Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2322 Wątki)

Depresja w ciąży

Data utworzenia : 2016-07-08 13:07 | Ostatni komentarz 2024-08-04 07:27

mag.zgl

12531 Odsłony
327 Komentarze

Jestem ciekawa czy któraś z Was miała do czynienia z depresją w ciąży. Raczej bardziej popularne jest zjawisko tzw.depresji poporodowej. Wiadomo, że kobieta w ciąży ma swoje "humorki", ale co w przypadku gdy trwa nieustannie? Ciągły płacz, brak senności lub ciągła senność. Czy któraś miała coś podobnego??

2016-09-04 08:56

Oj Paula rzeczywiście masz ciężko. Ae chyba musisz coś z tym zrobić bo tak dłużj nie dasz rady. Wykończysz się a musisz też pamiętać, że dziecko wszystko widzi i oczywiście czuje, że między wami coś jest nie tak. Myślę że musisz z nim jeszcze raz spróbować porozmawiać a jak nie da to efektu to podejmij jakąś decyzje. Powiedz u, że skoro pasuje m takie hulaszcze życie to widocznie nie dorósł do roli ojca i partnera. A czy to Ty musisz się wyprowadzać? Nie może on się wyprowadzić?Nie możesz mu zagrozić? Albo porozmawiać z rodziną, żeby Wam jakoś pomogła rozwiązać ten problem.? Oj współczuje Ci bardzo, bo wiem przez co przechodzisz, bo miałam podobne sytuacje w 1 małżeństwie, mój były mąż nie dorósł do małżeństwa-ale na szczęście nie mieliśmy dziecka. Ciężko mi było podjąć jakąś decyzje, bo też bałam się jak sobie poradzę, ale odeszłam.Były mąż był w szoku-bo jak to?jak mogłam go zostawić? Było mi bardzo ciężko, ale dziś cieszę się, że podjęłam taką decyzję...

2016-09-04 00:23

Ja tez Justyna ale jest bardziej uparty i trudniej mu zmienic swoje "szczeniece" nawyki. Powiedzialam mu to samo ale on ma chyba swiadomosc ze nie bardzo miałabym gdzie pojsc wiec to czcze gadanie. Probowalm wszystkiego grozba prosba..na jakid czas bywalo dobrze bo dochodzil do wniosku ze faktycznie za malo czadu nam poswieca, a potem znowu to samo.. Nie wiem co misialoby sie stac by sie to w koncu zmienilo

2016-09-03 18:32

Ale jeśli już jest tak ze mąż wychodzi z domu albo ja zostaje u rodziców i on gdzieś idzie to zawsze jesteśmy w kontakcie telefonicznym i sms się wymieniają jak jest u mnie, jak się czuję i gdzie on jest i kiedy będzie.

2016-09-03 18:29

Ja bym chciała żeby mój mąż był w domu ze mną przez te pierwsze dwa/trzy tygodnie i mi pomagał. Żebym mogła odpocząć też. Żeby podawał mi dziecko do piersi, żeby robił mi rano śniadanie i w nocy kiedy będę potrzebować. A później jak już do pracy wróci to wtedy będę chciała już radzić sobie w nocy sama żeby mógł się wyspać a po pracy zająć dzieckiem i wtedy żebym ja mogła się przespać i trochę o siebie zadbać. A jak będzie to się okaże. Nie wyobrażam sobie żeby mąż wrócił do domu późno i upity. Co prawda jak ktoś czasem zadzwońi żeby pójść na miasto się spotkać a mi się nie chce iść To mówię mu żeby poszedł sam albo mówie żeby nie szedł jeśli coś mam przeciw.

