Lista życzeń
Koszyk
Twój koszyk jest pusty
Kontynuuj zakupy

Ciąża i poród (2197 Wątki)

Nacinane krocze

Data utworzenia : 2013-01-16 14:20 | Ostatni komentarz 2019-06-18 12:21

Maria.Z

11503 Odsłony
82 Komentarze

Jakie sa plusy, jakie minusy? mial ktos? jak wspominacie

2019-06-18 12:21

Pcheła to dobrze, że lekarze nie "spaprali" CI nacinania i szycia. Ja niestety również należę do kobiet, które były nacinane i nie wspominam tego zbyt dobrze. Miałam 11 szwów założonych i przed dwa tygodnie na tyłku porządnie nie umiałam usiąść. Ale zdecydowanie wolę mieć nacięte krocze, niż pęknąć... 

Konto usunięte

2019-06-18 06:55

Ja byłam nacinana. Plusy: według mnie o wiele szybszy poród i wyjście dziecka. Minusy? Wiadomo, to zawsze jakaś rana i szwy. Nie popękałam, więc widocznie miałam zrobione odpowiednie nacięcie w odpowiednim momencie. Dodatkowo miałam ładnie zszyte. Rana goiła się bez problemu. 2 godziny po porodzie chodziłam po schodach. W domu nie miałam żadnego dyskomfortu. Szwy same zeszły w ciągu 2 tygodni. 

2019-06-17 17:33

Byłam nacięta ale i tak nie pomogło bo strasznie popękałam... ogólnie tego nie czułam w czasie porodu ale później musiAłam o to dobrze by się goiło i by.nie złapać jakiejś infekcji bo lekarze jak zobaczyli jak popękałam to było tylko "uuuu..." no i że ciężko było mnie zszyć...

2015-02-28 19:31

ehh ja musialam byc nacieta...synek mial 4470 g wiec nie dalabym rady urodzic bez tego..ale szczerze powiedziawszy ani naciecie ani tez szycie to zaden bol w stosunku do bolu porodowego... plusem naciecia bylo dla mnie to, ze dziecku udalo sie szybciej "wyjsc", mysle, ze gdyby mnie nie nacieli maly bylby niedotleniony minusem najwiekszym jest dluzsze gojenie sie rany, szycie i pozniejsze rwanie szwow i ich zdejmowanie..

2014-04-17 07:14

ja miałam nacinane... do tego popękałam.... więc z własnej perspektywy wiem, ze lesze nacięcie, które zrobiły za póżno.... wiem, ze można ćwiczyć mięsnie kegla itd.... ale nie zawsze to pomaga...

2014-04-14 17:38

mnie nacieli przy porodzie a i tak peklam w strone pupy... po wszystkim zszywali mnie min... bolalo dopiero jak szfy zaczely sie sciagac ... i najgorzej bylo przy wyproznianiu bo myslalam ze mnie rozrywa... ale to kwestia byla u mnie dni i teraz jest juz wszystko si... bol jest ale szybko znika i odchodzi w niepamiec .

2014-04-14 16:49

Należę do tych "pocerowanych". Miałam to szczęście, że do dziś na wizytach kontrolnych lekarze chwalą "jaka piękna robota". Chociaż kiedy rodziłam synka 10 lat temu to nie miałam nic do gadania - nacinania były rutyną. Mój mąż do dziś ma w pamięci ten widok " mówi ,że rozcięli mnie jak kurczaka", a ja nic nie poczułam, bo zrobili to fachowo w momencie kulminacji skurczu. W lipcu czeka mnie kolejny poród i wiem, że w "moim" szpitalu" nacinają na wyraźne życzenie. Jestem nastawiona na nacięcie-boję się popękać. I zaufam w tej kwestii mojej ukochanej Pani ginekolog

2014-04-14 13:14

Wszystko zależy jeszcze od gojenia się rany, mi początkowo wszystko goiło się dobrze, miałam mieć szwy ściagane planowo, jednak po powrocie do domu, zbyt szybko sie tragnełam na sprzątanie i Bóg wie co i po co jeszcze;) takim sposobem szwy miałam ściągane kilka dni później, rana zaczeła się paprać i gojenie się wydłużyło. Najgorszy był etap ściągania szwów kiedy ciało juś się goiło (pod koniec zanim jeszcze ściągnieto szwy) i zaczepiania o podkłady, dlatego warto zainwestować w dobre i miękkie podkłady lub większe podpaski , miałam sporo szwów, więc moze to było tym spowodowane chociaż mi się wydaje ze to wina zbyt wystających nitek