Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2322 Wątki)

Depresja w ciąży

Data utworzenia : 2016-07-08 13:07 | Ostatni komentarz 2024-08-04 07:27

mag.zgl

12446 Odsłony
327 Komentarze

Jestem ciekawa czy któraś z Was miała do czynienia z depresją w ciąży. Raczej bardziej popularne jest zjawisko tzw.depresji poporodowej. Wiadomo, że kobieta w ciąży ma swoje "humorki", ale co w przypadku gdy trwa nieustannie? Ciągły płacz, brak senności lub ciągła senność. Czy któraś miała coś podobnego??

2016-07-14 12:47

No ja poprostu miałam pracę i sama złożyłam wypowiedzenie tydzień po ślubie, bo psychicznie tam nie wytrzymywalam. Mobbing był niesamowity, mąż tego nie rozumiał do końca i niby było ok ale wiedziałam że ma żal że tylko jedna wypłata. Do ślubu pracowałam bo kasa byla potrzebna na zrobienie wesela a później myślałam że szybko znajdę jak się zwolnie. Niestety przez pół roku zostałam zaproszona na 3 rozmowy gdzie codziennie wysyłałam po kilkanaście cv. Udało się dostać staz z urzędu zaraz jak zaszłam w ciążę,mąż odradzal iść w to miejsce gdzie mi zaproponowano i szukać dalej bo na rozmowy o staż urząd wysyłał. Ja jednak się uparlam że tam gdzie chcą mnie przyjąć to się zgadzam i ide i będą pieniądze. Niestety ten staz przysporzyl wiele kłopotów i ciągłego jeżdżenia po urzędach i do tej pory do mnie wydzwaniaja że coś om brakuje w papierach albo najpierw chcą zwolnienie, później zaświadczenie i znowu zwolnienie i tak w kółko coś a ja nie mam już na to siły. Po 3 tygodniach chodzenia na staz, przerwano mi staz z tej firmy do której poszłam że względu na ciążę. Także więcej zamieszania niż tych pieniędzy za 3 tygodnie pracy.

2016-07-14 12:34

Monia, faktycznie nie masz łatwo. My od września przez rok będziemy tylko na pensji męża i już teraz wiem, że czeka mnie niejedna awantura z tego tytułu (już to kiedyś przerabiałam). Prawda jest taka, że większość mężczyzna ma wyrzutu sumienia, że sami nie potrafią zapewnić rodzinie warunków bytowych na odpowiednim poziomie i swoje frustracje z tego tytułu wyładowują niestety na nas. Pomimo, że jeszcze mam wypłatę, to muszę się tłumaczyć z każdej wydanej złotówki i często słyszę : "Po co to potrzebne? " - zwłaszcza jeśli chodzi o rzeczy dla małej. Wczoraj kupiłam używane nosidło za 15 zł (fajne w idealnym stanie) i mąż miał pretensje, chociaż mówiłam, że mój kręgosłup już nie wytrzymuje noszenia małej i muszę go jakoś odciążyć. Najgorsze jest to, że jak faceta coś boli, to od razu "umiera", a my musimy się męczyć, bo myślą, że przesadzamy. Szkoda, że nie masz blisko koleżanki. Rozmowa w miłym towarzystwie, wspólne narzekania i marudzenie (bo która kobieta nie ma problemów) zawsze poprawiają nastrój, a dodatkowo czas szybciej płynie. Pozostaje Ci jeszcze forum lovi i nam zawsze możesz się wyżalić. A może spróbowałabyś pisać pamiętnik dla dzidziusia, może to poprawi Ci nastrój, albo chociaż na chwilę oderwie od kłopotów. Absolutnie nie miej wyrzutów sumienia, że nie masz pracy. Po urodzeniu dziecka wszystko może się zmienić, być może znajdziesz pracę szybciej niż byś chciała. Pamiętaj, że jest wiele kobiet w podobnej sytuacji. Na chwilę obecną ciesz się maleństwem i każdym mijającym tygodniem, który przybliża Cie do końca ciąży. A jak maleństwo się urodzi, to może mąż się "ogarnie". W rocznicę ślubu proponuję wspólne obejrzenie płyty z wesela.

