełna rok od pierwszej wizyty u kompetentnego lekarza. Wiem że to może się wydawać długo ale same wiecie ¾ badań pobrania krwi itp. można robić w określonych dniach cyklu a nie ciągle stąd to się wszystko przeciąga. Tak wyglądały moje starania. Szkoda tylko że nie trafiłam do tego specjalisty wcześniej! Chciałam wam dziewczyny pokazać żeby się nie poddawać, żądać badań, planu działania od lekarza bo to pokazuje szybko co dany lekarz planuje, umie, czy jest zainteresowany aby pomóc czy może od razu podesłać koledze pacjentkę na in vitro. Człowiek uczy się na błędach swoich i cudzych – ja za długo ufałam nie tym co trzeba. Wszystkim starającym się życzę powodzenia :)