Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Pogaduchy (1481 Wątki)

Odwiedziny po porodzie

Data utworzenia : 2016-10-18 14:50 | Ostatni komentarz 2022-01-07 09:19

E.Okuszko

3358 Odsłony
45 Komentarze

Co o tym myślicie, powinny być ograniczone, czy bez "limitu"? Po moim pobycie w szpitalu uważam, że powinny być ograniczone, do ojca i dziadków. Leżałam na małej sali z jeszcze jedna dziewczyna, do niej przychodziła cała rodzina i znajomi odwiedziny wręcz cały dzień, w sali 5x3 gdzie ledwo mieściły się łóżka i maluszki niekiedy po 5 osób + my dwie i dzieci, w sali zaduch, nie wiadomo jak się ułożyć żeby nakarmić, gadki śmiechy Mała budziła się co chwile, jej mąż kaszlacy z katarem, okna pozamykane, moje łóżko obok umywalki do której ciągle ktoś podchodził.

2016-11-29 09:30

Nam położne podpowiedziały, że jak zdążymy to żeby spakować do torby coś do jedzenia dla siebie i męża albo po porodzie żeby mąż nam coś kupił bo nie wiadomo czy trafimy na jakaś porę posiłku. Wiadomo, że szpital to nie restauracja i oni się nie przejmują nami czy mamy jedzenie czy nie.

2016-11-29 08:52

Malgosiu wybrałas odpowiednia porę na poród:) ja natomiast urodziłam o 19:50 i pierwszy posiłek to suchary nad ranem i woda:) później był dobry obiad ale mnie ominął bo poszłam do męża który mnie odwiedził i salowe tylko zostawily zupe a tego drugiego już nie:/ byłam wtedy mega głodna bo ostatni posiłek jadłam w domu o 6:00 więc sporo się naczekalam:) MAM przynajmniej mąż wtedy skorzystał ciekawe jak teraz będzie:)

2016-11-29 08:03

MaM ja nie byłam na to przygotowana, wody płodowe odeszły w domu, ja w panice dopakowywałam kosmetyki do torby aby czegoś nie zapomnieć a i badania w szafce..no po prostu wszystko na szybko...najlepiej jest mieć wszystko spakowane ale ja do terminu miałam jeszcze dwa tygodnie a synuś postanowił zrobić niespodziankę....widzisz uważałam, ze urodzę szybciej a nie po 18 i po kłopocie, mąż zrobiłby zakupy...no po prostu bardziej mnie zbulwersowało podejście położnej niż to, ze nie miała co zjeść hihhi bo znając mojego męża nie zostawiłby mnie bez pożywienia na sali :) z pewnością poruszyłby góry i doliny aby mi to dostarczyć :)

2016-11-28 21:29

Ja kazałam mężowi przed wyjazdem do szpitala spakować coś do jedzenia, śmiał się, mówię, a jak skończymy po kolacji i nie będę miała co jeść, Spakował kawałek kiełbasy i pajdę chleba. Śmiałam się co ja w pole idę robić. Potem na porodówce jak już urodziłam, jak mnie już pocerowali, mówi do mnie "słuchaj, nie możesz jeść, to może ja bym zjadł, coooo" śmiałam się, mówię wsuwaj

2016-11-28 20:17

Małgosiu to miałaś szczęście..ja urodziłam synka po 18 i około 20 wieźli mnie na salę poporodową a położna zbulwersowana mówi do męża " idzie Pan do sklepu bo żona z głodu umrze jak nic nie macie w torbie"... jak niby miałam mieć coś do jedzenia...masakra tak się wkurzyłam no ale cóż nie w każdym jest ludzkie serce ;-) mąż poszedł do sklepu zrobił zakupy i mogłam zjeść bułkę chociaż;/

2016-11-28 14:07

Tak szczerze mówiąc, to może i musiały, nie znane są nam procedury szpitalne odnośnie zgłaszania nowego "nabytku" do karmienia

2016-11-28 14:03

To u mnie w szpitalu urodziłam synka o 15:35, nakarmiłam go, a położne w między czasie przyniosły mi cieplutki obiadek złożony z dwóch dań. Wiadomo, że nie taki pyszny jak domowy, ale ogolnie zrobiło mi się mega miło, bo po pierwsze to nie była pora obiadowa, a po drugie przecież nie musiały. Jednak są dobrzy ludzie. :)

2016-11-28 13:53

Też nie życzę nikomu moich przeżyć, bo urodzenie dziecka to ma być święto i czas radosny, a nie bolesny....