2016-07-14 12:13

Właśnie Agnieszka ja źle znoszę ciążę od początku i jak źle się czuję to mu mówię. Wolę powiedzieć że mi słabo, niedobrze itd jak coś mi dolega niż jakbym miała nic nie mówić a później nagle bym się osunela na ziemię i zaslabla. Czuję się z dnia na dzień słabsza. Jeszcze ostatnio bóle w podbrzuszu jak przy miesiaczce. Nie mam tu nawet koleżanki z którą bym mogła sobie pogadać, sama siedzę to się męczę. Jeszcze mam wyrzuty że nie mam pracy i przez to na najbliższe lata jesteśmy uziemieni. A mąż od czasu do czasu mówi że następne dziecko dopiero za 5 lat najwcześniej to mi przykro się robi. I jeszcze czasem wspomina że nie wie czy ja sobie dam radę sama z dzieckiem jak się źle czuje. Zamiast wsparcia czuję że mnie chwilami doluje. Czuję taka presję że ja nie mam pracy tylko on zarabia i nie stać nas na wiele rzeczy. Zresztą już kiedyś pisałam że nawet o deskę do prasowania musiałam długo prosić byśmy kupili bo była droga. A że żelazo kupiliśmy drogie to już deski nie chciał bo u niego na zwykłym stole mama prasowala i on taka Rzecz uważa za zbędna.

2016-07-14 11:56

Monia, zawsze możecie sobie zamówić pizzę, kupić duże lody, piwko bezalkoholowe. Jeżeli nie masz ochoty niczego przygotowywać to po prostu kup gotowe i tyle :) Najważniejsze jest to, że będziecie razem, a reszta nie ma znaczenia :) Monika, nie wiem, czy lubisz disco polo, ale może ten utwór poprawi Ci humor: https://www.youtube.com/watch?v=fDoKDeylEmw Mój Mąż, gdy zobaczył ten teledysk to nieźle się z niego uśmiał i powiedział, że mało który facet się do tego przyzna, ale to prawda :P

2016-07-14 11:51

Monia, głowa do góry, wytrzymasz jeszcze trochę. A jeżeli chodzi o męża, to może na jakiś czas odpuść rozmowy o ciąży, o synku, chociaż wiem, że to trudne, bo teraz to jest cały Twój świat. Być może mąż czuje się zmęczony pracą, martwi się o Ciebie i maleństwo, a nie umie tego wyrazić. Mój mąż miał podobnie przy mojej ostatniej ciąży, pod koniec nawet nie chciał zobaczyć małej na USG. Pracował na etacie, a potem remontował mieszkanie, żeby zdążyć przed porodem. Rozmawialiśmy praktycznie chwilę późnym wieczorem, bo mąż padał ze zmęczenia. Ja miałam oczywiście pretensje, że nie interesuje się mną i dzidzią, ale prawda jest taka, że wiecznie marudziłam i narzekałam, że źle znoszę ciążę, więc w końcu dał sobie spokój z rozmową na ten temat.

2016-07-14 11:35

Mamy teraz rocznicę ślubu pierwsza na tym weekendzie, a ja nawet nie mam siły żeby cokolwiek przygotować czy coś zrobić.

2016-07-14 11:25

Monika, w ciąży organizm funduje nam huśtawkę hormonalną i przez to raz czujemy się lepiej, a raz gorzej. Myślę, że Twój Mąż zaczął sobie powoli zdawać sprawę z tego, co Go niedługo czeka. Termin porodu coraz bliżej... Czasami też wmawiamy sobie niektóre rzeczy i całą rzeczywistość widzimy jakby inaczej. Wydaje nam się, że jesteśmy mniej atrakcyjne, mniej zadbane... Wszystko siedzi w naszym umyśle. Moniczko, tyle kobiet przez to przechodzi, nie martw się :) Zbliża się weekend! Kupcie sobie z Mężem duże lody, włączcie ulubioną komedię, a chandra minie! :)

2016-07-14 11:11

Mój mąż podobnie zachowywał się do twojego tyle że ja płakałam jak bobr. A czemu bez lekarza prowadzącego co się stało?