Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2188 Wątki)

Poronienie

Data utworzenia : 2013-01-17 11:20 | Ostatni komentarz 2022-12-01 09:07

P.Janik

21486 Odsłony
409 Komentarze

Nie każda z nas przez to przechodziła, jednak wiem że część na pewno... Ja miałam szczęście, nie spotkało mnie to nigdy. Jednak boje się, że przez konflikt serologiczny poronię w następnej ciąży... Czy kobiety które przez to przeszły mogą podzielić się swoimi przeżyciami tutaj?

2013-01-25 22:12

apropo poronienia to moge opisac historie, otoz do szpitala przyjechala dziewczyna w 8 mies. ciazy twierdzila ze jej dziecko malo sie rusza, zrobiono badania, niby nie byly zle ale nalegala na cc zgodzono sie jej zrobic na drugi dzien na jej odpowiedzialnosc, niestety jak sie okazalo dziecko zmarło gdyz obkrecilo sie pepowina i sie udusiło, to przykre ze lekarze nie dopatrza a kobiety za to płacą strata dziecka jest najgorsza ...

2013-01-25 21:53

olcia i jak kuzynka? czy udało sie uratowac maleństwo?

2013-01-22 13:14

Dzięki, przekaże jej to, może chociaż trochę się podbuduje.

2013-01-22 12:15

Olcia u nas było tak,że po zrobionym teście poszłam do ginekologa więc był to ok 5 tydz.Lekarz zrobił usg powiedział,że nic jeszcze nie widzi.Byłam zawiedziona bo zrobiłam 2 testy i wyszły pozytywnie.Kazał przyjść za ok 2 tyg.Gdy przyszłam na kolejną wizytę serduszko już ładnie biło.Więc może miała dziewczyna troszkę opóźnioną owulację i ciąża jest jeszcze za młoda by serduszko biło.Moim zdaniem jest jeszcze szansa,trzymam kciuki bo wiem jak ja sie wtedy czułam.

2013-01-22 10:53

moja koleżanka była w 7 miesiącu poleciąło jej dziecko z dnia na dzien nie dalo sie nic zrobic bylo za pózno do teraz nie moze sie pozbierac choc ma 2 przepiekne corki teraz

2013-01-22 10:21

Dziewczyny wiem że to jest bardzo ciężki i tragiczny temat, ale mam pytanie. Córka mojej ciotki jest w ciąży. Miałam jesj powiedzeić o tym portalu ale się wstrzymam. Była wczoraj u ginekologa potwierdzić testy i tam się dowiedziała że być może jest to ciąża obumarła bo nie widać bicia seca dziecka a jest w około 6-7 tydzień. Lekarz kazał jeszcze poczekać dla pewności zanimcoś się zrobi. Ma do niego wrócić za tydzień. Jest załamna ale jeszcze wierzy. Na ile jest prawdopodobne że to serduszko jeszcze zabije? Ja nie pamiętam w którym tyg mi lekarz powiedział że bije a wszystkie usg i badania zostały u mamy w domu, nie zabraliśmy wszystkiego po przeprowadzce i nie mam mozliwości tego sprawdzić teraz.

2013-01-20 18:45

mnie na szczescie rowniez to ominelo. ale moja siostra poronila z przemeczenia aby dojechala do szpitala i tam buchnęło krwia

2013-01-20 00:19

Ja poroniłam raz i mam nadzieję, że więcej nie będzie mi dane przeżyć coś tak okropnego. W 7. tc zaczęłam lekko krwawić, więc od razu poszłam do ginekologa. Podczas badania lekarka stwierdziła, że serce malucha bije za wolno i wypisała skierowanie do szpitala. Jeszcze tego samego dnia byłam na izbie przyjęć, żeby przeżyć szok i poznać lekarza, którego cechuje brak empatii. Dowiedziałam się, że serce "zarodka, bo to nawet nie był płód" już nie bije i nazywa się to poronieniem zatrzymanym. Następnie lekarz powiedział, że mam czekać aż zacznę krwawić, czyli organizm sam się oczyści. Jak zapytałam, ile to może trwać, to usłyszałam, że może tydzień, a może więcej. Miałam zgłosić się na kontrolę do swojej ginki za tydzień, co też zrobiłam. By wywołać poronienie brałam gorące kąpiele. Niestety, dni mijały i nic się nie działo. Na izbę przyjęć przywędrowałam jeszcze raz i usłyszałam, że mam czekać na krwawienie. Po 3 tygodniach miałam dość i wróciłam trzeci ostatni raz. Wtedy położono mnie na patologii ciąży. Tylko ja jedna byłam z takim problemem, reszta to po prostu dziewczyny na końcówce ciąży z żylakami, cukrzycą, ew. z przenoszoną ciążą. Ryczałam jak bóbr i szczerze, to żałowałam, że nie położono mnie w pustej sali. Dwa razy farmakologicznie indukowano poronienie. Za pierwszym razem krwawiłam, ale nie poroniłam. Za to znowu spotkałam się z lekarzem od "zarodka" z izby przyjęć. Kiedy miał mnie zacząć badać, powiedział: "Pani X, coś się za często ostatnio spotykamy" - myślałam, że mu kopa zasadzę z tego fotela... Za drugim razem zajął się mną docent (osobiście). Założył tabletki i kilka godzin później lało się ze mnie strumieniami, a z krwią odchodziły wielgachne skrzepy tkankowe. W którymś momencie omdlałam, więc podłączono mnie do kroplówki. W nocy zostałam zawieziona na łyżeczkowanie macicy i następnego dnia wypisano mnie do domu. Trzy tygodnie później miałam 28 urodziny. Przepłakane... Ale pozbierałam się i 4 miesiące później okazało się, że jestem w ciąży. Dziś mam 4-miesięczną córeczkę, która jest moim promyczkiem, ale nie zapominam o Aniołku...