2016-09-03 10:37

Wiesz co Paula czytam i nie wierzę. Jeśli chodzi o wyjścia nocne i samotne to u nas nigdy nie było takiej opcji ja nie akceptuje takich rzeczy o związku z czym jak zamieszkalipmw razem to powiedziałam jasno i wyraźnie że albo koniec z tym albo nie ma sensu brnac w to dalej. Wybrał związek i od tej pory nie wychodzimy oddzielnie. Nie wyobrażam sobie żeby mój mąż nawet nie mając dziecka wracał o tej porze podpity. Wydaje mi się że powinnaś jasno i wyraźnie powiedzieć NIE albo spróbować ty wyjść i wrócić nad ranem skoro jemu wolno to tobie też. Co do twojego pytania. Mój mąż święty nie jest tak jak dziewczyny piszą w innych wątkach to nie pomagał nigdy no ale kilka dni po cesarce robił dużo. Fakt że musiałam wszystko palcem pokazać ale pomagał. Potem wrócił do pracy ja zajęłam się wszystkim. Synek przez pierwsze 6miesięcy był bardzo grzeczny więc spokojnie dawałam radę i o pomoc nie prosiłam no i się przyzwyczaił. Potem zaczęły się schody bo odkąd synek zaczął się przemieszczać zrobiło się ciężej i bylo coraz trudniej wszystko ogarnąć w miarę jak rósł i nabywaj nowych umiejętności. Jest dzieckiem bardzo energicznym i ma mega głupie pomysły poprostu niebezpieczne. Do toalety nie mogę wyjść jak nie pójdzie ze mną bo zaraz coś sobie zrobi. Wtedy mówiłam że musi mi pomagać ale nic. Płakałm z bezsilności. Oddalilismy się od siebie bardzo ja byłam ciągle smutna i nie w humorze mąż nic nie rozumiał. Ale synkiem w sumie zajmował się aczkolwiek wybierał to co chce robić. Od pieluch przebierańga i karmienia byłam ja no od zabawy i kąpieli. Jakiś czas temu wziął dodatkowa pracę a ja złapałam mega doła ja nie płakałam ja wylam ciężko mi było zapanować nad sobą nawet przy synku byłam mega zmęczona samotna i nikt mnie nie rozumiał. Czułam że sobie nie radzę. Mówiłam i płakałam mężowi a w odpowiedzi usłyszałam że inne sobie radzą i że mężowie wracja później. I to chyba było apogeum. Mąż po jakimś czasie zrozumiał że mamy kryzys. Zaczął pomagać pytać czy mi nie pomoc wychodzić z synkiem na plac zabaw po pracy albo w weekend zmieniać mnie w usypianiu albo karmieniu. A jak z weekend prosiłam zdań poszedł na plac zabaw i usłyszałam znowu ja? To powiedziałam jak to znowu ja chodzę codziennie albo dwa razy dziennie. Teraz jest naprawdę lepiej i pomału układamy też nasze relacje. Właśnie obecnie wróciłam z paznokci w domu jest ogarniętd z grubsza a mąż z synkiem na placu zabaw mam czas na kawę i pisanie:-)

2016-09-03 10:05

Fajnie sie czyta jak przyszli lub juz obecni tatusiowie pomagaja przy swoich maluszkach❤ Nie bardzo mam z kim o tym porozmawiac dlatego pomyslalam ze zapytam tu. Czy jesli ktorys z tatusiow nie bardzo sie zachowywal jakby mial nim zostac tj. nie koniecznie odpowiedzialnie i stwarzal wrazenie jakby srednio go interesowalo to czy zdarzylo się cos konkretnego co ich zmienilo? Czy po prostu pewnego dnia doszli do wniosku ze juz tak dluzej byc nie moze? Pytam bo ostatnio troche brak mi sil;( troche bardzo.. i nie wiem co robic.. Przedwczoraj nocowalam u mamy bo bylysmy na szczepieniu i malutka miala gorszy wieczór i juz nie chcialam jej meczyc. Maz mial byc w pracy wiec wczoraj sama wracalam z wozeczkiem i rzeczami kawal drogi do domu po czym wnioslam mala na 3 pierto i pozniej wrocilam po rzeczy i jeszcze raz po wozek, ktory lekki nie jest. A jeszcze rano mowilam mu ze popuchly mi stawy skokowe tak ze ledwie chodze. Do domu wrocilam wczesniej niz mialam, a po drodze spotkalam nikogo innego jak.. Meza..wyszedl spod rynku i przeszedl pare metrow przed nami bylam pewna ze nas widzial a mimo to skrecil i szybkim krokiem pognal droga przed nami pozniej na druga strone ulicy i znikna w sklepie lub za rogiem, nie widzialam bo corcia zaczela sie wiercic i cala swoja uwage skupilam na niej. Pozniej juz zaczelam myslec ze moze to nie byl on..ale przeciez go widzialam..napisalam do niego z pytaniem czemu nie powiedzial ze wrocil a w odpowiedzi dostalam "bo nie pytalas:)" Pozniej napisal ze musza jechac po jakies rzeczy bo w pracy zostaly. Ostatecznie wrocil podpity ok 00:00.. Znowu.. a od 20 pisal co roz ze "juz bedzie wracal" nie wiem jak mam mu przetlumaczyc ze mi ciezko ze boli kiedy nas olewa..;( Potrafil wracac ok 3/4 nad ranem..po porodzie mialo się wszystko zmienic. Czasami mam wrazenie ze sie zmienilo..szkoda tylko ze na gorsze;(

2016-09-03 09:15

Moj juz wie ze jego obowiazkiem w nocy jak mala sie urodzi bedzie podawanie mi coreczki a jak nie bede karmic piersia to i przyrzadzanie mleczka:) on juz sie nastawil na to...:) zreszta on juz sie doczekac nie moze. Wczoraj juz chcial lozeczko ubierac w posciel hehe xD

2016-09-03 07:05

Raz jest lepiej, a raz gorzej. Raz więcej pomaga a raz czeka aż sama coś posprzątam, ugotuje. Wczoraj byliśmy na zabawie i było super, wreszcie potanczylismy akurat na sam koniec ciąży. A teraz fatalny poranek w toalecie...niestety wymioty wróciły i Wszystko mnie teraz boli w klatce piersiowej.